piątek, 18 maja 2012

Rozdział 79

HUHU, coś naspisałam, mało wybitne oczyfko, ale co tam. Rozdział jest dla mojej ukochanej, najwspanialszej, najpiękniejszej Pauliny, która jest już stara i ma 17 lat. ostatni raz:  WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO  (walić, że mamy już 19 maja xd) KOCHAM CIĘ! <3
a Wam dziękuje za masę wyświetleń! i za wszystkie komentarze! tak jak pisałam pod spodem, mam mały problem z czasem, ale robię co mogę ;p JEŚLI NADAL CHCECIE, ŻEBYM DODAWAŁA ROZDZIAŁY TO SKOMENTUJCIE! PROSZĘ!
Enjoy.
xoxo, Rysica



(oczami Gabi)
Chrapanie Harrego konkurowało z moim snem i w ostateczności definitywnie wygrało, dlatego też wcześnie wstałam,  możliwe że nawet o 9. Gdy zobaczyłam jak słodko i niewinnie wygląda mój chłopak podczas snu nie miałam serca, aby go obudzić. ‘zaopiekowałam’ się nim i wiedząc, że na pewno mu się to przyda, postawiłam obok łóżka butelkę wody i poinformowałam go na kartce, gdzie się wybieram. Tak, jechałam do Pauli do szpitala. Chciałam zrekompensować jej to jak zachowywałam się przez te dni kiedy mnie ‘nie było’.  Ogarnęłam się dość szybko, założyłam zwykłe, czarne jeansy, koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii i jasny sweterek. Zeszłam na dół by zrobić rozeznanie, kto śpi, a kto już jest na nogach. W kuchni spotkałam swojego tatę, który szykował się do pracy (znalazł jakąś dobrze płatną prace, nie chciał zdradzić na czym ona polegała, ale słyszałam jak rodzice rozmawiali o jakieś restauracji) .
-Cześć tatku- przywitałam go miłym głosem nie mając już żadnej urazy do jego osoby
-No hej- odpowiedział skupiony na przyrządzaniu kawy
-powiózłbyś mnie do szpitala? – zapytałam używając specjalnego głosu, który przeznaczony jest właśnie do próśb i przeproszeń, zapewne każda nastolatka taki ma.
-no jasne, za 20 minut jedziemy- uśmiechnął się i wyszedł z kuchni kierując się do łazienki.
korzystając z czasu wolnego postanowiłam znowu odwiedzić swoje internetowe życie, czego później bardzo pożałowałam. Od razu po zalogowaniu się na Twittera dostrzegłam swoje imię w wielu tweetach, pewnie bym się cieszyła gdyby nie fakt, że wickość z nich obrażało mnie, krytykowało mój wygląd, mój związek z Harrym i nazywano mnie dziwką. Mimowolnie popłakałam się, zawsze byłam czuła na jakąkolwiek krytykę na moją personę. W szkole czasami przeżywałam katusze zanim byłam lubiana, a co dopiero kiedy tysiące osób z całego świata komentowało moją tusze, twarz i zachowania. Miałam w głowie tylko jedno pytanie ‘czemu?’. Wiedziałam, że fanki potrafią być okropne i zniszczyć każdego kto choć zostanie za mocno przytulony przez chłopców, ale nie potrafiłam pojąć co aż tak bardzo im przeszkadza? To, że jestem szczęśliwa z ich idolem? Serio, to miał być ten powód? Nie chciałam być częścią takiego świata, nie chciałam mieć jakichkolwiek fanów, jeśli na tym miała polegać ich ‘miłość’. Przez to mój dość dobry humor zepsuł się całkowicie i odechciało mi się działania. Siedziałam smutna przy stoliku i popijałam już wystygniętą kawę, kiedy tata zawołał mnie, że czas wychodzić. Niechętnie chwyciłam torebkę i ruszyłam w stronę samochodu. W czasie drogi tata starał się dowiedzieć się ode mnie czy coś się stało, ale nie pisnęłam słowem. Uznałam, że i tak tego nie zrozumie, a nawet jeśli to skrytykuje to tak ostro, że się nie pozbieram.
Ojciec podwiózł mnie pod samo wejście i pożegnał. Weszłam do środka budynku  przeciskając się przez grupkę fotoreporterów skierowałam się do Sali przyjaciółki. Przechodząc obok gości z aparatem zjechałam ich złowrogim wzrokiem i pysknęłam coś w stylu ‘spadajcie’ , tylko w zaostrzonej wersji.
przekroczyłam próg salki i zatrzymałam się ze zdziwienia. Zobaczyłam swoją przyjaciółkę siedzącą na fotelu w codziennym ubraniu zamiast piżamy i jej zażyczonego, który pakował wszystkie przyniesione do szpitala rzeczy.
-co jest? – zapytałam zdziwiona, byłam przekonana, że nie wypiszą jej jeszcze przez dwa dni
-wypisali mnie ze względu na znaczną poprawę stanu zdrowia, tylko mam dużo leżeć- wytłumaczyła mi brunetka trzymająca się radośnie za brzuch.
-dziwne, wczoraj mieli inne zdanie. Co zrobiliście? – przeczuwałam że jakiś fakt musiała zataić
-wkurzając ich reporterzy- wtrącił się Liam
w odpowiedzi pokręciłam zażenowana głową i usiadłam obok przyjaciółki, która złapała mnie za kolano
-płakałaś- stwierdziła delikatnie przejęta
-nie
-mów
-ech- wyjęłam z torebki telefon i pokazałam jej co dzieje się w sieci. Momentalnie zrobiła się cała czerwona ze złości, a po chwili namysłu wystukała coś na ekranie i oddała mi telefon
-co zrobiłaś?
-zobacz
wykonałam jej polecenie i ponownie zalogowałam się na Twittera, po chwili ujrzałam notkę na profilu Pauliny: ‘żałośni jesteście. Jeszcze jedno słowo o Gabi, a znajdę was ‘ . brzmiało groźnie, można to było uznać za groźbę , co przecież jest karalne, ale moja przyjaciółka naprawdę miała to daleko w poważaniu. Rozśmieszyło mnie to delikatnie, ale wciąż nie zapominałam o targającej mną złości i żalu.
po 2 minutach Liam zawiadomił nas, że wracamy, więc udaliśmy się na postój taksówek i jedną z nich wróciliśmy do domu, w którzym zastaliśmy… no właśnie, nawet nie potrafię określić tego co zastaliśmy. Wojna na poduszki? Tak to się nazywa? W każdym bądź razie, sceneria mojego domu całego w białych piórkach wywołała u mnie atak furii. Zjechałam wszystkich i wyraziłam swoją negatywną opinię na temat ich głupich zabaw, po czym ruszyłam na górę i zaprowadziłam Paule do pokoju, w którym spokojnie mogła poleżeć i odpoczywać. Nie nabyłam się z Nią za długo, gdyż przyszedł Harry żądający wyjaśnień, wytłumaczyłam mu całą sytuacje- wkurzył się równie mocno jak Paula. Następnie sprawy się tak potoczyły, że po chwili byłam przygnieciona do ściany, a wargi Harolda napierały na moje, możliwe że zaszłoby to dalej, gdyby nie mój kochany tatuś, którzy przyłapał nas na okazywaniu uczuć, scena dość komiczna.
co działo się później było mało istotne, no może poza jedną sprawą. Dowiedzieliśmy się od Liama, że następnego dnia wracamy do domu, co wykreowało kolejną sprawę jaką było wyjście, całą ‘rodzinką’ na obiad. Z tej oto okazji, ubrałam się w dość przylegającą do mojego ciała, krótką sukienkę i spięłam
włosy w kok, można było powiedzieć, że wyglądam w miarę. Zanim wszyscy się wygramoliliśmy z domu była już jakaś 16. Jadąc taksówką, z Harrym nieziemsko się nudziliśmy i stąd powstała zabawa w ‘wymiękasz’, a z owej zabawy urodziło się pragnienie, tak silne, że nie mogłam go powstrzymać. Dawno nie odczuwałam aż tak mocnego pożądania i mój chłopak chyba miał podobne doznania po ślinił się za każdym razem, gdy choć otarł ręką o kawałek mojego ciała. Musiałam wykorzystać swój wrodzony spyt, aby się wymknąć, oczywiście udało mi się i po jakiś 20 minutach zamiast znajdować się w jadącej taksówce, uprawiałam dziki seks z Hazzą. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy, usatysfakcjowani przebiegiem zdarzeń, głośno oddychaliśmy i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-musimy wracać, wiesz- przerwałam magiczną chwilę
-niestety, wiem- przyznał smutnym głosem
poderwałam się z łóżka i zaczęłam ubierać sukienkę, która półgodziny wcześniej wylądowała gwałtownie na ziemi. Uśmiechnęłam się do Harrego, który papugował moje zajęcie.
kiedy już oboje byliśmy gotowi, aby dołączyć do reszty, wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu (miałam tylko nadzieję, że mój tata nie obrazi się za pożyczenie auta). Zadzwoniłam do mamy w celu poznania adresu restauracji, która miała być ‘specjalna’ i po chwili już byliśmy na miejscu. Dziękowałam GPS za istnienie.  Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z auta, Hariusz objął mnie w pasie i pospacerowaliśmy do restauracji, czułam na sobie spojrzenia ludzi i słyszałam dźwięki aparatów, mogło mnie zdenerwować, ale po prostu wtuliłam głowę w ramię chłopaka i uspokoiłam się. W takiej pozie weszliśmy do restauracji i odnaleźliśmy naszych towarzyszy, weszliśmy akurat w momencie, gdy mój tata stał z kieliszkiem w ręku i przemawiał.
-…no, w końcu jesteśmy wszyscy razem- każdy znacząco spojrzał na nas, prawdopodobnie się zaczerwieniłam-  chciałbym wam przekazać, że ta restauracja, w której właśnie siedzicie, w której zaraz będziecie poszerzać wasze tyłki należy do rodziny Lustyków- zatriumfował sam sobie , a wszyscy zaczęli się uśmiechać i klaskać? Tak , klaskanie było bardzo adekwatną reakcją na owe ogłoszenie. *W sumie zastanawiałeś się kiedyś, jak trzeba zareagować na niektóre komunikaty? Dobra, można było powiedzieć ‘gratulacje’ , ale to się mówi jak ktoś ci powie, że np. wychodzi za mąż, chociaż… ech nie ważne, pogadamy o tym kiedyś przy kawie. Wracamy… a więc, tak wiem nie zaczyna się od a więc.
shit. Dobra. *Siedzieliśmy w restauracji ‘rodziny Lustyków’ i zajadaliśmy się potrawami, w czasie posiłku każdy ze sobą prowadził konwersacje na przedziwne tematy, nawet już nie pamiętam jakie, były zbyt dziwne.  Z powodu, że wczesnym rankiem musieliśmy pojechać na lotnisko, nie zabawiliśmy za długo i już o 22 leżałam grzecznie w łóżeczku i obejmowałam Harolda.
-wiesz Harry- rysowałam serduszka na jego gołym torsie
-no? – za to on bawił się moimi włosami
-nie spakowałam się- przypomniałam sobie o jednej cholernie istotnej rzeczy
-fuck
musieliśmy wstać z ciepłego łóżeczka, wyciągnąć dwie spore walizki i zapakować przynajmniej część rzeczy. Miałam zamieszkać z chłopakami, więc jedyne rzeczy jakie potrzebowałam to ubrania, kosmetyki i różne takie. Cała ‘impreza’ zajęła nam około 2 godzin i przemęczeni padliśmy na łóżko.
Zostałam obudzona przez perfidny i bezlitosny budzić. Nie męcząc dłużej swoich uszu tym przeraźliwym dźwiękiem wstałam na równe nogi, szturchnęłam Hazze i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wróciłam do pokoju gotowa, mój mężczyzna wciąż spał, musiałam podjąć drastyczne środki i zaczęłam po nim skakać i gryźć go. Zerwał się na równe nogi w sekundę, a po kolejnej sekundzie był gotowy do ‘wyjścia’. Zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy chodzili z jednej strony w drugą i wyglądali na zaaferowanych.
-co jest? – spytałam bawiąc się loczkami zielonookiego
-to jest- Louis obrócił laptopa i ukazały mi się zdjęcia Harolda, te zdjęcia, które posiadała Danielle, te zdjęcia, którymi mi groziła. Poczułam zapach spalenizny, to zapewne musiała być paląca się ze wściekłości skóra.
-zabije szmatę – krzyknęłam głośno
-Gabi spokojnie- uspokajał mnie Hazz
-jak spokojnie? – wymachiwałam rękoma – to ci zniszczy życie. Wracamy do Londynu, już. Niech ja ją tylko spotkam, wyrwę jej tego mopa z łba- obrażałam byłą dziewczynę Liama
-ej, spokojnie. Masz jej nic nie zrobić- zaczął bronić tej małej dziwki sam Liam
-bronisz jej?- uniosła się Paula
nie odpowiedział nic.
po jakiś 20 mintach nastał czas, aby jechać na lotnisko. Pożegnałam się mocno z rodzicami, pomimo że byłam cała w nerwach musiałam się skupić na innych rzeczach. Wiedziałam, że będę za nimi cholernie tęsknić.
jadąc na lotnisko, lecą samolotem obmyślałam tylko plan jak zabije mulatkę, miałam naprawdę przerażające wizje, za które spokojnie mogli mnie zamknąć w wariatkowie.
gdy byliśmy już w Londynie, szybko zadzwoniła do Doni, nie zważając na żadne inne sprawy.
-Hej, przepraszam, że tak zniknęłam. Działy się różne rzeczy. Słuchaj potrzebuje tego filmu- szybko wydukałam
-Jasne, możemy się spotkać przy Big Benie za jakieś 30 minut- zaproponowałam mi znajoma
-ok.- odpowiedziałam sucho i rozłączyłam się- jadę pod Big Bena, musze załatwić kilka spraw- powiadomiłam resztę i ruszyłam do wyjścia z lotniska zostawiając wszystkie swoje rzeczy pod opieką Harolda
-czekaj, idę z Tobą- podbiegła do mnie Paulina
-nie ma opcji, masz leżeć i się nie przemeczać- zabroniłam jej bojąc się o jej zdrowie
-powiedziałam ide- wypowiedziała te słowa z taką zgrozą, że wiedziałam iż nie zmieniejej zdania
pociągnęłam ją za rękę i wsiadłyśmy do taksówki, która zawiozła na w umówione miejsce. Donia czekała już na nas z płytą w ręku. Uściskałam się z nią mocno, porozmawiałam chwilę i odebrałam skarb. Małą płytkę, która mogła wszystko naprawić. Może nie wszystko, ale na pewno uciszyć sprawę zdjęć mojego chłopaka. Udałyśmy się do najbliższej kafejki i bez żadnych skrupułów przegrałyśmy film, na komputer.
-czekaj- powstrzymała mnie przed wrzuceniem do sieci filmiku
-no co jest?- zapytałam zirytowana i zła
-zadzwoń do niej
-nie będę dzwonić. Masz, sama zadzwoń- podałam jej telefon- znajdziesz ją pod ‘M’
-hę?
-mop
kilka sekund
-cześć Danielle- powiedziała przesłodzonym głosem Paulina- przygotuj się na porażkę
Paulina dała mi znak, że nastał odpowiedni czas na wrzucenie ‘pornola’ . kilka momentów i już, wyświetlenia rosną.

          i'm mad at you! Harry! stop smiling! STOP! im tring be mad! oooch, just kiss me

7 komentarzy:

  1. aaaaa jezuuu ten rodział rozkurwia systeeem !!! Juz nie moge doczekac sie nastepnego <3 huhu dziekuje za zyczenia po raz 5 czy 6 od Ciebie i pamietaj, Kocham Cieę !! <333333

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny! a końcówka zajebista xD

    OdpowiedzUsuń
  3. NAKURWIAJ KOLEJNY GEEEERL. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żeby był następny musi być więcej komentarzy :D

      Usuń
  4. podobaaa mi się bardzooo <333

    uwielbiam historię Harry'ego i Gabii <33

    dodawaj następny szybkoo ! ♥

    @zelkaa_1D xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa matko . dodaj rozdział. bo już nie mogę ;d
    Ten jak Każdy jest genialny ! ;DD xxxx

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha jesteś zajebista, śmiałam się sama do siebie :) MOP- zajebisty pomysł też sobie w kontaktach zapisze kogoś Mop ...

    Zaczęłaś go gryźc !!?

    Kocham tego bloga, dawno tu nie byłam bo byłam na wakacjach i wgl, ale właśnie nadrabiam ;P

    Matylda

    OdpowiedzUsuń