sobota, 29 grudnia 2012

Samdzielna cz.4

Spojrzałam sie na niego i uśmiechnęłam. Propozycja była niemiłosiernie kusząca, ale wiedziałam jak może się to skończyć, głupie zakochanie, złamane serce blablabla. Nie mogłam, nie chciałam, znaczy chciałam, NIE MOGŁAM! Miałam na głowie inne sprawy, praca, rodzina, nauka i niedługo studia. Pakowanie się w znajomość z bożyszczem nastolatek była złym pomysłem. Może za dużo sobie od razu wyobrażam, może skończyłoby sie na jednej kawie, a potem ledwo mówilibyśmy sobie 'cześć', ale lepiej chuchać na zimne.
-Dziękuje za propozycje, ale muszę odmówić- delikatnie się uśmiechnęłam
-Ale dlaczego?- ewidentnie posmutniał. Wow, nie wiedziałam, że tak sie przejmie odmową, pewnie żadna mu nie odmawia
-Spieszę się, wybacz- rzuciłam szybko i przyspieszyłam krok prosto do stacji metra
Kiedy już wróciłam do domu i usiadłam na wygodniej kanapie, poczułam zmęczenie, oparłam głowę i zamknęłam oczy, zrobiło mi się tak dobrze. Niestety nie było mi dane długo nacieszyć się tym stanem, bo do domu wpadła Paula i rzuciła we mnie jakimś przedmiotem, który okazał sie sukienką.
-Załóż to, ogarnij sie i za 30 minut przyjeżdza po nas Liam- powiedziała w biegu
-Co? - poderwałam sie z kanapy
-Idziemy na jakąś imprezę, zaprosił nas dwie
-Ale ja nie chce- powiedziałam jak małe, oburzone dziecko
-Nie narzekaj tylko sie szykuj, mieszkasz ze mną, prowadzisz życie celebrytki- powiedziała poważnie i zaczęła zakładać buty
-Żaaaaal- jęczała szurając do swojego pokoju. Po 20 minutach byłam gotowa. Z mocnym makijażem nawet nie było widać oznak zmęczenia na mojej twarzy, czekając na chłopaka przyjaciółki wypiłam kawe, a do torebki wsadziłam energy drinka, aby nie zasnąć gdzieś w kącie.
-Gaaabi, chłopaki już są- zakomunikowała Paula, podbiegałam do nie gotowa do wyjścia
-Czekaj.. chłopaki? - uniosłam jedną brew do góry
-No tak, One Direction, zespół, w którym jest Liam, to z nimi idziemy na impreze? helołł, myślimy- popukała mnie po głowie
-Wkurwiasz mnie dzisiaj, ale pozwalasz mi u siebie mieszkać, więc nic cie nie zrobie- uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam na zewnątrz. Zjeżdżając windom zastanawiałam się jaka będzie reakcja Harrego na moją osobę, hmm wieczór zapowiadał się ciekawie.
Wsiadłyśmy do limuzyny, a Harold od razu się uśmiechnął jak mnie zobaczył
-Cześć Gabi!- zachowywał się jak podniecony pies
-No cześć Harry- powiedziałam uśmiechając sie, śmieszyło mnie jego zachowanie
-To wy sie znacie? -zapytał zdziwiony Liam
-Można tak powiedzieć, dzisiaj podnosił mnie dwa razy z ziemi... taak, nie mówmy o tym- głupkowato sie zaśmiałam. Następnie Liam przedstawił mnie reszcie, a wszyscy zastanawiali się dlaczego dopiero teraz mnie poznają. w sumie też mnie to zastanawiało.
Po kilku godzinach imprezy, nie pamiętałam jak mam na imię, nienie spokojnie to nie był nagły atak amnezji, to tylko cudowne działanie alkoholu. Tańczyłam z Hazzą, który też musiał być w pięknym stanie bo potrafił utrzymać tylko jedno oko otwarte. Nagle zaczął sie do mnie zbliżać i nie zdążyłam zorientować się kiedy, jego usta przylegały do moich. Odwzajemniłam pocałunek, mimo wcześniejszego negatywnego nastawienia do znajomości ze sławą...tak, alkohol. Cóż, na pocałunkach się nie skończyło. Chłopak oderwał się ode mnie, uśmiechnął i szepnął, że chce mnie gdzieś zabrać, głupia ja zgodziłam się. Kierowca zawiózł nas na jakieś, za przeproszeniem zadupie. Piosenkarz wyprowadził mnie na jakąś polanę, która tak w ogóle była bardzo ładna, ale wciąż nie rozumiałam motywu przyjechania tu.
-Hazz, gdzie Ty mnie ciągniesz?- zapytałam nie porzucając głupkowatego uśmieszku, który zawsze uaktywnia mi się po alkoholu.
-Ciii, zaraz... - podniósł mnie i postawił na samym końcu polany, tuż przed urwiskiem- patrz- postawił mnie przed sobą. Widok był przepiękny, na cały Londyn, oświetlony nocą, magicznie.
-Wow- postanowiłam sobie w myślach, że kiedyś przyjdę tu i namaluje tą panoramę. Patrzyłam i chłonęłam magie tego miejsca, kiedy mój towarzysz zasłonił mi widok i zaczął opętanie całować. Wylądowaliśmy na trawie nie zaprzestając namiętności. Harry zaczął mnie rozbierać, a ja nie pozostałam mu dłużna, chwile później leżeliśmy nadzy i kochaliśmy się jak szaleni. Po stosunku leżeliśmy siebie w tuleni i tak też usnęliśmy.
Obudziłam się z potężnym bólem głowy i nie pamiętałam nic a nic, co działo się poprzedniej nocy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i uświadomiłam sobie, że jestem naga, a obok mnie leży... Harry.
-Co jest do jasnej cholery- poderwałam się spanikowana. Chłopak poderwał głowę i spojrzał na mnie uśmiechnięty. 'No to kurwa zajebiście' pomyślałam.

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajne czekam na następny :D :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no nieźle :D ale znowu kończy sie w najfajniejszym momencie;(
    czekam na nastepny;)
    tyskaa16

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie jestem trzeciaa xd hahah,uśmiałam się czytając ten rozdział,i te nasze zachowania które ujęłaś w tym opowiadaniu,zreszą tak jak w poprzednim,normalnie uśmiech sam mi sie na usta ciśnieee ! Kocham Cięę <33333

    OdpowiedzUsuń
  4. http://i-wish-and-one-direction.blogspot.com/ - nominowałyśmy Cię do Liebster Award ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na następne rozdziały, bo poprzednie są genialne !!!! :)

    OdpowiedzUsuń