Hejhej, jest i część 6, wiem zapewne już nikt mnie nie czyta, zresztą co sie dziwić, nie dodaje już zbytnio. Nie będę się tłumaczyć, że nie mam czasu, po prostu tak teraz w moim życiu jest, że niewiele mogę robić. Mam nadzieje, ze ktoś jeszcze o mnie pamięta i czyta 'Samodzielną'. Liczę na komentarze, to naprawdę wiele znaczy!!!!
Enjoy,
xoxo Rysica
-Gabi musisz mu o tym powiedzieć! - krzyczała na mnie po raz kolejny Paulina. Ta dziewczyna nie potrafiła zrozumieć tego, że wcale nie zamierzam tworzyć szczęśliwej rodzinki z gościem, z którym miałam przygodę. Ja nawet nie chce mieć dziecka!
-Mówiłam Ci już tysiąc razy, że nie zamierzam mu nic mówić! Pojmij to wreszcie.- uniosłam zirytowana ręce do góry. To już 3 tydzień ciąży, a ja wciąż milcze, wciąż nie podjęłam decyzji.
-No dobrze, skoro nic nie powiesz Harremu to co zamierzasz zrobić?- spojrzała na mnie groźnym spojrzeniem.
-Jak to co. Usunę ciąże, nie mogę mieć teraz dziecka. Błagam, nie mam własnego mieszkania, wykształcenia, które zresztą chce zdobyć. Chce iść na studia i sie bawić, korzystać z życia, jestem za młoda na dziecko, a przede wszystkim niedojrzała.- powiedziałam dynamicznie i z przytupem. Wiem, że usunęcie dziecka to jak zabójstwo i zachowywałam się totalnie niedojrzale nie biorąc na siebie konsekwencji swoich zachowań, ale przecież wszyscy dobrze wiedzą, że nie byłabym w stanie wychować dziecka. Nie miałam nawet kontaktu ze swoją rodziną, gdyby nie Paulina i Liam byłabym zupełnie sama, a przecież oni też mają własne życie.
-Ty jesteś nienormalna! - niespodziewanie sie na mnie wydarła, z wrażenia, aż usiadłam- Nie usuniesz ciąży! Po moim trupie! Masz porozmawiać z Harrym! - wymachiwała rękoma jak opętana.
-Cholera jasna, jesteś monotonna. Harry zapewne już mnie nie pamięta, nie będe mu robić problemów. Ma to swoje bajkowe życie sławy i nie będę mu się z dzieckiem walać, takie postaci jak ja nie pasują do bajek. Widziałaś kiedyś w bajce ciężarną nastolatkę, która nie ma ojca, uciekła z domu i nie rozmawia z matką, nie ma mieszkania ani skończonej szkoły? - popatrzyłam na zszokowaną przyjaciółkę- Nie? No własnie, ja też nie. Koniec temu
-Ale on o Tobie nie zapomniał, cały czas o Tobie wspomina i że żałuje tego co zrobił- powiedziała już spokojnym głosem. spojrzałam na nią na chwile z zainteresowaniem, jakaś miła fala ciepła przepłynęła przeze mnie na dźwięk tych słów, ale po chwili zniknęła i wróciłam do rzeczywistości.
-Nie ważne- machnęłam ręką- Wychodze. Idę do pracy. - otwierałam już drzwi, aby wyjść, kiedy Paul zatrzymała mnie
-Kiedy zamierzasz... no wiesz... usunąć ciąże ? - powiedziała smutna , a w oczach chyba miała łzy. Nie rozumiałam o co chodzi, dlaczego tak bardzo zależy jej na tym, abym miała dziecko?
-Jak najszybciej- powiedziałam i wyszłam
Dziwiło mnie przejęcie z jej strony, czy tylko ja byłam takim potworem, które nie chciało być mamą?
Jadąc do pracy chciałam zapomnieć o tym wszystkim, tak było ciężko zapomnieć o problemie jeśli nosi sie je w sobie, a drugi problem jest na prawie każdym plakacie w mieście. Ehh fuck my life.
Co robić? Jak? Powiedzieć mu? Ale co? te pytania non stop przepływały przez moją głowę i nie dawały spokoju. Przez cały dzień nie mogłam sie na niczym skupić, Lux nawet zauważyła, że coś jest nie tak. Pytała mnie czemu jestem smutna i przytulała, ahh, gdy tak siedziała obok mnie i trzymała głowe na moich udach, zaczęłam się zastanawiać czy na pewno nie chce mieć dziecka. Patrząc na słodki uśmiech małej i na to jak sie bawi, coraz poważniej myślałam nad wcielem się w role matki, ale potem przypomniały mi się argumenty przeciw i cała wizja matkującej mnie poszła w niepamięć.
Wróciłam do domu zmęczona i miałam jedynie ochotę na sen, ale oczywiście nie było mi dane odpocząć, czekała mnie wielka scena dramatyzmu. Weszłam do domu i to co zobaczyłam wywołało u mnie ochotę zawrócenia i wyjścia z powrotem. Co sprawiło takie uczucie, już mówię. Siedzący na kanapie Harry, a obok niego Liam i Paula. Niby normalny widok, już kilka razy sie tak zadarzyło, wtedy po prostu przemykałam szybko do swojego pokoju i nie wychodziłam z niego, aż do jego wyjścia, ale tym razem było inaczej. Na ich twarzach były wymalowane dziwne emocje, strachu, smutku, szoku ale i wściekłości zarazem, no Paulina miała tylko stres. Czekali na mój powrót, czyli to oznaczało tylko jedno. Uduszę ją, serio ją zabije. Jak ona mogła to zrobić
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ? - zaczął z grubej rury, no jasne po co się ograniczać i marnować czas na glupie pogadanki o moim samopoczuciu, pff.
-Cześć Harry, mi też Cie miło widzieć- uśmiechnęłam się ironicznie i położyłam swoje rzeczy na blat kuchenny, po czym zupełnie nie zwracając na bulwersy Hazzy zaczęłam sobie przygotowywac herbatę.
-Możesz ze mną porozmawiać czy zamierzasz mieć mnie totalnie w tyłku? - zapytał z wyrzutem
-Mam być szczera? -spojrzałam na niego wilkiem|
-No raczej
-Zamierzam mieć cie w dupie- uśmiechnęłam się promiennie do niego, po czym uśmiech przerodził się w mój typowy grymas niezadowolenia. Musiałam go tym wkurzyć bo stanął za moimi plecami.
-Słuchaj, możesz mieć mnie w dupie, okej. ale nosisz moje dziecko, a jego w dupie nie możesz mieć, chce sie nim zajmować, pomóc ci je wychować, chce, żeby miało ojca. Nie musimy być razem, podzielimy sie jakoś- zaczął nawijać jak w transie
-HOLA HOLA! Wyluzj troszkę gwiazdeczko. Po pierwsze.- spojrzałam na Paulina, która siedziała cicho i tylko obserwowała całą sytuacje- Jesteś głupia, nie odzywaj się do mnie i wyprowadzam sie- wszystko mówiłam z stoickim spokojem- Po drugie. To do pana , Panie 'Chce być tatusiem' , nie będziesz ojcem, a przynajmniej nie tego dziecka- wskazałam na swój brzuch- Po trzecie. co wiąże się z 'po drugie' usuwam tą ciąże. Dziękuje, mam herbatę, dobranoc. Pierdolcie sie wszyscy- powiedziałam z największą gracją i spokojem wchodząc na góre i zostawiając wszystkich w osłupieniu.
Zastanawiacie się zapewne dlaczego tak postąpiłam, co mnie napadło i czemu tak potraktowałam swoich przyjaciół, wykluczając Harrego, on nie był moim przyjacielem. Dlaczego ? W sumie sama nie wiem, to po prostu było intuicyjne, zapewne będę żałować swoich słów, zwłaszcza tych do Pauli, ale co poradze. Wyprowadziłam się z domu bo miałam dość kontrolowania mojego życia przez innych, braku zrozumienia i tych wszystkich dupereli. Uciekłam z domu po to żeby mieć to samo? Czemu nie mogli pojąć, że nie nadaje się na matkę, że nie chce nią być?
-Nie zrobisz tego- do pokoju wpadł tatulek i przerwał moje rozmyślania
-Niby dlaczego?!- wyśmiałam go -Zamkniesz mnie w piwnicy i będziesz trzymał aż urodze?!
-Nie, ale to kusząca myśl- stał kilka centymetrów ode mnie
-No to w takim razie jak mnie powstrzymasz?- przybliżał się do mnie, a ja obniżałam ton głosu, przygryzłam wargę. w tej całej pogmatwanej sytuacji, tych wszystkich emocjach które buzowały we mnie, narodziło się uczucie do Harrego, może nie miłość, a w tamtym momencie pożądanie przede wszystkim.
-Tak- zaczął mnie namiętnie całować. robił to z taką wielką pasją, że nie mogłam się opanować. Zaczęliśmy się rozbierać, wylądowaliśmy na łóżku w samej bieliźnie, kiedy nagle powiedziałam stop. GŁUPIA GŁUPIA GŁUPIA, biłam się w głowie.
-Nie moge
-Dlaczego?- zapytał zdyszany
-Bo ostatnim razem nie skończyło się to najlepiej, poza tym WŁASNIE jestem w CIĄŻY! - zaakcentowałam
-Tak, masz racje- posmutniał jakby, dziwne, myślałam ze mnie nienawidzi, zresztą cała ta sytuacja była dziwna, ciekawe czemu właściwie to zrobił- To ja już pójdę- zaczął się podnosić
-Nie!- nieopanowanie krzynęłam, nawet tego nie przemyślałam, ale faktycznie nie chciałam zeby odchodził- zostań- przesunęłam się robią mu miejsce. Co ja do jasnej cholery robie? Alarmowało w mojej głowie.
Harrego też chyba zaskoczyła moja propozycja, ale.. nie uciekł. Położył się obok, przykrył na kołdrą i objął ramieniem.
-Gabi, co my właściwie robimy- wyszeptał mi do ucha
-Nie wiem, Harry, nie wiem- cicho odpowiedziałam i zamknęłam oczy.
ZOSTAW KOMENTARZ, WYRAŹ SWOJĄ OPINIĘ, TO WIELE DLA MNIE ZNACZY!!! LOVE YA ALL xxx
Pamiętaj, przeznaczenia nie oszukasz
niedziela, 24 lutego 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
Samodzielna cz.5
No hej, miałam ostatnio takie urwanie głowy, że nie miałam czasu się po tyłku podrapać, ale teraz ferię, w drugim tygodniu jestem w domu, więc może popisze trochę. Tworze jeszcze dwa imaginy dla dziewczyn, które mi pomogły. No dobra, nie wazne. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, ja jestem tak sobie z tego zadowolona, no ale dajcie znać w komentarzu. To bardzo ważne i motywuje do pisania!!!
KOMENTUJCIE, TO DLA MNIE MEEEGAAA WAŻNE.
KOCHAM WAS I DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO!!!!
Enjoy.
xoxo, Rysica
Zaczęłam szybko zbierać swoje ubrania z ziemi, założyłam bieliznę i udałam się pospiesznym krokiem jak najdalej od mojego towarzysza. Nie mogłam sobie tego wybaczyć, dlaczego tyle wypiłam, no po co, na cholerę mi to było i po kiego poszłam z nim, aarr miałam ochotę przybić sobie piątkę krzesłem w twarz.
-Czekaj! - wołał za mną Harry, ale ja nawet nie zwolniłam tempa, szłam wściekła, ślepo zapatrzona przed siebie, właściwie gdzie ja do jasnej ciasnej byłam - O co Ci chodzi? - dogonił mnie zasapany, miał na sobie jedynie bokserki
- O co mi chodzi ? -gwałtownie się zatrzymałam i spojrzałam na niego- O to, ze przespałam się z Tobą, a nawet Cie nie znam, a w dodatku nie mam pojęcia gdzie jestem !
-Jak to mnie nie znasz? - był naprawdę zaskoczony.. czy dla niego poznanie kogoś to wymiana imion? Mój Boże, było coraz gorzej.
-Normalnie, to że wiesz jak mam na imię i gdzie pracuje, nie oznacza, ze mnie znasz- byłam naprawdę zirytowana
-No dobrze, może Cie nie znam, ale bardzo chce to zmienić, podobasz mi się i jest w Tobie coś wyjątkowego- złapał mój policzek i zaczął się przybliżać. Fakt, czułam motylki w brzuchu, to nie to, że Harry mi się nie podobał, bo był naprawdę przystojnym facetem, ale to jak mnie potraktował...ehh. Jego usta były już bardzo blisko, ale odwróciłam głowę
-Skoro jestem taka wyjątkowa to dlaczego potraktowałeś mnie jak dziewczynę na jedną noc. Sory, ale jakoś mi sie nie chce Ciebie poznawać. Najlepiej, żebyśmy zapomnieli o tym co się stało i więcej się nie spotkali. co będzie trudne bo mamy tych samych przyjaciół, ale trudno, skoro jestem taka wyjątkowa to się postarasz- rzuciłam mu sztuczny uśmiech i wróciłam do swojego poprzedniego szybkiego kroku. Krzyczał coś za mną, ale miałam to w dupie. Doszłam do drogi i złapałam stopa, co wcale nie było proste, bo nie wyglądałam najlepiej w potarganych włosach i ubrana w pogniecione ciuchy.
Wróciłam do domu wściekła. Rzuciłam się na fotel i głośno wydałam odgłos niezadowolenia. Liam, który wyszedł właśnie z kuchni z kubkiem herbaty, zaśmiał się cicho.
-Słyszałam to- powiedziałam zła, nawet na niego nie patrząc
-Co się stało, że już od samego rana jesteś tak negatywnie nastawiona-usiadł niedaleko mnie- plus wyglądasz bardzo podobnie jak wczoraj-zaśmiał się i dał sójkę w bok.
-Zamknij się, ale poczujesz za pomocą krocza jak gorąca jest ta herbata- ostrzegłam przez zaciśnięte zęby. Zadzieranie ze mną to bardzo zły pomysł.
-OkOk, nie gryź- odsunął się jak najdalej- Mów, co się stało ?
Chwile się wahałam, ale znałam Li już tyle czasu aby móc mu zaufać i się zwierzyć.
-Harry Styles się stał- westchnęłam głośno
-Rozwiniesz tą myśl ? - spojrzałam na niego, patrzył na mnie z troską, to było takie przyjemne, że komuś na mnie zależy.
-A musze? - zrobiłam głupi uśmiech, a ten popatrzył na mnie wilkiem -Ehh, no ok- opowiedziałam mu całą historię, dołączając do tego moje emocje. Pokręcił tylko głową i położył mi rękę na ramieniu.
-Gabs, słuchaj, fakt wyszło nie fajnie, ale on chciał Cię wcześniej poznać tylko odmówiłaś. - kurde, musiał to zauważyć- Powiedz mi, dlaczego tak wszystkich od siebie odpychasz? Żeby porozmawiać ze mną tak jak teraz potrzebowałaś 3 lat, Pauline znasz od dziecka. Czemu tak bardzo stronisz od uczuć?!- zapytał lustrując moją twarz. Poczułam, że łza spływa po moim policzku, rzeczywiście tak było, nie ufam ludziom, mogę z nimi rozmawiać, bawić się i nie mam problemu z poznawaniem nowych osób, ale nie potrafię im zaufać, nie umiem.
-Ja.. bo to nie jest takie łatwe. Kiedyś byłam inna, nie miałam takich problemów, ale gdy mój tata nagle zniknął... -łkałam- to było takie... nie umiem tego określić , ufałam mu, mówił, że zawsze będzie obok mnie, że zawsze będzie mnie wspierał, a potem zapadł się pod ziemię i od tego momentu nie chce przywiązywać się do ludzi, bo moje się że znikną i będę cierpieć tak mocno jak cierpiałam wtedy, rozumiesz? - popatrzyłam na niego przez zapłakane oczy, siedział smutny i wpatrywał się we mnie, az nagle mnie przytulił, nie spodziewałam się tego gestu, ale nie protestowałam.
-Rozumiem Gabi, rozumiem.- głaskał mnie po plecach
-Poza tym życie i tak jest wyjątkowo ciężkie i skomplikowane, po co dodawać sobie problem jakim jest miłość- chlipnęłam i oderwałam się od ramienia przyjaciela- nie mów nic- uścisnęłam jego rękę- Pozwól, że teraz pójdę do siebie, jestem zmęczona. Wpadłam do swojego pokoju, szybko wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Przez długi czas po prostu leżałam i świdrowałam spojrzeniem sufit. Myślałam o tym wszystkim co ostatnio się wydarzyło, o dzisiejszym poranku... bałam się tego co ma przynieść mi los. Zasnęłam.
Minął miesiąc od pamiętnej nocy. W tym czasie pracowałam, szykowałam się na egzaminy wstępne na studia, żyłam po prostu żyłam.Spotykałam się ze znajomymi, czasami widywałam Harrego, ale nasza relacja polegała na rzucaniu w siebie mięsem, tak Harry Styles nienawidził mnie, no cóż jedna z niewielu, które mu odmówiły. Bardzo, ale to bardzo bardzo zbliżyłam się z Liamem, co troche przeszkadzało Paulinie, ale obydwoje uspokajaliśmy ją, że to tylko przyjaźń. Był świetny. Z mamą nie rozmawiałam ani razu, zmieniłam numer, więc nie widziałam już żadnego połączenia nieodebranego od 'mami<3', czy bolało mnie to? a czy jak ktoś wbija ci nóż w serce codziennie to boli? Prawda jest taka, że płakałam co noc, a dodatkowo miałam inny problem.... Byłam w ciąży
sobota, 29 grudnia 2012
Liebster Award
Hejhej, dostałam nominację od dziewczyn: http://i-wish-and-one-direction.blogspot.com/ . bardzo dziękuje, naprawdę to wiele dla mnie znaczy i w końcu jestem z siebie dumna bo ogarnęłam o co w tym chodzi, więc odkopie kilka poprzednich nominacji <3 jeszcze raz, wszystkim bardzo dziękuje!!!
Pytania.
1. Imie
Gabriela Natalia Ryszarda - Gabi Gabs
2. Co sprawiło, że stałaś się Directionerką ?
Moja ukochana przyjaciółka zaraziła mnie One Direction. Kocham ich przede wszystkim za to jacy są, za muzykę, za to, że bawią się i korzystają z życia, za to, że mieli odwagę spełniać marzenia. No, a wyglądam sprawia, że jeszcze bardziej ich kocham.
3. czy w twojej szkole, w twoim otoczeniu są jakieś Directionerki, które zostały dzieki tobie ?
Chyba niee? No może moja mama, lubi ich niektóre piosenki i uważa, że Zayn to przystojniak :D
4. Czy przez to, że jestes Directioner masz problemy, albo ktos cię hejtuje ?
Oj tak, wielu znajomych sie ze mnie śmieje, na poczatku strasznie się tym przejmowałam, ale teraz mam to gdzieś. Ale ostatnio mega wkurzył mnie 'rajd na 1DPL' żałosne.
5. Napisz, w kilku słowach co myślisz o Lanielle, Elouanor i Zerrie.
Lanielle- skoro Liam jest szczęśliwy to spoko, ale o wiele szczęśliwszy byłby z Pauliną <3
Elouanor - wielbie! kocham! 4ever <3
Zerrie- są mega słodcy i strasznie ciesze sie ich szczściem
6. Jakbyś spotkała chłopców i maiał możliwość spędzić jeden dzień z nimi, co bys robiła ?
najpierw poszła do parku rozrywki, potem posiedziałabym w Nandos i po prostu rozmawiała, a wieczorem party hard
7.Masz możliwość wybrania sobie jednaj piosenki, która chłopcy zadedykują i zagrają ci na koncercie. Jaka to bedzie piosenka i dlaczego ?
Little Things. Ta piosenka sprawia, że mam chwile zadumy i uświadami mi, że nawet jeśli coś co ty uważasz za swoją wadę, dla drugiej osoby może być Twoim atutem, utwór ten pokazuje, że każdy jest jedyny w swoim rodzaju.
8. Jakich zespołów czy wokalistów oprócz 1D słuchas zi podziwiasz.
Demi Lovato za to, że wygrała w walce z samą sobą. Jessie J - jej głos jest niesamowity. Ellie Goulding- uwielbiam ją i nie mogę doczekać się koncertu. Jason Mraz- pisze niesamowite piosenki. Adele- za to, że nie wpadła w wir show-biznesu i jest sobą. . Freddie Mercury- legenda, co więcej powiedzieć, muzyka była jego życiem. jest wiele artystów, których powidziwiam, ciężko ich zliczyć.
9. Masz możliwość napisania biografi o jednym z członków 1D. O którym napsizesz i dlaczego.
Nie mogłabym napisać o jednym, bo oni dopiero razem stają się unikatowi. Ich życiorysy, każdego z osobna, przypominają losy przeciętnego nastolatka, dopiero gdy połączy się je w jedno mają głębszy sens
10. Masz jakieś rzeczy które musisz zrobic przed śmiercią ?
mam całą liste takich rzeczy min.: oddać krew, zrobić tatuaże, skoczyć ze spadochronem, podróżować po świecie, wydać książkę i wiele wiele innych
11. Czytasz naszego bloga ? Jesli tak, to napsiz co ci sie w nim podoba i co niepodoba. !
Nie czytam, ale na pewno zaczne !!!
Kolejna nominacja od mojej ukochanej: together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
1. Co wolisz: cappuccino czy sok jabłkowy?
cappuccino!!!
2. Gdybyś była członkiem girlsbandu to jakby się on nazywał?
Weirdos?
3. Ulubiony kolor?
mało oryginalny - niebieski
4. Ile masz w szafie ciuchów w paski?
3 bluzki ?
5. Masz tatuaż? (Jeśli tak, to jaki a jeśli nie, to czy chciałabyś kiedyś sobie zrobić?)
Jeszcze nie, ale już niedługo. jak na razie mam w planach 5 tatuaży, list wciąż rośnie
6. Z czego najczęściej składa się twoja kanapka?
sałata, szynka, masło ?
7. Iloma łyżeczkami słodzisz herbatę?
nie słodze
8. Kiedy ostatnio miałaś sen o 1D?
jakieś dwa tygodnie temu, sen świadomy, niesamowity
9. Z jakiej miejscowości pochodzisz? (jak możesz to podajcie też województwo....kto wie...może mieszkamy gdzieś blisko siebie;])
Warszawa!
10. Jak to się stało, że zaczęłaś pisać o 1D?
zawsze lubiłam pisać, a że przeczytałam kilka opowiadań o 1D to uznałam, czemu nie i jakoś tak potem wyszło, że za namową przyjaciółki założyłam bloga
11. Który z moich blogów jest twoim ulubionym? (1 2 3 4)
'Word will be just the words Till you bring them to life'
Kolejna nominacja od : miloscjestmagia.blogspot.com/
Pytania:
1. Ulubieniec z 1D ?
Achhh, no Hazzuś
2. Ulubiona piosenka z TMH (Take Me Home) ?
shit, nie mam jednej mam kilka, ale jakbym miała zobaczyć, której najczęściej słucham to chyba 'Over Again'
3. Wolisz Larry'ego jako Bromance czy Romance ?
oczywiście, że Bromance! nie mam nic przeciwko homo, ale oni po prostu są stworzeni do tego by być najlepszymi przyjaciółmi, nic więcej.
4. Ulubiony blog ?
nie mam ulubionego :(
5. Ulubione zajęcie ?
chodzenie do mojej ukochanej szkoły artystycznej
6. Ulubiony język ? (np, Angielski)
ANGIELSKI! hiszpański lubie, ale coś mi z nauką nie idzie
7. Niam czy Ziam ?
Niam <3 i Ziam <3
8. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
niebieski, oblegany przez większość
9. Masz jakiegoś zwierzaka ?
mam piesiaka, Westiego <3
10. Miasto, które chciałabyś zwiedzić ?
New York
11. Wolisz przyjaźń z Liamem, czy miłość z Niallem ?
a to musze wybierać? echh, miłość z Niallem. wybacz Li :(
To chyba tyle nominacji. Za wszystkie dziękuje bardzo bardzo bardzo!!! Jesteście wielkie, kocham Was. I miło mi, ze komuś podoba się to jak pisze.
No to czas na moje pytania:
1. Ksywka z lat dzieciństwa?
2.Byłaś kiedykolwiek w Wielkiej Brytanii (Jeśli tak -gdzie? jeśli nie- chciałabyś tam pojechać?)
3.Jaka jest pierwsza myśl, kiedy wstajesz rano?
4.Kto jest Twoim życiowym mentorem?
5.Jakieś hobby?
6.Tak w ogóle ile masz lat?
7. Weź jedną rzecz od każdego z chłopców z 1D i stwórz mężczyznę idealnego. Jak będzie wyglądał?
8. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania?
9.Zrobisz coś dla mnie? Uśmiechniesz sie?
10.Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
11.Idealne miejsce do zamieszkania, aż do śmierci?
Nominuje
http://marzeniasanajwazniejsze.blogspot.com/
http://from-love-to-die.blogspot.com/
http://miloscjestmagia.blogspot.com/
together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
i-wish-and-one-direction.blogspot.com/
DZIĘKUJE WAM ZA NOMINACJE! CZYTAJCIE NOWE CZĘŚCI "SAMODZIELNEJ" I ZOSTAWCIE JAKIŚ KOMENTARZ TO WIELE DLA MNIE ZNACZY! LOVE YA!!!
Pytania.
1. Imie
Gabriela Natalia Ryszarda - Gabi Gabs
2. Co sprawiło, że stałaś się Directionerką ?
Moja ukochana przyjaciółka zaraziła mnie One Direction. Kocham ich przede wszystkim za to jacy są, za muzykę, za to, że bawią się i korzystają z życia, za to, że mieli odwagę spełniać marzenia. No, a wyglądam sprawia, że jeszcze bardziej ich kocham.
3. czy w twojej szkole, w twoim otoczeniu są jakieś Directionerki, które zostały dzieki tobie ?
Chyba niee? No może moja mama, lubi ich niektóre piosenki i uważa, że Zayn to przystojniak :D
4. Czy przez to, że jestes Directioner masz problemy, albo ktos cię hejtuje ?
Oj tak, wielu znajomych sie ze mnie śmieje, na poczatku strasznie się tym przejmowałam, ale teraz mam to gdzieś. Ale ostatnio mega wkurzył mnie 'rajd na 1DPL' żałosne.
5. Napisz, w kilku słowach co myślisz o Lanielle, Elouanor i Zerrie.
Lanielle- skoro Liam jest szczęśliwy to spoko, ale o wiele szczęśliwszy byłby z Pauliną <3
Elouanor - wielbie! kocham! 4ever <3
Zerrie- są mega słodcy i strasznie ciesze sie ich szczściem
6. Jakbyś spotkała chłopców i maiał możliwość spędzić jeden dzień z nimi, co bys robiła ?
najpierw poszła do parku rozrywki, potem posiedziałabym w Nandos i po prostu rozmawiała, a wieczorem party hard
7.Masz możliwość wybrania sobie jednaj piosenki, która chłopcy zadedykują i zagrają ci na koncercie. Jaka to bedzie piosenka i dlaczego ?
Little Things. Ta piosenka sprawia, że mam chwile zadumy i uświadami mi, że nawet jeśli coś co ty uważasz za swoją wadę, dla drugiej osoby może być Twoim atutem, utwór ten pokazuje, że każdy jest jedyny w swoim rodzaju.
8. Jakich zespołów czy wokalistów oprócz 1D słuchas zi podziwiasz.
Demi Lovato za to, że wygrała w walce z samą sobą. Jessie J - jej głos jest niesamowity. Ellie Goulding- uwielbiam ją i nie mogę doczekać się koncertu. Jason Mraz- pisze niesamowite piosenki. Adele- za to, że nie wpadła w wir show-biznesu i jest sobą. . Freddie Mercury- legenda, co więcej powiedzieć, muzyka była jego życiem. jest wiele artystów, których powidziwiam, ciężko ich zliczyć.
9. Masz możliwość napisania biografi o jednym z członków 1D. O którym napsizesz i dlaczego.
Nie mogłabym napisać o jednym, bo oni dopiero razem stają się unikatowi. Ich życiorysy, każdego z osobna, przypominają losy przeciętnego nastolatka, dopiero gdy połączy się je w jedno mają głębszy sens
10. Masz jakieś rzeczy które musisz zrobic przed śmiercią ?
mam całą liste takich rzeczy min.: oddać krew, zrobić tatuaże, skoczyć ze spadochronem, podróżować po świecie, wydać książkę i wiele wiele innych
11. Czytasz naszego bloga ? Jesli tak, to napsiz co ci sie w nim podoba i co niepodoba. !
Nie czytam, ale na pewno zaczne !!!
Kolejna nominacja od mojej ukochanej: together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
1. Co wolisz: cappuccino czy sok jabłkowy?
cappuccino!!!
2. Gdybyś była członkiem girlsbandu to jakby się on nazywał?
Weirdos?
3. Ulubiony kolor?
mało oryginalny - niebieski
4. Ile masz w szafie ciuchów w paski?
3 bluzki ?
5. Masz tatuaż? (Jeśli tak, to jaki a jeśli nie, to czy chciałabyś kiedyś sobie zrobić?)
Jeszcze nie, ale już niedługo. jak na razie mam w planach 5 tatuaży, list wciąż rośnie
6. Z czego najczęściej składa się twoja kanapka?
sałata, szynka, masło ?
7. Iloma łyżeczkami słodzisz herbatę?
nie słodze
8. Kiedy ostatnio miałaś sen o 1D?
jakieś dwa tygodnie temu, sen świadomy, niesamowity
9. Z jakiej miejscowości pochodzisz? (jak możesz to podajcie też województwo....kto wie...może mieszkamy gdzieś blisko siebie;])
Warszawa!
10. Jak to się stało, że zaczęłaś pisać o 1D?
zawsze lubiłam pisać, a że przeczytałam kilka opowiadań o 1D to uznałam, czemu nie i jakoś tak potem wyszło, że za namową przyjaciółki założyłam bloga
11. Który z moich blogów jest twoim ulubionym? (1 2 3 4)
'Word will be just the words Till you bring them to life'
Kolejna nominacja od : miloscjestmagia.blogspot.com/
Pytania:
1. Ulubieniec z 1D ?
Achhh, no Hazzuś
2. Ulubiona piosenka z TMH (Take Me Home) ?
shit, nie mam jednej mam kilka, ale jakbym miała zobaczyć, której najczęściej słucham to chyba 'Over Again'
3. Wolisz Larry'ego jako Bromance czy Romance ?
oczywiście, że Bromance! nie mam nic przeciwko homo, ale oni po prostu są stworzeni do tego by być najlepszymi przyjaciółmi, nic więcej.
4. Ulubiony blog ?
nie mam ulubionego :(
5. Ulubione zajęcie ?
chodzenie do mojej ukochanej szkoły artystycznej
6. Ulubiony język ? (np, Angielski)
ANGIELSKI! hiszpański lubie, ale coś mi z nauką nie idzie
7. Niam czy Ziam ?
Niam <3 i Ziam <3
8. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
niebieski, oblegany przez większość
9. Masz jakiegoś zwierzaka ?
mam piesiaka, Westiego <3
10. Miasto, które chciałabyś zwiedzić ?
New York
11. Wolisz przyjaźń z Liamem, czy miłość z Niallem ?
a to musze wybierać? echh, miłość z Niallem. wybacz Li :(
To chyba tyle nominacji. Za wszystkie dziękuje bardzo bardzo bardzo!!! Jesteście wielkie, kocham Was. I miło mi, ze komuś podoba się to jak pisze.
No to czas na moje pytania:
1. Ksywka z lat dzieciństwa?
2.Byłaś kiedykolwiek w Wielkiej Brytanii (Jeśli tak -gdzie? jeśli nie- chciałabyś tam pojechać?)
3.Jaka jest pierwsza myśl, kiedy wstajesz rano?
4.Kto jest Twoim życiowym mentorem?
5.Jakieś hobby?
6.Tak w ogóle ile masz lat?
7. Weź jedną rzecz od każdego z chłopców z 1D i stwórz mężczyznę idealnego. Jak będzie wyglądał?
8. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania?
9.Zrobisz coś dla mnie? Uśmiechniesz sie?
10.Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
11.Idealne miejsce do zamieszkania, aż do śmierci?
Nominuje
http://marzeniasanajwazniejsze.blogspot.com/
http://from-love-to-die.blogspot.com/
http://miloscjestmagia.blogspot.com/
together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
i-wish-and-one-direction.blogspot.com/
DZIĘKUJE WAM ZA NOMINACJE! CZYTAJCIE NOWE CZĘŚCI "SAMODZIELNEJ" I ZOSTAWCIE JAKIŚ KOMENTARZ TO WIELE DLA MNIE ZNACZY! LOVE YA!!!
Samdzielna cz.4
Spojrzałam sie na niego i uśmiechnęłam. Propozycja była niemiłosiernie kusząca, ale wiedziałam jak może się to skończyć, głupie zakochanie, złamane serce blablabla. Nie mogłam, nie chciałam, znaczy chciałam, NIE MOGŁAM! Miałam na głowie inne sprawy, praca, rodzina, nauka i niedługo studia. Pakowanie się w znajomość z bożyszczem nastolatek była złym pomysłem. Może za dużo sobie od razu wyobrażam, może skończyłoby sie na jednej kawie, a potem ledwo mówilibyśmy sobie 'cześć', ale lepiej chuchać na zimne.
-Dziękuje za propozycje, ale muszę odmówić- delikatnie się uśmiechnęłam
-Ale dlaczego?- ewidentnie posmutniał. Wow, nie wiedziałam, że tak sie przejmie odmową, pewnie żadna mu nie odmawia
-Spieszę się, wybacz- rzuciłam szybko i przyspieszyłam krok prosto do stacji metra
Kiedy już wróciłam do domu i usiadłam na wygodniej kanapie, poczułam zmęczenie, oparłam głowę i zamknęłam oczy, zrobiło mi się tak dobrze. Niestety nie było mi dane długo nacieszyć się tym stanem, bo do domu wpadła Paula i rzuciła we mnie jakimś przedmiotem, który okazał sie sukienką.
-Załóż to, ogarnij sie i za 30 minut przyjeżdza po nas Liam- powiedziała w biegu
-Co? - poderwałam sie z kanapy
-Idziemy na jakąś imprezę, zaprosił nas dwie
-Ale ja nie chce- powiedziałam jak małe, oburzone dziecko
-Nie narzekaj tylko sie szykuj, mieszkasz ze mną, prowadzisz życie celebrytki- powiedziała poważnie i zaczęła zakładać buty
-Żaaaaal- jęczała szurając do swojego pokoju. Po 20 minutach byłam gotowa. Z mocnym makijażem nawet nie było widać oznak zmęczenia na mojej twarzy, czekając na chłopaka przyjaciółki wypiłam kawe, a do torebki wsadziłam energy drinka, aby nie zasnąć gdzieś w kącie.
-Gaaabi, chłopaki już są- zakomunikowała Paula, podbiegałam do nie gotowa do wyjścia
-Czekaj.. chłopaki? - uniosłam jedną brew do góry
-No tak, One Direction, zespół, w którym jest Liam, to z nimi idziemy na impreze? helołł, myślimy- popukała mnie po głowie
-Wkurwiasz mnie dzisiaj, ale pozwalasz mi u siebie mieszkać, więc nic cie nie zrobie- uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam na zewnątrz. Zjeżdżając windom zastanawiałam się jaka będzie reakcja Harrego na moją osobę, hmm wieczór zapowiadał się ciekawie.
Wsiadłyśmy do limuzyny, a Harold od razu się uśmiechnął jak mnie zobaczył
-Cześć Gabi!- zachowywał się jak podniecony pies
-No cześć Harry- powiedziałam uśmiechając sie, śmieszyło mnie jego zachowanie
-To wy sie znacie? -zapytał zdziwiony Liam
-Można tak powiedzieć, dzisiaj podnosił mnie dwa razy z ziemi... taak, nie mówmy o tym- głupkowato sie zaśmiałam. Następnie Liam przedstawił mnie reszcie, a wszyscy zastanawiali się dlaczego dopiero teraz mnie poznają. w sumie też mnie to zastanawiało.
Po kilku godzinach imprezy, nie pamiętałam jak mam na imię, nienie spokojnie to nie był nagły atak amnezji, to tylko cudowne działanie alkoholu. Tańczyłam z Hazzą, który też musiał być w pięknym stanie bo potrafił utrzymać tylko jedno oko otwarte. Nagle zaczął sie do mnie zbliżać i nie zdążyłam zorientować się kiedy, jego usta przylegały do moich. Odwzajemniłam pocałunek, mimo wcześniejszego negatywnego nastawienia do znajomości ze sławą...tak, alkohol. Cóż, na pocałunkach się nie skończyło. Chłopak oderwał się ode mnie, uśmiechnął i szepnął, że chce mnie gdzieś zabrać, głupia ja zgodziłam się. Kierowca zawiózł nas na jakieś, za przeproszeniem zadupie. Piosenkarz wyprowadził mnie na jakąś polanę, która tak w ogóle była bardzo ładna, ale wciąż nie rozumiałam motywu przyjechania tu.
-Hazz, gdzie Ty mnie ciągniesz?- zapytałam nie porzucając głupkowatego uśmieszku, który zawsze uaktywnia mi się po alkoholu.
-Ciii, zaraz... - podniósł mnie i postawił na samym końcu polany, tuż przed urwiskiem- patrz- postawił mnie przed sobą. Widok był przepiękny, na cały Londyn, oświetlony nocą, magicznie.
-Wow- postanowiłam sobie w myślach, że kiedyś przyjdę tu i namaluje tą panoramę. Patrzyłam i chłonęłam magie tego miejsca, kiedy mój towarzysz zasłonił mi widok i zaczął opętanie całować. Wylądowaliśmy na trawie nie zaprzestając namiętności. Harry zaczął mnie rozbierać, a ja nie pozostałam mu dłużna, chwile później leżeliśmy nadzy i kochaliśmy się jak szaleni. Po stosunku leżeliśmy siebie w tuleni i tak też usnęliśmy.
Obudziłam się z potężnym bólem głowy i nie pamiętałam nic a nic, co działo się poprzedniej nocy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i uświadomiłam sobie, że jestem naga, a obok mnie leży... Harry.
-Co jest do jasnej cholery- poderwałam się spanikowana. Chłopak poderwał głowę i spojrzał na mnie uśmiechnięty. 'No to kurwa zajebiście' pomyślałam.
-Dziękuje za propozycje, ale muszę odmówić- delikatnie się uśmiechnęłam
-Ale dlaczego?- ewidentnie posmutniał. Wow, nie wiedziałam, że tak sie przejmie odmową, pewnie żadna mu nie odmawia
-Spieszę się, wybacz- rzuciłam szybko i przyspieszyłam krok prosto do stacji metra
Kiedy już wróciłam do domu i usiadłam na wygodniej kanapie, poczułam zmęczenie, oparłam głowę i zamknęłam oczy, zrobiło mi się tak dobrze. Niestety nie było mi dane długo nacieszyć się tym stanem, bo do domu wpadła Paula i rzuciła we mnie jakimś przedmiotem, który okazał sie sukienką.
-Załóż to, ogarnij sie i za 30 minut przyjeżdza po nas Liam- powiedziała w biegu
-Co? - poderwałam sie z kanapy
-Idziemy na jakąś imprezę, zaprosił nas dwie
-Ale ja nie chce- powiedziałam jak małe, oburzone dziecko
-Nie narzekaj tylko sie szykuj, mieszkasz ze mną, prowadzisz życie celebrytki- powiedziała poważnie i zaczęła zakładać buty
-Żaaaaal- jęczała szurając do swojego pokoju. Po 20 minutach byłam gotowa. Z mocnym makijażem nawet nie było widać oznak zmęczenia na mojej twarzy, czekając na chłopaka przyjaciółki wypiłam kawe, a do torebki wsadziłam energy drinka, aby nie zasnąć gdzieś w kącie.
-Gaaabi, chłopaki już są- zakomunikowała Paula, podbiegałam do nie gotowa do wyjścia
-Czekaj.. chłopaki? - uniosłam jedną brew do góry
-No tak, One Direction, zespół, w którym jest Liam, to z nimi idziemy na impreze? helołł, myślimy- popukała mnie po głowie
-Wkurwiasz mnie dzisiaj, ale pozwalasz mi u siebie mieszkać, więc nic cie nie zrobie- uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam na zewnątrz. Zjeżdżając windom zastanawiałam się jaka będzie reakcja Harrego na moją osobę, hmm wieczór zapowiadał się ciekawie.
Wsiadłyśmy do limuzyny, a Harold od razu się uśmiechnął jak mnie zobaczył
-Cześć Gabi!- zachowywał się jak podniecony pies
-No cześć Harry- powiedziałam uśmiechając sie, śmieszyło mnie jego zachowanie
-To wy sie znacie? -zapytał zdziwiony Liam
-Można tak powiedzieć, dzisiaj podnosił mnie dwa razy z ziemi... taak, nie mówmy o tym- głupkowato sie zaśmiałam. Następnie Liam przedstawił mnie reszcie, a wszyscy zastanawiali się dlaczego dopiero teraz mnie poznają. w sumie też mnie to zastanawiało.
Po kilku godzinach imprezy, nie pamiętałam jak mam na imię, nienie spokojnie to nie był nagły atak amnezji, to tylko cudowne działanie alkoholu. Tańczyłam z Hazzą, który też musiał być w pięknym stanie bo potrafił utrzymać tylko jedno oko otwarte. Nagle zaczął sie do mnie zbliżać i nie zdążyłam zorientować się kiedy, jego usta przylegały do moich. Odwzajemniłam pocałunek, mimo wcześniejszego negatywnego nastawienia do znajomości ze sławą...tak, alkohol. Cóż, na pocałunkach się nie skończyło. Chłopak oderwał się ode mnie, uśmiechnął i szepnął, że chce mnie gdzieś zabrać, głupia ja zgodziłam się. Kierowca zawiózł nas na jakieś, za przeproszeniem zadupie. Piosenkarz wyprowadził mnie na jakąś polanę, która tak w ogóle była bardzo ładna, ale wciąż nie rozumiałam motywu przyjechania tu.
-Hazz, gdzie Ty mnie ciągniesz?- zapytałam nie porzucając głupkowatego uśmieszku, który zawsze uaktywnia mi się po alkoholu.
-Ciii, zaraz... - podniósł mnie i postawił na samym końcu polany, tuż przed urwiskiem- patrz- postawił mnie przed sobą. Widok był przepiękny, na cały Londyn, oświetlony nocą, magicznie.
-Wow- postanowiłam sobie w myślach, że kiedyś przyjdę tu i namaluje tą panoramę. Patrzyłam i chłonęłam magie tego miejsca, kiedy mój towarzysz zasłonił mi widok i zaczął opętanie całować. Wylądowaliśmy na trawie nie zaprzestając namiętności. Harry zaczął mnie rozbierać, a ja nie pozostałam mu dłużna, chwile później leżeliśmy nadzy i kochaliśmy się jak szaleni. Po stosunku leżeliśmy siebie w tuleni i tak też usnęliśmy.
Obudziłam się z potężnym bólem głowy i nie pamiętałam nic a nic, co działo się poprzedniej nocy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i uświadomiłam sobie, że jestem naga, a obok mnie leży... Harry.
-Co jest do jasnej cholery- poderwałam się spanikowana. Chłopak poderwał głowę i spojrzał na mnie uśmiechnięty. 'No to kurwa zajebiście' pomyślałam.
środa, 26 grudnia 2012
Samodzielna cz.3
-Nienienie, Lux nie jedz tego!- popędziłam w stronę małej gubiąc po drodze wielką łyżkę. - Malutka, nie możesz jeść klocków, dzieci nie jedzą klocków- pstryknęłam ją delikatnie po nosie i uśmiechnęłam. Dziewczynka wyciągnęła rękę w moją stronę, podając mi klocka- Haha, nie kochanie, dorośli też nie jedzą klocków- podniosłam się z ziemi i wzięłam Lux na ręce, razem z nią udałam się do kuchni, gdzie przygotowywałam jedzenie. Praca opiekunki jednak nie jest taka prosta, mała potrafiła dać w kość, ale nawet przy tym była słodkim aniołkiem. Dopóty nie położyłam jej na poobiednią drzemkę non stop musiałam biegać. Usiadłam zmęczona na kanapie i odetchnęłam, chciałam sięgnąć po pilot od telewizora, lecz zadzwonił dzwonek do drzwi, Lou nie mówiła mi, że ktoś ma przyjść, ale uznałam, że to może listonosz. Ześlizgnęłam się z kanapy lądując na ziemi i przeciągnęłam się na czworaka do samych drzwi. Ktoś się niecierpliwił bo zaczynał dzwonić coraz częściej, chciałam zrobić mu krzywdę, obawiałam się, że obudzi dziecko! Podpierając się o klamkę otworzyłam drzwi. Niestety, pełna gracji ja, mała sierota, pociągnęłam za klamkę, dzwi otworzyły się, jednakże nie zdążyłam wstać, gdyż głową uderzyłam o klamkę i upadłam z powrotem na ziemię, ten kto stał na ogórdku musiał mieć niezłą polewkę.
-Hej? Nic ci nie jest- zapytał jakiś zachrypnięty męski głos
-Nieee- powiedziałam zakręcona, próbowałam się podnieść ale coś mi nie szło- chyba, ała
Mężczyzna podbiegł do mnie i pomógł wstać, posadził mnie na kanapie i przyniósł coś zimnego.
-Hej! -odezwałam sie do niego- nie wiem kim jesteś, co tu w ogóle robisz i skad wiesz gdzie co jest- w tle usłyszałam płacz dziecka- o nie, Lux- chciała wstać, ale nieznajomy powstrzymał mnie i poleciał na górę. Gdy to zobaczyłam, zawrzało we mnie, wciąż nie wiedziałam co to za człowiek, a teraz poleciał bo dziecko, którym się opiekuje, bo mój skarb. Rzuciłam się w bieg nie zważając jak mocno kręciło mi się w głowie. Wbiegłam do sypialni dziecięcej, wręcz gotowa do skoku na porywacza, ale zatrzymała mnie pewna scena, a mianowicie obcy człowiek bawiący sie z moją, małą księżniczkom, stałam osłupiała i przyglądałam się tej scenie.
-Przepraszam, odpowiesz mi kim jesteś? - zapytałam poważnym głosem, a chłopak spojrzał na mnie, od razu wiedziałam kim jest
-Przepraszam, zupełny brak kultury- podszedł do mnie- Harry Styles, miło mi-
-Również, Gabriela- wyciągnęłam ku niemu rękę, którą uścisnął
-Jak się czujesz? Wszystko już dobrze? - zapytał troskliwie tym samym przypominając mi o mojej bolącej głowie, aż musiałam usiąść
-Sądzę, że kilka proszków przeciwbólowych i będę żyła- uśmiechnęłam się blado
Chłopak posadził dziewczynkę wśród zabawek i podszedł bliżej mnie, siedziałam na niewielkiej, różowej sofie, więc przykucnął aby być na równi ze mną. Spojrzałam na niego i ujrzałam jego piękny uśmiech
-Tak właściwie to dlaczego tu przyszedłeś? - zapytałam przerywając magiczny moment wymiany spojrzeń
-A własnie, zapomniałbym. Jakbyś mogła przekazać to Louis- wyjął z kieszeni kopertę i podał mi ją
-Okej, nie ma problemu. A teraz gdybyś mógł wybaczyć, chce uśpić małą- uśmiechnęłam się serdecznie
-Jasne, to ja uciekam. Do zobaczenia Gabrielo- obdarzył mnie uśmiechem i pomachał Lux na pożegnanie
-Gabi- krzyknełam gdy wychodził
-Hę? - odwrócił się
-Znajomi mówią na mnie Gabi
-A więc do widzenia Gabi- i wyszedł
Do przyjścia mojej pracodawczyni nie mogłam wyrzucić go z głowy. Ten uśmiech, oczy i głos. Był ideałem, każda dziewczyna chciałaby go mieć, a fakt, ze jest światową gwiazdą wzmacniał jego pozycje ideału. Wiedziałam, że nie mam na co liczyć i pewnie nie zobaczymy się więcej, a nawet jeśli to nie będzie mnie pamietał, ale było w nim coś, co nie dawało o nim zapomnieć.
Wychodząc z miejsca pracy byłam zupełnie zamyślona i jakby w innym świecie, do tego stopnia, że aż wpadłam na kogoś i upadłam.
-Jak to jest, że zawsze jak Cię widzę to leżysz na ziemi. Jestem aż tak powalająco przystojny?- usłyszałam ten głos i spojrzałam do góry. To był on Harry Styles.
-Heh- zaczerwieniłam się- Co Ty tu robisz?
-Nie ważne - puścił mi oczko- Masz ochotę na kawę ?
Hejehej, jest kolejna część, moja 'twórczość' jest coraz mizerniejsza, nie umiem już pisać, ale może spodobają się wam moje wypociny. Dajcie znać w komenatzrach co sądzicie i czy pisać dalej.
xoxo, Ryscia
-Hej? Nic ci nie jest- zapytał jakiś zachrypnięty męski głos
-Nieee- powiedziałam zakręcona, próbowałam się podnieść ale coś mi nie szło- chyba, ała
Mężczyzna podbiegł do mnie i pomógł wstać, posadził mnie na kanapie i przyniósł coś zimnego.
-Hej! -odezwałam sie do niego- nie wiem kim jesteś, co tu w ogóle robisz i skad wiesz gdzie co jest- w tle usłyszałam płacz dziecka- o nie, Lux- chciała wstać, ale nieznajomy powstrzymał mnie i poleciał na górę. Gdy to zobaczyłam, zawrzało we mnie, wciąż nie wiedziałam co to za człowiek, a teraz poleciał bo dziecko, którym się opiekuje, bo mój skarb. Rzuciłam się w bieg nie zważając jak mocno kręciło mi się w głowie. Wbiegłam do sypialni dziecięcej, wręcz gotowa do skoku na porywacza, ale zatrzymała mnie pewna scena, a mianowicie obcy człowiek bawiący sie z moją, małą księżniczkom, stałam osłupiała i przyglądałam się tej scenie.
-Przepraszam, odpowiesz mi kim jesteś? - zapytałam poważnym głosem, a chłopak spojrzał na mnie, od razu wiedziałam kim jest
-Przepraszam, zupełny brak kultury- podszedł do mnie- Harry Styles, miło mi-
-Również, Gabriela- wyciągnęłam ku niemu rękę, którą uścisnął
-Jak się czujesz? Wszystko już dobrze? - zapytał troskliwie tym samym przypominając mi o mojej bolącej głowie, aż musiałam usiąść
-Sądzę, że kilka proszków przeciwbólowych i będę żyła- uśmiechnęłam się blado
Chłopak posadził dziewczynkę wśród zabawek i podszedł bliżej mnie, siedziałam na niewielkiej, różowej sofie, więc przykucnął aby być na równi ze mną. Spojrzałam na niego i ujrzałam jego piękny uśmiech
-Tak właściwie to dlaczego tu przyszedłeś? - zapytałam przerywając magiczny moment wymiany spojrzeń
-A własnie, zapomniałbym. Jakbyś mogła przekazać to Louis- wyjął z kieszeni kopertę i podał mi ją
-Okej, nie ma problemu. A teraz gdybyś mógł wybaczyć, chce uśpić małą- uśmiechnęłam się serdecznie
-Jasne, to ja uciekam. Do zobaczenia Gabrielo- obdarzył mnie uśmiechem i pomachał Lux na pożegnanie
-Gabi- krzyknełam gdy wychodził
-Hę? - odwrócił się
-Znajomi mówią na mnie Gabi
-A więc do widzenia Gabi- i wyszedł
Do przyjścia mojej pracodawczyni nie mogłam wyrzucić go z głowy. Ten uśmiech, oczy i głos. Był ideałem, każda dziewczyna chciałaby go mieć, a fakt, ze jest światową gwiazdą wzmacniał jego pozycje ideału. Wiedziałam, że nie mam na co liczyć i pewnie nie zobaczymy się więcej, a nawet jeśli to nie będzie mnie pamietał, ale było w nim coś, co nie dawało o nim zapomnieć.
Wychodząc z miejsca pracy byłam zupełnie zamyślona i jakby w innym świecie, do tego stopnia, że aż wpadłam na kogoś i upadłam.
-Jak to jest, że zawsze jak Cię widzę to leżysz na ziemi. Jestem aż tak powalająco przystojny?- usłyszałam ten głos i spojrzałam do góry. To był on Harry Styles.
-Heh- zaczerwieniłam się- Co Ty tu robisz?
-Nie ważne - puścił mi oczko- Masz ochotę na kawę ?
Hejehej, jest kolejna część, moja 'twórczość' jest coraz mizerniejsza, nie umiem już pisać, ale może spodobają się wam moje wypociny. Dajcie znać w komenatzrach co sądzicie i czy pisać dalej.
xoxo, Ryscia
wtorek, 13 listopada 2012
Samodzielna cz.2
Hejhej, jest druga część troche czasu zajęło mi jej napisanie, ale nie mam czasu poza tym wyszłam z wprawy, co można zauważyć w tekście poniżej. Jednak mam nadzieje, że się Wam spodoba i dacie jakiś komentarz (negatywne też mile widziane). Liczę, że jeszcze o mnie pamietacie, choć troszkę ;p Kocham Was wciąż za to co zrobiłyście dla mnie. Dziękuje za komentarze!!! Jesteście wspaniałe!
a teraz Enjoy,
xoxo Rysicaa
Przez całą noc nie mogłam spać, przewracałam się z jednego boku na drugi. Niby wszystko miało się ułożyć w moim życiu, może nie wszystko, ale część. Miałam gdzie mieszkać, prace można powiedzieć, że również posiadałam, przyjaźniłam się ze wspaniałą osobą, a za 3 miesiące miała iść na studia, wymarzone studia. Niby wszystko pięknie, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju, nie miałam swojego domu, rodziny, a wibrujący telefon przypominał mi o tym nieustanie. Nie ciężko jest zgadnąć kto do mnie wydzwaniał, oczywiście, że moja matka. Zastanawiałam się czemu dzwoni, po co, w jakim celu, przecież powinna być szczęśliwa, w końcu pozbyła się ciężaru jakim byłam, nareszcie mogła oddać się całkowicie swojemu kochasiowi i nie przejmować się tym, że znowu musi zapłacić za moje zajęcia. A jednak dzwoniła, zastanawiałam się czy się martwi czy po prostu chce powiadomić mnie, ze zapomniałam zabrać brudnych rzeczy z kosza na bieliznę. Nie miałam jednak odwagi, aby to sprawdzić, wyłączyłam telefon i wstałam z łóżka. Była 3.47, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, a byłam przekonana, że nie zasnę. Ubrałam się w dresy i postanowiłam pobiegać, nienawidziłam tego z całego serca, ale widziałam w wielu filmach, że ludzie tak robią gdy mają problemy, więc uznałam, że może i mi zdoła pomóc. Biegając po ulicach miasta, stwierdziłam, że był to mój jeden z najgorszych pomysłów. Biegałam, a raczej człapałam przez dwie godziny i jedyne co mi się rozwiązało to sznurowadło. Wróciłam do mieszkania w jeszcze gorszym stanie psychicznym niż wychodząc, byłam przepocona, zmęczona, głodna, spragniona, a w mojej słowie myśli hulały jak oszalałe, nie ulotniła się żadna z nich. Wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, a resztę czasu, aż do wstania Pauliny spędziłam siedząc na kanapie, wpatrzona w wyłączony telewizor i myśląc zupełnie o niczym.
Na spotkanie z Louise byłam umówiona o 9.30, a aby dojechać na miejsce potrzebowałam jakiś 30 minut, więc o 8 zaczęłam się szykować, zrobiłam makijaż, ubrałam się, poukładałam w głowie co mniej więcej odpowiem na możliwe zadane pytania i wyszłam z domu. Po drodze do metra wstąpiłam do Costa Coffee, zakupiłam swoją ukochaną kawę i ruszyła na spotkanie.
Podróż zajęła mi aż godzinę, powinnam to przewidzieć znając mój wrodzony talent bycia ofiarą. No bo jak inaczej można nazwać osobę, która 3 razy wsiadła do złej linii metra. Nie ważne. Byłam spóźniona, a mój telefon jakby się zaciął, nieustanie dzwonił, oczywiście to Louise naparzała do mnie, wcale się jej nie dziwiłam. Musiałam zrobić piękne pierwsze wrażenie, biegnąc w stronę jej domu zastanawiałam się czy w ogóle dostanę tę prace. Cała zdyszana wyciągnęłam rękę, aby nacisnąć dzwonek, lecz nie zdążyłam tego zrobić, gdyż drzwi otworzyła mi jasnowłosa kobieta z dzieckiem na rękach.
-Bardzo przepraszam! -wysapałam - Wsiadłam w złą linie metra, potem znowu...- zaczęłam opowiadać historię z przejętą miną i rozbudowaną gestykulacją, a gospodyni zareagowała ze śmiechem
-Wchodź, nic się nie stało. Dzwoniłam do Ciebie, aby przekazać Ci, żebyś była później, miałyśmy mały problem ze wstaniem- uśmiechnęła się do małej i delikatnie pstryknęła ją po malutkim nosku
-Uff- odetchnęłam. To był fart, naprawdę ogromny fart- pomyślałam
-Idź do salonu- wskazała ruchem ręki kierunek drogi- Masz ochotę na coś do pica? -zaproponowała
-Wodę, jeśli można, zrobiłam sobie jogging z rana- zaśmiałam się za cicho, bo wciąż nie byłam pewna
-Ludzie mówią, że to zdrowe, ale ja osobiście wole lody na śniadanie- zaczęła rozmowe Louise
-Naprawdę ? nie wyglądasz- nawiązała się między nami więź. Tak dobrze nam się rozmawiało, że nawet nie zauważyłam mijającego czasu. Rozmawiając i śmiejąc się z moją przyszłą pracodawczynią w miedzyczasie bawiłam się z Lux, była taka przyjazna i grzeczna, że opieka nad nią nie była żadnym problemem.
-Dobra kochana,- zwróciła się do mnie kobieta- Podsumowując to co ustaliłyśmy. zaczynasz pracę od 9, a kończysz zazwyczaj o 18, ale czasem może się przedłużyć, no i oczywiście czasem gdy będe miała bankiety będziesz siedzieć z małą, kiedy będziemy wyjeżdżać jedziesz z nami. Moja stawka to 12£ za godzine, płace tygodniowo. Pasuje? - zapytała mnie po skończeniu swojej rozległej wypowiedzi, a mnie troche zamurowało. Ta praca była pracą moich marzeń. -Halooo? Gabi?- pomachała mi dłonią przed oczami, musiałam troche odpłynąć.
-Przepraszam, oczywiście, że się zgadzam, te warunki są świetne. Pozostaje ostatnie pytanie, od kiedy zaczynam? - uśmiechnełam się szeroko.
-Od jutra? - uniosła jedną brew
-Super. w takim razie, do jutra! - zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z mojego miejsca pracy cała w skowronkach.
Stwierdziłam, że jak na razie wyprowadzka z rodzinnego domu była najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłam.
Powrót do mieszkania zajął mi znacznie mniej czasu, wybrałam dobre metro, aż miałam ochote sama sobie przybić piątkę. Weszłam do lokum wciąż rozmyślając o tym jak to będzie sam na sam z Lux, czy nie będzie płakać, troche stresowałam się pracą.
-Wróciłam wcześnie...o o ooo- zaczęłam panicznie krzyczeć, gdy ujrzałam rozgrywającą się na kanapie scene, a mianowicie nagą Pauline leżącą pod jej chłopakiem. - aa, to...ja... później wróce- wybiegłam jak najszybciej mogłam, gdy stałam już przed budynkiem wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem uzmysławiając sobie to co własnie widziałam. Liam i Paulina byli ze sobą od dawna, ale nie wiedziałam, że uprawiali już seks, mimo że powinno to być logiczne. Miałam sporo czasu, więc poszlajałam się po Londynie, kupiłam nowy numer, aby móc oderwać się od przyszłości związanej z matką i ojczymem, nie chciałam żeby mnie znaleźli. Nawet nie chciałam o nich myśleć, skupiałam się na wszystkim innym, jak rosnąca trawa, tylko po to aby nie myśleć o nich.
Siedziałam właśnie w jednej z wielu londyńskich kawiarenek, gdy zadzwoniła do mnie Paula z informacją, że mogłabym już wrócić bo się martwi. Tak też zrobiłam, powróciłam do mieszkanka, jednak po zobaczeniu przyjaciółki i jej ukochanego wybuchnęłam takim śmiechem, że przez 15 minut nie podnosiłam się z ziemi. Kiedy udało mi się uspokoić, opowiedziałam im co było powodem mojego napadu śmiechu, nie mieli pojęcia, że ich widziałam, wywołało to jeszcze większą głupawkę. Zostałam zbombardowana poduszkami i zmuszona do oglądania filmu razem z nimi.
-Gabs, Maz o Ciebie pytał- powiedział do mnie Liam
-Fajnie, a o co dokładnie- zainteresowałam sie. Mazzi był zabawnym kumplem Li, który był Youtuberem, kiedyś go poznałam i świetnie nam się gadało
-Zastanawiał się czy nie wyskoczysz z nim gdzieś. Podałem mu Twój numer- uśmiechnął sie głupkowato
-Ty świnio, następnym razem zapytaj mnie, a nie rozdajesz mój numer na prawo i lewo- oburzyłam się
-Oj nie przesadzaj. powiedział że do Ciebie dzisiaj zadzwoni- od razu po wypowiedzeniu tych słów zadzwonił mój stary telefon, którego nie zdążyłam jeszcze wyłączyć. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na Liama i szepnęłam 'wiedźma' .
-Cześć Mazz. Tak, mówił mi. No dobra, możemy. Jutro? Hmm, będę wolna jakoś po 20. No ok, to wpadnij. Wiesz gdzie? Tak, dokładnie, To do jutra. - rozłączyłam się i spojrzałam w stronę zakochańców
-I co? i co? -spytała Paul
-Umówiłam się z nim na jutro. a teraz dobranoc ide spać, jutro mam prace- udałam się do pokoju gościnnego, umyłam, przebrałam i położyłam do łóżka. Zamknęłam oczy i pomyślałam 'No to zaczynamy nowy rozdział życia'.
a teraz Enjoy,
xoxo Rysicaa
Przez całą noc nie mogłam spać, przewracałam się z jednego boku na drugi. Niby wszystko miało się ułożyć w moim życiu, może nie wszystko, ale część. Miałam gdzie mieszkać, prace można powiedzieć, że również posiadałam, przyjaźniłam się ze wspaniałą osobą, a za 3 miesiące miała iść na studia, wymarzone studia. Niby wszystko pięknie, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju, nie miałam swojego domu, rodziny, a wibrujący telefon przypominał mi o tym nieustanie. Nie ciężko jest zgadnąć kto do mnie wydzwaniał, oczywiście, że moja matka. Zastanawiałam się czemu dzwoni, po co, w jakim celu, przecież powinna być szczęśliwa, w końcu pozbyła się ciężaru jakim byłam, nareszcie mogła oddać się całkowicie swojemu kochasiowi i nie przejmować się tym, że znowu musi zapłacić za moje zajęcia. A jednak dzwoniła, zastanawiałam się czy się martwi czy po prostu chce powiadomić mnie, ze zapomniałam zabrać brudnych rzeczy z kosza na bieliznę. Nie miałam jednak odwagi, aby to sprawdzić, wyłączyłam telefon i wstałam z łóżka. Była 3.47, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, a byłam przekonana, że nie zasnę. Ubrałam się w dresy i postanowiłam pobiegać, nienawidziłam tego z całego serca, ale widziałam w wielu filmach, że ludzie tak robią gdy mają problemy, więc uznałam, że może i mi zdoła pomóc. Biegając po ulicach miasta, stwierdziłam, że był to mój jeden z najgorszych pomysłów. Biegałam, a raczej człapałam przez dwie godziny i jedyne co mi się rozwiązało to sznurowadło. Wróciłam do mieszkania w jeszcze gorszym stanie psychicznym niż wychodząc, byłam przepocona, zmęczona, głodna, spragniona, a w mojej słowie myśli hulały jak oszalałe, nie ulotniła się żadna z nich. Wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, a resztę czasu, aż do wstania Pauliny spędziłam siedząc na kanapie, wpatrzona w wyłączony telewizor i myśląc zupełnie o niczym.
Na spotkanie z Louise byłam umówiona o 9.30, a aby dojechać na miejsce potrzebowałam jakiś 30 minut, więc o 8 zaczęłam się szykować, zrobiłam makijaż, ubrałam się, poukładałam w głowie co mniej więcej odpowiem na możliwe zadane pytania i wyszłam z domu. Po drodze do metra wstąpiłam do Costa Coffee, zakupiłam swoją ukochaną kawę i ruszyła na spotkanie.
Podróż zajęła mi aż godzinę, powinnam to przewidzieć znając mój wrodzony talent bycia ofiarą. No bo jak inaczej można nazwać osobę, która 3 razy wsiadła do złej linii metra. Nie ważne. Byłam spóźniona, a mój telefon jakby się zaciął, nieustanie dzwonił, oczywiście to Louise naparzała do mnie, wcale się jej nie dziwiłam. Musiałam zrobić piękne pierwsze wrażenie, biegnąc w stronę jej domu zastanawiałam się czy w ogóle dostanę tę prace. Cała zdyszana wyciągnęłam rękę, aby nacisnąć dzwonek, lecz nie zdążyłam tego zrobić, gdyż drzwi otworzyła mi jasnowłosa kobieta z dzieckiem na rękach.
-Bardzo przepraszam! -wysapałam - Wsiadłam w złą linie metra, potem znowu...- zaczęłam opowiadać historię z przejętą miną i rozbudowaną gestykulacją, a gospodyni zareagowała ze śmiechem
-Wchodź, nic się nie stało. Dzwoniłam do Ciebie, aby przekazać Ci, żebyś była później, miałyśmy mały problem ze wstaniem- uśmiechnęła się do małej i delikatnie pstryknęła ją po malutkim nosku
-Uff- odetchnęłam. To był fart, naprawdę ogromny fart- pomyślałam
-Idź do salonu- wskazała ruchem ręki kierunek drogi- Masz ochotę na coś do pica? -zaproponowała
-Wodę, jeśli można, zrobiłam sobie jogging z rana- zaśmiałam się za cicho, bo wciąż nie byłam pewna
-Ludzie mówią, że to zdrowe, ale ja osobiście wole lody na śniadanie- zaczęła rozmowe Louise
-Naprawdę ? nie wyglądasz- nawiązała się między nami więź. Tak dobrze nam się rozmawiało, że nawet nie zauważyłam mijającego czasu. Rozmawiając i śmiejąc się z moją przyszłą pracodawczynią w miedzyczasie bawiłam się z Lux, była taka przyjazna i grzeczna, że opieka nad nią nie była żadnym problemem.
-Dobra kochana,- zwróciła się do mnie kobieta- Podsumowując to co ustaliłyśmy. zaczynasz pracę od 9, a kończysz zazwyczaj o 18, ale czasem może się przedłużyć, no i oczywiście czasem gdy będe miała bankiety będziesz siedzieć z małą, kiedy będziemy wyjeżdżać jedziesz z nami. Moja stawka to 12£ za godzine, płace tygodniowo. Pasuje? - zapytała mnie po skończeniu swojej rozległej wypowiedzi, a mnie troche zamurowało. Ta praca była pracą moich marzeń. -Halooo? Gabi?- pomachała mi dłonią przed oczami, musiałam troche odpłynąć.
-Przepraszam, oczywiście, że się zgadzam, te warunki są świetne. Pozostaje ostatnie pytanie, od kiedy zaczynam? - uśmiechnełam się szeroko.
-Od jutra? - uniosła jedną brew
-Super. w takim razie, do jutra! - zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z mojego miejsca pracy cała w skowronkach.
Stwierdziłam, że jak na razie wyprowadzka z rodzinnego domu była najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłam.
Powrót do mieszkania zajął mi znacznie mniej czasu, wybrałam dobre metro, aż miałam ochote sama sobie przybić piątkę. Weszłam do lokum wciąż rozmyślając o tym jak to będzie sam na sam z Lux, czy nie będzie płakać, troche stresowałam się pracą.
-Wróciłam wcześnie...o o ooo- zaczęłam panicznie krzyczeć, gdy ujrzałam rozgrywającą się na kanapie scene, a mianowicie nagą Pauline leżącą pod jej chłopakiem. - aa, to...ja... później wróce- wybiegłam jak najszybciej mogłam, gdy stałam już przed budynkiem wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem uzmysławiając sobie to co własnie widziałam. Liam i Paulina byli ze sobą od dawna, ale nie wiedziałam, że uprawiali już seks, mimo że powinno to być logiczne. Miałam sporo czasu, więc poszlajałam się po Londynie, kupiłam nowy numer, aby móc oderwać się od przyszłości związanej z matką i ojczymem, nie chciałam żeby mnie znaleźli. Nawet nie chciałam o nich myśleć, skupiałam się na wszystkim innym, jak rosnąca trawa, tylko po to aby nie myśleć o nich.
Siedziałam właśnie w jednej z wielu londyńskich kawiarenek, gdy zadzwoniła do mnie Paula z informacją, że mogłabym już wrócić bo się martwi. Tak też zrobiłam, powróciłam do mieszkanka, jednak po zobaczeniu przyjaciółki i jej ukochanego wybuchnęłam takim śmiechem, że przez 15 minut nie podnosiłam się z ziemi. Kiedy udało mi się uspokoić, opowiedziałam im co było powodem mojego napadu śmiechu, nie mieli pojęcia, że ich widziałam, wywołało to jeszcze większą głupawkę. Zostałam zbombardowana poduszkami i zmuszona do oglądania filmu razem z nimi.
-Gabs, Maz o Ciebie pytał- powiedział do mnie Liam
-Fajnie, a o co dokładnie- zainteresowałam sie. Mazzi był zabawnym kumplem Li, który był Youtuberem, kiedyś go poznałam i świetnie nam się gadało
-Zastanawiał się czy nie wyskoczysz z nim gdzieś. Podałem mu Twój numer- uśmiechnął sie głupkowato
-Ty świnio, następnym razem zapytaj mnie, a nie rozdajesz mój numer na prawo i lewo- oburzyłam się
-Oj nie przesadzaj. powiedział że do Ciebie dzisiaj zadzwoni- od razu po wypowiedzeniu tych słów zadzwonił mój stary telefon, którego nie zdążyłam jeszcze wyłączyć. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na Liama i szepnęłam 'wiedźma' .
-Cześć Mazz. Tak, mówił mi. No dobra, możemy. Jutro? Hmm, będę wolna jakoś po 20. No ok, to wpadnij. Wiesz gdzie? Tak, dokładnie, To do jutra. - rozłączyłam się i spojrzałam w stronę zakochańców
-I co? i co? -spytała Paul
-Umówiłam się z nim na jutro. a teraz dobranoc ide spać, jutro mam prace- udałam się do pokoju gościnnego, umyłam, przebrałam i położyłam do łóżka. Zamknęłam oczy i pomyślałam 'No to zaczynamy nowy rozdział życia'.
środa, 24 października 2012
Samodzielna cz.1
Hej ludki, coś mnie dzisiaj natchnęło i postanowiłam napisać mini opowiadanie, to dopiero 1 część będzie ich może około 8, zobaczymy, nic nie obiecuje. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, jeśli tak to dajcie mi tym znać poprzez komentarze :) Z góry przepraszam, za wszelkie błędy, pisałam na spontanie, więc szybko. Dobra czytajcie <3
Enjoy,
xoxo, Rysicaa
-Jeśli chcesz iść na te studia, musisz na nie zarobić, mam dość marnotrawienia pieniędzy na Ciebie - ogłosił poważnym głosem mój ojczym
-Przecież jesteś bogatym biznesmenem, sądziłam że takie pieniądze dla Ciebie to nie pieniądze, czyż się myle- odpysknęłam z ironią, moje godzinne błagania nic nie dawały, miałam dość jego rządzenia się, wytrzymałam te 4 lata z przymusu, siedziałam cicho i nie komentowałam jego wywodów na temat mojego nieróbstwa, nie posiadania żadnych ambicji życiowych itp, lecz kiedy skończyłam te 18 lat i wkroczyłam w dorosłość, zaczęłam się zwyczajnie stawiać. Sądziłam, że gdy obwieszczę mu nowinę, iż pragnę iść na studia i coś zrobić ze swoim życiem ucieszy się i wręcz rzuci we mnie kasą na czesne, ale nie, musiał wykazać się kolejnym przejawem ojcostwa i kazać mi być samodzielną.
-Zmień ton młoda damo- oburzył sie- powiedziałem swoje, chcesz studiować, znajdź pracę i nawet się nie waż prosić swoją matkę o fundusze- wydał 'rozkaz' i skrzyżował ręce na klatce
-Pf- wydałam dźwięk obrażonej nastolatki- nie będziesz mi mówił co mam robić, moim ojcem nie jesteś- krzyknęłam i odwróciłam się w stronę schodów, aby udać się do swojego pokoju. pewnie poszłabym do niego, gdyby nie jeden niewłaściwy tekst, który padł z jego ust
-Ktoś musi nim być, biologiczny uciekł od Ciebie i wcale mu się nie dziwie- powiedział beztrosko, a ja się zagotowałam. Przez moją głowę przechodziły wszelakie myśli, większość nich skupiała się na wizji mnie duszącej tego skurwiela
-Co żeś powiedział? -wydarłam się, nawet nie obracając się, nie chciałam widzieć jego okropniej mordy
-To co słyszałaś- ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa, po sekundę po musiał się bronić przed moimi rękoma, aby uniknąć śmierci
-Zabije Cię sukinsynie, nienawidzę Cię, jesteś nikim, rozumiesz - próbowałam przedrzeć się do jego szyi, ale solidnie się bronił- nie masz prawa mówić tak o moim ojcu. wcale nie jesteś lepszy. Gdzie są teraz Twoje dzieci, he- potok obraźliwych słów płynął z moich ust
-Co tu sie dzieje?! - usłyszałam wrzask za swoimi plecami, dobrze znałam ten głos, a zwłaszcza w takim tonie- Puść go, co w Ciebie wstąpiło?! - zaczęła mnie odciągać od swojego ukochanego. Tak, dokładnie tak, to była moja matka, jak zawsze broniła swojego mężusia, upokarzając mnie i skazując na klęskę.
-On, on mnie obrażał, mamo! - czułam, że łzy zbierają się w moich oczach, wiedziałam co się wydarzy, wiedziałam jak ta scena się skończy
-Robert?- skierowała swoją twarz ku niemu
-Twoja córka jest nienormalna, najpierw groziła mi, że jak nie dam jej pieniędzy na studia to powie Ci, że dopuściłem się zdrady, a potem kiedy powiedziałem jej, że ma znaleźć pracę rzuciła się na mnie- mówił cienkim głosem i zgrywał ofiarę. miałam jeszcze większą ochotę go zabić.
-Mamo! on kłamie! on obrażał mnie i tatę! Mamo, nie wierz mu!- chciałam ją przytulić, chciałam sprawić, że mi uwierzy, ale ona stała jak słup. Jej mimika twarzy nic nie okazywała, jedynie odepchnęła mnie delikatnie, a ręką wskazała schody, co miało oznaczać, że nie chce mnie widzieć i mam iść do pokoju. Stałam jak wryta, mimo że powinnam się przyzwyczaić do takich sytuacji, za każdym razem bolało coraz mocniej. Wchodząc zgarbiona po schodach spojrzałam ostatni raz w ich stronę. Mama przytulała swojego fagasa, a ten wrednie się uśmiechał patrząc jak cierpie. Chciałam zerwać mu ten uśmieszek z twarzy, ale uznałam, że to tylko pogorszy sprawę.
Weszłam do swojego pokoju, zaczęłam nostalgicznie płakać, krzyczeć, rzucać się po pokoju. Gdy trochę ochłonęłam, usiadłam na podłodze, opierając plecy o łóżko i zaczęłam rozmyślać nad tym co mam zrobić. wiedziałam, że nie wytrzymam psychicznie dłużej takich historii. Musiałam się wynieść, z tamtego domu przesiączonego wrogością w moją stronę, ale nie miałam gdzie iść. Nie miałam babci, ani wujka czy cioci. Przyjaciół też wielu nie miałam, raczej tylko znajomych, którymi się otaczałam, aby ładnie to wyglądało. Była tylko jedna, taka prawdziwa osoba, Paulina, do której też zadzwoniłam, cała zapłakana. Opowiedziałam jej całą historię, a już po 30 minutach, podjechał jej czarny samochód tuż pod mój dom. Spakowałam wszytskie ubrania jakie miałam w szafie, większość swoich rzeczy i wyszłam. Pakując cały swój dorobek płakałam jak opętana, wspominałam czasy, kiedy życie było jeszcze całkiem znośne, czasy dzieciństwa, chwile z ojcem i uśmiechniętą matką. 'To tylko przeszłość Gabs, to już nie wróci' powiedziałam do siebie w myślach.
Na wychodne rzuciłam tylko 'nienawidzę was' pod nosem, nie wiem czy usłyszeli, ale patrzyli na mnie przerażeni. Cieszył mnie ten widok, przejęte spojrzenie mamy.
Po dotarciu do mieszkania, mojej przyjaciółki, które znajdowało się w całym centrum Londynu runęłam na jej wielką puchę i wydałam z siebie dźwięk bezradności i smutku.
-Ej no, Gabs, nie martw się, dasz radę, pomogę Ci- starała się mnie pocieszyć, doceniałam to, ale w tamtej chwili miałam jedynie ochotę zapaść w sen zimowy i poczekać, aż wszystkie problemy same się rozwiążą.
-Dobrze wiesz, że to nie prawda. Właśnie wyprowadziłam się z domu, wręcz uciekłam. Nie mam, gdzie mieszkać, nie mam pieniędzy, pracy, wyższego wykształcenia- żaliłam się, podłamując jeszcze bardziej samą siebie. Uświadomiłam sobie, że mam poważnie przesrane
-Przecież możesz tu mieszkać- powiedziała
-Nie chce Ci robić problemu
-Przestań, możesz zostać ile chcesz. a co do pracy, to mam pomysł- jej oczy jakby nagle rozbłysły, a ja uniosłam głowę zaciekawiona tym co zaraz padnie z jej ust- Pamiętasz moją szefową Louise ? Poznałaś ją kiedyś na bankiecie.
-To ta, która miała tą śliczną córeczkę, z którą się bawiłam? - zapytałam z uśmiechem, przywołując sobie w głowie tamte wydarzenie. Lubiłam dzieci, czasami mnie irytowały, ale na ogół je lubiłam, natomiast one mnie kochały. Nie wiem co takiego robiłam, ale dzieci lgnęły do mnie jak do słodyczy, a mi zabawa z nimi sprawiała przyjemność.
-Tak, dokładnie. I własnie chodzi o Lux. Lou potrzebuje dla niej opiekunki, pytała mnie czy może chce sobie pracować dorywczo, ale musiałam jej odmówić, ale Ty przecież uwielbiasz dzieci, a one Ciebie, a zwłaszcza Lux, więc...- spojrzała na mnie
-Chcesz, żebym pracowała jako opiekunka dziecka Twojej szefowej- dokończyłam za nią, coraz bardziej podekscytowana jej pomysłem
-Dokładnie! zaraz do niej zadzwonie- wyjęła telefon i wybrała numer, po chwili zaczęła rozmowę i wyszła z pokoju. Wróciła po 5 minutach, które były jedynymi z najdłuższych pięciu minut w moim życiu.
-Louise powiedziała, żebyś przyszła do niej jutro na rozmowę, ale to tylko formalność, ucieszyła się gdy jej o Tobie powiedziałam, więc można stwierdzić, że masz prace- wykrzyczała radośnie, a ja rzuciłam się jej w objęcia w geście podziękowania. 'Może nie będzie, aż tak źle...' pomyślałam.
KOMENTUJCIE I PROMUJCIE! ZAJMIE WAM TO CHWILKĘ, A MI SPRAWI OGROMNĄ PRZYJEMNOŚĆ I ZMOTYWUJE DO PISANIA KOLEJNYCH CZĘŚCI. LOVE YA!
Enjoy,
xoxo, Rysicaa
-Jeśli chcesz iść na te studia, musisz na nie zarobić, mam dość marnotrawienia pieniędzy na Ciebie - ogłosił poważnym głosem mój ojczym
-Przecież jesteś bogatym biznesmenem, sądziłam że takie pieniądze dla Ciebie to nie pieniądze, czyż się myle- odpysknęłam z ironią, moje godzinne błagania nic nie dawały, miałam dość jego rządzenia się, wytrzymałam te 4 lata z przymusu, siedziałam cicho i nie komentowałam jego wywodów na temat mojego nieróbstwa, nie posiadania żadnych ambicji życiowych itp, lecz kiedy skończyłam te 18 lat i wkroczyłam w dorosłość, zaczęłam się zwyczajnie stawiać. Sądziłam, że gdy obwieszczę mu nowinę, iż pragnę iść na studia i coś zrobić ze swoim życiem ucieszy się i wręcz rzuci we mnie kasą na czesne, ale nie, musiał wykazać się kolejnym przejawem ojcostwa i kazać mi być samodzielną.
-Zmień ton młoda damo- oburzył sie- powiedziałem swoje, chcesz studiować, znajdź pracę i nawet się nie waż prosić swoją matkę o fundusze- wydał 'rozkaz' i skrzyżował ręce na klatce
-Pf- wydałam dźwięk obrażonej nastolatki- nie będziesz mi mówił co mam robić, moim ojcem nie jesteś- krzyknęłam i odwróciłam się w stronę schodów, aby udać się do swojego pokoju. pewnie poszłabym do niego, gdyby nie jeden niewłaściwy tekst, który padł z jego ust
-Ktoś musi nim być, biologiczny uciekł od Ciebie i wcale mu się nie dziwie- powiedział beztrosko, a ja się zagotowałam. Przez moją głowę przechodziły wszelakie myśli, większość nich skupiała się na wizji mnie duszącej tego skurwiela
-Co żeś powiedział? -wydarłam się, nawet nie obracając się, nie chciałam widzieć jego okropniej mordy
-To co słyszałaś- ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa, po sekundę po musiał się bronić przed moimi rękoma, aby uniknąć śmierci
-Zabije Cię sukinsynie, nienawidzę Cię, jesteś nikim, rozumiesz - próbowałam przedrzeć się do jego szyi, ale solidnie się bronił- nie masz prawa mówić tak o moim ojcu. wcale nie jesteś lepszy. Gdzie są teraz Twoje dzieci, he- potok obraźliwych słów płynął z moich ust
-Co tu sie dzieje?! - usłyszałam wrzask za swoimi plecami, dobrze znałam ten głos, a zwłaszcza w takim tonie- Puść go, co w Ciebie wstąpiło?! - zaczęła mnie odciągać od swojego ukochanego. Tak, dokładnie tak, to była moja matka, jak zawsze broniła swojego mężusia, upokarzając mnie i skazując na klęskę.
-On, on mnie obrażał, mamo! - czułam, że łzy zbierają się w moich oczach, wiedziałam co się wydarzy, wiedziałam jak ta scena się skończy
-Robert?- skierowała swoją twarz ku niemu
-Twoja córka jest nienormalna, najpierw groziła mi, że jak nie dam jej pieniędzy na studia to powie Ci, że dopuściłem się zdrady, a potem kiedy powiedziałem jej, że ma znaleźć pracę rzuciła się na mnie- mówił cienkim głosem i zgrywał ofiarę. miałam jeszcze większą ochotę go zabić.
-Mamo! on kłamie! on obrażał mnie i tatę! Mamo, nie wierz mu!- chciałam ją przytulić, chciałam sprawić, że mi uwierzy, ale ona stała jak słup. Jej mimika twarzy nic nie okazywała, jedynie odepchnęła mnie delikatnie, a ręką wskazała schody, co miało oznaczać, że nie chce mnie widzieć i mam iść do pokoju. Stałam jak wryta, mimo że powinnam się przyzwyczaić do takich sytuacji, za każdym razem bolało coraz mocniej. Wchodząc zgarbiona po schodach spojrzałam ostatni raz w ich stronę. Mama przytulała swojego fagasa, a ten wrednie się uśmiechał patrząc jak cierpie. Chciałam zerwać mu ten uśmieszek z twarzy, ale uznałam, że to tylko pogorszy sprawę.
Weszłam do swojego pokoju, zaczęłam nostalgicznie płakać, krzyczeć, rzucać się po pokoju. Gdy trochę ochłonęłam, usiadłam na podłodze, opierając plecy o łóżko i zaczęłam rozmyślać nad tym co mam zrobić. wiedziałam, że nie wytrzymam psychicznie dłużej takich historii. Musiałam się wynieść, z tamtego domu przesiączonego wrogością w moją stronę, ale nie miałam gdzie iść. Nie miałam babci, ani wujka czy cioci. Przyjaciół też wielu nie miałam, raczej tylko znajomych, którymi się otaczałam, aby ładnie to wyglądało. Była tylko jedna, taka prawdziwa osoba, Paulina, do której też zadzwoniłam, cała zapłakana. Opowiedziałam jej całą historię, a już po 30 minutach, podjechał jej czarny samochód tuż pod mój dom. Spakowałam wszytskie ubrania jakie miałam w szafie, większość swoich rzeczy i wyszłam. Pakując cały swój dorobek płakałam jak opętana, wspominałam czasy, kiedy życie było jeszcze całkiem znośne, czasy dzieciństwa, chwile z ojcem i uśmiechniętą matką. 'To tylko przeszłość Gabs, to już nie wróci' powiedziałam do siebie w myślach.
Na wychodne rzuciłam tylko 'nienawidzę was' pod nosem, nie wiem czy usłyszeli, ale patrzyli na mnie przerażeni. Cieszył mnie ten widok, przejęte spojrzenie mamy.
Po dotarciu do mieszkania, mojej przyjaciółki, które znajdowało się w całym centrum Londynu runęłam na jej wielką puchę i wydałam z siebie dźwięk bezradności i smutku.
-Ej no, Gabs, nie martw się, dasz radę, pomogę Ci- starała się mnie pocieszyć, doceniałam to, ale w tamtej chwili miałam jedynie ochotę zapaść w sen zimowy i poczekać, aż wszystkie problemy same się rozwiążą.
-Dobrze wiesz, że to nie prawda. Właśnie wyprowadziłam się z domu, wręcz uciekłam. Nie mam, gdzie mieszkać, nie mam pieniędzy, pracy, wyższego wykształcenia- żaliłam się, podłamując jeszcze bardziej samą siebie. Uświadomiłam sobie, że mam poważnie przesrane
-Przecież możesz tu mieszkać- powiedziała
-Nie chce Ci robić problemu
-Przestań, możesz zostać ile chcesz. a co do pracy, to mam pomysł- jej oczy jakby nagle rozbłysły, a ja uniosłam głowę zaciekawiona tym co zaraz padnie z jej ust- Pamiętasz moją szefową Louise ? Poznałaś ją kiedyś na bankiecie.
-To ta, która miała tą śliczną córeczkę, z którą się bawiłam? - zapytałam z uśmiechem, przywołując sobie w głowie tamte wydarzenie. Lubiłam dzieci, czasami mnie irytowały, ale na ogół je lubiłam, natomiast one mnie kochały. Nie wiem co takiego robiłam, ale dzieci lgnęły do mnie jak do słodyczy, a mi zabawa z nimi sprawiała przyjemność.
-Tak, dokładnie. I własnie chodzi o Lux. Lou potrzebuje dla niej opiekunki, pytała mnie czy może chce sobie pracować dorywczo, ale musiałam jej odmówić, ale Ty przecież uwielbiasz dzieci, a one Ciebie, a zwłaszcza Lux, więc...- spojrzała na mnie
-Chcesz, żebym pracowała jako opiekunka dziecka Twojej szefowej- dokończyłam za nią, coraz bardziej podekscytowana jej pomysłem
-Dokładnie! zaraz do niej zadzwonie- wyjęła telefon i wybrała numer, po chwili zaczęła rozmowę i wyszła z pokoju. Wróciła po 5 minutach, które były jedynymi z najdłuższych pięciu minut w moim życiu.
-Louise powiedziała, żebyś przyszła do niej jutro na rozmowę, ale to tylko formalność, ucieszyła się gdy jej o Tobie powiedziałam, więc można stwierdzić, że masz prace- wykrzyczała radośnie, a ja rzuciłam się jej w objęcia w geście podziękowania. 'Może nie będzie, aż tak źle...' pomyślałam.
KOMENTUJCIE I PROMUJCIE! ZAJMIE WAM TO CHWILKĘ, A MI SPRAWI OGROMNĄ PRZYJEMNOŚĆ I ZMOTYWUJE DO PISANIA KOLEJNYCH CZĘŚCI. LOVE YA!
Subskrybuj:
Posty (Atom)