wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 42

(oczami Gabi)
Kiedy leżeliśmy już w łóżku, liczyłam na rozmowę, jakieś podsumowanie dzisiejszego dnia, wytknięcie mi błedów, żal jaki go przepełniam, chciałam usłyszeć cokolwiek, ale się przeliczyłam, przwrócił się jedynie na drugi bok i usnął, a ja zostałam sama ze swoimi myślami. To nie może być prawdą, nie, to byłoby za piękne, dlaczego mam wrażenie, że to sen, z którego zaraz się wybudze i wróce do szarej rzeczywistości…wybaczył mi? Naprawdę mi wybaczył? Czy może być prawdą? Czy kocha mnie aż tak bardzo? Ech, nie wiem- rozmyślałam, a łzy w błyskawicznym tempie napływały mi do oczu. Rozmyślałam tak przez wiele godzin, aż kiedy udało mi się usnąć obudziły mnie krzyki dobiegające z pokoju obok. Rozejrzałam się dookoła, Harrego nie było, co jest? A no tak, kariera, przecież dzisiaj miał wywiad. Wstałam zaspana i wygramoliłam się na korytarz, żeby zobaczyć kto tak krzyczy. To była Paula i jej mama, kłóciły się o…ciąże. Co?! Ciąże? Czyżby moja przyjaciółka powiedziała już wszystko swojej mamie? Bez wahania weszłam do ich pokoju i napotkałam Pauline siedzącą na podłodze, całą zapłakaną, a nad nią stała jej mama, była wściekła.
-Czy ty jesteś normalna ? jeszcze nie skończyłaś 18 lat, a już będziesz latać z brzuchem?!- robiła jej wyrzuty- Nie tak Cię wychowałam
-Ale mamo…- starała się coś powiedzieć przyjaciółka
-Żadnych ale, a co jeśli on Cię zostawi?! – kontynuowała swoje kazanie- Myślisz, że co, że jak przyjdzie do mnie i zacznie mówić, jak on to Cię nie kocha to wszystko zrozumiem i powiem: ‘ spoko, bądźcie szczęśliwą rodzinką’ ? jeśli tak sądzisz to się grubo mylisz! – krzyczała
-Mamo, proszę to nie tak…- płakała Paulina
-Proszę Pani, to nie tak- odezwałam się, co chyba było błędem, bo Pani  Gosia spiorunowała mnie wzrokiem- Paulina..ech nie wiem co mam powiedzieć, żeby się Pani nie złościła, ale ja wiem, że oni będą tworzyć piękną rodzine, Liam to wspaniały chłopak, nigdy nie zostawi Pani córki. A nawet jeżeli, tfu tfu to wszyscy jej pomożemy, nigdy nie będzie sama- starałam się jakoś opanować sytuacje, nie mogłam patrzeć na to jak moja przyjaciółka cierpi
-To chyba nie Twoja sprawa- pouczyła mnie
-Owszem moja, bo kocham Paule, tak samo jak Pani. Proszę zrozumieć, że ona jest szczęśliwa! A chyba to się najbardziej liczy- podeszłam do Pauliny i ją przytuliłam, nie wiem czy to coś dało, ale uznałam, że tego potrzebuje
-Ja..ja musze to przemyśleć- powiedziała załamana i wyszła z pokoju.
-Paula, nie płacz proszę, będzie dobrze- pocieszałam ją, tak bardzo chciałam żeby się chociaż uśmiechnęła, nienawidziłam widoku jej w takim stanie.
-A co jeśli nie? A co jeśli ona nigdy tego nie zakceptuje?
-Przestań tak mówić, a nawet myśleć- rozkazałam jej, wiedziałam, że jej mama prędzej czy później pogodzi się z tym faktem i pokocha swoje wnuczka lub wnuczkę- Chodź wiem co Ci pomoże- złapałam ją za rękę i podciągnęłam do góry- Idziemy na zakupy, ale najpierw się troche ogarnij- otarłam jej łzy
-Heh, dobrze, kocham Cię wiesz?- przytuliła się do mnie, aż zrobiło mi się przyjemnie. Kurde ile ta dziewczyna dla mnie znaczy, niezależnie co  by się nie działo, nigdy ale to przenigdy jej nie zostawie!
Na zakupach bawiłyśmy się świetnie, jakby wszystkie problemy nie istniały, ale niestety wróciły kiedy usiadłyśmy na kawę.
-Opowiedz mi, co się wydarzyło wczoraj w nocy, bo zupełnie tego nie rozumiem- zadała mi pytanie, a ja zbladłam
-Ech, to było tak…- opowiedziałam jej całą historie, wszystko, wszystko co się wydarzyło wczorajszego dnia i dzisiejszej nocy, kiedy skończyłam opowieść zauważyłam, że przyjaciółka pobladła- Jest aż tak źle? – zapytałam przestraszona, jeśli ona tak zareagowała to jak źle musiało to wyglądać
-Nie, znaczy…no dobra tak. Po 1. Jesteś głupia, jak mogłaś zdradzić Hazze, ale nie ważne, wiem że tego żałujesz. Po 2. Niall Cię kocha? Wtf?! Po 3. Wybaczył Ci to, tak po prostu?! To nie jest normalne, coś się musi za tym kryć- mówiła i miała całkowitą racje, to nie było możliwe, że mój ukochany przebaczył mi tak szybko, bałam się tylko co może być w tym ukryte, co miało się wydarzyć.
-Tak, wiem, ale co ja…- nie dokończyłam zdania bo zadzwonił mi telefon – Halo? O cześć tato- to był mój tata, kazał na wracać. Planował coś specjalnego i mieliśmy zebrać się wszyscy razem, pojechać w jakieś niesamowite miejsce i cieszyć się sobą. Och tato, gdyby to wszystko było takie proste…
wróciłyśmy od razu do domu, gdzie wszyscy na nas czekali włącznie z chłopakami. Podeszłam do Harrego i przywitałam się z nim buziakiem, odwzajemnił całusa, ale poczułam, że jest on troche sztuczny, zapewne nadal był troche zły, nie dziwne.
-Uwaga, wsiadamy do busa- ogłosił mój tatuś
-A gdzie jedziemy? – zapytała się siostra Hazzy
-Niespodzianka- puścił oczko i wszedł jako pierwszy do busa.
Jechaliśmy jakąś godzine, w czasie drogi wszystko było takie piękne, no może oprócz faktu, że Paulina i jej mama nie odzywały się do siebie i siedziały od siebie daleko. Ech, wyobrażam sobie co teraz musiała przeżywać ta dziewczyna, ale byłam w szoku, nie było po niej nic widać, ani śladu smutku, byłam z niej dumna. Podróż minęła przyjemnie, Niall wziął ze sobą gitare, wiec praktycznie całą drogę śpiewaliśmy, nawet udało mi się wyrwać instrument z rąk blondyna i samej coś pobrzdąkać.
Kiedy dojechaliśmy już na miejsce, wybiegłam z busa, potrzebowałam świeżego powietrza. Rozejrzałam się dookoła i zamurowało mnie.

2 komentarze:

  1. Cały czas czekam na zemstę Hazzy. Zapraszam: http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. pisz dalej , : P

    OdpowiedzUsuń