środa, 14 marca 2012

Rozdział 48


(oczami Gabi)
-Proszę zachować spokój, przelatywaliśmy przez burzę, stąd te turbulencje, sytuacja jest już opanowana- wydobył się głos pilota z głośników, a ja odetchnęłam z ulgą. To jeszcze nie ten czas, tyle razy już otarłam się o śmierć, że zgon podczas katastrofy lotniczej byłby tandetny… nie ma to jak myśleć o rodzaju śmierci, który jest tandetny a który nie.
-Proszę przygotować się do lądowania- po jakimś czasie usłyszałam komunikat i zapięłam pasy. Lądowanie przebiegło pomyślnie i po 10 minutach już stałam na ziemi, wręcz wybiegłam z samolotu, naprawdę chciałam ujrzeć stały ląd. Złapałam taksówkę i pojechałam do domu, otworzyłam drzwi, wtoczyłam się z walizką do środka i kiedy tylko zamknęłam frontowe drzwi nogą, automatycznie rzuciłam wszystko na ziemie, rzuciłam się na sofę i głęboko oddychałam.
Co teraz? Jak będzie? Czy jestem w stanie przestać kochać Harrego? Przecież to niewykonalne, Boże jak ja nie lubie swoich decyzji, po co wymyśliłam tą przyjaźń, rany, wciąż nie potrafie tego zrozumieć.  Z zamyślenia wyrwał mnie telefon.
-Cześć mamo- przywitałam rodzicielkę, która zapewne chciała skontrolować sytuacje
-Cześć, cześć dotarłaś już? – spytała z troską
-Owszem, jestem, żyje, rozmyślam- mówiłam zamyślona, nie wspominałam nic o komplikacjach podczas lotu, nie chciałam jej denerwować, miałaby zapewne wyrzuty sumienia, że to ona pozwoliła mi lecieć.
-Dobrze, ciesze się. Może nie rozmyślaj tak dużo? Zapewne i tak nic Ci to nie da, a tylko będziesz się przejmować. Zajmij się może sprawami przyziemnymi, szkoła, zdrowie itd.- radziła mi
-Masz racje, troche wszystko zaniedbałam- przyznałam jej racje- to do zobaczenia mamo, pozdrów wszystkich- pożegnałam się.
Energicznie wstałam z kanapy i zaczęłam działać. Przez ostatnie kilka miesięcy niesamowicie zaniedbałam swoją edukację. Podczas choroby miewałam naukę w domu, ale to działo się sporadycznie, wcześniej też nie chodziłam do szkoły bo przecież leżałam w śpiączce, więc moja nauka leżała w gruzach, a wszystko to przez zdrowie, Matko Boska, powinnam się już dawno rozsypać, kto miewa tyle schorzeń na raz? … całe szczęście nie musiałam skupiać większej uwagi, aby być dobrą uczennicą, nauka sama wchodziła mi do głowy, wystarczyło, że kilka razy coś przeczytałam, albo posłuchałam o tym, a automatycznie zachowywałam to w pamięci, ale że niedługo miał być koniec roku, a mianowicie był marzec miałam mase tematów do nauczenia, aby móc zdać końcowe testy. Zajrzałam do swoich szaf z książkami i wyjęła kilka z nich, zaczęłam czytać i zapamiętywać. W między czasie zadzwoniłam do szkoły, aby umówić się na zdanie testów. Istniała taka możliwość, jeżeli uczeń miał problemy zdrowotne, tutaj ja, lub jakieś inne powody, których nie znam, ale wiedziałam wystarczająco. Sekretarka oznajmiła, że mogę przystąpić do egzaminów za dwa tygodnie lub miesiąc, ale najpierw musze przynieść informacje od lekarza, czyli czekała mnie wizyta w szpitalu, to dobrze i tak powinnam była pójść na badania kontrolne. Wybrałam wcześniejszy termin, z tego powodu musiałam od razu umówić się do swojego lekarza. Jedyny wolny termin był jutro o 6 rano, więc zapowiadał się dzień pełen pracy, lekarz, odwiedziny szkoły, następnie nauka, może fryzjer? Czas na zmiany, w końcu moje włosy zaczynały wyglądać normalnie, naturalne odrosły, a przedłużone nie odróżniały się zbytnio, więc w końcu mogłam coś zrobić.
Było już późno w nocy, kiedy odeszłam od książek i położyłam się spać. Na szczęście program przygotowany na ostatni rok nauki nie był wybitnie trudny i spokojnie powinnam go opanować w nawet mniej niż dwa tygodnie.
nie zdążyłam policzyć do 10, usnęłam od razu, byłam taka wyczerpana, przecież tyle się wydarzyło.

O 5.00 zadzwonił budzik, wstałam energicznie, mimo że potrzebowałam jeszcze kilku godzin snu. Ubrałam się, było już dość ciepło i mogłam zapomnieć o płaszczyku, założyłam czarną skórę, różowe rurki , zwykły biały t-shirt i moje ukochane czarne szpilki. Wyglądałam jednocześnie elegancko, ale i ‘na luzku’, czyli cel osiągnięty, potem tylko się umalowałam, mocno podkreślając oczy, zjadłam małe śniadanie i ruszyłam na wizytę u doktora.
-Cześć David- przywitałam swojego lekarza
-Cześć Gabi siadaj- przywitał mnie
-Dzięki, posłuchaj potrzebuje deklaracji do szkoły o mojej chorobie itd. . coś w stylu zwolnienia, a przy okazji chce zrobić badania kontrolne- wytłumaczyłam w jakim celu się pojawiłam. Bałam się troche badań, że znowu coś źle wyjdzie, że będę musiała wrócić do leczenia, nie chciałam tego za nic w świecie.
-Dobra nie ma problemu- wstał ze swojego miejsca i zajął się mną. Po 30 minutach, wszystkie badania zostały już przeprowadzone i jutro miałam dostać wyniki. Pożegnałam się i pojechałam do szkoły razem z zaświadczeniem o chorobie. W sekretariacie spędziałam niecałe 20 minut, podpisałam kilka papierków i ucięłam sobie pogawędkę z sekretarką, nie wiedziałam, że w mojej szkole pracują tacy mili ludzie.
szkoła, hmm, niby takie znienawidzone miejsce przez większość młodzieży, a  czasem tak bardzo Ci jej brakuje. Wróciło mi tyle wspomnień, nie wszystkie były pozytywne, ale i tak miło było powspominać. Przeszłam się korytarzem, aby poczuć się jak za dawnych czasów, kiedy to przeciskałam się między ludźmi, aby dotrzeć do klas. Potem wspominałam te już bliższe czasy, gdy stałam się popularna i każdy chciał ze mną porozmawiać. To takie zabawne, że  aby stać się sławnym w szkole wystarczy tylko troche schudnąć, Twoi rodzice muszą mieć klub i kasę, nagle stajesz się pożądana przez wszystkich chłopaków, a każda dziewczyna chce być Tobą. System szkolny mnie rozbrajał.
wyszłam na parking i wsiadłam do swojego porsche, kiedy zadzwonił telefon.
-Halo? – zapytałam, numer był nieznajomy, więc mówiłam niepewnym głosem
-Czy dodzwoniłem się do Gabrieli Lustyk? – zapytał męski niski głos
-Tak, to ja, o co chodzi? – zapytałam. Czyżby kolejni ankieterzy ?
-Cześć, tu Ed Sheeran- przedstawił się nieznajomy, a mnie zamurowało. Co gwiazda takiego formatu mogła chcieć ode mnie, zacznijmy od tego skąd w ogóle miała mój numer!
-He, cześć- mówiłam przerywając, sądziłam, że to jakiś żart, że to jeden z chłopaków udaje Eda, ale w sumie głos był podobny.
-Spokojnie. Posłuchaj, zdobyłem Twój numer od Joe’go menagera 1D i mam takie pytanie. nie miałabyś ochoty się spotkać?- zapytał spokojny, ale i radosnym głosem
Co? Spotkać? Ed Sheeran chce się ze mną spotkać? Czy ja śnie? Ale zaraz,  dzień wcześniej skończyłam jeden związek i jeszcze się z niego nie wyleczyłam, było za wcześnie na randkowanie, a zwłaszcza z Edem, który koleguje się  z Harrym.
-No wiesz, Ed. Jest mi niezmiernie miło, ale dopiero co zerwała z Hazzą- zaczęłam się tłumaczyć/
-Co? Nie nie nie, źle mnie zrozumiałaś. Przepraszam. Chciałem się spotkać w sprawach biznesowych, jestem zainteresowany współpracą z Tobą- wytłumaczył się i przekazał informacje, które wcisnęły mnie w fotel. Sławny piosenkarz, który ma na swoim koncie wielkie sukcesy, chce ze mną współpracować? Nie wierzyłam w to, no po prostu nie potrafiłam w to uwierzyć
-Co? Czy ja dobrze słyszę? Chcesz ze mną współpracować? –mówiłam wciąż będąc w szoku- jesteś pewien, że ze mną?!
-Haha, tak z Tobą- mówił ucieszony- Jeśli masz dzisiaj czas to możemy spotkać się za jakąś godzine- zaproponował.
Wszystkie sprawy, które miałam załatwić, załatwiłam, no może oprócz fryzjera, ale to równie dobrze mogłam zrobić później, albo następnego dnia.
-Dobrze, możemy dzisiaj. Gdzie? – zapytałam coraz bardziej się uśmiechając. Nie rozumiałam mojego życia już ani trochę, cały czas coś się psuło, a za moment przychodziło coś pięknego. Gdzie tu sens?
-Wiesz jak dojechać do Starbucks na Bond Street w Londynie? – zapytała i wyczuwałam w jego głosie troskę
-Tak, jasne- skłamałam, nie wiedziałam, ale mój GPS powinien sobie z tym poradzić- No dobrze, w takim razie za godzinę, do zobaczenia- rozłączyłam się.
droga do stolicy zajmowała mi średnio 30 minut, więc miałam jeszcze czas, aby zajrzeć do domu. Odłożyłam wszelkie dokumenty, skierowania, chwilkę odpoczęłam i ruszyłam w drogę. Byłam idealnie na czas, na szczęście mój GPS zdał test i doprowadził mnie do celu. Weszłam do środka kawiarni i czekałam, na sławę, z którą się umówiłam. w między czasie przejrzałam się w lusterku i zrobiłam drobne poprawki, wtedy wszedł. Ed Sheeran, żywy, chodzący, uśmiechający się do mnie. Pomachałam mu, tak od ruchowo, nawet nad tym nie pomyślałam, miałam banana na twarzy i nie mogłam schować uśmiechu, tak cieszyło mnie to co się działo. Gwiazdor podszedł do mnie i przywitał się buziakiem w policzek, to było miłe, naprawdę.
-Cześć Gabi, sory że tak nagle Cię wyrwałem, ale musiałem jak najszybciej do Ciebie zadzwonić- od razu się wytłumaczył. Chciałam odpowiedzieć mu ‘spoko kochanie, możesz mnie wyrywać kiedy chcesz’, ale opanowałam się, bo uznałam to za brak profesjonalizmu, ograniczyłam się do:
-Nie ma sprawy, wytłumacz mi tylko o co chodzi. O jakiej współpracy mówiłeś? – pełny profesjonalizm
-Chciałbym, abyś nagrała ze mną z dwie piosenki na moją nową płyte- uświadomił mnie, a mnie walnęła patelnia w głowę. Nie dosłownie ! ale tak się poczułam. Wyrażenie:’ byłam w szoku’ , ani troche nie opisuje tege w jakim stanie byłam.
-Ale jak to? Ja? Co? Płyta? Nagrać? Z Tobą? – mówiłam równoważnikami, ale nie potrafiłam złożyć zdania
-Tak, zaraz będę kończył płytę i ruszał w trase, za jakiś miesiąc. Zgodzisz się ze mną pracować? – zapytał i zrobił minę kota ze Shreka.
-Oczywiście, że tak! To dla mnie zaszczyt! – otrząsnęłam się po ciosie patelnią- Ale dlaczego akurat ja? – wciąż miałam uczucie, że zaraz spod stołu wyskoczy któryś z członków One Direction, krzycząc mamy Cię.
-Usłyszałem ostatnio Twoją barwę głosu i się zakochałem…w głosie oczywiście- puścił mi oczko- pomyślałem, że razem możemy świetnie brzmieć
-No dobrze, w takim razie, zdaje się na Ciebie, mam nadzieje, że będzie nam się świetnie tworzyć razem- podsumowałam naszą rozmowę
-Też mam taką nadzieje. Ja musze już spadać, zaraz zlecą się tu tłumy. Jutro o 8 w Syco Records. Do zobaczenia- pomachał mi na pożeganie
BOŻE! BOŻE! Nie wierze! Zaśpiewam z artystą, którego tak bardzo podziwiam. Będę na płycie artysty, którego tak bardzo podziwiam, to niebywałe, ale wróćmy do rzeczywistości. Skoro zaczynam pracować, to ciężej będzie mi znaleźć czas na nauke,  więc wróciłam szybko do domu i skupiłam się na edukacji, chociaż szło mi to niezmiernie ciężko, bo cały czas rozmyślałam o jutrzejszym dniu.







ŁAŁ, dziewczyny (zakładam, że żaden chłopak nie czyta moich wypocin) dałyście rade!!! KOCHAM WAS!
Kolejny rozdział dla Was :) Gabi żyje , spokojnie ;) czytajcie i komentujcie, bo tym razem chce 16 komentarzy, dacie rade <3
xoxo, Ryscia

17 komentarzy:

  1. Omamusiu, cieszę się szczęściem Gabi. Ale słodko. Tylko brakuje mi chłopaków, troszeczkę. Może w następnym rozdziale się pojawią (?). Mam nadzieję. :) Szybko kolejny, nie wytrzymam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki tu szykuje się duet. Ciekawe co z tego wyjdzie. Zapraszam: http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Huhu rozdział 48 i o to mój pierwszy komentarz podsumowujący wszystkie rozdziały . Przeczytanie tak sporej zaległości było nie lada wyzwaniem ! Ale udało mi się , i stwierdzam , że opowiadanie jest na prawdę bardzo ciekawe . Zdarzają się literówki i takie tam ale to normalne ! [Nie bierz tego jako hejt czy coś ] Wszystkie rozdziały bardzo mi się podobały tak jak i ten ! Bardzo fajnie piszesz ! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. parę uwag mam, ale to pewnie dlatego, że nie jesteś super doświadczoną pisarką i na pewno się wyrobisz, już to widać bo z każdym rozdziałem jest lepiej :)
    i jeju! zajebiście by było, jakby ona rzeczywiście zginęła w katastrofie, ale chyba jestem w tym pomyśle osamotniona.. takie tak moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje :)
      hym, mam już zaplanowaną całą historię, jeszcze wiele się wydarzy xx

      Usuń
  5. hmm , jakby tu zacząć. To mój pierwszy komentarz i ogólnie chciałabym powiedzieć , że strasznie mi się podoba twój blog . Gdy znalazłam tą stronę automatycznie zaczęłam czytać, no genialnie to piszesz . Mam nadziej że wkrótce zobacze kolejny wpis .
    Dominika . ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Może w tym rozdziale się takiego ważnego nic nie wydarzyło, ale sposób jakim to piszesz jest fajny. Już nie mogę się doczekać następnego. Natala ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja pierdziele, nie przestawaj jestes zajebista!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i nie szantarzuj nas tak bo sie psychicznie załamieXD

      Usuń
  8. nie wiem po co ci te żądania... jak ktoś chce to komentuje. zresztą masz czytelników, chyba to widać.
    jeśli czyta mniej osób, jak mają dodać tyle komentarzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy masz bloga, ale komentarze naprawdę bardzo motywują do działania i dają autorowi wielką radość-w ten sposób pokazujemy mu, że czytamy, wyrażamy swoje opinie itp. To zajmuje tylko chwilę, a naprawdę jest ważne dla bloggera. Jeśli będziesz miała bloga-na pewno zrozumiesz, jeśli masz - powinnaś już rozumieć. :)

      Usuń
    2. piszę od dawna i rozumiem to, jednak uważam po prostu, że szantażowanie czytelników jest dziwne. rozumiem raz poprosić o komentarze, ale bez przesady. na dodatek nie sądzę, żeby uzbierało się tu aż 16 komentarzy od różnych osób, gdyż nie jest to aż tak popularny blog.

      Usuń
    3. Myślę, że to są po prostu zwykłe prośby, jak będzie o kilka komentarzy mniej na pewno autorka też doda. Ona chcę po prostu zobaczyć czy interesuje nas ta historia. Uważam też, że na pewno reklamuje na innych blogach, fb czy coś swoje opowiadanie. :) To moje zdanie.

      Usuń
  9. yeah fajny rozdział ;)
    ciekawie jak będzie wyglądała ta 'ich współpraca';> :D
    czekam na nastepny...

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham tego bloga!!!
    następny rozdział proszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. jest extra masz talent, nie przestawaj!!!!! *.* mega. love.
    <3 Matylda

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham cię dziewczyno jako jedna z niewielu dotrwałaś do takiego rozdziału szybko dodawaj kolejny :D

    OdpowiedzUsuń