czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 82

turutururur <fanfary> WRÓCIŁAM DO DOMU, wooohooo. przepraszam was jeszcze raz i cholernie dziękuje za te wszystkie komentarze!!! JESTEŚCIE WSPANIAŁE !!! kocham was , ale to już chyba wiecie!
KOMENTUJCIE DALEJ!!! bo sprawia mi to wielką frajdę!!
dobra, dodaje rozdział, z wielkiem opóźnieniem huehue
dedykacja tym razem dla wszystkich, dla każdej osoby, która mnie czyta, komentuje i czeka na kolejny rozdział! bo dzieki Wam pisanie sprawia mi taką przyjemność, robię to dla siebie, ale przede wszystkim dla Was! dziękuje, że pojawiłyście się w ten a nie inny sposób w moim życiu! (chyba napisze o was piosenkę haha )
Enjoy
xoxo, Rysica



(oczami Harrego)
zostało niewiele czasu, naprawdę mało. Nie tylko dlatego, że Gabi wyjeżdżała, mi i chłopcom kończyły się ‘wakacje’ . niedługo mieliśmy rozpocząć nagrywanie kolejnej płyty, koncerty, wywiady i te wszystkie inne. Podsumowując brak czasu nawet na podtarcie się. Dlatego też, chcąc nacieszyć się swoją obecnością pojechaliśmy do Brighton. To miasto zawsze wywoływało u mnie pozytywne emocje, była w nim pewna magia. A Brighton Pier było kolejnym powodem dzięki, któremu kochałem to nadmorskie miasto. Bawiliśmy się całkiem nieźle, co ja gadam było zajebiście! Ale strasznie męcząco, nie wiedziałem, że zabawa tak męczy, chyba musiałem się już zacząć starzeć. Wróciliśmy do domu i nie tylko ja byłem zmęczony, każdy w ciągu 5 minut rozszedł się do swojego pokoju i padł na łóżko. One Directioff. Skierowałem się do swojego pokoju, w którym była już moja ukochana. Leżała na łóżku i chyba czekała na mnie, ułożyłem się obok niej , zapominając o umyciu się i słuchałem jej oddechu. Czułem jak bije jej serce, czułem zapach jej włosów i stwierdziłem, że chce już czuć to zawsze. Zawsze i wszędzie! Na zawsze !
-Chce, żebyś została, żebyś została już na zawsze. Nie chce żebyś wyjeżdżała, masz zostać, przy mnie, ze mną, aż umrę, rozumiesz? Wyjdź za mnie, proszę- zrobiłem to, oświadczyłem się i nie był to impuls, ale przemyślana decyzja. Wiem, co mówiłem wcześniej, że jesteśmy za młodzi i musimy dojrzeć, ale stwierdziłem ‘walić to’ . chciałem, żeby była tylko moja i to tak oficjalnie.
w odpowiedzi, na którą czekałem z zapartym tchem, usłyszałem chrapanie. Wkurzyłem się niemiłosiernie, ale może to był jakiś znak. Zaufałem przeznaczeniu i postanowiłem zapytać o to innym razem.  
Obudziłem się rano pewny sił, zupełnie zapominając o nieudanej próbie oświadczeń poprzedniego wieczoru. Moja dziewczyna wciąż spała wtulona we mnie, pocałowałem ją w czoło i wtedy się przebudziła
-dzień dobry- powiedziała zachrypniętym głosem
-witam – tym razem pocałowałem ją w usta, to było takie przyjemne, idealny poranek- co księżniczka chce dziś robić?
-zakupy- otworzyła jedno oko i kiedy zobaczyła moją zrezygnowaną minę zaczęła się śmiać
-no dobrze, pod warunkiem, że..
-że…?
-wchodze z Toba do przymierzalni ! – zacząłem się dumnie śmiać
-zbok! –uderzyła mnie poduszką w głowę
-ej!
-dobra- zgodziła się. Wstała z łóżka i weszła do łazienki, z której nie wychodził przez następne pół godziny. Jak już wyszła ledwo powstrzymałem swojego przyjaciela, przed rozstawieniem namiotu. Gabi w ręczniku, z mokrymi włosami i wodą ociekającą po jej ciele wyglądała tak nieziemsko, że naprawdę ciężko było mi się opanować. Chyba zauważyła moje podniecenie jej osobą, bo podeszła do mnie seksownym, powolnym krokiem i usiadła na mnie rozkrokiem.
-uu, coś mnie kuje- zachichotała, a ja schowałem twarz w dłoniach- to dobrze- mówiła niskim głosem, przez który miałem ciarki. Po chwili poczułem jak jej usta wpijają się w moje, a jej język delikatnie dotyka mojego. Przejąłem kontrolę i obróciłem się tak, że to ona leżała na dole. Szybkim ruchem zrzuciłem z niej ręcznik i pojawiła się przede mną naga bogini. Zacząłem całować ją jak opętany, ona wbijała we mnie swoje paznokcie z podniecenia i odchylała głowę do tyłu. Kiedy już chciałem zakończyć grę wstępną i przejść na kolejny poziom, ktoś zapukał do pokoju i przerwał nam .
-Proszę- powiedzieliśmy równocześnie, obydwoje równie zdenerwowani
-Cześć- ujrzeliśmy roześmianą twarz Pauli, jakby wiedziała dokładnie wiedziała co przed sekundą nam przerwała- Gabi , idziemy na te zakupy? Już 12
-Co? – poderwała się wraz z kołdrą, którą wcześniej się zasłoniła- dobra, już się szykuje. Harry z nami pójdzie – sporzała na mnie i uśmiechnęłam się
- o to dobrze, bo Li też chce iść. Dobra za 20 minut na dole- zarządziła i poszła.
Leniwie i od nie chcenia wstaliśmy oboje i wzięliśmy się za ogarnięcie. Gabi ubrała się i pomalowała, ułożyła włosy, a ja w tym czasie zdążyłem się umyć, ubrać, zjeść śniadanie i obejrzeć wiadomości. Zabawne.
Zakupy, jak to zakupy z kobietami. Dziewczyny wchodziły do każdego sklepu i przerzucały wszystkie ciuchy, a ja i Liam tylko żałowaliśmy, że pojechaliśmy razem z nimi. No dobra, może nie było tak tragicznie, kiedy Gabi wciągała mnie do przymierzalni, ówcześnie sprawdzając czy nikt na nas nie patrzy. Tam działy się magiczne rzeczy, może i nie było jako tako seksu, ale i tak było fajne. Milianie, macanki i te sprawy również były przyjemne.
chodziliśmy po tych sklepach chyba z 3 godziny jak nie więcej. Rzeźnia, jak im to może sprawiać przyjemność? Gdyby nie te chwile sam na sam z Gab, to chyba bym gdzieś zdechnął.
w drodze powrotnej zahaczyliśmy o McDonald’a i kupiliśmy każdemu jakiś zestaw. Niall dostał trzy zestawy, wiedzieliśmy, że gdybyśmy kupili mu tylko jeden, któreś z nas ucierpiałoby tracą swoje jedzenie. Nie mając pomysłu co robić dalej, już po zjedzonym ‘obiedzie’ walnęliśmy się na kanapy przed telewizorem i jak zwyczajni ludzie oglądaliśmy głupkowate filmy.
Zrobiło się późno, a G usunęła na moich kolanach, troche mnie to wkurzyło bo liczyłem, że dokończymy sytuację z rana. W odpowiedzi na moje rozmysły otrzymałem głośne chrapnięcie. Zaniosłem swoją królewnę do łóżka i przebrałem ją  w piżamę po czym powtórzyłem czynność tylko na sobie. Jak wyglądała moja piżama? Bokserki. Dokładnie tak.
Położyłem się zawiedziony na łóżku i obróciłem w przeciwną stronę niż Gabriella. Już zasypiałem kiedy nagle
-idziesz spać? A gdzie seks- melodyjny śmiech Gabi rozbrzmiał się na cały pokój. Zdziwiony, że nie śpi obróciłem się w jej stronę – sądziłeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? – zapytała przygryzając wargę.
-osz ty! – czyli ‘usnęła’ specjalnie- będę musiał cię ukarać, za takie kłamstwo – przysunąłem ją do siebie i się zaczęło.
Koronkowa piżama mojej dziewczyny wylądowała na ziemi w strzępach, moje bokserki prawdopodobnie wyleciały przez okno. To było coś… jak to opisać… szalonego? To słowo chyba nie oddaj w całości tego co tam się działo.
kochaliśmy się chyba do 4 w nocy, po czym czując się zupełnie wyczerpani z sił, padliśmy uśmiechnięci i zasnęliśmy wtuleni w siebie. Jej piersi na mojej klatce piersiowej wywoływały gęsią skórkę,  a jej pomrukiwanie wprost do ucha , powoli mnie uśpiło.
-Harry, już 13 popołudniu- szepnęła mi delikatnie
-i co z tego- mruknąłem na nią i przekręciłem się na bok zaciskając dłonie na jej pośladkach, pisnęła ciche ‘ała’
-jutro wyjeżdżam, czy chcesz cały dzień przeleżeć w łóżku – zapytała rozbawiona
-tak, jeśli przeleżysz go ze mną- mruczałem do jej ucha , co słowo je całując
-hmm, no dobrze- zgodziła się a po chwili wstała
-ei, co Ty robisz- otworzyłem jedno oko i zobaczyłem jak moja całkiem naga dziewczyna pisze coś na kartce
- nie chce, żeby ktoś nam przeszkadzał, czekaj- napisała coś na kartce poczym pokazała mi ją, napis głosił: ‘nie przeszkadzać. Państwo Styles odpoczywają’ , zaśmiałem się tylko a moja ukochana przykleiła to do drzwi
- o cześć Niall- pomachała mu , a chłopak nic nie odpowiedział. Gabi zamknęła drzwi i wróciła do mnie
-kochanie, wiesz, że jesteś naga? – przypomniałem jej
-no i co.- zapytała nie mając pojęcia o co mi chodzi
-przywitałaś się z Niallem…
-shit! – schowała się zawstydzona pod kołdę- zapomniałam, że nic na sobie nie mam
wyglądała tak prze słodko, a jednocześnie zabawnie, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, ta słysząc to zaczęła okładać mnie poduszką, następnie całować.
Ech, chciałem, żeby dzień trwał wiecznie, naprawdę nie chciałem aby się skończył i nastał ranek, w którym musze powiedzieć Gabi ‘do zobaczenia za 3 miesiące’

                                            and now you're my world, please dont fuck it!

JEŚLI TO PRZECZYTAŁEŚ, TO PROSZĘ SKOMENTUJ! POWIEDZ CO O TYM SĄDZISZ! WOOHOOO LUV YA!


wtorek, 29 maja 2012

Przepraszam!

Cholernie was przepraszam, okazalyscie się świetnymi czytelniczkami i uzbieralyscie aż 13 komentarzy a ja nie mogę dodać rozdziału, przepraszam jeszcze raz. Ale jestem w szpitalu i czekam na operacje i po prostu nie mam jak. Nie wiedziałam, ze tu trafię. Cholernie was przepraszam, ale przede wszystkim strasznie dziękuje za te komentarze i liczbę wyswietlen! Jesteście wielkie ! Kocham Was!

Rozdział 81

Hejhejhej, ponieważ czuję, że niedługo umrę chce jak najszybciej skończyć tę historię :D jestem już niedaleko. wykorzystałam fakt, że siedzę dziś w domu i napisałam kilka rozdziałów, ale nie dostaniecie ich od razu, o nie to by było za prostę. JEŚLI CHCECIE, ABYM DODAŁA KOLEJNY ROZDZIAŁ JESZCZE DZIŚ WIECZOREM, BĄDŹ JUTRO RANO, UZBIERAJCIE 10 KOMENTARZY! DO DZIEŁA.
Kocham was bardzo i dziękuje za wszystkie komentarze, naprawdę wiele dla mnie, one i wy! + ponad 25 wyświetleń! płakałam wczoraj jak powalona! dziękuje, cholernie dziękuje !!!
dedykacja jak poprzednio dla mojej ukochanej Pauli, która ma nie pieprzyć, że nie zda bo zda; i dla Cookies, która za każdym razem powala mnie swoimi komentarzami i ją uwielbiam!!!
Enjoy
xoxo, Rysica


(oczami Gabi)
Po wykonaniu jakże czcigodnego zadania, postanowiłyśmy wybrać się na kawe. Wiedziałyśmy, że nasi mężczyźni odchodzili wtedy od zmysłów zastanawiając się co się dzieje, ale jakoś nas to nie obchodziło, zwłaszcza Paule, która ‘fochnęła się’ na Liama. Pogadałyśmy o jakiś bzdetach, powiedziałam jej jaki warunek postawiła mi Danielle, przeraziła się, kilka razy ją powyklinała i uznałyśmy, że czas wrócić, bo przecież umrą na zawał.
Gdy wróciłyśmy do Villi w chłopców, nasze przypuszczenia okazały się trafne. Li rzuciła się z objęciami na Paulinę i zaczął ją obcałowywać, ale ta chcąc pokazać, ze wciąż się gniewa odrzuciła go i zrobiła delikatną awanutkę. Dowiedziałam się, że menager chłopców zorganizował konferencje, aby Hazz mógł się wytłumaczyć, pojechałam z nimi, chciałam być świadkiem całego tego zdarzenia. Wcześniej w domu pochwaliłam się swoim osiągnięciem, jakim był filmik i wytłumaczyliśmy reszcie o co chodzi z całą tą akcją z mopem. Wszyscy byli zażenowani jej zachowaniem, nie dziwne.
Dziennikarze zadawali przeróżne pytania, niektóre były  nawet skierowane do mnie, odpowiadałam na wszystko, całkiem fajna zabawa, serio.
kiedy wracaliśmy już do domu, byłam styrana, ledwo nie zasnęłam na ramieniu Harrego. Pobudzała mnie jedynie gadka Joe’go, który za wszelką cenę, chciał znaleźć menagera. Doceniałam jego troskę, ale naprawdę nie chciałam nikogo takiego, już dawno stwierdziłam, że sławna nie jest dla mnie i nie potrzebuje tego. Pieniądze nie były dla mnie problemem, a stres związany z show-biznesem zapewne  by mnie zabił, więc po prostu olałam sprawę. Wtuliłam się w ramię chłopaka i narkotyzowałam się jego zapachem, który przyprawiał mnie o ciarki, właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że już za 4 dni, nie będę czuła tego zapachu przez bardzo długi czas, chłopak również nie był tym za bardzo zachwycony. Kiedy mu o tym przypomniałam zaczął mnie jedynie namiętnie całować, tak jakbyśmy byli zupełnie sami. Nie mogliśmy się opanować, dopiero kiedy dojechaliśmy pod bramę oderwaliśmy się od siebie.
nawet nie zdążyłam się dobrze rozsiąść przed telewizorem, a mój telefon już wibrował w oznace, że jakiś człowiek chce uprzykrzyć mi czas swoją personą. Odebrałam obojętnym głosem nie zwracając uwagi na to kto dzwoni.
-zabije cie – usłyszałam głos mopsa
-ustaw się w kolejce- odpowiedziałam rozbawiona
-uważasz, że to zabawne? Ciekawe czy będziesz się tak śmiała w sądzie- zagroziła mi, na to wybuchłam jeszcze większym śmiechem
-ale wiesz, że to nie moja wina, że cie życie taką twarzą pokarało, prawda? – śmiałam się do słuchawki i nie mogłam opanować. Czy byłam zbyt chamska? Możliwe, ale dla chamów jestem chamem. To nie ja zaczęłam całą tą szopkę, mogła ze mną nie zadzierać. Szczerze jej współczułam.
-zamknij ryj- ryknęła, musiałam ją naprawdę ostro wkurzyć. Och, jakie przyjemne uczucie- oskarżę, cie o cyber przemoc, nie miałaś prawda wstawiać tego filmu do Internetu
-jesteś pewna? – zapytałam podchwytliwie , a ta umilkła- a nie pamiętasz może faktu, jak podpisywałaś umowę. Następnym razem czytaj dokładnie to co podpisujesz. Zgodziłaś się  na publikację owego materiału. A teraz, jeśli już zamknęłam tą Twoją mordęi ostudziłam wszelkie zapały, to wypierdalaj z mojego życia i życia moich przyjaciół. Do niezobaczenia- rozłączyłam się i rzuciłam telefonem przed siebie. Harry, który siedział obok mnie patrzył na mnie przerażonym wzrokiem, a ja tylko triumfalnie się uśmiechnęłam i ostrzegłam go.
-lepiej mnie nie wkurzać- dałam mu buziaka w policzek
-zapamiętam. Chociaż jak jesteś taka zła, wyglądasz bardzo seksownie – uśmiechnął się szarmancko i poruszył brwiami, na co zareagowałam śmiechem.
Postanowiłam ugotować obiad dla całego domu, więc powędrowałam do kuchni i zabrałam się do pracy. W lodówce świeciło pustkami, wiec nie miałam zbytniego pola do popisu,, jedyne co udało mi się ugotować, to kurczak w sosie słodko-kwaśnym z warzywami i makaronem.  Gdy danie było już gotowe, zwołałam wszystkich i usiadłam obok Hazzy przy stole. Paulina, które wcześniej źle się poczuła, zeszła razem ze swym zażyczonym w jego objęciach, co oznaczało, że pod naszą nieobecność musiały się dziać ciekawe rzeczy i chłopak odkupił swoje winy.
Zjedliśmy posiłek w przyjemnej atmosferze i uzgodniliśmy, że gdzieś dziś wyjdziemy. Chłopcy niedługo mieli zaczynać pracę, a ja wyjeżdżałam w trasę, każda chwila wspólnie była jak na wagę złota. 
chłopcy posprzątali po obiedzie, a ja i Paula poszłyśmy się wyszykować. Chciałam wyglądać ładnie, nie wiem po co, tak po prostu mi się narzuciło. Założyłam , wybrane przez siebie ubrania i przejrzałam się w lustrze. Koszula dobrze zasłaniała moje krągłości. Czasem się zastanawiam co Ci faceci we mnie widzą, serio. Moja uroda nie była jakaś wyjątkowa, a figura wcale nie była świetna, więc o co chodzi…
pomalowałam się beżowym cieniem, a na końcach powiek czarnym i podkreśliłam oczy elineram. Tusz, puder, róż i byłam gotowa. Włosy proste tak jak na co dzień. Z racji tego, że przygotowywania zajęły mi 20 minut, zajrzałam do Pauli. Była jeszcze w proszku.
-tak w ogóle, to od kiedy Ty mieszkasz u chłopców? – dopiero zarejestrowałam ten fakt
-hmm, od jakiś niecałych dwóch tygodni – uśmiechnęła się i pojrzałam na mnie- pomóż mi!
zajrzałam do jej szafy i po chwili rzuciłam w jej stronę ubrania
-masz, masz, masz. Ubierz to- wydałam polecenia a po chwili moja przyjaciółka stała ubrana tak .
-dobra, idziemy?- zapytała, a ja kiwnęłam głową na zgodę. Zeszłyśmy na dół gdzie czekali na nas chłopcy. Słyszałyśmy tylko ciche ‘wow’ skierowane od każdego. Dziwne, bo w sumie wyglądałyśmy podobnie jak zazwyczaj, no ale co zrobisz, mężczyźni.
Była dopiero 17, więc mieliśmy sporo czasu, wsiedliśmy w samochód i postanowiliśmy, że jedziemy na Brighton Pier w celu zaczerpnięcia adrenaliny z tamtejszych atrakcji. Po jakieś godzinie byliśmy na miejscu i wręcz rzuciliśmy się na ‘wesołe miasteczko’. Spotkaliśmy wielu fanów, którzy chcieli autografy nie tylko od One Direction, ale i ode mnie, nie obyło się bez zdjęć. Paula też nie mogła odgonić się od dziewczyn, co sprawiało, że Liam skakał wokół niej spanikowany i prosił fanki o ostrożność. Wyglądało to prze zabawnie. Gdy już zostaliśmy puszczeniu wolno, zmierzaliśmy w stronę wielkiego młota.
-fajnie tak- stwierdziła Paulina wtulona w swojego mężczyznę
-no, nawet. Miło mieć świadomość, że ktoś chce mieć z Tobą zdjęcie – uśmiechnęłam się a Harry objął mnie w pasie
 -hmm, jeśli chcesz to mogę sobie robić z Tobą zdjęcie każdego ranka
-ohohoho, o każdej porze tylko nie rano- krzyknęłam rozbawiona co wywołało u innych śmiech. Trochę dziwne, bo nie powiedziałam nic śmiesznego, a oni się śmieją. Chciałam sprawdzić czy będą się śmiać z każdej rzeczy jaką powiem
- musze siusiu- powiedziałam i tak jak podejrzewałam reszta ponowiła swój śmiech. BOŻE, gdzie ja żyje.
reszta wieczoru minęła nam świetnie, dawno się tak nie nadarłam, jak w domu strachów i rollercoasterze. Wróciliśmy do domu po 23 i byłam tak zmęczona, że ledwo znalazłam siły na umycie się, padłam na łóżku Harrego, a on dołączył do mnie po chwili.
-Gabi, musze powiedzieć ci coś ważnego – oznajmił mi chłopak obejmując mnie
-yhym- potwierdziłam tym że go słucham
-chce żebyś.. – nie usłyszałam końca bo zapewne opłynęłam
ciekawe co powiedział, bo do dziś tego nie wiem.
                                               ye,ye ye, just do it in my bed , honey
PROSZĘ, SKOMENTUJ I DAJ MI SWOJĄ OPINIĘ, TOBIE ZAJMIE TO CHWILKĘ, A JA BĘDĘ PRZE SZCZĘŚLIWA!!! <3 LUV YA!  + 10 KOMENTARZY NASTEPNY ROZDZIAŁ DZIŚ WIECZOREM LUB JUTRO RANO!!!

sobota, 26 maja 2012

Rozdział 80

HELLO <3 dawno mnie tu nie było, wybaczcie, ale po pierwsze: nie miałam czasu, a po drugie: czekałam na jakąś większą liczbę komentarzy, której się niestety nie doczekałam :(
Wracam do was z beznadziejnym rozdziałem, wybaczcie naprawdę nie mam weny, skończyły się dobre czasy :(
DZIĘKUJE ZA TE WSZYSTKIE KOMENTARZE I PONAD 24 TYS. WYŚWIETLEŃ!!! KOCHAM WAS!!!
+ dedykacja jak zawsze dla wariatki Pauliny oraz po raz pierwszy dla Cookies, która jest moją wierną czytelniczką i cholernie jej za to dziękuje.
wybaczcie, za błędy i brak spójności oraz sensu, jak mówiłam rozdział beznadziejny, ale nie potrafię stworzyć nic lepszego.
Enjoy!
xoxo, Rysica


(oczami Harrego)
Czasami mam ochotę śpiewać, jak bardzo ją kocham, jak bardzo kocham czuć jej ciepło, jak bardzo kocham zapach jej włosów, jak bardzo ubóstwiam jej dotyk, jak kocham słuchać bicia jej serca, wpatrywać się w jej oczy, które przypominają mi ocean. I wiesz co? Wtedy, tak właśnie wtedy, po tych intymnych chwilach mogłem napisać całą operę o jej osobie. Boże, no po prostu ją kochałem!
Po udanych chwilach, wróciliśmy (niestety) do reszty, znaczy nie to, że się nie cieszyłem na możliwość spędzenia czasu z najbliższymi, ale zrozum, te jej oczy.  Ech. Kiedy dołączyliśmy już do rodziny i padło kilka ogłoszeń parafialnych ze strony taty Gabi, siedzieliśmy wszyscy razem i prowadziliśmy rozmowy jak jedna wielka rodzina, podobało mi się to, serio, a najbardziej podobało mi się to jak Gabriela non stop się uśmiecha, rozśmieszona przez jeden z wielu żarcików Louisa. Gdy tak wpatrywałem się w jej uśmiech znowu wróciły do mnie myśli o oświadczynach, zaczynałem myśleć o tym coraz to poważniej, ale uświadomiłem sobie, że jest za wcześnie. Niezależnie od tego jak bardzo ją kochałem, to po prostu to nie był jeszcze odpowiedni moment, potrzebowaliśmy czasu, to wszystko musiało się uspokoić, nasz związek musiał nabrać normalności, wkroczyć na odpowiedni tor. Poza tym byliśmy młodzi, za młodzi.
Wróciliśmy do domu i po spakowaniu rzeczy mojej ukochanej zasnęliśmy wtuleni w siebie, może zabrzmię teraz jak baba, ale chciałem, żeby tak było zawsze, żeby tamta chwila trwała wiecznie. Pedalsko troche, ale nie ważne. Oczywiście, jak to w moim życiu bywa zawsze, sielanka musiała skończyć się bardzo szybko. Bo już następnego ranka.
Wszystko zapowiadało się dobrze, zostałem obudzony w brutalny, ale jednocześnie przyjemny sposób, a mianowicie: moja dziewczyna uznała, że poskacze i pogryzie mnie w celu poderwania mnie z łóżka, bardzo mądry pomysł. Poskutkowało i już 10 minut później staliśmy na dole wtuleni w siebie. Od razu zauważyłem, że coś jest nie tak, każdy miał grymas na twarzy i nie okazywał żadnych emocji. Moment i już wiedziałem o co chodzi. Otóż, w sieci pojawiły się moje kompromitujące zdjęcia. Wiedziałem kto to zrobił, nikt inny jak Danielle, która właśnie owymi zdjęciami groziła Gabi. Byłem pewny, że kiedyś ten moment nadejdzie i w końcu ujrzę te fotki w necie, bo przecież Gabriela nie dotrzymała obietnicy, można powiedzieć, że olała sprawę i zajęła się swoimi problemami, których wtedy miała mnóstwo. Nie miałem do niej o to pretensji, wręcz było mi głupio, że moja kobieta musi bronić mi tyłka. Nie ważne, stało się, moja kariera była zagrożona, ale wolałem się nie denerwować, to nic by nie dało, tylko stara zdrowia. Za to musiałem uspokajać rudowłosą, która dosłownie wpadła w szał. Chyba nigdy nie widziałem jej w takim stanie,  można było zobaczyć ogień w jej oczach. Nic nie mogłem zrobić, zbytnio nie pozwalała na przytulenie, pogłaskanie na cokolwiek. Rozwścieczona pożegnała się jedynie z rodzicami i zarządziła opuszczenie domu i przemieszczenie się na lotnisko.
Całą drogę samochodem i samolotem, nie odezwała się ani słowem, była zupełnie nie obecna, uśmiechała się tylko złośliwie co jakiś czas, po czym znowu przybierała kamienną twarz. Bałem się o nią, nie wiedziałem co planuje, a po jej zachowaniach można było się tylko domyślać, że nie są to wizję aniołka.
Zaraz po tym jak wylądowaliśmy, wykonała telefon, a po zakończeniu rozmowy, poinformowała nas, że idzie ‘załatwić sprawy’. Nawet nie chciałem wiedzieć, co to może znaczyć. Nie dałem rady jej dogonić, powstrzymać wybiegła w tempie błyskawicznym, ruszyła tylko za nią Paula, której Liam również nie zdążył złapać.
Całą siódemką wróciliśmy do naszej Villi i martwiliśmy się wspólnie co może się wydarzyć. Dziewczyny oczywiście nie odbierały telefonów, nie było ich już dłuższy czas, a Li wariował, dosłownie. Biegał po domu i wyrywał sobie włosy z głowy, gdyby nie ta krytyczna sytuacja, nagrałbym go i miał ubaw do końca życia.
Leżałem na kanapie i rozdwajałem chusteczki higieniczne, musiałem się czymś zająć, żeby tylko nie myśleć o Gabi. Właśnie wtedy rozdzwonił się mój telefon, wyświetlił się numer Joe’go i wiedziałem, że nie oznacza to nic dobrego.
-Halo? – odezwałem się przestraszony
-CO TO KURDE JEST? – ryknął niczym jaskiniowiec, musiałem aż odsunąć aparat od ucha, bo w innym przypadku ogłuchłbym.
-To nie tak jak myślisz. Daj mi to wyjaśnić- starałem się załagodzić sprawę
-Nie mi to wyjaśniaj tylko mediom, fanom i wszystkim innym. Zwołałem konferencje prasową, na której powiesz, że jest to fotomontaż. Za godzinę będę z Tobą i Andym, to wasz nowy ochroniarz tak apropo- powiedział już trochę spokojniejszym głosem nasz manager.
-Dobra. Chłopcy też mają ze mną iść?
-Tak- odpowiedział sucho i się rozłączył.
Przekazałem informacje chłopakom i wróciłem do swojej poprzedniej czynności , gdy do domu weszła jak burza Gabi i jej przyjaciółka. Liam od razu rzucił się na swoją narzeczoną i zaczął całować ją po całej twarzy, ale ta go odepchnęła.
-Zostaw mnie- powiedziała jakby z obrzydzeniem
-O co Ci chodzi?- zapytał przerażony chłopak
-o co mi chodzi? O tą Twoją dziewczynę. Nie rozumiem jak mogłeś jej bronić. Czy Ty chociaż wiesz, co ona chciała zrobić? – mówiła wściekła brunetka
-No właśnie nie. Gabi- spojrzał na moją ukochaną, która stała u boku Pauli i miała równie wściekłą minę co ona- możesz nam to wszystkim wyjaśnić.
-Harry wam nie powiedział? No dobrze. Lepiej usiądźcie- przeszli z holu do salonu, a ja poderwałem się z pozycji leżącej do siedzącej i spojrzałem ze smutkiem na Gabi, nie wiem czemu ogarnął mnie smutek, zwyczajnie było mi źle, że znowu coś było nie tak- Twoja ukochana ex Liamie, przyszła do mnie jakiś czas temu, gdy wróciłam wcześniej z naszych wakacji w Hiszpanii i wręczyła mi do ręki kopertę ze zdjęciami, tak tymi zdjęciami, które teraz krążą po świecie. Zagroziła mi, że jeżeli zniszczę waszego związku to opublikuje te zdjęcia i kariera Harrego się skończy. Oczywiście nie zgodziłam się na to, dlatego uknułam plan, który teraz możecie podziwiać na YouTube- uśmiechnęła się wrednie i podeszła do laptopa, który stał na stole. Każdy z osobna bacznie śledził, każdy jej ruch, nie wiedząc czego ma się spodziewać. Gabi wystukała coś na klawiaturze i po sekundzie zwróciła ekran w naszą stronę. Oglądałem to i byłem w ciężkim szoku, to co widziałem nadawało się na RedTube. Danielle pół naga, ocierała się, całowała, macała z jakimś gościem. Fuj, jaka ona jest brzydka. Po obejrzeniu, wszyscy mieli zdegustowane miny i patrzyli po sobie.
-Liczba wyświetleń: 12 897. Dziękuje bardzo- ukłoniła się teatralnie i widać było, że powoli pozbywa się złości.
-No dobra, po pierwsze fuj. Po drugie: Harry- wszyscy spojrzeli na mnie- skąd ona miała Twoje zdjęcia w takich sytuacjach- zapytał Ed
- No więc…
-nie zaczyna się zdania od no więc- szepnął po cichu Niall, spiorunowałem go wzrokiem
-NO WIĘC- zaakcentowałem- przyszła do mnie, jak byliście w Hiszpanii. Napiliśmy się razem drinka i prawdopodobnie, kiedy zostawiłem ją samą dosypała mi coś co napoju, bo nic więcej nie pamiętam- odpowiedziałem krótką historyjkę.
-No okej… a co zamierzasz powiedzieć na konferencji? – zapytał Louis
-jakiej konferencji? – zapytały równocześnie Paula i G
-Joe zwołał konferencje prasową, abym mógł to wszystko wyjaśnić. A co powiem? Prawdę- odpowiedziałem obojętnie i wzruszyłem ramionami, co innego niby miałem im powiedzieć? Fotomontaż, błagam, nic bym tym nie osiągnął. Mówiąc prawdę, zniszczę przynajmniej Dan. Może było to okrutne z mojej strony, ale sory, jestem dla ludzi taki jacy oni są dla mnie.
Niepostrzeżenie minęła godzina i usłyszeliśmy klakson samochodu Joe. Lekko okrojonym składzie (nie było już z nami Eda i El, którzy musieli wracać do swojego codziennego życia, nie jechała z nami również Paulina, która gorzej się poczuła i musiała zostać w domu, więc Liam również nie pojechał, przeprosił jedynie naszego menago) ruszyliśmy do samochodu, w którym przez całą drogę wysłuchiwałem jaki to jestem głupi, nieodpowiedzialny i że mam przesrane. Tak jakbym tego nie wiedział. Gabi od czasu do czasu stawała w mojej obronie, ale najczęściej chichotała, a ja patrzyłem na nią z miną ‘are you fucking kiddin me? ‘ . Po 20 minutach dotarliśmy do hotelu, w którym miało odbyć się spotkanie z dziennikarzami. Weszliśmy całą szóstką do Sali pełnej reporterów, kamerzystów i jakiś innych ludzi, wyglądało to strasznie. Każdy, serio każdy patrzył się na nas i zjadał wzrokiem. Wtedy poczułem się źle z całą tą sytuacją i zestresowałem się, doszła do mnie powaga tej sytuacji. Gdyby nie moja dziewczyna, która szepnęła mi kilka słów otuchy  nie dałbym rady. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach i wskazałem na jedną z dziennikarek, która trzymała rękę w górze, w celu zadania mi pytania.
-Jak wytłumaczysz te wszystkie zdjęcia? – zapytała ostrym głosem
-W prosty sposób. Owe zdjęcia, zrobiła niejaka Danielle Peazer, która dosypała mi do napoju środków odurzających, po czym, kiedy już spałem, zrobiła mi zdjęcia. – starałem się mówić spokojnie i być wyluzowanym
-skąd mamy mieć pewność, że to prawda
-ja to mogę potwierdzić- odezwała się do mikrofonu moja dziewczyna- po zrobieniu tych zdjęć, Panna Peazer pojawiła się u mnie w domu, grożąc, że jeśli nie spełnię jej oczekiwań, wrzuci je do sieci. Jak widać, nie wykonałam poleceń- uśmiechnęła się triumfalnie
-a jak skomentujesz filmik, który pojawił się dzisiaj na portalu YouTube. Widać w nim Panne Peazer w dość kompromitującej sytuacji – to pytanie było skierowane do Gabrieli
-cóż- splotła dłonie i znowu miała na ustach ten wredny uśmiech, który uwielbiałem- powiedzmy, że był to mój as w rękawie- widać było po niej, że jest dumna z tego co zrobiła, podobała mi się ta jej pewność siebie, znowu miałem na nią cholerną ochotę, ale skupiłem się na tym gdzie jestem i co robię.
Dalej padło jeszcze trochę pytań związanych ze zdjęciami, niektórzy pytali też o nasze plany w karierze, zdradziliśmy im kilka sekretów i zakończyliśmy konferencje. Kiedy wracaliśmy do domu, Joe był z nas dumny, zwłaszcza z Gabi.
-G, słuchaj- zaczął menago- masz już menagera ? – zapytał uśmiechnięty
-Nie- uśmiechnęła się zdziwiona tym pytaniem i spojrzała na mnie
-no wiesz, Twoja kariera się rozwija
-sory Joe, ale nie. Nie chce mieć menagera, nie chce być sławna. Jadę w trasę z Ed’em, ale tylko dlatego że to mu obiecałam. Wybacz, ale nie chce być częścią tego całego popapranego show-biznesu, wystarczy że istnieje w nim jako dziewczyna Harrego Staylesa i już mnie nienawidzą.
-ale..
-nie Joe, zakończymy ten temat
-no jak chcesz- burknął niezadowolony, a ja zacząłem się nieopanowanie śmiać, jak reszta zespołu, mina Joe'go powalała na łopatki.
Objąłem swoją dziewczynę i pocałowałem w czoło. Chyba jeszcze nikt nie kochał drugiej osoby tak, jak ja kochałem ją.
-Hazz, wiesz, że wyjeżdzam za 4 dni…?
-no kurwa
                                    hihi, yeeeaaah, right. i need to changed




PROSZĘ, SKOMENTUJ I DAJ MI SWOJĄ OPINIĘ, TOBIE ZAJMIE TO CHWILKĘ, A JA BĘDĘ PRZE SZCZĘŚLIWA!!! <3 LUV YA!



piątek, 18 maja 2012

Rozdział 79

HUHU, coś naspisałam, mało wybitne oczyfko, ale co tam. Rozdział jest dla mojej ukochanej, najwspanialszej, najpiękniejszej Pauliny, która jest już stara i ma 17 lat. ostatni raz:  WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO  (walić, że mamy już 19 maja xd) KOCHAM CIĘ! <3
a Wam dziękuje za masę wyświetleń! i za wszystkie komentarze! tak jak pisałam pod spodem, mam mały problem z czasem, ale robię co mogę ;p JEŚLI NADAL CHCECIE, ŻEBYM DODAWAŁA ROZDZIAŁY TO SKOMENTUJCIE! PROSZĘ!
Enjoy.
xoxo, Rysica



(oczami Gabi)
Chrapanie Harrego konkurowało z moim snem i w ostateczności definitywnie wygrało, dlatego też wcześnie wstałam,  możliwe że nawet o 9. Gdy zobaczyłam jak słodko i niewinnie wygląda mój chłopak podczas snu nie miałam serca, aby go obudzić. ‘zaopiekowałam’ się nim i wiedząc, że na pewno mu się to przyda, postawiłam obok łóżka butelkę wody i poinformowałam go na kartce, gdzie się wybieram. Tak, jechałam do Pauli do szpitala. Chciałam zrekompensować jej to jak zachowywałam się przez te dni kiedy mnie ‘nie było’.  Ogarnęłam się dość szybko, założyłam zwykłe, czarne jeansy, koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii i jasny sweterek. Zeszłam na dół by zrobić rozeznanie, kto śpi, a kto już jest na nogach. W kuchni spotkałam swojego tatę, który szykował się do pracy (znalazł jakąś dobrze płatną prace, nie chciał zdradzić na czym ona polegała, ale słyszałam jak rodzice rozmawiali o jakieś restauracji) .
-Cześć tatku- przywitałam go miłym głosem nie mając już żadnej urazy do jego osoby
-No hej- odpowiedział skupiony na przyrządzaniu kawy
-powiózłbyś mnie do szpitala? – zapytałam używając specjalnego głosu, który przeznaczony jest właśnie do próśb i przeproszeń, zapewne każda nastolatka taki ma.
-no jasne, za 20 minut jedziemy- uśmiechnął się i wyszedł z kuchni kierując się do łazienki.
korzystając z czasu wolnego postanowiłam znowu odwiedzić swoje internetowe życie, czego później bardzo pożałowałam. Od razu po zalogowaniu się na Twittera dostrzegłam swoje imię w wielu tweetach, pewnie bym się cieszyła gdyby nie fakt, że wickość z nich obrażało mnie, krytykowało mój wygląd, mój związek z Harrym i nazywano mnie dziwką. Mimowolnie popłakałam się, zawsze byłam czuła na jakąkolwiek krytykę na moją personę. W szkole czasami przeżywałam katusze zanim byłam lubiana, a co dopiero kiedy tysiące osób z całego świata komentowało moją tusze, twarz i zachowania. Miałam w głowie tylko jedno pytanie ‘czemu?’. Wiedziałam, że fanki potrafią być okropne i zniszczyć każdego kto choć zostanie za mocno przytulony przez chłopców, ale nie potrafiłam pojąć co aż tak bardzo im przeszkadza? To, że jestem szczęśliwa z ich idolem? Serio, to miał być ten powód? Nie chciałam być częścią takiego świata, nie chciałam mieć jakichkolwiek fanów, jeśli na tym miała polegać ich ‘miłość’. Przez to mój dość dobry humor zepsuł się całkowicie i odechciało mi się działania. Siedziałam smutna przy stoliku i popijałam już wystygniętą kawę, kiedy tata zawołał mnie, że czas wychodzić. Niechętnie chwyciłam torebkę i ruszyłam w stronę samochodu. W czasie drogi tata starał się dowiedzieć się ode mnie czy coś się stało, ale nie pisnęłam słowem. Uznałam, że i tak tego nie zrozumie, a nawet jeśli to skrytykuje to tak ostro, że się nie pozbieram.
Ojciec podwiózł mnie pod samo wejście i pożegnał. Weszłam do środka budynku  przeciskając się przez grupkę fotoreporterów skierowałam się do Sali przyjaciółki. Przechodząc obok gości z aparatem zjechałam ich złowrogim wzrokiem i pysknęłam coś w stylu ‘spadajcie’ , tylko w zaostrzonej wersji.
przekroczyłam próg salki i zatrzymałam się ze zdziwienia. Zobaczyłam swoją przyjaciółkę siedzącą na fotelu w codziennym ubraniu zamiast piżamy i jej zażyczonego, który pakował wszystkie przyniesione do szpitala rzeczy.
-co jest? – zapytałam zdziwiona, byłam przekonana, że nie wypiszą jej jeszcze przez dwa dni
-wypisali mnie ze względu na znaczną poprawę stanu zdrowia, tylko mam dużo leżeć- wytłumaczyła mi brunetka trzymająca się radośnie za brzuch.
-dziwne, wczoraj mieli inne zdanie. Co zrobiliście? – przeczuwałam że jakiś fakt musiała zataić
-wkurzając ich reporterzy- wtrącił się Liam
w odpowiedzi pokręciłam zażenowana głową i usiadłam obok przyjaciółki, która złapała mnie za kolano
-płakałaś- stwierdziła delikatnie przejęta
-nie
-mów
-ech- wyjęłam z torebki telefon i pokazałam jej co dzieje się w sieci. Momentalnie zrobiła się cała czerwona ze złości, a po chwili namysłu wystukała coś na ekranie i oddała mi telefon
-co zrobiłaś?
-zobacz
wykonałam jej polecenie i ponownie zalogowałam się na Twittera, po chwili ujrzałam notkę na profilu Pauliny: ‘żałośni jesteście. Jeszcze jedno słowo o Gabi, a znajdę was ‘ . brzmiało groźnie, można to było uznać za groźbę , co przecież jest karalne, ale moja przyjaciółka naprawdę miała to daleko w poważaniu. Rozśmieszyło mnie to delikatnie, ale wciąż nie zapominałam o targającej mną złości i żalu.
po 2 minutach Liam zawiadomił nas, że wracamy, więc udaliśmy się na postój taksówek i jedną z nich wróciliśmy do domu, w którzym zastaliśmy… no właśnie, nawet nie potrafię określić tego co zastaliśmy. Wojna na poduszki? Tak to się nazywa? W każdym bądź razie, sceneria mojego domu całego w białych piórkach wywołała u mnie atak furii. Zjechałam wszystkich i wyraziłam swoją negatywną opinię na temat ich głupich zabaw, po czym ruszyłam na górę i zaprowadziłam Paule do pokoju, w którym spokojnie mogła poleżeć i odpoczywać. Nie nabyłam się z Nią za długo, gdyż przyszedł Harry żądający wyjaśnień, wytłumaczyłam mu całą sytuacje- wkurzył się równie mocno jak Paula. Następnie sprawy się tak potoczyły, że po chwili byłam przygnieciona do ściany, a wargi Harolda napierały na moje, możliwe że zaszłoby to dalej, gdyby nie mój kochany tatuś, którzy przyłapał nas na okazywaniu uczuć, scena dość komiczna.
co działo się później było mało istotne, no może poza jedną sprawą. Dowiedzieliśmy się od Liama, że następnego dnia wracamy do domu, co wykreowało kolejną sprawę jaką było wyjście, całą ‘rodzinką’ na obiad. Z tej oto okazji, ubrałam się w dość przylegającą do mojego ciała, krótką sukienkę i spięłam
włosy w kok, można było powiedzieć, że wyglądam w miarę. Zanim wszyscy się wygramoliliśmy z domu była już jakaś 16. Jadąc taksówką, z Harrym nieziemsko się nudziliśmy i stąd powstała zabawa w ‘wymiękasz’, a z owej zabawy urodziło się pragnienie, tak silne, że nie mogłam go powstrzymać. Dawno nie odczuwałam aż tak mocnego pożądania i mój chłopak chyba miał podobne doznania po ślinił się za każdym razem, gdy choć otarł ręką o kawałek mojego ciała. Musiałam wykorzystać swój wrodzony spyt, aby się wymknąć, oczywiście udało mi się i po jakiś 20 minutach zamiast znajdować się w jadącej taksówce, uprawiałam dziki seks z Hazzą. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy, usatysfakcjowani przebiegiem zdarzeń, głośno oddychaliśmy i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-musimy wracać, wiesz- przerwałam magiczną chwilę
-niestety, wiem- przyznał smutnym głosem
poderwałam się z łóżka i zaczęłam ubierać sukienkę, która półgodziny wcześniej wylądowała gwałtownie na ziemi. Uśmiechnęłam się do Harrego, który papugował moje zajęcie.
kiedy już oboje byliśmy gotowi, aby dołączyć do reszty, wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu (miałam tylko nadzieję, że mój tata nie obrazi się za pożyczenie auta). Zadzwoniłam do mamy w celu poznania adresu restauracji, która miała być ‘specjalna’ i po chwili już byliśmy na miejscu. Dziękowałam GPS za istnienie.  Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z auta, Hariusz objął mnie w pasie i pospacerowaliśmy do restauracji, czułam na sobie spojrzenia ludzi i słyszałam dźwięki aparatów, mogło mnie zdenerwować, ale po prostu wtuliłam głowę w ramię chłopaka i uspokoiłam się. W takiej pozie weszliśmy do restauracji i odnaleźliśmy naszych towarzyszy, weszliśmy akurat w momencie, gdy mój tata stał z kieliszkiem w ręku i przemawiał.
-…no, w końcu jesteśmy wszyscy razem- każdy znacząco spojrzał na nas, prawdopodobnie się zaczerwieniłam-  chciałbym wam przekazać, że ta restauracja, w której właśnie siedzicie, w której zaraz będziecie poszerzać wasze tyłki należy do rodziny Lustyków- zatriumfował sam sobie , a wszyscy zaczęli się uśmiechać i klaskać? Tak , klaskanie było bardzo adekwatną reakcją na owe ogłoszenie. *W sumie zastanawiałeś się kiedyś, jak trzeba zareagować na niektóre komunikaty? Dobra, można było powiedzieć ‘gratulacje’ , ale to się mówi jak ktoś ci powie, że np. wychodzi za mąż, chociaż… ech nie ważne, pogadamy o tym kiedyś przy kawie. Wracamy… a więc, tak wiem nie zaczyna się od a więc.
shit. Dobra. *Siedzieliśmy w restauracji ‘rodziny Lustyków’ i zajadaliśmy się potrawami, w czasie posiłku każdy ze sobą prowadził konwersacje na przedziwne tematy, nawet już nie pamiętam jakie, były zbyt dziwne.  Z powodu, że wczesnym rankiem musieliśmy pojechać na lotnisko, nie zabawiliśmy za długo i już o 22 leżałam grzecznie w łóżeczku i obejmowałam Harolda.
-wiesz Harry- rysowałam serduszka na jego gołym torsie
-no? – za to on bawił się moimi włosami
-nie spakowałam się- przypomniałam sobie o jednej cholernie istotnej rzeczy
-fuck
musieliśmy wstać z ciepłego łóżeczka, wyciągnąć dwie spore walizki i zapakować przynajmniej część rzeczy. Miałam zamieszkać z chłopakami, więc jedyne rzeczy jakie potrzebowałam to ubrania, kosmetyki i różne takie. Cała ‘impreza’ zajęła nam około 2 godzin i przemęczeni padliśmy na łóżko.
Zostałam obudzona przez perfidny i bezlitosny budzić. Nie męcząc dłużej swoich uszu tym przeraźliwym dźwiękiem wstałam na równe nogi, szturchnęłam Hazze i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wróciłam do pokoju gotowa, mój mężczyzna wciąż spał, musiałam podjąć drastyczne środki i zaczęłam po nim skakać i gryźć go. Zerwał się na równe nogi w sekundę, a po kolejnej sekundzie był gotowy do ‘wyjścia’. Zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy chodzili z jednej strony w drugą i wyglądali na zaaferowanych.
-co jest? – spytałam bawiąc się loczkami zielonookiego
-to jest- Louis obrócił laptopa i ukazały mi się zdjęcia Harolda, te zdjęcia, które posiadała Danielle, te zdjęcia, którymi mi groziła. Poczułam zapach spalenizny, to zapewne musiała być paląca się ze wściekłości skóra.
-zabije szmatę – krzyknęłam głośno
-Gabi spokojnie- uspokajał mnie Hazz
-jak spokojnie? – wymachiwałam rękoma – to ci zniszczy życie. Wracamy do Londynu, już. Niech ja ją tylko spotkam, wyrwę jej tego mopa z łba- obrażałam byłą dziewczynę Liama
-ej, spokojnie. Masz jej nic nie zrobić- zaczął bronić tej małej dziwki sam Liam
-bronisz jej?- uniosła się Paula
nie odpowiedział nic.
po jakiś 20 mintach nastał czas, aby jechać na lotnisko. Pożegnałam się mocno z rodzicami, pomimo że byłam cała w nerwach musiałam się skupić na innych rzeczach. Wiedziałam, że będę za nimi cholernie tęsknić.
jadąc na lotnisko, lecą samolotem obmyślałam tylko plan jak zabije mulatkę, miałam naprawdę przerażające wizje, za które spokojnie mogli mnie zamknąć w wariatkowie.
gdy byliśmy już w Londynie, szybko zadzwoniła do Doni, nie zważając na żadne inne sprawy.
-Hej, przepraszam, że tak zniknęłam. Działy się różne rzeczy. Słuchaj potrzebuje tego filmu- szybko wydukałam
-Jasne, możemy się spotkać przy Big Benie za jakieś 30 minut- zaproponowałam mi znajoma
-ok.- odpowiedziałam sucho i rozłączyłam się- jadę pod Big Bena, musze załatwić kilka spraw- powiadomiłam resztę i ruszyłam do wyjścia z lotniska zostawiając wszystkie swoje rzeczy pod opieką Harolda
-czekaj, idę z Tobą- podbiegła do mnie Paulina
-nie ma opcji, masz leżeć i się nie przemeczać- zabroniłam jej bojąc się o jej zdrowie
-powiedziałam ide- wypowiedziała te słowa z taką zgrozą, że wiedziałam iż nie zmieniejej zdania
pociągnęłam ją za rękę i wsiadłyśmy do taksówki, która zawiozła na w umówione miejsce. Donia czekała już na nas z płytą w ręku. Uściskałam się z nią mocno, porozmawiałam chwilę i odebrałam skarb. Małą płytkę, która mogła wszystko naprawić. Może nie wszystko, ale na pewno uciszyć sprawę zdjęć mojego chłopaka. Udałyśmy się do najbliższej kafejki i bez żadnych skrupułów przegrałyśmy film, na komputer.
-czekaj- powstrzymała mnie przed wrzuceniem do sieci filmiku
-no co jest?- zapytałam zirytowana i zła
-zadzwoń do niej
-nie będę dzwonić. Masz, sama zadzwoń- podałam jej telefon- znajdziesz ją pod ‘M’
-hę?
-mop
kilka sekund
-cześć Danielle- powiedziała przesłodzonym głosem Paulina- przygotuj się na porażkę
Paulina dała mi znak, że nastał odpowiedni czas na wrzucenie ‘pornola’ . kilka momentów i już, wyświetlenia rosną.

          i'm mad at you! Harry! stop smiling! STOP! im tring be mad! oooch, just kiss me

środa, 16 maja 2012

Rysica przemawia


Hejhej, jak wiecie zbliża się koniec roku, z przyczyn, że nie jestem wybitną uczennicą a przede wszystkim jestem leniem muszę teraz zapieprzać :) poza tym, moim nauczycielom chyba wypaliło mózgi na majówce i mam taki natłok pracy, że nie mam jak pisać. Bardzo Was przepraszam, postaram się coś w weekend stworzyć, ale nie obiecuje, bo muszę zagłębić się w 'Potop' (kocham liceum) . Dobra mordki, jeszcze raz przepraszam i obiecuje, że jak tylko znajdę czas od razu biorę się za pisanie i dodaje nowy rozdział, w którym może (podkreślam może) będzie coś ciekawego. DZIĘKUJE za wszystkie komentarze i ponad 22 tys wyświetleń, szaleństwo :O KOCHAM WAS <3
xoxo, Rysica


Po raz kolejny oszpecę bloga swoim ryje.. twarzom :) ---->

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 78

heeeejooooo. w rozdziale nic się nie dzieje, ale da się jakoś czytać. zapewne zrobiłam masę błędów, wybaczcie nie chce mi się sprawdzać.
DZIĘKUJE za ponad 21 tys. oby tak dalej! dodawajcie się do 'obserwowanych' ! i komentujcie! dziękuje za wszystkie komentarze!!!! KOCHAM WAS!
dedykacja dla mojej ukochaneeeej Pauliny <3
KOMENTUJCIE I PROMUJCIE, PROSZĘ ♥
Enjoy.
xoxo, Rysica 




(oczami Harrego)
siedliśmy z Tommo do taksówki i kazaliśmy zawieść się na ulice, gdzie jest dużo knajp. Jak dojechaliśmy domyśliłem się, że jesteśmy na Starym Mieście, wskazywały na to liczne kamienice. Usiedliśmy w przyjemnej knajpie i zaczęliśmy męski wieczór, na ‘męski dzień’ było już za późno. Zaczęliśmy spokojnie, od koktajli alkoholowych, innymi słowy zabawa w pedałów.
-O co chodzi z Tobą i Gabi? Nie umiecie wytrzymać bez jakiś zgrzytów nawet kilku godzin?- zapytał mnie śmiertelnie poważany BooBear
-To nie tak, że nie możemy wytrzymać bez kłótni, tylko jest wiele rzeczy, na które mamy odmienne zdanie- tłumaczyłem
-no właśnie, to się mniej więcej kryje pod słowem kłótnia- wyśmiał mnie przyjaciel- idźcie na jakieś kompromisy, jak się kochacie to musicie się dogadywać, to chyba oczywiste
-No dobra, to co według Ciebie mam zrobić? – zapytałem z powagą, byłem ciekaw czy Louis byłby tak samo mądry w mojej sytuacji
-pytasz czy masz jej pozwolić jechać w trasę?
-tak, dokładnie
-dobrze wiesz, że nawet jeśli jej zabronisz to pojedzie, więc lepiej się zgódź nie będzie zgrzytów. A poza tym, czego się boisz?- zapytał biorąc duży łyk drinka
-Że nie wytrzymam bez niej, albo że o mnie zapomni, że mnie zdradzi, że… że ją stracę – powiedziałem zasmucony. Wypowiedziałem wszystkie swoje lęki związane z wyjazdem Gabi i szczerze mówiąc chciało mi się wtedy płakać.
-Harry- przysunął się do mnie i po bratersku objął- nie zapomni o Tobie. Zobacz ile już przeszliście, ani razu o Tobie nie zapomniała! Zrozumcie wreszcie! Kochacie się i tak zostanie! – poklepał mnie po plecach i mniej więcej rozjaśnił całą sprawę. Coś wykombinowałem swojej głowie, rozważyłem kilka za i przeciw i w końcu zdecydowałem.
-dzięki Lou- również poklepałem do po plecach w podzięce
-Polecam się na przyszłość, a teraz pijemy- zawołał kelnera, zamówił cztery setki i zaczęliśmy konkretne picie.
przyznam się bez bicia, że więcej z tego wieczoru nie pamiętam, no może jakieś urywki, jak zmienialiśmy lokale, albo jak nas wyrzucili z klubu i pamiętam jeden bardzo ważny moment. Leżałem już w łóżku, nie mając pojęcia jak się w nim znalazłem, ale pamiętam Ją, siedziała obok mnie, a ja wyznałem to co postanowiłem zanim jeszcze się tam schlałem. Pozwoliłem jej jechać, dokładnie tak, kazałem tylko o sobie pamiętać. Wiedziałem, że zabraniając jej wyjazdu popełnię wielki błąd i narobię jej przykrości, a naprawdę miałem po dziurki w uszach tych konfliktów, kłótni i krzywych akcji, chciałem się cieszyć młodością i związkiem. Oo, przypomniało mi się też, że usnąłem z Gabi  leżącą na mojej klacie, to było przyjemne.
Obudziłem się rano, jeśli można to nazwać obudzeniem, bardziej się czułem jakbym zmartwychwstał i wciąż czuł bóle zadane przy śmierci. Zostałem osamotniony w łóżku, spała ze mną jedynie żółta wlepka  przyklejona do poduszki. ‘Pojechałam do Pauli, przy łóżku masz wodę, czuje że się przyda. Kocham cię xoxo Gabi’ widniał na niej taki oto tekst. Sięgnąłem obok łóżka i rzeczywiście stała tam woda, to nie był złośliwy żarcik, kochana dziewczyna. Wypiłem chyba połowę butelki, dawno mnie tak nie suszyło, przyłożyłem głowę z powrotem do poduszki i już usypiałem, ale oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić. Owym psujem był Ed! Skoczył na łóżko z wielkim uśmiechem i wylądował idealnie obok mnie.
-wstawaj pijaku- zaczął mnie szturchać po żebrach
-spadaj, chce spać- byłem pół przytomny, w mojej głowie odbywał się jakiś sztorm, huragan, burza wszystko czego nie mogłem powstrzymać.
-jest już 12.40 wstawaj! – nie odpuszczał rudy- a tak poza tym, to dzięki- tym razem lekko poklepał mnie po ramieniu . zdziwiło mnie to wyznanie, więc uniosłem głowę i spojrzałem na niego zdezorientowany- hę?
-no za to, że pozwoliłeś Gabs jechać, wiele to dla mnie znaczy- wzięło go na czułe wyznania
-nie ma sprawy. Tylko nie próbuj jej poderwać, zaliczyć, upić, wywieźć bo znajdę cie i zabije- zacząłem się śmiać z wizji jaka utworzyła się przed moimi oczami
-spoko, najwyżej przefarbuje włosy, zmienię nazwisko i może jakaś operacja plastyczna- dołączył do mojego śmiechu, a ja w odpowiedzi walnąłem go poduszką. Tym oto ruchem wywołałem wojnę na poduszki, w którym uczestniczył cały dom. Jak do tego doszło? Proste. Ed przyłożył mi poduszką tak mocno, że aż się poderwałem, ten zaczął uciekać, ja za nim nawalałem go puszką, zbiegliśmy do salonu, gdzie byli wszyscy mieszkańcy włącznie z gospodarzami. Sheeran wtulił się w Nialla, aby się obronić, źle wcelowałem, przywaliłem Niallerowi, ten chcąc mi oddać uderzył El, która stała za mną, ta uderzyła Zayna, który uderzył mamę Gabi i wtedy wszyscy zamarli, ale nie na długo, bo ona szybko oddała, ale swojemu mężowi (tak,  uderzyła go bez przyczyny) , a ten zdenerwowany zamachnął się by oddać swojej żonie i właśnie wtedy uderzył Louiego, który niezadowolony schodził po schodach. Tak rozpętałem III wojnę światową. Trwała ona może z godzine, nie jestem pewien, wszystko skończyło się, gdy do domu wparowała brakująca trójka. Gabi na widok tego co się dzieje i tego w jakim stanie był salon stanęła jak wryta z rozwartymi ustami i głośno krzyknęła
-czy was powaliło?!
wszyscy spojrzeli po sobie i zaczęli się głośno śmiać.
-miłego sprzątania życzę. Chodź Paula od tej bandy debili- wzięła swoją przyjaciółkę pod rękę i zaprowadziła prosto na górę. Zastanawiało mnie co ją ugryzło.
-ej, nie jestem debilem- krzyknął P. Tomasz, ale w odpowiedzi usłyszał jedynie trzask drzwi.
wszyscy spojrzeli na Liama i wyczekiwali na jakieś wyjaśnienia. Ten jedynie rozłożył ręce w stylu: ‘nic nie wiem, dajcie mi spokój’ . wtedy nagle wszyscy zmienili kierunek patrzenia i skierowali go na mnie, również wyczekując jakieś reakcji z mojej strony.
-No dobra, już idę- wstałem z podłogi o otrzepałem się  z pierzu , które wyleciał z poduszek.
wszedłem leniwie pod schodach i zajrzałem do pokoju, z którego dochodziły głosy dziewczyn
-Gabi, możemy porozmawiać- zapytałem cichym głosem. Nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na przyjaciółkę, ta skinęła głową na ‘tak’ i Gabriella łaskawie wyszła do mnie przed pokój. Nie ogarniałem o co chodziło z tym ‘wyczekiwaniem’ na zgodę Pauliny.
-skarbie, powiedz mi co się stało?- złapałem ją za podbródek i spojrzałem prosto w oczy. Płakała, musiała płakać, miała zaczerwienione oczy i była delikatnie spuchnięta.
-nic takiego- wyrwała mi swoją głowę z rąk i odwróciła się w prawo, tak abym nie mógł widzieć jej twarzy
-przecież widzę, że coś jest nie tak, mów! – rozkazałem jej coraz bardziej się stresując i bojąc.
-zaglądałeś ostatnio do sieci? Na Twittera? – zapytała powstrzymując się od płaczu
-nie za bardzo- odpowiedziałem obojętnie. Jakoś odciąłem się od internetowego świata, może nie było to dobre, bo powinienem utrzymywać kontakt z fanami, ale zwyczajnie nie miałem na to czasu.
G słysząc moją odpowiedź nic nie powiedziała, jedynie wyjęła telefon z kieszeni wykonała kilka ruchów na dotykowym ekranie, a następnie przystawiła mi go centymetr od twarzy. Ująłem go w ręce i zacząłem czytać, nie było tam nic specjalnego.
-no i co chodzi? – zapytałem nie mając zupełnego pojęcia o co biega
-spójrz na trendy- powiedziała smutno
Wykonałem jej polecenie i wtedy to dostrzegłem: ‘Gabi is a bitch’ było na pierwszym miejscu, dwa miejsca pod ‘Harrydumpher!’ . spojrzałem przerażonym wzrokiem na swoją dziewczynę, która już tonęła w łzach. Szybko ją przytuliłem i uścisnąłem jak najmocniej potrafiłem. Pamiętałem jak sam miałem problem z krytyką, ludzie wypisywali jak bardzo mnie nienawidzą zupełnie mnie nie znając. Było ciężko serio.
-nie zwracaj na to uwagi, zazdroszczą Ci. Są głupie jeśli tak piszą, sam przez to przechodziłem, wiem że jest trudno, ale dasz sobie rade jesteś silna- szeptałem jej do ucha i obdarowywałem pocałunkami.
-nie jestem tego taka pewna- schowała twarz w moim ramieniu. Wkurzyłem się, naprawdę ostro się wkurzyłem. Widząc osobę, którą kochasz, która cierpi bez bandę jakiś ludzi, głupich ludzi czujesz się okropnie. podniosłem telefon, który wcześniej wypadł mi z ręki, zalogowałem się na swoje konto i bez dłuższego przemyślenia, napisałem to co leży mi na sercu:’ Każda osoba, która napisała, bądź powiedziała choć jedno złe słowo na moją dziewczynę, może równie dobrze mnie unfollować. Raniąc ją , ranicie mnie, o to wam właśnie chodzi? ‘ nacisnąłem Tweet i od razu się wylogowałem nie chąc widzieć co wywołałem tym oto tweetem. Gabi wpatrywała się we mnie przerażonym wzrokiem.
-no co?- zapytałem unosząc brew
-czy Ty wiesz co właśnie zrobiłeś? – zapytała wciąż mając to przerażone spojrzenie
-rozpętałem wojnę, nie pierwszą dzisiaj- zaśmiałem się i zwyczajnie ją pocałowałem. Miał to był normalny buziak, ale dziewczyna go przeciągnęła i zamienił się w namiętny pocałunek. Oparłem ją o ścianę i całowałem coraz mocniej, objęła mnie nogami w pasie, a moje ręce powędrowały pod jej bluzkę,  już rozpinałem jej stanik, kiedy rozproszyło mnie chrząknięcie. Oderwałem się od ukochanej wkurzony i chciałem wyrazić swoje niezadowolenie, ale ujrzałem że przed nami stoi nie kto inny, jak jej ojciec.
-Tato, my…- chciała się tłumaczyć
-wiem co wy. Możecie robić to, kiedy nie ma nikogo w domu? – zapytał delikatnie zirytowany
obydwoje z Gabi pokiwaliśmy powoli głowami na znak zgody. Musiała być tak samo zdziwiona jak ja. Mężczyzna pokręcił aktorsko głową i zostawił nas samych. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się głośno śmiać. Po chwili dołączyła do nas zreszt ferajny, patrzyli się na nas jak na idiotów. Kazali nam się ogarnąć, wiec posłuchaliśmy ich i całą paczką weszliśmy do pokoju, w którym leżała Paulina.
-Jak się czujesz kochana? –zapytała się z troszką Eleanor.
-jest dobrze- uśmiechnęła się subtelnie ciężarna
-kiedy wracamy do domu? –zapytał Niall
-jutro rano, już zarezerwowałem bilety- odpowiedział Liam, a wszystko spojrzeli na niego zszokowani
-Jutro?! – powiedzieliśmy chórem
-a kiedy zamierzałeś nam o tym powiedzieć, dwie godziny przed odlotem- spytał troche wkurzony Zayn
-sorry wam- Daddy podrapał się po głowie w wyrazie skruchy- po prostu chce, żeby Paulina była już w domu.- wytłumaczył się, a wszyscy mu przytaklneli
- no dobra, w takim razie , wykorzystajmy ostatnie chwile . chodźmy na obiad gdzieś na mieście – zaproponował Ed. Wszyscy się zgodzili. Po jakieś godzinie siedzieliśmy już w 12- osobowej taksówce i przemierzaliśmy miasto. Mieliśmy jechać w jakieś specjalne miejsce jak to zapowiedziała mama Gabrieli.
siedziałem ze swoją dziewczyną na samym końcu i można powiedzieć, że mieliśmy trochę prywatności. Trzymałem rękę na jej udzie, a ona na moim i bawiliśmy się w głupkowatą grę ‘wymiękasz’ . fakt, że miałem odważną wybrankę sprawił, ze ‘dojechałem’ aż do samej góry, u mnie było podobnie. Czułem, że jestem równie spragniony Gabi, co ona mnie.
-chce cię- szepnęła mi na ucho, to tylko potwierdziło moje rozmysły
-ja ciebie też- pocałowałem ją w szyję, aż przeszły ją wyczuwalne dreszcze.
-MAMO- nagle krzyknęła
-co się stało córeczko- jej rodzicielka siedziała przed nami, Gabi zbliżyła się i szepnęła jej coś na ucho, nie wiedziałem co bo nie mogłem nic usłyszeć, radio zakłócało moje szpiegostwo.
-Och, no dobrze- powiedziała zmartwiona- Panie kierowco, proszę się zatrzymać- taksówka stanęła- dacie sobie radę? Daleko nie odjechaliśmy- spojrzała na naszą dwójkę z troską
-Taktak, widzimy się później. – rudowłosa chwyciła mnie za rękę i wyciągnęłam z samochodu.
gdy auto już odjechało zaczęła się głośno śmiać, a  ja wciąż stałem jak słup z głupkowatym wyrazem twarzy i nie wiedziałem o co chodzi.
-No chodź, przecież mnie chciałeś- powiedziała i rzuciła się w bieg. Po jakieś 10 minutach byliśmy już w domu.
-Jak Ty to? – zapytałem
-kobiece sprawy. Powiedziałam, że muszę się przebrać- puściła mi oczko i zaczęła całować. Dalsze sceny możecie sobie już dopowiedzieć.

                                              and when i saw you it was like 'ooh just fuck me'