dedykacja dla każdego kto czyta i komentuje <3
Ogółem dziękuje za tak liczne wyświetlenia, szkoda, że mało komentarzy (tak, przyzwyczaiłam się już do luksusów ;p) mam nadzieję, że w tym rozdziale się postaracie i dobijamy przynajmniej do 20 komentarzy, dacie radę ? + wspominałam może kiedyś, że Was kocham ?
Enjoy
xoxo, Ryscia
(oczami
Gabi)
Po tej romantycznej scenie, gdy już dzieliło nas 5 centymetrów, a usta nie stykały się pocałunku wróciłam do świata żywych i zorientowałam się, że ludzie biją nam brawo. To było dziwne przyznam, ale wywołało u mnie uśmiech. Wszystko ze zwolnionego tempa wróciło do normy, oczywiście nie na długo bo nie zdążyła się obrócić, a już leżałam na ziemi, to bolało, huknęłam o drewniane podłoże. Spokojnie, nie jestem aż taką sierotą, że przewracam się na prostej, no dobra jestem, ale nie tamtym razem. Upadłam bo pewni czterej bardzo dojrzali mężczyźni chcieli mi pokazać jak strasznie za mną tęsknili i jak niezmiernie się cieszą, że w końcu mnie widzą. Odzyskałam umiejętność oddychania dopiero gdy Harreh zrzucił Louisa, Nialla, Zayna i Liama ze mnie. Całą piątką pomogli mi wstać, wręcz podnieśli, otrzepali mnie, delikatnie zawstydzili i czekali na mój ruch.
-debile! – udawałam wściekłą poprawiając sukienkę- jak ja was….- spojrzeli na mnie przestraszeni- kurwa kocham- zaczęłam się śmiać i przytuliłam ich najmocniej jak potrafiłam.
-Gabrielo Natalio Ryszardo Lustyk co to za słownictwo- usłyszałam za sobą znajomy głos, głos mojej mamy i aż skuliłam się ze strachu, na żarty oczywiście
-hehe- zrobiłam głupi uśmieszek i odwróciłam się do niej na pięcie – cześć mamo – pomachałam jej sztywno
-oj córcia- podbiegła do mnie i mnie mocno przytuliła. Była wielkaaa. Była chyba w 7 miesiącu ciąży, może 6, tak to był 6 miesiąc, dwa więcej od Pauli, a wyglądała jakby zaraz miała rodzić.
-Mamo jesteś wielka – otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, a ta pacnęła mnie po głowie- Ałł , za co to
-nie jestem wielka. Twój ojciec mi to już powtarza- wskazała za siebie gdzie dostrzegłam tatę przy stole z przekąskami, pomachałam mu tylko, nie odmachał bo miał zajęte ręcę talerzami z jedzeniem… Tommo. – no ale cóż Twoi bracia muszą mieć dużo miejsca- pomasowała się bo brzuchu, a ja zachichotałam po czym przeanalizowałam słowa rodzicielki.
-bracia? Da fuck?
-Gabutko, będziesz miała braci bliźniaków- coooo? Ta wiadomość odciągnęła mnie nawet od użytego przez moją mamusie zdrobnienia, którego nienawidziłam
-ooo, musze się napić- pogratulowałam mojej mamie i ominęłam ją, kierując się w strone baru
-stój ! nigdzie nie idziesz- usłyszałam kolejny głos za sobą. ‘co znowu?!’ odwróciłam się i ujrzałam swoją przyjaciółkę w pięknej, białej sukni. wyglądała tak niesamowicie. Jak mogłam o niej zapomnieć to nie mam pojęcia, przywitałam się z każdym ale nie z nią, co za idiotka ze mnie. Kojarzysz tą typową scenkę biegu na łące w zwolnionym tempie? Podobnie wyglądałyśmy z Pauliną. Dziewczyna chciała się popłakać ze szczęścia, ale pierdzielnęłam ją w głowę i przypomniałam o makijażu i sukience.
-ale wszyscy płaczą na ślubach- chciała się wytłumaczyć
-od kiedy jesteś wszyscy- ucałowałam ją w policzek, nawet nie wiesz jak cholernie się cieszyłam, że ją widzę – LIAAAAAAAM- wydarłam się akurat jak muzyka ucichła, takiego farta mam tylko ja. Ludzie popatrzyli na mnie, a następnie zaczęli się śmiać- Jasne, nie krępujcie się, śmiejscie się do woli- powiedziałam to głośno i nagle wszyscy umilkli, ludzie są dziwni, powiesz im ‘proszę zachować spokój’- panikują, powiesz ‘panikujcie’- spojrzą się na ciebie jak na debila i będą szli jak staruszki z kościoła. Nie ważne, wracamy. Zawołałam Li, ponieważ uznałam, że to dobry moment na wręczenie prezentu. Pan młody przybył po chwili i stanął obok małżonki. Jej, jak to brzmi.
-Dobrze, chyba mogę już… nie, chwila- przypomniałam sobie, że obok mnie też powinien ktoś stać- HAAAAAARRY- wydarłam się, ale tym razem muzyka grała, woho
-Tak, kochanie ? – jakby się teleportował, co jest kur…
-Wręczamy prezent! – wyjęłam ze swojej kopertówki, o której istnieniu wcześniej zapomniałam, bilety- no dobrze, więc tak. wiecie, że jestem beznadziejna w wygłaszaniu jakichkolwiek przemówień, ale chcieliśmy Wam pogratulować i podarować wam to- podałam Paulinie bilety lotnicze – to w ramach waszej podróży poślubnej, no i jeszcze dodatkowo prezent na 18 urodziny- uśmiechnęłam się, a zdezorientowana przyjaciółka spojrzała na mnie
- co to jest? – zapytała
-Wiem jak bardzo chciałaś zwiedzić świat, no i wiesz nie zostało Ci za wiele czasu, bo jak przyjdzie bobo na świat to będziesz jedynie podróżować do Tesco po pieluchy, dlatego to co trzymasz w łapce to bilety lotnicze do 18 krajów , które były na Twojej liście ‘do zwiedzenia’. Oczywiście możecie je wykorzystać nawet za kilka lat, no chyba że zrobicie sobie kolejne bobo… nie ważne. – zaśmiałam się głupio i spojrzałam na Państwo Payne, którzy stali osłupieni
-Gabi… ja.. my – zaczął się dukać Liam
-Boże Święty, jesteś aniołem, jesteś moim aniołem- rzuciła się na mnie brunetka i zaczęła podskakiwać ze szczęścia przy okazji mnie duszą – kocham cię, aaaaaa
złapała mnie taka salwa śmiechu, że ledwo stałam na nogach. Po jakiś 20 minutach słuchania tego jaka to jestem boska odeszliśmy od zakochańców, którzy zostali gdzieś tam poproszeni.
-jesteś boska- wyszeptał mi mój chłopak
-wiem, usłyszałam do przed chwilą jakieś 86514541 razy – przygryzłam jego ucho na co zareagował mruknięciem
-mój przyjaciel za tobą tęsknił- staliśmy objęci i szeptaliśmy między sobą
-Harry, zboku! – klepnęłam go w ramię
-no nie mów, że Ty nie tęskniłaś…- udawał smutnego
-hm… nie – skłamałam, tyle razy co myślałam o seksie z nim to pobiłam chyba rekord, a obrazy z mojej głowy stworzyłyby najlepszego pornosa stulecia
-jasne – pocałował mnie po szyi, przeszły po mnie dreszcze, co z tego że staliśmy prawie, że na śordku Sali pełnej ludzi, robiłam się coraz bardziej napalona, świetnie
-no dobra, może odrobinkę – przekomarzałam się z nim
-odrobinkę? – uniósł do góry jedną brew
-dooobra, cholernie. – stęknęłam wręcz, a on się zaśmiał – nawet kupowałam kondomy w każdym mieście jakim była, mam taki ładny ‘i ♥ paris’ – nie wierzyłam, że powiedziałam to na głos…
-to może chodźmy stąd i go wykorzy…- nie dokończył bo usłyszeliśmy głośne cześć, to był Zayn, trzymał za rękę jakąś blondynkę, dość ładną.
-heeej. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem- uśmiechnął się speszony
-właściwie to ta..
-to nie- dokończyłam za swojego ukochanego i spojrzałam na niego groźnym spojrzeniem
-sorki. Chciałem Ci tylko przedstawić- kierował te słowa do mnie – moją dziewczynę. Gabi poznaj Perrie, Perrie poznaj Gabi – uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła rękę. Popatrzyłam na nią, na Zayna, jeszcze raz na nią, a potem jeszcze raz na chłopaka. Byłam w szoku, ale tym pozytywnym. Blondynka nie wiedziała co się dzieje, mulat zresztą też, patrzyli na mnie przestraszeni i czekali na reakcje.
-AAA, tak się cieszę – uściskałam wybrankę Zayna, a potem jego samego. Byłam prze szczęśliwa, że znalazł sobie kogoś, że zapomniał o mnie i że mogliśmy zacząć normalnie funkcjonować, nie cierpiąc ani trochę. Mulat spojrzał na mnie porozumiewawczym spojrzeniem, które zrozumiałam, ale nie umiem opisać a ja się uśmiechnęłam. Odeszli od nas, odwróciłam się do Hazzy, chciałam go pocałować, ale coś przyciągnęło moją uwagę, a mianowicie Niall całujący się z … Klarą. Kim była Klara, a właściwie Karolina? nie pytaj skąd wzięło się jej pseudo… ta dziewczyna to najbardziej powalona osoba jaką znam, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Była członkiem watahy, z którą imprezowałam, urwał nam się kontakt jak trafiłam do szpitala, czasem mijałam ją na ulicy, ale to tyle.
wzięłam Harolda za rękę i powędrowałam do Pauliny nie spuszczając całującej się pary z oczu
-czy ja o czymś nie wiem? – zapytałam podejrzliwie przyjaciółkę
-ale co masz na myśli? – spojrzała na mnie wilkiem
- patrz- wskazałam na ‘miziaczy’
-o shit- wytrzeszczyła oczy, po czym podeszła do ‘zakochanych’, oderwała Klarę od Nialla, który nie wiedział co się dzieje i przyprowadziła ją do nas – Co Ty odwalasz? – naskoczyła na nią
-Ale o co Ci chodzi? Fajny chłopak z tego blondasia- pomachała do Irlandczyka
-Wiesz, że on jest wrażliwy? Nie możesz go wykorzystać…- cóż prawda była taka, że Karolina lubiła bawić się facetami i czerpać jak najwięcej korzyści ze znajomości, ja byłam podobna, tyle że ona czerpała korzyści materialne… hm, taa
-a skąd wiecie, ze go wykorzystam- oburzyła się
-hm, pomyślmy, bo Cie znamy? Klaruś, wiesz że cię kochamy, ale jeśli chodzi o Twoje relacje z facetami nie wygląda to najlepiej. Przecież Ty nawet nie mówisz po angielsku jak się dogadaliście? – zapytałam ciekawa
-ee, nie rozmawialiśmy, nie było na to czasu- odpowiedziała z głupiutkim uśmieszkiem, a Paula zrobiła palm face.
-no i o tym właśnie mówię – chciałam kontynuować swoje kazanie, ale wstąpił między nas Niall
-czemu zabraliście mi laskę- zaczął mamrotać, był już dość pijany
-bo nie chcemy żebyś później cierpiał- mówiliśmy po angielsku więc Klara mało ogarniała, dobra nie ogarniała nic
-a kto powiedział, że będę cierpieć? Zabawię się, a rano nawet nie będę pamiętał jej imienia. W sumie to już teraz nie pamiętam. – zaśmiał się głupkowato, a ja szeroko otworzyłam usta, to samo P. nie zdążyłyśmy nic powiedzieć, bo Blonyn złapał Karolinę i zaprowadził ją w jakieś ustronne miejsce.
-co jest kur….- powiedziałyśmy równocześnie wpatrując się w stronę, w którą poszli
Chciałam zobaczyć reakcje Hazzy, ale okazało się, że go wcięło.
-powinnam z nim chyba pogadać- stwierdziłam
-tak, ale to nie dziś. Teraz idziemy się bawić- i jakby nie było tej sceny, wyrwałyśmy na parkiet i tańczyłyśmy jak za czasów imprez w klubie.
po jakiś dwóch godzinach ciągłego tańca, taak, dwie godziny, tańczyłam chyba z każdym gościem, nawet tango z Louisem, wyglądał zabawnie z różą w zębach. Ledwo zipałam, więc poszłam odpocząć, usadowiłam się wygodnie i szukałam wzrokiem swojego kochasia, którego nie widziałam od momentu rozmowy z Karoliną. Nigdzie go jednak nie dostrzegłam, troche mnie to zaniepokoiło, ale nie zdążyłam zacząć się martwić bo ktoś pociągnął mnie do tyłu razem z krzesłem i wylądowałam na plaży. Przestraszyłam się nie na żarty, miałam wizje, że to jakieś porwanie, że mnie zgwałcą, zabiją, pokroją na kawałki i rozrzucą w lesie. Obrzydliwe wiem, ale tak było!
-to porwanie , bój się – usłyszałam niski, męski głos , spojrzałam na niego, ale miał kominiarkę wtedy się wydarłam, ale nie na długo bo zatkał mi usta ręką, podniósł z ziemi i zaczął gdzieś nieść. Wyrywałam się i go kopałam, chciało mi się płakać, nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się bałam, zaczęłam się nawet modlić, nie chciałam umierać nie wtedy, w końcu byłam szczęśliwa to by było nie fair. Nie mogłam krzyczeć bo porywacz wciąż trzymał rękę na moich ustać, pachniał jakoś znajomo, ale byłam w za dużym szoku, aby zidentyfikować skąd znam tamten zapach. W końcu mnie olśniło i ugryzłam mężczyznę rękę, ten zajęczał z bólu i mnie puścił, nie czekając zaczęłam uciekać, a on krzyczał i to znajomo, stanęłam i odwróciłam się.
-Harry?
and no metter what ur doing , ur amazing , and u know what? lets have a sex
JEŚLI PRZECZYTAŁAŚ I PODOBA CI SIĘ TO, PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ! TO DLA MNIE WIELE ZNACZY , DZIĘKUJE BARDZO!!! LUV YA ALL.
Po tej romantycznej scenie, gdy już dzieliło nas 5 centymetrów, a usta nie stykały się pocałunku wróciłam do świata żywych i zorientowałam się, że ludzie biją nam brawo. To było dziwne przyznam, ale wywołało u mnie uśmiech. Wszystko ze zwolnionego tempa wróciło do normy, oczywiście nie na długo bo nie zdążyła się obrócić, a już leżałam na ziemi, to bolało, huknęłam o drewniane podłoże. Spokojnie, nie jestem aż taką sierotą, że przewracam się na prostej, no dobra jestem, ale nie tamtym razem. Upadłam bo pewni czterej bardzo dojrzali mężczyźni chcieli mi pokazać jak strasznie za mną tęsknili i jak niezmiernie się cieszą, że w końcu mnie widzą. Odzyskałam umiejętność oddychania dopiero gdy Harreh zrzucił Louisa, Nialla, Zayna i Liama ze mnie. Całą piątką pomogli mi wstać, wręcz podnieśli, otrzepali mnie, delikatnie zawstydzili i czekali na mój ruch.
-debile! – udawałam wściekłą poprawiając sukienkę- jak ja was….- spojrzeli na mnie przestraszeni- kurwa kocham- zaczęłam się śmiać i przytuliłam ich najmocniej jak potrafiłam.
-Gabrielo Natalio Ryszardo Lustyk co to za słownictwo- usłyszałam za sobą znajomy głos, głos mojej mamy i aż skuliłam się ze strachu, na żarty oczywiście
-hehe- zrobiłam głupi uśmieszek i odwróciłam się do niej na pięcie – cześć mamo – pomachałam jej sztywno
-oj córcia- podbiegła do mnie i mnie mocno przytuliła. Była wielkaaa. Była chyba w 7 miesiącu ciąży, może 6, tak to był 6 miesiąc, dwa więcej od Pauli, a wyglądała jakby zaraz miała rodzić.
-Mamo jesteś wielka – otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, a ta pacnęła mnie po głowie- Ałł , za co to
-nie jestem wielka. Twój ojciec mi to już powtarza- wskazała za siebie gdzie dostrzegłam tatę przy stole z przekąskami, pomachałam mu tylko, nie odmachał bo miał zajęte ręcę talerzami z jedzeniem… Tommo. – no ale cóż Twoi bracia muszą mieć dużo miejsca- pomasowała się bo brzuchu, a ja zachichotałam po czym przeanalizowałam słowa rodzicielki.
-bracia? Da fuck?
-Gabutko, będziesz miała braci bliźniaków- coooo? Ta wiadomość odciągnęła mnie nawet od użytego przez moją mamusie zdrobnienia, którego nienawidziłam
-ooo, musze się napić- pogratulowałam mojej mamie i ominęłam ją, kierując się w strone baru
-stój ! nigdzie nie idziesz- usłyszałam kolejny głos za sobą. ‘co znowu?!’ odwróciłam się i ujrzałam swoją przyjaciółkę w pięknej, białej sukni. wyglądała tak niesamowicie. Jak mogłam o niej zapomnieć to nie mam pojęcia, przywitałam się z każdym ale nie z nią, co za idiotka ze mnie. Kojarzysz tą typową scenkę biegu na łące w zwolnionym tempie? Podobnie wyglądałyśmy z Pauliną. Dziewczyna chciała się popłakać ze szczęścia, ale pierdzielnęłam ją w głowę i przypomniałam o makijażu i sukience.
-ale wszyscy płaczą na ślubach- chciała się wytłumaczyć
-od kiedy jesteś wszyscy- ucałowałam ją w policzek, nawet nie wiesz jak cholernie się cieszyłam, że ją widzę – LIAAAAAAAM- wydarłam się akurat jak muzyka ucichła, takiego farta mam tylko ja. Ludzie popatrzyli na mnie, a następnie zaczęli się śmiać- Jasne, nie krępujcie się, śmiejscie się do woli- powiedziałam to głośno i nagle wszyscy umilkli, ludzie są dziwni, powiesz im ‘proszę zachować spokój’- panikują, powiesz ‘panikujcie’- spojrzą się na ciebie jak na debila i będą szli jak staruszki z kościoła. Nie ważne, wracamy. Zawołałam Li, ponieważ uznałam, że to dobry moment na wręczenie prezentu. Pan młody przybył po chwili i stanął obok małżonki. Jej, jak to brzmi.
-Dobrze, chyba mogę już… nie, chwila- przypomniałam sobie, że obok mnie też powinien ktoś stać- HAAAAAARRY- wydarłam się, ale tym razem muzyka grała, woho
-Tak, kochanie ? – jakby się teleportował, co jest kur…
-Wręczamy prezent! – wyjęłam ze swojej kopertówki, o której istnieniu wcześniej zapomniałam, bilety- no dobrze, więc tak. wiecie, że jestem beznadziejna w wygłaszaniu jakichkolwiek przemówień, ale chcieliśmy Wam pogratulować i podarować wam to- podałam Paulinie bilety lotnicze – to w ramach waszej podróży poślubnej, no i jeszcze dodatkowo prezent na 18 urodziny- uśmiechnęłam się, a zdezorientowana przyjaciółka spojrzała na mnie
- co to jest? – zapytała
-Wiem jak bardzo chciałaś zwiedzić świat, no i wiesz nie zostało Ci za wiele czasu, bo jak przyjdzie bobo na świat to będziesz jedynie podróżować do Tesco po pieluchy, dlatego to co trzymasz w łapce to bilety lotnicze do 18 krajów , które były na Twojej liście ‘do zwiedzenia’. Oczywiście możecie je wykorzystać nawet za kilka lat, no chyba że zrobicie sobie kolejne bobo… nie ważne. – zaśmiałam się głupio i spojrzałam na Państwo Payne, którzy stali osłupieni
-Gabi… ja.. my – zaczął się dukać Liam
-Boże Święty, jesteś aniołem, jesteś moim aniołem- rzuciła się na mnie brunetka i zaczęła podskakiwać ze szczęścia przy okazji mnie duszą – kocham cię, aaaaaa
złapała mnie taka salwa śmiechu, że ledwo stałam na nogach. Po jakiś 20 minutach słuchania tego jaka to jestem boska odeszliśmy od zakochańców, którzy zostali gdzieś tam poproszeni.
-jesteś boska- wyszeptał mi mój chłopak
-wiem, usłyszałam do przed chwilą jakieś 86514541 razy – przygryzłam jego ucho na co zareagował mruknięciem
-mój przyjaciel za tobą tęsknił- staliśmy objęci i szeptaliśmy między sobą
-Harry, zboku! – klepnęłam go w ramię
-no nie mów, że Ty nie tęskniłaś…- udawał smutnego
-hm… nie – skłamałam, tyle razy co myślałam o seksie z nim to pobiłam chyba rekord, a obrazy z mojej głowy stworzyłyby najlepszego pornosa stulecia
-jasne – pocałował mnie po szyi, przeszły po mnie dreszcze, co z tego że staliśmy prawie, że na śordku Sali pełnej ludzi, robiłam się coraz bardziej napalona, świetnie
-no dobra, może odrobinkę – przekomarzałam się z nim
-odrobinkę? – uniósł do góry jedną brew
-dooobra, cholernie. – stęknęłam wręcz, a on się zaśmiał – nawet kupowałam kondomy w każdym mieście jakim była, mam taki ładny ‘i ♥ paris’ – nie wierzyłam, że powiedziałam to na głos…
-to może chodźmy stąd i go wykorzy…- nie dokończył bo usłyszeliśmy głośne cześć, to był Zayn, trzymał za rękę jakąś blondynkę, dość ładną.
-heeej. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem- uśmiechnął się speszony
-właściwie to ta..
-to nie- dokończyłam za swojego ukochanego i spojrzałam na niego groźnym spojrzeniem
-sorki. Chciałem Ci tylko przedstawić- kierował te słowa do mnie – moją dziewczynę. Gabi poznaj Perrie, Perrie poznaj Gabi – uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła rękę. Popatrzyłam na nią, na Zayna, jeszcze raz na nią, a potem jeszcze raz na chłopaka. Byłam w szoku, ale tym pozytywnym. Blondynka nie wiedziała co się dzieje, mulat zresztą też, patrzyli na mnie przestraszeni i czekali na reakcje.
-AAA, tak się cieszę – uściskałam wybrankę Zayna, a potem jego samego. Byłam prze szczęśliwa, że znalazł sobie kogoś, że zapomniał o mnie i że mogliśmy zacząć normalnie funkcjonować, nie cierpiąc ani trochę. Mulat spojrzał na mnie porozumiewawczym spojrzeniem, które zrozumiałam, ale nie umiem opisać a ja się uśmiechnęłam. Odeszli od nas, odwróciłam się do Hazzy, chciałam go pocałować, ale coś przyciągnęło moją uwagę, a mianowicie Niall całujący się z … Klarą. Kim była Klara, a właściwie Karolina? nie pytaj skąd wzięło się jej pseudo… ta dziewczyna to najbardziej powalona osoba jaką znam, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Była członkiem watahy, z którą imprezowałam, urwał nam się kontakt jak trafiłam do szpitala, czasem mijałam ją na ulicy, ale to tyle.
wzięłam Harolda za rękę i powędrowałam do Pauliny nie spuszczając całującej się pary z oczu
-czy ja o czymś nie wiem? – zapytałam podejrzliwie przyjaciółkę
-ale co masz na myśli? – spojrzała na mnie wilkiem
- patrz- wskazałam na ‘miziaczy’
-o shit- wytrzeszczyła oczy, po czym podeszła do ‘zakochanych’, oderwała Klarę od Nialla, który nie wiedział co się dzieje i przyprowadziła ją do nas – Co Ty odwalasz? – naskoczyła na nią
-Ale o co Ci chodzi? Fajny chłopak z tego blondasia- pomachała do Irlandczyka
-Wiesz, że on jest wrażliwy? Nie możesz go wykorzystać…- cóż prawda była taka, że Karolina lubiła bawić się facetami i czerpać jak najwięcej korzyści ze znajomości, ja byłam podobna, tyle że ona czerpała korzyści materialne… hm, taa
-a skąd wiecie, ze go wykorzystam- oburzyła się
-hm, pomyślmy, bo Cie znamy? Klaruś, wiesz że cię kochamy, ale jeśli chodzi o Twoje relacje z facetami nie wygląda to najlepiej. Przecież Ty nawet nie mówisz po angielsku jak się dogadaliście? – zapytałam ciekawa
-ee, nie rozmawialiśmy, nie było na to czasu- odpowiedziała z głupiutkim uśmieszkiem, a Paula zrobiła palm face.
-no i o tym właśnie mówię – chciałam kontynuować swoje kazanie, ale wstąpił między nas Niall
-czemu zabraliście mi laskę- zaczął mamrotać, był już dość pijany
-bo nie chcemy żebyś później cierpiał- mówiliśmy po angielsku więc Klara mało ogarniała, dobra nie ogarniała nic
-a kto powiedział, że będę cierpieć? Zabawię się, a rano nawet nie będę pamiętał jej imienia. W sumie to już teraz nie pamiętam. – zaśmiał się głupkowato, a ja szeroko otworzyłam usta, to samo P. nie zdążyłyśmy nic powiedzieć, bo Blonyn złapał Karolinę i zaprowadził ją w jakieś ustronne miejsce.
-co jest kur….- powiedziałyśmy równocześnie wpatrując się w stronę, w którą poszli
Chciałam zobaczyć reakcje Hazzy, ale okazało się, że go wcięło.
-powinnam z nim chyba pogadać- stwierdziłam
-tak, ale to nie dziś. Teraz idziemy się bawić- i jakby nie było tej sceny, wyrwałyśmy na parkiet i tańczyłyśmy jak za czasów imprez w klubie.
po jakiś dwóch godzinach ciągłego tańca, taak, dwie godziny, tańczyłam chyba z każdym gościem, nawet tango z Louisem, wyglądał zabawnie z różą w zębach. Ledwo zipałam, więc poszłam odpocząć, usadowiłam się wygodnie i szukałam wzrokiem swojego kochasia, którego nie widziałam od momentu rozmowy z Karoliną. Nigdzie go jednak nie dostrzegłam, troche mnie to zaniepokoiło, ale nie zdążyłam zacząć się martwić bo ktoś pociągnął mnie do tyłu razem z krzesłem i wylądowałam na plaży. Przestraszyłam się nie na żarty, miałam wizje, że to jakieś porwanie, że mnie zgwałcą, zabiją, pokroją na kawałki i rozrzucą w lesie. Obrzydliwe wiem, ale tak było!
-to porwanie , bój się – usłyszałam niski, męski głos , spojrzałam na niego, ale miał kominiarkę wtedy się wydarłam, ale nie na długo bo zatkał mi usta ręką, podniósł z ziemi i zaczął gdzieś nieść. Wyrywałam się i go kopałam, chciało mi się płakać, nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się bałam, zaczęłam się nawet modlić, nie chciałam umierać nie wtedy, w końcu byłam szczęśliwa to by było nie fair. Nie mogłam krzyczeć bo porywacz wciąż trzymał rękę na moich ustać, pachniał jakoś znajomo, ale byłam w za dużym szoku, aby zidentyfikować skąd znam tamten zapach. W końcu mnie olśniło i ugryzłam mężczyznę rękę, ten zajęczał z bólu i mnie puścił, nie czekając zaczęłam uciekać, a on krzyczał i to znajomo, stanęłam i odwróciłam się.
-Harry?
and no metter what ur doing , ur amazing , and u know what? lets have a sex
wooohooo, jestem pierwszaa ! <3 hahah,rozdział zajebisty, Klara, tango z Lou mnie rozwaliły :DD chceee wiecej Kociee ! Kocham Cie <33333333
OdpowiedzUsuńoczywiście jak zwykle cudownie! kocham to jak piszesz, jesteś świetna <3
OdpowiedzUsuńhahahahahhahahahahaha ja też ugryzłam kolegę z rękę tylko że on mi telefon zabrał xD hahahahahhahaha
OdpowiedzUsuńOMG Przepraszam za wyrażenie ^^, ale twoje opowiadanie jest zajebisteeeeeeeeeeeeeee, przeczytałam je w przeciągu 2 dni, i się bardzo wkręciłam . OCZYWIŚCIE CZEKAM NA KOLEJNE JAK NAJSZYBCIEJ :D.
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent pisarski i dobrze, że go wykorzystujesz i dajesz radość innym, tym że go piszesz, a ja jako osoba która szuka dosyć kreatywnych zajęć mogę go czytać. Przeczytałam wiele opowiadań, w tym bardzo dużo z udziałem ONE DIRECTION i uważam , że twoje jest ewidentnie NAJLEPSZE, więc proszę nie zawiedź swoich czytelników i PISZ GO DALEJ.
Natalia x
mam wrażenie że Harry ładnie oberwie za to porwanie xD
OdpowiedzUsuńHahaha 6.6 czytałam ten rozdział chyba 5 razy kocham Cię!
OdpowiedzUsuńhahahahahahahaaa!!!! wariatka! Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZrobisz coś dla mnie? Niech to nie będzie Harry! Prooosze;DD Porwanie? O taaak! Wiem jestem dziwna, ale kocham akcje!
OdpowiedzUsuńG E N I A L N E wystarczy ? nie no serio ja bym nie miała pomysłów na tyle rozdziałów ;P bardzo fajnie piszesz i proszę szybko o nexta ;*
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do mnie http://onedirectioniandrea.blogspot.com/
rozdział zayebisty . z niecierpliwością czekam na next'a. ;3
OdpowiedzUsuń<33333333333333
OdpowiedzUsuńHehhehe.....to znowu ja.....widzę, że dodałaś nowy rozdział i zauważyłam również że jest równie zajebisty jak poprzednie.....wy też to zauważyłyście? To co? Zaczynamy? (chodzi mi o mój komentarz)
OdpowiedzUsuńA więc....okazuje się, że będzie mieć braci bliźniaków? Słyszałam, że młodsi bracia to prawdziwe utrapienie, a w szczególności bliźniaki;] No cóż.... na pewno nie będzie się nudzić;].....
Ta...co jeszcze zwróciło moja uwagę? Heh ta scenka, w której Gabi wrzeszczy na całą salę imię Liama i Hazzy, a wszyscy się gapia na nią i śmieją....z łatwością to sobie wyobraziłam i się śmiałam jak głupia...tylko że w mojej wyobraźni wyglądało to jeszcze zabawniej;]
Następna sprawa....tango z Lou....hihihihi róża w zębach;D
Na koniec ta akcja, wymyślona przez Hazzę....szczerze? To też bym się na jej miejscu przestraszyła...co mu odwaliło? Chciał żeby umarła na zawał? Heh....a ona co zrobiła? Ugryzła go! Huehuehue taaa ja chyba tez bym to zrobiła, gdyby nic innego nie skutkowało;p
Ojej przepraszam, że ten komentarz nie jest aż tak długi jak poprzedni, ale wiedz, że to wszystko, o czym pisałam....ja nadal tak uważam...
Ten będzie krótki, bo nie mam zbyt wiele czasu na kompie i muszę się spieszyć....miałam w planach jeszcze zajrzeć na jedna stronkę, ale jak zauważyłam, że tu pojawił się nowy rozdział, to po prostu musiałam go przeczytać. Takich rzeczy nie zostawia się na później. A gdy skończyłam czytać, po prostu musiałam coś napisać od siebie;]
Pozdrawiam i tradycyjnie życzę duuuuuużo weny!
Buziaki;******
http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
a gdzie ty mieszkasz ??????? jesli moge o to pytac !? czekam na nastepny fajny rozdzial <333
OdpowiedzUsuńhaha, mieszkam w Warszawie, a dlaczego o to pytasz?
Usuńpisz na Twitterze @Rysicaa
genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńJaka końcówka .. :D
OdpowiedzUsuńOmomomo . ♥
Mam twojego bloga w moim zeszycie z zajebistymi opowiadaniami , bądź dumna . :D
Czekam na NN . ♥ xx
HAHAHHHAAH , KOŃCÓWKA DOBRAA <3333333
OdpowiedzUsuńzajebiste ! jak zwykle z resztą :)
OdpowiedzUsuń