czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 65


Juhu, udało mi się dziś napisać! Jak zauważycie zaczynam troche przyspieszać akcję, bo mam jeszcze trochę pomysłów, a chciałabym się zmieścić w 100 rozdziałach ;p
Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem ! KOCHAM WAS ! + niestety myślę, że nikt nie wyprodukował owej książki ;p
Jak zwyklę dedyk dla mojego cyckołapacza Pauliny <3
iiii jeszcze jedno blogi, które warto czytać: BLOG NATALKI <3 &BLOG DOMKI <3
KOMENTUJCIE!Co sądzicie o akcji?  Enjoy.
xoxo, Rysica.




(oczami Harrego)
Gdy wróciliśmy do domu Caroline już nie było, całe szczęście, zostawiła tylko jakąś tandetną karteczkę ‘ dzięki za noc, zadzwoń xxx’ . wyrzuciłem ją od razu , nie zamierzałem do nikogo dzwonić.
rozsiadłem się na kanapie i nie miałem pojęcia co robić, chłopcy porozchodzili się gdzieś, zresztą byli na mnie wściekli i całą drogę darli się jaki to ja nie jestem głupi, że wystarczyło porozmawiać, dać jej jeszcze jedną szanse, przecież się kochamy, dlaczego to zakończyłem i tak w około. Może i mieli racje, może wystarczyło wybaczyć i puścić to w nie pamięć i dalej cieszyć się miłością, ale jaki był tego sens skoro znając  moją była (ała, jednak boli) coś takiego wydarzyłoby się znowu. Wszystko było bez sensu. Bolało, cholernie bolało, ale co miałem zrobić.
Leżałem tak i podziwiałem nasz sufit, był niebywale biały, a ta jego równość zachwycała, sufit, rzecz tak przyziemna, na którą nikt nie zwraca uwagi, a jest nam tak potrzebna… zaczynałem wariować, musiałem coś ze sobą zrobić. Poderwałem się z sofy i opuściłem dom. Spacer po londyńskich ulicach, to jest to. Aby nie pozwolić przedostać się Gabi do mojej głowy wymyślałem nowe piosenki : ‘someday i’ll forgive your mistakes, and buy you some cakes’ były żałosne, ale potrzebowałem skupiać się właśnie na takich głupotach, byle tylko nie na problemach.  Dotarłem do Milkshake, dawno tu nie byłem, a mój ulubiony bananowy shake zawsze dobrze na mnie wpływał. Zrobiłem zdjęcie szyldu i wrzuciłem na Twittera podpisując ‘miss u. x’ . zawitałem do środka z uśmiechem na ustach na wszelki wypadek gdyby w środku siedzieli jacyś fani, nie chciałem, żeby widzieli mnie smutnego. Zamówiłem swojego shake’a oraz kanapkę, ponieważ nie było mi dane tknąć dzisiaj jakiegokolwiek posiłku. Po chwili, zajadałem się kanapką z kurczakiem i obserwowałem osoby, które były w pomieszczeniu. Zauważyłem jedną dziewczynę, miała niebieskie oczy, rudawe włosy i szeroki uśmiech- przypominała mi kogoś… tak ją. Dziewczyna bacznie mi się przyglądała i uśmiechała, chyba nieświadomie musiałem odwzajemnić uśmiech po nieznajoma wstała od swojego stolika i przysiadła się do mnie.
-Cześć, można? – zapytała skromnie , miała bardzo kobiecy głos
-Tak, jasne. Siadaj- wskazałem ręką fotel naprzeciwko mnie- Jak masz na imię ?
-Anne- uśmiechnęła się promiennie, miała przepiękny uśmiech
-O to jak moja mama- również się uśmiechnąłem i to nie tak na siłę, nie wymuszałem radości, było mi miło
-Tak, wiem- zawstydziła się
-O czyli wiesz kim jestem- no jasne, jakby mogła nie wiedzieć, byliśmy tak sławni, a zwłaszcza w UK że mało co która nastolatka o  nas nie słyszała
-Tak i ja mam takie pytanie- na jej policzkach pojawiły się czerwone rumieńce, wyglądało to fantastycznie w połączeniu z jej delikatnymi piegami
- Pytaj- zachęciłem ją, uwielbiałem swoich fanów
-Czy to prawda, że rzuciłeś Gabi dla Caroline ? – zapytała otwarcie, a mnie zamurowało
-Co? – spytałem zszokowany
-Tak pisali w gazetach przepraszam- schowała głowę miedzy kolana, zacząłem się śmiać widząc to, poza tym rozśmieszyła mnie również akcja z gazetami. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona
-Nic się nie stało, po prostu nie wiedziałem, że można stworzyć takie głupoty. To prawda, ze ja i Gabriela nie jesteśmy już razem, ale nie wybrałem Caroline, spokojnie, Car jest tylko moją dobrą znajomą- nie wiem po co jej to wszystko mówiłem, swoje życie prywatne powinien trzymać w większej tajemnicy, ale poczułem sympatię do tej dziewczyny, pomimo że przypomniała mi o bolesnym wydarzeniu.
-Ahaaa. To jeszcze raz przepraszam, dobrze to ja Ci nie przeszkadzam- już wstawała by mnie opuścić, ale zatrzymałem ją ręką, nie chciałem zostawać sam
-Nie przeszkadzasz, zostań. Masz może ochotę na spacer? – powiedziałem szarmancko, tak aby nie mogła mi odmówić
Pokiwała tylko głową na zgodę, chwyciła swoją kurtkę i wyszliśmy z MSC. Spacerowaliśmy przez kilka godzin niekoniecznie zwracając uwagę gdzie idziemy, rozmawiało się nam tak dobrze, że to nie miało większego znaczenia. Dzięki Anne zapomniałem na jakiś czas o rozstaniu, była tak pozytywna, radosna i mądra, że rozmowa z nią była  jak jedzenie żelków.
zapomniałem o rozstaniu tylko na jakiś czas, no właśnie. Dziewczyna po 3 godzinach musiała mnie opuścić, biegła na wykłady, jak się dowiedziałem Ann była w moim wieku i studiowała dziennikarstwo, gdy zostałem sam i wróciłem do domu postanowiłem wziąć prysznic, zdjąłem koszulkę i ujrzałem opatrunek, pod którym miałem tatuaż. Odczepiłem biały papierek i poczułem smutek, zabijający mnie od środka smutek. Nie mogłem się mu oddać, szybko wskoczyłem w kąpielówki i wskoczyłem do basenu. Pochłonięty wysiłkiem fizycznym nie myślałem o niej. Taki był mój plan, przez najbliższy czas trenować , pływać, pakować na siłowni, zająć się czymś.
Mijały dni, a ja nie zmieniałem swoich postanowień, ćwiczyłem prawie cały czas, kiedy tylko miałem wolne.  Rzadko kiedy bywałem z chłopakami, tylko podczas wywiadów, sesji i nagrań piosenek. Zresztą nawet gdybym chciał miałbym z tym problemy, Liam cały czas jeździł do Pauli, Zayn też się gdzieś ulatniał, Nialla odwiedziła rodzina, więc był zajęty nimi, a Loui ? z nim miałem najlepszy kontakt, ale rozumiał mnie, wiedział, że potrzebuje być czasem sam i pozwalał mi na to bez żadnych wyrzutów, prawdziwy przyjaciel.
Któregoś wieczoru, bodajże już tydzień po rozstaniu, Zayn wrócił do domu i dołączył do naszej dwójki siedzącej na kanapie i oglądającej film.
-Harry, czy możemy pogadać? – skierował się od razu do mnie- na osobności- spojrzał znacząco na Louisa
-Jasne- byłem ciekaw o co może chodzić, poderwałem się z sofy i udałem do kuchni wraz z przyjacielem- Co się dzieje? – spytałem gdy byliśmy już sami
-Posłuchaj, nie wiem jak Ci to powiedzieć..- mówił zakłopotany
-Mów, po prostu mów- uśmiechałem się zachęcając go do zwierzeń
-Bo.. ech, ja i Gabi tak jakby jesteśmy ze sobą- powiedział szybko i spojrzał na mnie oczekując reakcji, nie zrobiłem nic, zachowałem stoicki spokój , gdybym się poruszył albo odezwał prawdopodobnie trzeba by było zdrapywać Malika z podłogi
-I…- wątpiłem że chciał powiedzieć mi tylko tyle
-Ale ja wiem, że ona kocha Ciebie. Wypowiada nawet Twoje imię przez sen i szepce ‘wróć’ czy coś w tym rodzaju- mówił trochę smutny, kolejny się w niej zakochał? Świetnie, może jeszcze niech cały zespół, włącznie z gitarzystką, perkusistą, ochroniarzami, stylistami, fryzjerami, producentami, wszyscy cholera mać, niech wszyscy się w niej zakochają.
-Hm, to ciekawie, ale to już koniec. Za jakiś czas przestanie o mnie wspominać. Dzięki za szczerość. Życzę szczęścia- poklepałem kumpla po ramieniu i wyszedłem z kuchni. Skierowałem się prosto do siłowni, nie mówiąc nic nikomu. Ubrałem rękawice bokserskie i zacząłem naparzać worek.
Głupi Zayn, głupia miłość, głupia Gabi, głupie szeptanie, głupie zerwanie, głupi związek, głupia zazdrość, głupi smutek, aaaaaaaaaa głupie życie. Zadałem tak mocny cios, że worek treningowy zerwał się a ja upadłem na kolana. CZEMU NO CZEMU?! Zacząłem uderzać się w głowę i płakać. Mam dość! Miłość mnie zabija. Mógłbym tak tam siedzieć przez całą noc, ale wpadłem na inne rozwiązanie moich problemów.
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do pewnej dziewczyny.
-Cześć Ann, wybacz za godzinę, ale nie miałabyś ochoty na jakąś romantyczną kolację? – od razu zaproponowałem randkę, skoro Gabriela tak szybko znalazła sobie nowego chłoptasia to ja też miałem prawo zbliżyć się z kimś.
-Hyym, jasne- z zadowoleniem się zgodziła
-Świetnie, będę za godzinę pod akademikiem.
-Okej, papa- pożegnała się i rozłączyła.
Wstałem szybko, zrzuciłem rękawice i pobiegłem się szykować. Wyrobiłem się ze wszystkim, nawet z kupieniem bukietu róż dla mojej randki. Siedziałem w swoim aucie w umówionym miejscu i czekałem na dziewczynę, aż zeszła. Wyglądała szałowo, obcisła sukienka podkreślająca jej kobiecą figurę, wysokie czarne buty i spięte w kok długie włosy sprawiały, ze dziewczyna powalała na łopatki.
-Wow- skomentowałem, tylko na tyle było mnie stać
-Hehe, dziękuje- zawstydziła się co uwielbiałem w jej wykonaniu. Chciała podarować mi całusa w policzek, ale że niezgrabnie odwróciłem głowę, nasze usta się zetknęły i tak zastygły, trwało to dłuższą chwilę zanim zdołaliśmy się od siebie uwolnić
-Wow- powtórzyłem, przez jej urodę wychodziłem na debila
-Hehe- powiedziała i wtórnie mnie pocałowała

6 komentarzy:

  1. hahhaha, świetnie, jestem cyckołapaczem :D <3 cycki.cycki są fajne.lubię fajne cycki. :DD ahahah, KOTEEEK rozdział jak zwykle świetny,przecież o tym wiesz <3 hahah i własnie ogarnęłam że podpisujesz sie Gabi Lustro, hahahah beka milion xd hahah KOCHAM CIEEEEEEEEE <333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. no kurde mam mieszane uczucia... rozdział oczywiście świetny, jak zawsze :) ale miałam nadzieję, że Gabi i Harry do siebie wrócą, a na razie się na to nie zanosi... no ale jeszcze nie wszystko stracone xD a tak poza tym to głupia jesteś jak myślisz że nikt by Twojego opowiadania nie chciał wydać jako książki . jestem pewna, że niejedno wydawnictwo by się zgodziło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No teraz to mnie zaszokowałaś!;> Rozdział oczywiście genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAA, nawet nie mów o tych 100 rozdziałach. Pisz cały czas, jak skończysz to umrę.
    Akcja szybko się rozwinęła, naprawdę ciekawie. Rozdział super. Czekam na kolejny. :>
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie, nie Sto rozdziałów to za mało -.-
    Zycie się im troszkę skomplikowało... szkoda.. taka fajna para, ale myślę, ze Harry wreszcie da sobie na wstrzymanie i przemyśli to co zrobił, bo sorry Gabi go kocha a miłość wszystko potrafi wybaczyć!
    Super rozdział ;)
    Jesteś niezastąpiona ;*

    OdpowiedzUsuń