środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 68

Drugi z trzech dzisiejszych. + w tym rozdziale pierwszy raz doświadczamy narracji ze strony Pauliny, wow, głupia dzida dostała własny rozdział <3 kocham Was mordeczki, komentujcie! proszę!! bo coraz mniej komentarzy dostaję :(
Enjoy
xoxo, Rysica



(oczami Pauli)
Nie mogłam bez niej żyć, nie wiem czemu chciała mnie opuścić, czy aż tak mało ją obchodziłam, ale wiedziałam, że nie odpuszczę, musiałam o nią walczyć, przetrzeć oczy i pokazać, że popełnia błąd.
Całą ekipą ruszyliśmy na lotnisko, wszyscy z wyjątkiem Harrego, ech, nawet nie chce mi się opowiadać, to było żałosne i tyle.  To, że on i Gabi skończyli ze sobą i mają ten ‘definitywny koniec’ nie oznacza, że musiał zachować się jak gbur i cham. Echh
-Ej, a czy ktoś wie, o której ona ma samolot?- zapytał prowadzący Louis
-Eeee- wszyscy popatrzyli po sobie pytająco.
-22.30- odpowiedziałam jako jedyna świadoma.
-Mamy 30 minut! –krzyknął Zayn- Gazu!
Nasz kierowca docisnął pedał gazu i mknęliśmy przez miasto, zapewne bylibyśmy na czas i udałoby nam się złapać ‘uciekinierkę’, gdyby nie wielki korek, którego nie dało się ominąć. Utknęliśmy na jakieś 15 minut i kiedy dotarliśmy na lotnisko, samolot Biustyk (mówiłam tak do niej, tylko gdy byłyśmy same, nie przepadała za tym określeniem, ale uwielbiałam to jak słodko się denerwowała słysząc to przezwisko) właśnie odleciał . Każdy zrezygnowany, włącznie ze mną usiadł na jednym z plastikowych krzesełek. Załamałam się, tak bardzo zależało mi na tym, aby ją zatrzymać, aby przytulić, walnąć w ten głupi łeb i zabrać do domu. W tamtym momencie oporowo żałowałam, że przez ponad tydzień nie odezwałam się do niej słowem, może gdyby było inaczej, przekonałabym ją do zmiany zdania i nie musiałabym później siedzieć zrezygnowana na lotniskowym holu.
-Ej, to nie koniec. Nie możecie się poddawać- nieoczekiwanie wstała Eleanor, a wszyscy popatrzyli po sobie zdziwieni. Ta dziewczyna nie miała w nawyku udzielania się w naszym gronie, nie zrozum mnie źle, lubiłam z nią rozmawiać i El była bardzo zabawną i rozrywkową osobą, ale zawsze wypowiadała się raczej za pośrednictwem swojego chłopaka.
-i co mamy zrobić? Lecieć do Polski- powiedział Niall
-DOKŁADNIE- poderwał się Mulat i poleciał do kasy biletowej, nawet nie ustalając z nami niczego.
Wrócił po 5 minutach i podniecony zaczął się seplenić
-Ludzie, ludzie, za 2 godziny jest kolejny lot i są miejsca. Lecimy? – zapytał nas zaaferowany
Każdy zastanawiał się dłuższą chwile po czym twierdząco z uśmiechem na twarzy pokiwał głową. Podniosłam się z miejsca, złapałam moją miłość za rękę i udaliśmy się do kas, aby zakupić bilet. Po krótkim czasie mielismy bilety w naszych rękach i staraliśmy się ich nie wypuścić, bo zostaliśmy oblegani przez fanki. ktoś musiał nas zauważyć i dać gdzieś cynk. Chłopcy wraz z Edem bawili się w najlepsze rozmawiając z fanami, a my dziewczyny stałyśmy na uboczu i przyglądałyśmy się wszystkiemu. Nie nacieszyłyśmy się samotnością za długo, bo fanki podeszły i do nas, prosiły o zdjęcia, autografy oraz pytały o różne rzeczy. Jedna nawet zapytała mnie jak nazwiemy nasze dziecko, Boooże, oni wiedzą wszystkooo. Pewnie Liam pochwalił się na Twitterze, że zostanie tatusiem. Echh, głupol. 
Gdy do odlotu zostało niewiele czasu pożegnaliśmy się z fanami i poszliśmy w stronę samolotu. Po jakiś 30 minutach unosiliśmy się już nad Anglią i zmierzaliśmy do mojej przyjaciółki. Przed odlotem napisałam smsa, do mamy, że wrócę za kilka dni, oraz do mamy Gabi, aby podała nam dokładny adres. Lot nie trwał długo, bo jakieś niecałe dwie godziny. O 3 w nocy siedzieliśmy już w taxi (musieliśmy wziąć dwie) i przemierzaliśmy rozświetlony Gdańsk. Dość szybko dotarliśmy pod bramy nowego domu Gabrieli, wysiedliśmy i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Wcześniej uprzedziłam P. Marzenę, że odwiedzimy ich późną porą i żeby tylko nic nie mówiła Gabi, zgodziła się bez problemu, nawet nam podziękowała bo jak się przyznała, sama uważała, że jej córka popełniła błąd wracając do kraju. Weszliśmy do środka, a gospodyni zaprowadziła nas na górę do pokoju mojej przyjaciółki, dobra przyjaciółki wszystkich. Młoda, spała, tak słodko, wyglądała jak aniołek, niewinnie, grzecznie..
-WSTAWAJ ŁAJZO- wydarłam się jej do ucha a ta aż podskoczyła, złapałam taką pompe, że nie mogłam się opanować.
-CO jest kurr… o cześć mamo- uśmiechnęła się głupio, zauważając że jej rodzicielka jest wśród nas- Co wy tu robicie?! – uśmiechnęła się szeroko
-Przyjechaliśmy przywrócić Cię do normy- odpowiedział roześmiany Ed, jego też rozbawił mój sposób na pobudkę
-Jakiej normy? Co? – była jeszcze zaspana
-Zabieramy Cię do domu- powiedział Lou przytulając się do Gabi, wyglądało to słodko
-Co ? Nie przepraszam, ja nigdzie nie jade- odpowiedziała odsuwając od siebie Boo
-Oj zamknij się- przytulił ją Niall
-Nie, naprawdę przepraszam Was, ale nigdzie nie jadę
-Czyli co, przyjechaliśmy na darmo? – zapytał się już lekko poddenerwowany Zayn
-Nie, jasne, że nie. Spędzimy jutro razem cały dzień! A teraz kładźcie się spać- wydała polecenie i zaprowadziła nas do kilku pokoi gościnnych, wszystkie rzeczy były jeszcze w pudłach dlatego około pół godziny zajęło nam szukanie koców i ścielenie łóżek, naprawdę zacna zabawa o 4 w nocy.

3 komentarze:

  1. hahahahhahaha, Paulina. :D
    No niech już wracają nooooooo. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. huhuh, i jestem i ja :D hahaha dziekuje <3333333

    OdpowiedzUsuń
  3. zacna zabawa o 4 w nocy xD ahahahahahahha

    OdpowiedzUsuń