(oczami Harrego)
Kiedy Gabi zarządziła zebranie i oczywiście musiała już na samo początek nas
wszystkich wkręcić, nie wiedziałem, że jest taką dobrą aktorką, jej rola
konsekwentnej, wymagającej, poważnej Pani organizatorki powaliła mnie, była
taka przekonująca. Ustaliliśmy, że wieczorem idziemy gdzieś posiedzieć, a może
nawet potańczyć. Kiedy wszystko było już ustalone, poszedłem do mojej rodzinki,
która siedziała wraz z mamą Louiego i Lou.
-Cześć wam- pogodnie się przywitałem- Jak podoba wam się słoneczna Hiszpania?
-Dom jest niesamowity, Hiszpania też, ale bardziej uwagę przyciąga Twoja
dziewczyna- powiedział brat Nialla, którego wcześniej nie zauważyłem.
-Ej, ej- skomentowałem, a Louis się roześmiał- MOJA dziewczyna! – byłem
zazdrosny o każdy jaki podryw w storne mojej ukochanej.
-Ale on się zakochał- powiedziała mama Lou do mojej, uśmiechając się
-Tak, świata poza nią nie widzi, ale nie dziwie się to świetna dziewczyna-
powiedziała z dumą moja mama
-Kto świetna dziewczyna? – zainteresował się Pan Lustyk, który własnie wszedł
do górnego salonu
-Twoja córka-powiedział mój ojczym
-Och, syn też Ci się udał Anne- pochwalił mnie gospodarz, tak jakby mnie tu nie
było
-Haloo, ja tutaj jestem- przypomniałem się- przestańcie rozmawiać jakby mnie tu
nie było. Och, Lou idziemy gdzieś? – zapytałem przyjaciela, w sumie strasznie dawno nigdzie razem nie
wychodziliśmy .
-Jasne- wstał entuzjastycznie i wyszliśmy na ogród- Wiesz Harry, zmieniłeś się-
wzięło go na szczerą rozmowe, brakowało mi ich, odkąd jestem z Gabi wszystko
się zmieniło, stałem się innym człowiekiem, przestałem spędzać czas z
przyjaciółmi, czego bardzo żałuje, czasem myślę, że chciałbym pobyć sam, nie
mieć nikogo, być wolnym i poszaleć troche z chłopakami, jak za dawnych czasów.
-Wiem, mój Boo Bearku, wiem – przyznałem mu racje smutniejąc- wszystko wygląda
już zupełnie inaczej, odłączyłem się od grupy, miłość mnie pochłonęła-
zaśmiałem się z tego co powiedziałem, ale taka była prawda, było One Direction
i Harry Styles, zakochany Harry Styles.
-Skoro to wiesz, to czemu nic z tym nie zrobisz, brakuje mi Larrego- stwirdził
smutno
-Och, nie smuć się, też tęskniłem kochasiu- rzuciłem się na niego i zacząłem
ściskać- a jutro wyjdziemy sobie sami, tylko nasza piątka, nikt ale to nikt
więcej- obiecałem, kolejny mój genialny pomysł, normalnie siebie nie poznaje,
powinienem dostać jakiegoś Nobla.
szliśmy ulicą i podziwialiśmy tutejsze domy, rozmawialiśmy tak ja za dawnych
czasów, dopiero teraz uzmysłowiłem sobie że aż tak mi tego brakowało.
Przechadzkę przerwał nam telefon, mój telefon.
-Cześć Joe- przywitałem naszego menago
-Cześć, cześć- mówił pospiesznie- posłuchaj załatwiłem wam wywiad w radio1 espanol,
a za dwa dni dacie mini koncert- przezywał mi informacje, które wcale mnie nie
zadowalały
-Ale to są nasze wakacje! Ostatnio cały czas gdzieś dawaliśmy wywiady, a tak
ogółem to tydzień temu zakończyliśmy trzymiesięczną trase chciałbym Ci
przypomnieć- odparłem wkurzony, okej muzyka i występny to dla mnie frajda, ale
czasem chce po prostu pobyć na wakacjach, zwłaszcza na takich gdzie jesteśmy
wszyscy razem.
-A ja chciałbym Ci przypomnieć , że jesteście sławni. Musze was wypromować też
tutaj. Przekaz wszystko chłopakom, a
dane wysłałem Ci na miala, do zobaczenia , przylatuje jutro- rozłączył się
-COO?! – krzyknąłem do telefonu, mimo że wiedziałem o tym, że Joe się
rozłączył- Lou, chodź tutaj- stał gdzie zapatrzony z przerażoną miną
-Co? A tak, idei de- podbiegł do mnie
-Co tam widziałeś?- zapytałem ciekawy, może jakieś interesujące widoki, jeżeli
wiesz co mam na myśli
-Nic takiego, po prostu się zamyśliłem- był jakiś jakby zagubiony, dziwnie się
zachowywał
-Ahaa, no dobra nie ważne. Zgadnij w co nas władował nasz kochany manager,
wywiad w radio i koncert, ekstra wakacje- mówiłem ironicznie, powiem po raz
kolejny, CHCE MIEĆ NORMALNE WAKACJE!
-nie narzekaj, mi tego brakowało, może to znowu nas zjednoczy? Pamiętasz, w
trasie byliśmy tacy zgrani, nawet jak byłeś już z..Gabi- zawahał się mówiąc jej
imię, czy tylko mi się wyadawało ?- może po prostu potrzebujemy koncertu-
stwierdził
-Może i masz racje, chodź przekażemy reszcie wspaniałe wieści- sarkazm nie
opuszczał mnie ani na chwile, musiałem spotkać się ze swoją dziewczyną, żeby
poprawić sobie humor, ten telefon mnie zirytował, czasami chciałbym wrócić do
normalnego życia, bez tego całego zabiegania, ukrywania większości rzeczy,
ucieczek przed paparatzzi, ale potem przypominam sobie ile satysfakcji daje mi to
co robie i od razu zapominam o chęci wrócenia do poprzedniego życia.
dotarliśmy do Villi i zebraliśmy cały zespół , brakowało tylko Nialla, więc
zadzwoniłem do niego.
-Halo- odebrał zdezorientowany
-Słuchaj, stary mam ważne informacje do przekazania, gdzie jesteś? Czekamy na
Ciebie- poinformowałem go i poczułem że moja przyspiesza mi tętno na samą myśl,
że zamiast spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, będziemy biegać po radiach, a
następnie na scenie.
-Eee, jasne, zaraz będziemy- powiedział i rozłączył się.
Będziemy? On i kto? Właśnie, gdzie jest moja ukochana? Czyżby to ona była
towarzyszką Nialler.
nie musiałem długo czekać na odpowiedź, do salonu wbiegła moja dziewczyna,
która od razu rzuciła mi się na szyje i
przyjaciel, ale byli jacyś dziwni, cały
czas przesyłali sobie spojrzenia, chyba nie zauważyli, że to widze. Może się
pokłócili? Hm ciekawe co się stało, nie ważne, później się tego dowiem.
Przekazałem przyjaciołom dobro-złe wieść byli tak samo zachwyceni jak ja.
-Przecież mieliśmy mieć wakacje! Nie wystarczająco pracowaliśmy tydzień przed
wyjazdem? – wypowiadał się oburzony Zayn
-Ech, najwyraźniej nie, taka cena sławy- próbował załagodzić sprawę Liam, który
siedział przytulony ze swoją dziewczyną.
-Dobra, koncert koncertami, wywiad wywiadami, ale teraz wykorzystajmy wolność i
szykujmy się do wspólnego wyjścia- powiedział Loui i spojrzał na mnie, potem
gniewnie na Gabi i Nialla.
kurde, o co chodzi?! Zaczyna mnie to irytować, że zazwyczaj nie wiem co się
dzieje.
-Lou, Niall, Gabi ktoś może mi powiedzieć co się dzieje? Myślicie, że nie widze
tych spojrzeń- zapytałem wkurzony, akcja z wywiadem już wystarczająco mnie dziś
zdenerwowała nie chciałem już żadnych innych nieprzyjemności.
-Nic. Musiało. Ci. Się. Wydawać.- wycedził Niall- Ja się ide no ten położyć,
źle się czuje
-Nie idziesz z nami do restauracji? – zapytałem
-Nie, wybaczcie, jakoś nie czuje się na siłach- powiedział i wyszedł, a ja
usłyszałem jak Gabi wzdycha.
pokłócili się, musieli się pokłócić, tylko o co….nie było mi dane dokończyć myśli
bo moja piękność zaczęła mnie całować, nie wiedziałem skąd wzięła się ta nagła
ochota na czułości, złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do naszego pokoju.
-Harry, kocham Cię, pamiętaj o tym, proszę, niezależenie co się stanie- mówiła
ze łzami w oczach.
-Ja też Cię kocham, ale co się stało?- wystarszyła mnie nie na żarty, najpierw
te dziwne zachowanie a teraz wyznania miłości płacząc ? spytam poraz setny : O
CO CHODZI?
-Nic, nic, tak po prostu chciałam Ci to powiedzieć- uśmiechnęła się, ale
wyglądało to troche sztucznie- idę się szykować- wzięła kosmetyczkę, jakieś
ubrania i poszła do łazienki.
walnąłem się na łóżko i gapiłem w sufit. Co się dzieje? Co się kurde dzieje?!
Mam już dość wszystkiego, nie chce mi się być sławnym, nie chce mi się być w
związku, nie chce mi się nic, chce po prostu mieć święty spokój. CO?! Co Ty
gadasz Harry? –odezwał się mój wewnętrzny głos- powaliło Cię do końca? Kochasz
bycie w zespole, kochasz Gabi, kochasz życie, nie lubisz świętego spokoju,
kochasz jak coś się dzieje, ogarnij się chłopie- nakrzyczałem na siebie.
-Masz racje- przyznałem na głos, jak dobrze czasem samemu ze sobą porozmawiać.
-Mówiłeś coś?- krzyknęła Gabriela z łazienki
-Nie nie, przesłyszałaś się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz