piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 88

Jest i ostatni rozdział, szczerze mówiąc płakałam jak go pisałam, dlatego też mogłam go zjebać, bo byłam strasznie rozproszona. Historia dobiegła końca, ciekawe czy spodziewałyście się takiego zakończenia, piszcie w komentarzach.
chce wam bardzo mocno, podziękować za te kilka miesiący, za mega wsparcie, które od Was otrzymałam, naprawdę wiele to zmieniło w moim życiu, jesteście niesamowitę, dziękuje !!!
a teraz to na co czekacie... OSTATNI ROZDZIAŁ 'PAMIĘTAJ, PRZEZNACZENIA NIE OSZUKASZ'


***
Jednocześnie otworzyły się drzwi od pokoi, w którym Gabi i Harry opowiadali swoją historię. Zauważyli siebie i automatycznie uśmiechnęli, cieszyli się każdą chwilą, którą mogli spędzić razem, każdym uśmiechem, nawet przelotnym dotknięciem dłoni,  ich związek pomimo wielu burzliwych momentów miał w sobie tyle magii i emocji, że nie jedna osoba chciałaby owego doświadczyć. Życie miało już być proste, wspólne mieszkanie było jego początkiem, następnie zaręczyny, ślub, dzieci, wnuczkowie… tak miało to wyglądać, bez niespodzianek i problemów, bo przecież przeżyli już tak wiele w zaledwie rok, więc teraz nic nie miało ich zaskoczyć, bądź uprzykrzyć życia. A jednak… los nie jest miłosierny, a zwłaszcza dla nich. Kilka tygodni później, Gabi zaczęła kaszleć, kichać, gorączkować, na pozór zwyczajna grypa, zwyczajna wizyta u lekarza, zwyczajne leki, szkoda tylko że zwyczajne leki nie działały, a grypa pogorszała się i nie ustawała, pogłębiła się tak bardzo, że Gabriela nie miała siły chodzić, była osłabiona, blada i jakby wyssano z niej życie, a przecież to tylko zwykła grypa. Harry nie mógł tego znieść, każdego dnia patrzył na swoją ukochaną i miał łzy w oczach, nie rozumiał co się dzieje, nakłaniał dziewczynę do badań, ale ta sprzeciwiała się za każdym razem, bała się, bała się że okaże się, że znowu jest poważnie chora, że rak wrócił i tym razem się tak łatwo go nie pozbędzie. Uległa dopiero, wtedy gdy zasłabła w drodze do toalety, zadzwoniła do swojego mężczyzny, a ten zawiózł ją prosto do szpitala, w którym wykonano Gabrieli masę badań. Mieli czekać dzień na wyniki, to chyba były jedne z najgorszych 24 godzin tej pary. Obydwoje wiedzieli, że coś jest nie tak i prędzej czy później wyniki będą negatywne, próbowali nie dopuszczać do siebie tej myśli, nie mówić o tym, ale wszystko było ukryte w ich spojrzeniach. Nastał kolejny dzień, można rzec dzień sądu, Harry obudził się obok szpitalnego łóżka, przy którym spędził noc, ponieważ Gabi musiała zostać, nie chcieli jej wypuścić. Przetarł oczy i spojrzał na leżącą, miała otworzone oczy i wyglądała przez okno, kiedy chłopak chrząknął odwróciła się w jego stronę, miała załzawione oczy to oznaczało jedno, gdy pokiwała przecząco głową, co miało oznaczać, że nie jest dobrze, chłopakowi runął świat. Nie mógł nic powiedzieć, nie wiedział jak ma zareagować, czy płakać, czy… no właśnie, czy co? Nie wiedział. Po prostu wyszedł, zostawiając swoją chorą ukochaną samą w chłodnej, szpitalnej Sali. Najpierw poszedł do lekarza, chciał dowiedzieć się czegokolwiek, niestety szok wywołany tym co usłyszał pozwalało mu jedynie rozumieć słowa: ‘ śmiertelnie chora’ , ‘ kilka miesięcy’. Chłopak miał ochotę się spoliczkować, załamany i jednocześnie wściekły wyszedł przed budynek i po zrobieniu kilku kółek, przysiadł na ławce. Wyjął telefon i zadzwonił do jednego ze swoich przyjaciół, do tego najbliższego, zdawał sobie sprawę z tego, że tylko on jest w stanie mu pomóc i przywrócić w miarę trzeźwe myślenie. Już 30 minut później, Louis siedział obok lokowatego chłopca i pozwalał mu wypłakiwać się w swoje ramię, szepcząc do ucha słowa pociechy.
Haroldowi  było ciężko, przynajmniej dwa tygodnie zajęło mu ponowne nauczy cienie się wyginania swoich ust w półksiężyc, jedyne co go motywowało do funkcjonowania i nie leżenie w depresji to Gabi. Chciał korzystać z czasu, który był im dany jak najbardziej, nie ominąć ani sekundy. Ciągłe pocałunki, ciągłe trzymanie ręki, czułe spojrzenia tym chcieli nadrobić całą wieczność, którą mieli spędzić razem, ale jak zwykle coś poszło nie tak.
Czas mijał, leczenie trwało, Gabi stawała się coraz bladsza a na jej głowie widniało coraz mniej włosów, znowu była tą słabą, łysą dziewczynką, tylko teraz było o wiele gorzej, o wiele, choroba była tak silna i potężna, że lekarze byli w ciężkim szoku i zastanawiali się jakim cudem potrafiła funkcjonować przed ostatni czas, gdy jeszcze nie przebywała w szpitalu i jakim cudem wciąż żyje, mówili że to jakieś błogosławieństwo, że Bóg ma ją w opiece, ale Gabs nie wierzyła w te wszystkie cuda, Boga i rzeczy z tym związane, jedyne w co wierzyła to przeznaczenie, była pewna, że tak zapisane jest w gwiazdach, że ma umrzeć tego i tamtego dnia, bo przecież przeznaczenia nie oszukasz. Niezależnie jak bardzo byś walczył, jak wielkie starania w to włożył, nie da się, los jest siłą, której nic nie powstrzyma, Gabriela była o tym przekonana i każdego dnia coraz bardziej czuła, że koniec jest bliski. Harry nie pozwalał wypowiadać jej tego na głos, mówił że oszalała, że to nie prawda i że wyzdrowieje, że razem się zestarzeją, chłopak naprawdę w to wierzył, nie kłamał ani razu. Dziewczyna doceniała jego przekonania, to że tak bardzo mu zależy, że tak bardzo ją kocha, ale nie potrafiła się z nim zgodzić, odkąd zachorowała zmieniła się, zawsze miała inne pojęcia i racje światopoglądowe, ale rak ją zmienił, na jej ustach widniał już tylko sztuczny uśmiech i mimo że czasem miewała dobry humor nie potrafiła już więcej cieszyć się życiem, nawet czułości z jej ukochanym stawały się męczące. Nie chciała taka być, chciała cieszyć się ostatnimi chwilami, być radosna i pomimo świadomości zbliżającej się śmierci spędzać wspaniale czas ze swoimi przyjaciółmi i rodziną, po których było widać, że ciężko im sobie poradzić z tym wszystkim. To, że nie potrafiła się cieszyć dołowało ją jeszcze bardziej, do czasu, kiedy którejś nocy śniąc ujrzała swoją babcie, postać nic nie mówiła, jedynie się uśmiechała, Gabi widziała scenki ze szpitala, swoją babcie leżącą na wielkiej Sali podłączoną do tysiąca rurek, bladą i ewidentnie słabą, ale mimo to wciąż uśmiechniętą. To były wspomnienia z dzieciństwa, ten sen był jednym wielkim wspomnieniem to jakby dało moc Gabrieli, zaczęła znów się szczerze uśmiechać i niezależnie jak absurdalnie to brzmi- ten sen dał jej chęć życia.
Kolejne tygodnie stawały się coraz cięższe, bół był mocniejszy, a sił wciąż ubywało, pomimo to uśmiech nie schodził z twarzy, Gabi postanowiła zrobić kilka rzeczy zanim odejdzie, jakoś zapisać się w historii tego świata. Cały swój majątek, który był dość ciekawą sumą pieniędzy przeznaczyła na fundację, która pomaga spełniać marzenia chorym dzieciom, niby banalne, każdy teraz tak robi, daje pieniądze na fundację, wielkie mi co, a jednak to ma sens. Ostatkiem sił nagrała piosenkę, motywującą wszystkich do walki, nie będę przytaczać jej słów, nie jest to potrzebne. Spędzała dużo czasu z dziećmi, uczyła je śpiewu, podobało się jej to co robiła, czasem nawet mdlała z bólu, a pomimo tego i tak chciała iść do salki muzycznej znajdującej się w szpitalu.
Przebywała sporo ze swoimi rodzicami, którzy przylecieli do Londynu, gdy tylko dowiedzieli się o ponownym zachorowaniu córki, cierpieli bardzo. Przesiadywała z Pauliną, która widząc przyjaciółkę w takim stanie za każdym razem łykała łzy, ale odmieniona Gabriela nie pozwalała jej płakać, mówiła: ‘ oj nie rycz mała, bo później będziesz miała płaczliwego bachora’ zawsze łączyła to z salwą śmiechu. One Direction? Byli u niej non stop, zwłaszcza jeden z jego członków. Harold często zostawał na noc, spał z Gabi w małym, ciasnym łóżku, nie było one za wygodne, ale nie obchodziło to ich, ważne, że byli obok siebie.
Któregoś wieczora, gdy leżeli już obok siebie i jak co noc wpatrywali się sobie w oczy przed zaśnięciem dziewczyna powiedziała
-jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała, dziękuje
-spotka cię jeszcze wiele więcej wspanialszych rzeczy w życiu
-nie jestem tego taka pewna
-nie mów tak. zobaczysz, niedługo stąd wyjedziesz, wrócimy do naszego mieszania, usiądziemy na sofie i całą noc będziemy oglądać filmy i obżerać się popcornem – uśmiechał się chłopak, pocierając przy tym policzek ukochanej
-obiecujesz? – zapytała z nadzieją w oczach
-obiecuje
i Gabriela zasnęła …

kilka lat później
Minęło już 7 lat od śmierci Gabi, umarła w nocy, w której Harry złożył jej obietnice. Chłopak przeżył szok, kiedy rano próbując obudzić ukochaną nie zdołał, nie ujrzał już nigdy więcej oceanicznego koloru oczu, nie ujrzał już nigdy jej uśmiechu, nie ujrzał tego rumieńca na policzku, ani tego typowego dla niej pocierania nosa gdy się denerwowała. Nie ujrzał już nic, tylko trupio bladą dziewczynę, leżącą bezwładnie na łóżku. Zajęło mu wiele czasu, aby stanąć na nogi, aby móc znów powiedzieć choć jedno słowo, aby móc wyjść z domu i spojrzeć na ludzi. Na kilka miesięcy zaszył się i nie było o nim słuchu. Do kariery nie wrócił już nigdy.
Dopiero po 5 latach udało mu się wrócić do całkowitej normalności, znalazł sobie żonę, a właściwie wrócił do spotykania się z Ann, którą następnie poprosił o rękę wiedząc, że nikogo innego nie znajdzie a nie chce być sam.  Dlaczego Ann? Wyglądała jak ona, rude włosy, niebieskie oczy, lecz nie tak jasne jak Gabrieli, delikatne biegi i krągłości, mogła być jej klonem, jedyne co je różniło to uśmiechy. Ann również nie miała tak melodyjnego głosu jak pierwsza miłość Harrego, ale jak już mówiłam chłopak nie chciał być sam. Po roku małżeństwa na świat przyszedł Jeremy, był podobny do ojca, miał te słodkie brązowe loczki, dołeczki jednakże kolor oczu odziedziczył po matce. Harry czasami przed zaśnięciem, usypiając malucha wyobrażał sobie, że to dziecko jego i Gabi. Może było to chore, ale nie potrafił inaczej, to była jego metoda, aby przetrwać.
dokładnie 4 grudnia o poranku, rodzina państwa Styles jadła jak co sobota wspólnie śniadanie. Pan i Pani Styles siedzieli naprzeciwko siebie, a ich dwuletni synek między nimi. Nie była to zwykła sobota, to dziś, rocznica… Harold spojrzał na zegarek i orientując, która jest godzina przyspieszył jedzenie jajecznicy, po skończeniu posiłku pożegnał się, ubrał buty i kurtkę i pospiesznym krokiem wyszedł z domu.
-mamusiu, gdzie idzie tatuś? –tworzył swoje pierwsze zdania Jeremy
- na cmentarz- powiedziała smutnym tonem kobieta, która dobrze wiedziała o tym, ze jest tylko ‘zastępstwem’, jednakże tak bardzo kochała Harrego, że nie potrafiła go zostawić, poza tym Harry nie był strasznym mężem, pamiętał o rocznicy ślubu, o uroczninach, kupował kosztowne prezenty i czule ją całował, jednak nigdy nie widziała w jego spojrzeniu wielkiej miłości.

Harold siedział przy nagrobku i rozmawiał ze swoją ukochaną, mówił jej o wszystkim co wydarzyło się przez cały rok, o tym jak bardzo za nią tęskni, opowiadał jej też o rodzinie, o postępach syna, o rosnącej miłości do żony, o życiowych obawach, o problemach w pracy, o przyjaciołach, o wszystkim co tylko przyszło mu do głowy. Po dwóch godzinach miał się już zbierać, wstał, uśmiechnął się ostatni raz, pomachał i skierował się do bramy wyjściowej, ale coś, a raczej ktoś go zatrzymał.

-wujek Harcio- biegła w jego stronę, dziewczynka o kręconych, blond lokach, gdy tylko dotarła do Harrego rzuciła mu się w ramiona, a ten ucieszony uniósł ją do góry i mocno przytulił
-Gabrielo, mówiłam Ci że masz nie biegać po cmentarzu- w tle można było usłyszeć troskliwą matkę, tak dokładnie tak Paulinę – cześć Harry- przywitała się z nim po tym, jak postawił małą na ziemię.
-Cześć mamusiu- pocałował ją w policzek. Pomimo wielu rozterek życiowych i zrezygnowania z kariery wciąż utrzymywał kontakt z przyjaciółmi z 1D, często go wspierali
-jak się masz? – zapytała
-całkiem dobrze, byłem właśnie u Gabi. A jak ty się miewasz?
-nie narzekam, chociaż już odczuwam pociąg do ogórków i lodów razem- pogłaskała się po brzuchu i promiennie uśmiechnęła – słuchaj Harry, może wpadniecie z Ann na obiad?
-Dzięki za zaproszenie , odezwę się- uśmiechnął się blado, pożegnał i opuścił cmentarz, tym samym wracając do normalnego życia na cały rok

19 komentarzy:

  1. Ja....to było cudowne Rysic.....idealne zakończenie...dla idealnego opowiadania....szkoda że to już koniec.....ale przecież wszystko kiedyś się kończy.....kiedy teraz to piszę....tysiące łez spłycają mi po policzkach .....ona umarła, ale widać że Harry o niej nigdy nie zapomniał, a jej najlepsza przyjaciółka dała córeczce jej imię....jakie to było piękne! Tyle emocji wzbudzały we mnie rozdziały tego opowiadania, jednak dopiero ten ostatni dał im upust....Powiem szczerze: To jest najwspanialsze opowiadanie, jakie w życiu czytałam i żadne inne w życiu nigdy go nie przebije!
    Ale założysz nowego bloga, prawda? Bardzo bym chciała nadal czytać twoją twórczość bo piszesz genialnie!
    Mam tez taką cichą nadzieję, że znajdziesz kiedyś czas i chęci, aby zajrzeć na moje blogi.....nie są wprawdzie tak cudowne jak twój...ale byłabym ci bardzo wdzięczna za wejście no i za komentarz....
    http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
    http://my-love-one-direction.blogspot.com/

    Twoja największa fanka i wierna czytelniczka do samego końca....;*

    OdpowiedzUsuń
  2. o japierdole ! popłakałaam się ! jak mogłaśą to zrobić ?! jaak ?!
    ale i tak cudnee <33 jak bedzie nowy blog ,powiadamiaaj <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. beczee ;(((((( czemu to zrobiłaś no -.-
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę.... boże.... kocham to opowiadanie... jak będziesz mieć nowe to daj znać. To piękne, że jej przyjaciółka dała na imię dziecku Gabriela ^^A Harry ? Nie zapominał o niej. Najpiękniejsze opowiadanie jakie czytałam w całym swoim życiu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Łza mi poleciała. Jak ty to robisz? Bo tak na prawdę to chyba nikt nie spodziewał się takiego zakończenia. Myślałam że wkrótce na świat przybędzie małe Habiątko, albo nawet i kilka, a ty mi tu coś takiego odstawiasz? Nie ładnie! Ale i tak dobrze wiesz, że Cię kocham, za wszystko co napisałaś na tym blogu, za wzruszające chwile podczas czytania. Twój blog o 1D jako pierwszy zaczęłam czytać i się zaraziłam tym, potem znajdowałam inne, jednak nie są takie same jak twój, bo twoją historię da się zapamiętać. I jak już wspominałam - wydrukuję wszystkie rozdziały, będę czytać w wolnej chwili a kiedyś w przyszłości pokażę je moim dzieciom i wnukom.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  6. wiesz co? miałam zaległości, ale jak leżałam w szpitalu, to nadrobiłam. wszystko. cholera. płaczę jak dziecko, nie umiem opanować łez. pół nocy będę płakać, bo mój wzor, że tak powiem. umarł, odszedł. wiem ze to tylko opowiadanie i nic wiecej, ale utożsamiłam się z Gabrielą. Była inna niż wszyscy, mozna by rzec, że lepsza. Dziękuję Ci za tak wspaniałe opowiadanie, za tak wspaniały ostatni rozdział. Dzięki Tobie, Twoim słowom wiele zrozumiał. Nawet nie wiesz dla mnie znaczyło, móc być czytelniczką tak wspaniałego bloga. przesiąkniętego miłością, przyjażnią, nienawiścią i smutkiem, nawet wszystkim innym. Dziękuję Ci jeszcze raz, gdybym mogła, wydałabym tego bloga w formie książki.
    Wielkie pokłony - Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeginasz! Jak mogłaś coś takiego stworzyc? Nie mówie tylko o tym roździale mówie o całym opowiadaniu. Najcudowniejsze cudo na świecie! Czytelniczka : Roos.Natala napisała na końcu komentarza takie zdanie : I jak już wspominałam - wydrukuję wszystkie rozdziały, będę czytać w wolnej chwili a kiedyś w przyszłości pokażę je moim dzieciom i wnukom. - niesamowite co nie? Żeby potrawic, aż tak oczarowac ludzi słowami złączonymi w kupe, że tak sie wyraże. Zgraj sobie na komórkę oklaski i wiedz że to odemnie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rycze... Wspaniale pisalas. Pisz dalej ale nastepne chcialabym ze szczesliwym zakonczeniem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem załamana że zakończyłaś to opowiadanie, serio chyba zacznę je czytać od początku ! Rycze jak ten debil,makijaż mi totalnie spłynął, nie no nie mam słów poprostu <3 KOCHAM CIE PAMIETAJ O TYM <3333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi łzy same po policzkach ciekną. Piękne opowiadanie, szkoda że to już koniec ;((

    OdpowiedzUsuń
  11. płaczee. ;((((( <3

    OdpowiedzUsuń
  12. czemu zawsze najlepsze blogi to te w których jest tragiczne zakończenie? piękna historia, piękne zakończenie. szczerze mówiąc nie spodziewałam się czegoś AŻ tak dobrego. zaskoczyłaś mnie całkowicie pozytywnie. co nie znaczy że twój blog mi się nie podobał, bo był jednym z moich ulubionych, tylko że czasem wiało monotonią, a to zakończenie idealnie podkreśliło ogrom tej historii. łzy się cisną na oczy, genialne !

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem naprawdę zszokowana.. Cała historia zapowiadała małżeństwo i gromadkę dzieci, a tu takie zakończenie.. Zupełnie się tego nie spodziewałam
    Na wstępie chcę zaznaczyć, że mówię to z czystym sercem. Twoje opowiadanie, Rysico, było najlepszym, jakie kiedykolwiek czytałam.. A uwierz mi, czytałam ich po prostu tony :) W każdym rozdziale można było dostrzec emocje autorki, towarzyszące pisaniu. Każdy rozdział przeżywałam razem z bohaterami, czy były to chwile radosne, czy smutne. Każdego dnia wchodziłam na tego bloga z wielką nadzieją na następny rozdział, z nadzieją na nowy dzień w życiu Gabi i Harrego. Można by pomyśleć, że opisujesz swoje własne życie, tak bardzo realistyczne było to opowiadanie.
    Nigdy nie zapomnę historii tu opisanej. Szkoda, że to już koniec i mam nadzieję, że jednak postanowisz prowadzić następnego bloga :)
    Pozdrawiam, wierna czytelniczka i fanka Rysicy .xx

    OdpowiedzUsuń
  14. A....a...a...ale COOOOOO ?

    OdpowiedzUsuń
  15. O mój Boże..
    To zakończenie było genialne..
    poryczałam się...
    Zajebisty blog!

    OdpowiedzUsuń
  16. dlaczego to się tak skończyło ? ;'( oni mieli być razem już do końca życia .. w sumie to było tak .. ale no kuźwa . DZIĘKUJĘ CI ŻE PROWADZIŁAŚ TEN BLOG , NA PRAWDĘ . KOCHAM CIĘ . x :) <3

    @Caroline_Malikx

    OdpowiedzUsuń
  17. Zawsze tu bylam. Dziekuje za ta historie.

    OdpowiedzUsuń
  18. poryczałam się:(:(:/
    Zajebisty blog!:*

    OdpowiedzUsuń