wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział 36


(oczami Gabi)
Harry nie przywiązał jakieś wielkiej uwagi do mojego sacrum, bardziej skupił się na skarceniu mnie za nie odbieranie telefonu, biedaczek się martwił. Wytłumaczyłam mu co zaszło dzisiejszego dnia, kiedy opowiadałam całą historie posmutniałam, nie wiem dlaczego dopiero po takim długim czasie, ale uświadomiłam sobie, że znowu stracę moich rodziców, odzyskałam ich na zaledwie dwa dni, tak w pełni odzyskałam, faktycznie podczas kiedy chorowałam też się zmienili, ale i tak nie było to czego chciałam, a teraz? Jest idealnie i to stracę, bo wyjadą, będą daleko ode mnie, może nie na drugim końcu świata, ale daleko, tak mało czasu miałam, żeby się nimi ‘nacieszyć’ . Harold chyba zauważył to jak się czuje.
-co jest?- zapytał i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem
-no bo wiesz, teraz zaczęło być tak dobrze z rodzicami, a oni wracają, będę za nimi tęsknić, tyle lat musiałam żyć z tymi gburowatymi rodzicami, a teraz kiedy są tacy kochani przeprowadzają się, jakoś tak, no wiesz- wyżaliłam się, już chciałam się rozpłakać, ale wtedy mój chłopak przedstawił mi swój błyskotliwy pomysł, który musiał przed chwilą wymyśleć. Polegał on na rodzinnym wyjeździe, wszyscy razem, dosłownie wszyscy, rodziny chłopaków z 1D, moi i Pauli. To było genialne, od razu zleciałam razem z nim na dół, powiadomić rodziców o tym co wymyślił mój boski chłopak. Nie wiedziałam jaka będzie ich reakcja, bo nigdy czegoś takiego nie robiliśmy, zazwyczaj na wyjazdy jeździliśmy osobno, ja ze znajomymi, a Oni sami. Ku zdziwieniu byli zachwyceni, tata nawet zaproponował nam wyjazd do naszej Villi w Barcelonie. Szybko podjęliśmy działania, Harry zajął się chłopakami, a ja Paulą. Wyjełam telefon i zadzwoniłam do niej.
-Siemanko, mamusiu, jak się czujesz?- przywitałam ją radośnie, humor poprawił mi się tak niesamowicie.
-Przestań mnie nazywać mamusią, tak sobie, nadal nie powiedziałam mamie o ciąży, nie wiem kiedy mam to zrobić- żaliła się przyjaciółka
-to mam dla Ciebie dobrą wiadomość, powiedz swojej mamie, że za tydzień wyjeżdżamy wszyscy razem do Hiszpanii, taki wieeeelki rodziny wyjazd, co Ty na to? – opowiedziałam jej o planie i czekałam na pozytywną reakcje
-No nie wiem czy to dobry pomysł- mówiła zrezygnowana
-Mało mnie to obchodzi, tam będziesz miała okazję pogadać z mamą, jutro do was przyjadę i dam wam bilety- postanowiłam za nią i się rozłączyłam, wiem ze gdybym tego nie zrobiła, nie postawiła na swoim wykręcałaby się tysiącami wymówek.
-Paula załatwiona, a Ty jak tam- zwróciłam się do Hazzy, który właśnie skończył rozmawiać przez telefon
-Wszyscy się zgodzili, zadzwonią do rodzin i przekażą im plany- uśmiechnął się i objął mnie w pasie- jestem boski- posłodził sobie
-oj jesteś- dałam mu delikatnego buziaka z racji tego, że obok siedzieli moi rodzice
Przez następny tydzień byłam zabiegana, kupowałam bilety, jakieś letnie ubrania, wszystkie niezbędne rzeczy na wyjazd, nawet nie zauważyłam kiedy szybko minął czas i znalazłam się już w samolocie lecącym do Barcelony.
Lot nie trwał długo, wylecieliśmy rano, a na miejscu byliśmy już popołudniu, czyli była szansa, żeby wieczorem gdzieś wyskoczyć i się zapoznać. Do tej pory poznałam jedynie mamę Louiego, była przemiła, a z rodzicielką Harrego przywitałam się objęciami.
Ja i Harry zajęliśmy moją ulubioną sypialnie, oczywiście tata stawiał opory, ale nie zwróciłam na nie uwagi, lubiłam rządzić, a on dobrze o tym wiedział i wybaczał mi to. Ja i mój ukochany przywitaliśmy Hiszpanię w bardzo miły sposób, a mianowicie namiętnymi pocałunkami na naszym ogromnym łóżku.
-Kochanie, nie chce tego przerywać, ale przyjechaliśmy, żeby pobyć z rodziną, chodź zobaczymy jak się mają inni- zeszłam z Harrego z wielkim bólem, ale musiałam pamiętać o priorytetach
-Sama zaczęłaś- wyśmiał mnie
-osz ty, tak pogrywasz? Okej, teraz zapomnij o jakim kol wiek pocałunku, nawet najzwyklejszym buziaku- strzeliłam focha, oczywiście na żarty, nigdy nie wytrzymałabym więcej niż kilka godzin bez czułości z moim mężczyzną , lecz lubiłam się z nim drażnić.
-No weź- złapał mnie i objął i zaczął miziać nosem po szyi
-NIEEE- roześmiałam się i wyrwałam z jego objęć.
czas wszystkich zebrać, pomyślałam. Wyjęłam megafon z torby i kierowałam się do drzwi od pokoju, kiedy stanął przede mną Hazz z grymasem zdziwienia na twarzy.
-Eee, wzięłaś megafon, serio?- pytał nie dowierzając w to co widzi
-Oczywiście, że tak, a jakbyś chciał zebrać  27 osób w jedną grupe bez takiego wynalazku jak megafon?!- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, byłam całkowicie poważna, sama sobie przyznałam sobie miano organizatora rozrywki i postanowiłam solidnie wypełniać swoje zadania. Harry nic nie powiedział tylko zaczął się śmiać i ustąpił mi dorgi, zignorowałam jego reakcje, dla mnie to wielka frajda, wszystko organizować, zawsze lubiłam takie rzeczy, jak już mówiłam, lubie rządzić. Zeszłam na dół i stanęłam w głównym holu. Włączyłam megafon i zaczęłam swoją przemowę.
-UWAGA! Wszyscy zbieramy się za 5 minut w jadalni i nie obchodzi mnie co robicie, jestem okropnym organizatorem i macie robić to co mówie, weźcie ze sobą plecaki i wygodne buty idziemy zwiedzać tutejsze pagórki. – skończyłam mówić i usłyszałam okrzyki niezadowolenia, nawet dosłyszałam się głosu Nialla, który darł się ‘no chyba cię powaliło’.
-tak Niall, powaliło mnie, widzimy się za 5 minut, czas start, kto się spóźni biega 10 okrążeń wokół domu i nie obchodzi mnie czy jest dorosły czy nie- ogłosiłam i wyłączyłam megafon, usiadłam przy stole w jadalni i oczekiwałam na resztę. Wszyscy przyszli zgodnie z moim poleceniem, musiałam ich nieźle wystraszyć, wszyscy oprócz Harrego. Przyszedł do na ‘na luzaku’ po 10 minutach i nawet się nie wytłumaczył, rozwścieczyło mnie to.
-Witam pana spóźnialskiego, zgodnie z umową, biegasz 10 okrążeń, miłego biegania- powiedziałam z ironią i wskazałam mu kierunek drzwi tarasowych
-no chyba nie będziesz MI kazać biegać, kochanie…- błagał o błogosławieństwo, ale ja się nie dałam.
-Każdego dotyczą zasady, nie masz żadnych ulg- powiedział surowo, kiedy zobaczyłam jego minę jak łapie za klamkę drzwi nie wytrzymałam i zaczęłam się tak mocno śmiać, że się wywaliłam.
-Boże, powinnam- ledwo wyduszałam z siebie słowa- zostać aktorką, naprawdę sądzicie, że kazałabym wam chodzić po górkach? Hahaha, no nie mogę, Paula, że Ty się nie poznałaś? – mówiłam wciąż się śmiejąc, tak kochałam wkręcać ludzi, dobrze mi to wyszło, nieprawdaż?
-Jasne, że się poznałam, pomogłam Ci tylko wszystkich wkręcić- podeszła do mnie z uśmiechem i przybiła piąteczkę.
-Więc co robimy? Tak naprawdę? – spytała mama Zayna, która śmiała się razem z nami. Ulżyło mi, że większość dorosłych zareagowała na mój mały żarcik śmiechem, nie chciałabym jakiś nieprzyjemności i gburowatych rodziców. Jeśli śmieją się z moich wkrętów to znaczy, że ten wyjazd będzie udany.
-Myślałam o wyjściu do jakieś restauracji, albo klubu? Wie pani takie zjednanie pokoleń- uśmiechnęłam się serdecznie, chciałam żeby wszyscy dobrze się bawili.
-Brzmi świetnie- zareagował tata Niallera
-Super, a jak na to reszta?- zapytałam, a wszyscy się zgodzili. To na pewno będzie dobry wyjazd. – no dobrze, skoro wszyscy się zgadzają to widzimy się tutaj o 20- powiedziałam i nasza wielka rodzinka rozeszła się do pokoi.
Zostałam tylko ja i Niall. Przypomniała mi się ostatnia nasza rozmowa, to była dobra okazja, żeby ją dokończyć, on coś przede mną ukrywał, a ja musiałam się dowiedzieć co to było.
-Niall, nie myśl że zapomniałam- podeszłam do niego, szukał własnie czegoś w lodówce.
-Ale o czym?- udawał, że nie wie o co chodzi
-Dobrze wiesz o czym, nasza ostatnia rozmowa w MSC, ukrywałeś coś, mów, o co chodzi- kazałam mu, jeśli coś się stało, chciałam mu pomóc w końcu przyjaźniliśmy się, a ja zrobiłabym wszystko dla każdego moja przyjaciela.
-A jak nie powiem, to karzesz mi biegać wokół domu?- zapytał wyśmiewczo
-dokładnie tak, więc lepiej mów- zachęcałam go. Jak wielki sekret musiał to być skoro tak wymigiwał się od zwierzenia.
-to nie takie proste- odpowiedział zamykając lodówkę, wziął sobie kawałek szynki, mase kabanosów i usiadł w salonie.
-jak to nie? No proszę powiedz o co chodzi, martwie się o Ciebie- przybliżyłam się do niego, a on spojrzał na mnie, dopiero teraz zauważyłam jakie ma piękne oczy, takie niebieskie, duże, jak mogłam wcześniej nie zwracać na nie uwagę?
-Gabi..Ja Cię..-zaczął mówić, ale nie było dane mu skończyć bo do pokoju weszła siostra Harrego, krzywo się na nas spojrzała i usiadła na kanapie obok. Wyczuwałam, że miała jakiś problem i to do mnie, dziwnie się czułam w niej towarzystwie, więc chciałam jak najszybciej się ulotnić z tego pomieszczenia.
-Niall, może się przejdziemy? Mamy jeszcze troche czasu przed wyjściem- zaproponowałam, wszystko tylko żeby nie czuć na sobie wzroku Gemmy.
-Dobrze- zgodził się, wstał z kanapy i wyszedł, a ja poszłam za nim.
miał tak szybkie tempo, że kiedy wyszłam był już daleko od domu, musiałam go dogonić.
-Niall czekaj! – krzyknęłam za nim, bieganie strasznie mnie męczyło, wciąż zostało mi coś po chorbie, za szybko się męczyłam- Gemma przerwała Ci- wyrównałam z nim krok- dokończ proszę
-Może to dobrze, że mi przerwała, powiedziałbym coś czego bym żałował- uśmiechnął się smutno, miał taki przyjemny uśmiech, mogłam na niego patrzeć godzinami. Gabi ogarnij się! Masz chłopaka, jest nim Harry, nie Niall, Niall to najlepszy przyjaciel Twojego CHŁOPAKA! Podkochiwanie się w przyjaciołach nie jest dobre, uwierz mi.- pouczałam samą siebie.
-Nie, dlaczego, proszę powiesz- prosiłam go, ciekawość mnie rozdzierała od środka, tak bardzo chciałam wiedzieć co się dzieje w jego głowie.
-Lepiej nie, Gabi to skomplikuje wiele spraw- powiedział i wlepił wzrok w chodnik, wsadził ręce do kieszeni, a ja podeszłam bliżej, nie wiem co mną kierowało, po prostu poczułam impuls, że musze to zrobić.
-Proszę powiedz- złapałam go za brodę i uniosłam jego głowe, tak żeby patrzył na mnie, jak już mówiłam nie wiem co mną kierowało.
Patrzył na mnie przez chwile, w jego oczach był smutek, żal, cierpienie. Co mogło być temu chłopakowi, przecież miał wszystko…
-Gabi ja…
-Ty?
-Kocham Cię- powiedział szybko i pocałował mnie z dużą mocą.
nie wiedziałam co się własnie dzieje, ale….odwzajemniłam pocałunek, chciałam tego,  chiałam tego pocałunku, usłyszeć te słowa od Niallera , przecież od początku wiedziałam o co mu chodzi, że czuje coś do mnie, ale nie , oczywiście, musiałam usłyszeć to z jego ust. Głupia ja.
Po dłużej chwili blondyn się ode mnie odsunął.
-Dlaczego? Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek? –zapytał będąc w szoku
-Nie wiem, chciałam tego- powiedziałam i zastydziłam się, właśnie zdradziłam swojego ukochanego, jak mogłam, dlaczego jestem taką idiotką?!
-I co teraz z tym zrobimy? – zapytał z nadzieją w głosie Irlandczyk, wiedziałam na no liczy, chciał ze mną być, być przeze mnie kochany, móc przytulać kiedy będzie chciał, ale ja nie mogłam mu tego dać.
-Nie wiem- w tym momencie nie potrafiłam powiedzieć nic innego, nie wiedziałam co będzie się działo dalej, jak potoczy się moja historia z Niallem, nie wiedziałam nic oprócz tego, że robie źle.

2 komentarze:

  1. No to teraz się porobiło. Rozdział zaskakujący. I zapraszam na mojego nowego bloga: http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń