wtorek, 14 lutego 2012

Rozdział 3


(oczami Harrego)
Kiedy zobaczyłem co ta dziewczyna wyprawia na scenie, jej pewność siebie, oddanie, byłem w ciężkim szoku, nawet fakt, że jestem sławny i moją muzyke podziwia pół świata mi nie pomagał, nie mógłbym jej pokonać, była za dobra. Jej więź z publiką była niezniszczalna, śpiewała, tańczyła, prezentowała się jakby robiła to od urodzenia. Nagle muzyka ucichła i rozległ się kilku minutowy aplauz, stałem jak wryty, przecież tylko się ośmiesze wychodząc na tą scenę, chcąc ją przebić.
-i co Harruś przebijesz to? – usłyszałem jej słowa kierowane do mnie, ale nie potrafiłem odpowiedzieć, byłem jak w transie, zaczarowany jej umiejętnościami. Nagle podszedł do mnie Louis.
-Stary powiedz coś, zrób coś, ta dziewczyna właśnie Cię przed wszystkimi ośmiesza, wyjdźże na tą scene- wybudził mnie krzycząc
-Jak mam wyjść na scene po takim czymś? Nie mam z nią szans?
                -Czy ja dobrze słysze? Harry Styles właśnie powiedział, że nie ma szans, że podda się bez walki? – zapytał będąc w szoku
                -A co w tym takiego, nie zawsze musze wygrywać?- powiedziałem obojętnie nadal wpatrując się w moją rywalkę, która stała na scenie i uśmiechała się dumnie
-O nie! Nie ma opcji, idziesz tam- i popchnął mnie pod samą scene
Wszedłem wystraszony, tak jakbym pierwszy raz miał śpiewać przed publicznością, a przecież grywałem koncerty dla dużo większej ilości ludzi, ale tu czułem, że jestem z góry przegrany,  ona tu rządziła, jej przyjaciółka miała racje.
- Cześć ludzie- powiedziałem ukrywając przerażenie i udawałem pewnego siebie- WOW, kobieto świetny występ- uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią z podziwem, patrzyła na mnie wzrokiem prawdziwej uwodzicielki, która wiedziała, że ma nade mną władze, Boże, była taka piękna- Jestem pod wielkim wrażeniem, chyba nie uda mi się tego przebić, chyba, że pozwolisz mi zaprosić na scene moich przyjaciół i damy popisowy numer One Direction, co Ty na to?- zapytałam cwaniacko, przez chwilę się nad czymś zastanawiała, a następnie uśmiechnęła się i zabrała mi mikrofon
                -Rób co chcesz, będziecie musieli się ostro postarać- powiedziała z gracją, ale i z nutką niegrzeczności w głosie.
-No dobra, chłopaki chodźcie  na scene, show must go one- powiedziałem przez mikrofon i po chwili na scenie u mego boku pojawili się moi kumple- Pokażemy tutejszym klubowiczą na co nas stać? – odpowiedzieli zgodnie ‘yeah buddie’ , podszedłem do dj i powiedziałem co ma zagrać.
Z głośników wydobyła się muzyka do ‘Stole My heart’ i zaczęliśmy szaleć na scenie, a publiczność razem z nami. Ku własnemu zdziwieniu zaakceptowali nas i świetnie się bawili, ale nadal nie było takie szału jak podczas występu bogini. Kiedy skończyliśmy, publiczność nagrodziła nas brawami, a rywalka pojawiła się na scenie z mikrofonem.
-No chłopaki, musze przyznać niezły występ, ale nadal niech publiczność zdecyduje- powiedziała i przekazała mikrofon dj’owi
-No dobra ludziska, teraz decydujecie, dajcie jak najwięcej z siebie , Gabi, wystąp, brawa dla niej- powiedział dj, a ludzie zaczeli się drzeć, piszczeć klaska, gwizdać, stworzyli niesamowity hałas, nie mieliśmy szans, ale przynajmniej wiedziałem jak nazywa się piękność, Gabi, Gabriela, tak namiętnie, idealnie dla niej.
-woow, to było coś, teraz aplauz dla chłopaków- ludzie zaczeli klaskać , krzyczeć, gwizdać, ale nie tak jak za pierwszym razem, to było do przewidzenia, musiałem się pogodzić się z porażką i zapomnieć o Gabrieli.
- przykro mi chłopcy, ale zdecydowanie wygrała Gabi, ale brawo za odwagę- pocieszał nas DJ, schodzą ze sceny dostaliśmy brawa dla otuchy, po chwili, muzyka zaczęła dalej grać i wszyscy zapomnieli o tym co wydarzyło się przed chwilą.
Podeszła do mnie zwyciężczyni
-Przykro mi, ale ostrzegałam- powiedziała namiętnie
-Tak, spoko, jakoś przeżyje, porażkę na oczach ponad setki osób- powiedziałem smutno
-ohh, biedactwo, wiesz, niby wygrałam, ale kto wie, może się jeszcze kiedyś spotkamy- roześmiała się i odeszła, znikając. Co one mają z tym znikaniem? Podszedłem do chłopaków i powiedziałem, żebyśmy się już zbierali, wszyscy się zgodzili i wyszliśmy z klubu, wracając do domu, nie mogłem przestać o niej myśleć, o jej tajemniczym spojrzeniu, o uśmiechu, a jej głos wciąż rozbrzmiewał mi w głowie, jej ruchy, wszystko było takie idealne, niesamowite. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że prawdopodobnie nigdy już jej nie spotkam, a nawet jeśli to nie poznam.  Chłopaki starali się mnie pocieszyć, ale niekoniecznie im to wychodziło. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, ze zapomniałem jaki był cel naszego wyjścia.
-Liam, stary, zapomniałem zapytać ile lasek wyrwałeś? – zapytałem ożywiony
-  W sumie przewinęło się kilka, ale jedna szczególnie przyciągnęła moją uwagę, była jakaś taka…-mówił zafascynowany
-wyjątkowa?- dokończyłem za niego
-Tak, dokładnie! Inna niż wszystkie, nie rzucała się na mnie, tylko traktowała normalnie.- mówił rozmarzony
- a dała Ci chociaż numer? – zapytał roześmiany Zayn
-owszem, kazała zadzwonić- powiedział dumny
-zadzwonisz? – spytał Niall
-oczywiście ze tak, nie ominę okazji poznania takiej dziewczyny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz