piątek, 17 lutego 2012

Rozdział 17

(oczami Harrego)
Pojechaliśmy po Gabi moim samochodem, siedziałem z nią z tyłu i byliśmy do siebie przytuluni, uwielbiałem jej bliskość,  czując jej ciepło czułem się spełniony, wiedziałem, że nad czymś rozmyślała.
Przybliżyła się do mnie i wyszeptała na ucho:
-Skarbie, nie to, że jestem zazdrosna- zaczęła- ale co Cię łączyło bądź łączy z Caroline ?- jej pytanie nie spodobało mi się, ale jej szept sprawił, że poczułem sie jakby coś mną potrząsnęło.
-Po pierwsze łączyło! Po drugie zrób tak jeszcze raz, szepnij mi coś, to takie fajne- chciałem jak najszybciej zmienić temat, bałem się tego pytania z jej strony, nie wiedziałem co jej powiedzieć, prawda nie była za kolorowa, a kłamać też nie chciałem.
-Dobrzeee- powiedziała znowu swoim nieziemskim szeptem, już sądziłem, że udało mi się wyrwać ją z tematu Caroline, ale niestety- ale nie zmieniaj tematu- dodała już normalnym zciszonym, srogim głosem
musiałem być wobec niej szczery, jeśli mnie akceptuje to miejmy nadzieje, że takiego jaki jestem i ze wszystkimi błędami, jakie popełniłem wcześniej, poza tym nie chciałem jej okłamywać i tak by się prędzej czy później dowiedziała.
-Ech, naczytałaś się tych wszystkich głupot, ale dobrze powiem Ci wszystko- szeptałem do niej, starając się zachowywać totalny spokój- z Caroline łączył mnie tylko seks, zrobiliśmy to może z dwa razy, ona się we mnie zakochała, a ja uznałem, że jest za mnie za stara, a potem zobaczyłem Cię w klubie i zapomniałem już o istnieniu tej desperatki- błagam, błagam, niech nie będzie zła, niech się z tym pogodzi, proszę proszę.
-ŁAŁ, tylko seks? Nie podejrzewałam, że taki jesteś- musiało ją to ruszyć, zwłaszcza po tym co przeżyła. Super wyszedłem na dupka i ruchacza.
-Przestań, ona sama na to nalegała, ja niczego nie proponowałem, ale kiedy dojrzała kobieta zaczyna Cię rozbierać to ciężko jest odmówić…- mówiłem samą prawdę. Wtedy byłem sam, jestem przecież facetem, potrzebuje tego i owego i mimo że nie jestem z tego dumny, to cóż nie pozbędę się swojej natury, a w Caroline pociągało mnie coś, była dojrzałą kobietą a ja zwykłym dzieciakiem a mimo to, mnie chciała, mając z nią epizodzik czułem się mężniej.
-OK. ! nie chce tego słuchać, koniec tematu! Czyli teraz już nic a nic nie ma?- spojrzała mi w oczy, oczekując wyznania najprawdziwszej prawdy
-TAK! Tylko Ty! I pamiętaj, Ciebie nigdy nie będę do niczego nakłaniał, sama zdecydujesz kiedy co nastąpi, ok?- powiedziałem tego co oczekiwała, zgadzało się to całkowicie z tym co czułem. Nie chciałem jej do niczego zmuszać, chociaż musze przyznać seks z nią, byłby spełnieniem moich najskrytszych marzeń, ale musiałem czekać i nie przeszkadzało mi to bo ją kochałem. Tak, kochałem ją , byłem tego w zupełności pewny.
-Ok.- z uśmiechem na ustach pocałowała mnie, jak zwykle ze swoją namiętnością, którą tak uwielbiałem.
Chłopcy przysłuchiwali się nam cały czas, kiedy tylko zobaczyli pocałunek jak zwykle zrobili swoje ‘uuu’, mieli niezłe przedstawienie.
Dojechaliśmy do klubu i usadowiliśmy się w naszym stałym miejscu, czyli loży dla VIPów. Od razu skoczyłem z Liamem po drinki, w końcu było co opijać.
- Liam, powiedz Ty mi, jak to jest, że umiesz się powstrzymać od picia patrząc na nas i jeszcze kupując nam alkohol? – zapytałem mojego kumpla, który nie mógł pić z powodów zdrowotnych
-Po prostu wiem, że jak się napije to mogę umrzeć. Sądzę, że alkohol nie jest, aż taki zajebisty, żeby móc tracić przez niego życie- odpowiedział roześmiany
-Racja. A jak tam między Tobą i Paulą? Widzę, że jesteście nierozłączni
-Tak, jest świetną dziewczyną. Własnie chciałem Ci podziękować, ale nie było jakoś okazji, gdyby nie Twój opieprz nie zdecydowałbym się i teraz zapewne kłóciłbym się znowu z Daniell, dzięki stary, serio.- poklepał mnie po plecach z wdzięcznością
-Nie ma sprawy, ciesze się Twoim szczęściem – serio tak było, Liam jest tak dobrym człowiekiem, że zasługuje na wszystko co najlepsze, a przyjaciółka mojej dziewczyny tym jest, no oprócz tego sekretu, który skrywa, nie ważne, nie zamierzałem się tym dziś już więcej zadręczać.
Gabi bawiła się w najlepsze na parkiecie, nie zchodziła z niego przez ponad godzine, tańczyłem z nią kilka razy, ale nie wyrabiałem, była świetną tancerką, o wiele za dobrą jak dla mnie.
Wznosiłem z chłopakami toasty i opowiadaliśmy śmieszne historie, ogółem świetnie się bawiliśmy, kiedy Niall zapatrzył się w jeden punkt i zrobił przerażoną minę.
-Niall co jest? – zapytała go Paulina
- Harry, czy to nie Caroline trzyma za ramię Gabi? – mówił niepewnie, cały zdenerwowany
-Co?! – odwróciłem się momentalnie i wtedy zobaczyłem swoją ukochaną zwijającą się z bólu i upadającą na ziemie. Podbiegłem do niej najszybciej jak umiałem, drząc się jak psychicznie chory, wziąłem ją w ramiona, była nie przytomna i cała we krwi- Szybko! Dzwońcie na pogotowie, SZYBKOOOO! – darłem się histerycznie i płakałem. Podniosłem głowe, żeby zobaczyć co się dzieje, bo słyszałem krzyki, to Caroline tak krzyczała, z bólu, leżała na ziemi a na niej siedziała Paulina, która okładała ją pięściami, była furii, zachowywała się jak opętana, Liam zaczął ją odciągać od legającej, a Zayn trzymał Caroline, która i tak nie miała siły się ruszać, pewnie więził ją aby mieć pewność, że nie ucieknie.
Pogotowie i policja przyjechali po 15 minutach i zabrali moją umierającą dziewczyne do szpitala, a zbrodniarza na komendę. Wszyscy pojechaliśmy do szpitala. Gabi od razu zabrali na sale operacyjną, więc siedzieliśmy na korytarzu czekając na jaką kol wiek informacje. Paulina, która już ochłonęła wypłakiwała się w ramię swojego chłopaka, Lou siedział obok mnie, przytulał i starał pocieszyć.
Niall i Zayn poszli po kawe i zadzwonić do rodziców Gabrieli, ja nie byłem w stanie.
To wszystko moja wina! Gdybym nie zabrał jej do klubu, nie siedzielibyśmy tu teraz, gdybym nigdy nie umawiał się z tą psychopatką Caroline, też by tu nas nie było. Boże, jak ja mogłem do tego wszystkiego dopuścić, nie powinien zostawiać jej chociaż na chwile samej. Zacząłem płakać.
-Harry, proszę nie płacz, wszystko będzie dobrze, zobaczysz, ona będzie żyła, będzie taka jak wcześniej- szeptał mi Lou, który sam zaczynał płakać, nie wiem czy to przez to że ja byłem smutny, czy aż tak polubił moją wybrankę, ale jakoś nie obchodziło mnie to w tej chwili. Na korytarz wbiegli rodzice, jej zapłakana mama podbiegła do Pauli, a ta uścisnęła ją jak najmocniej.
-Operują ją już godzine- ledwo mówiła przyjaciółka, była taka zrozpaczona
-Jak to się stało? Kto ją zaatakował- zadawał pytania jej ojciec
Uznałem, że to czas na mnie, aby się przedstawić i wszystko zobrazować, wiedziałem, że jej rodzice mnie znienawidzą, bo uznają że to wszystko przeze mnie i mieli racje, ale musiałem być facetem.
-Moja była – wstałem i podszedłem do przerażonych rodziców
-A ty jesteś…?- zapytała Pani Lustyk
-Harry Styles, jej chłopak- wystawiłem rękę w strone Pana Lustyka
-A tak, Harry, z tego zespołu, który miał nagrywać piosenkę z naszą ksieżniczką, powiedz mi Harry jak to się stało- zapytał zmartwiony
Opowiedziałem mu całą historię, a on tylko patrzył przerażony, w sumie niewiele miałem mu do powiedzenia, nie wiedziałem co tam się stało, nie wiedziałem dlaczego Gabi została zaatakowana, mogłem się jedynie domyślać,  z zazdrości, z wielkiej zazdrości psychicznie zakochanej desperatki.
-Naprawdę państwa przepraszam, to moja wina, wiem o tym, powinien jej pilnować, ale nie wiedziałem, że z zazdrości można być zdolnym do takich czynów, że można chcieć kogoś zabić- do moich oczu naleciały znowu łzy, nie mogłem ich powstrzymać, nagle poczułem, że mama Gabi mnie przytula.
-Nie martw się chłopcze- mówiła mi do ucha- nie Twoja wina, nie chciałeś tego, nie da się wszystkiego przewidzieć. – klepała mnie po plecach
-Dopilnuje, żeby ta wariatka zgniła w więzieniu- powiedział gniewnie Pan Lustyk i wyszedł na zewnątrz dzwoniąc do kogoś.
Zayn i Niall wrócili z jedzeniem i ciepłymi napojami, siedzieliśmy na korytarzu i czekaliśmy, aż operacja się skończy.  Byłem tak załamany, że nie miałem nawet siły ponieść głowy, ale wtedy usłyszałem śpiew, to był Louis zaczął śpiewać ‘i always have a hope…’ dołączyli do niego Zayn, Niall a potem Paula z Liamem, wszyscy śpiewali balladę, a szpitalny korytarz przepełniała  nadzieja, mimo tej tragicznej sytuacji ta chwila miała w sobie tyle magii, nagle poczułem jakąś siłe wewnątrz mnie i dołączyłem do reszty, śpiewaliśmy płacząc, wtedy wyszedł lekarz, podbiegłem do niego.
-Co z nią?! – naskoczyłem na niego, nie panowałem nad sobą
-Straciła wiele krwi, jej stan jest poważny, ale będzie żyć- powiedział poważnie
Gdy usłyszałem ostatnie słowa, uśmiechnąłem się mimo woli. MOJA KRÓLOWA BĘDZIE ŻYĆ! Będzie ze mną, będę mógł dalej ją przytulać, całować, rozśmieszać.
-Ale jest jeszcze coś- lekarz zaczął mówić smutnym tonem, a ja zbladłem- pacjentka jest w śpiączce i nie wiemy kiedy się obudzi, przykro nam- powiedział ze spuszczoną głową i odszedł
Słysząc to upadłem na kolana. nie, nie, nie. Nie wiadomo kiedy się obudzi, śpiączka, nie! Zacząłem wyć, wszyscy do mnie podbiegli i zaczęli uspokajać, ale nie wychodziło im to dobrze.
-Lou, wyprowadź go stąd szybko- krzyknęła Paulina, która sama było zrozpaczona, ledwo trzymała się na nogach
Louis wyprowadził mnie przed szpital i posadził na ławce.
-Harry, ona się obudzi! – krzyczał do mnie, sam płacząc
-ALE JA JĄ KOCHAM, ROZUMIESZ, KOCHAM!!!!!- krzyczałem uderzając pięściami we własne uda, nie czułem bólu.
-Wiem to, ja to wiem, ona się obudzi. ! – powiedział mój przyjaciel i przytulił mnie.

Minęły 3 miesiące, zawiesiliśmy działalność naszego zespołu, co zdenerwowało wszystkich fanów, ale rozumieli nas, a zwłaszcza mnie. Gabi wciąż była w śpiączce i nie zapowiadało się na to, aby się wybudziła. Sąd skazał Caroline na 25 lat więzienia, za usiłowanie popełnienia morderstwa i posiadanie przy sobie narkotyków ciężkich, w noc w klubie była pod wpływem.
W szpitalu bywałem codziennie, siedziałem po kilkanaście godzin, często zostawałem na noc, wciąż tkwiąc w nadziei, że Gabi chociaż ruszy palcem. Byłem w szoku, ale moja miłość do niej nie wygasła ani troche, nie wiem czy poczucie winny dawało taki efekt, ale liczyłem że to nie to, że to prawdziwa miłość.
Pewnego dnia siedzieliśmy z chłopakami i Paulą wokół łóżka mojej dziewczyny i rozmawialiśmy z nią normalnie, lekarz zalecał, żeby do niej mówić, na początku wydawało mi się to dziwne, ale później zdałem sobie sprawę, że mam taką potrzebę, aby z nią rozmawiać. Wspominaliśmy właśnie pierwszy dzień jak się poznaliśmy w klubie, śmiałem się do Pauliny, że nigdy nie zapomnę tego jak powiedziała ‘współczuje przegranej…ona zawsze dostaje to co chce’ i jej niespodziewane znikniecie.
-Paula, powiedz mi , jak wy dziewczyny to robicie, że udaje się wam tak zniknąć? – śmiałem się, nie wiem jak mi się to udawało w tej sytuacji, ale będąc wśród moich najlepszych przyjaciół, którzy wspierali mnie przez ten cały czas, czułem się dobrze.
-Nie wiem o co Ci chodzi, ja po prostu podeszłam, powiedziałam to co chciałam i odeszłam, a to znikanie musiałeś sobie ubzdurać- śmiała się, ona też ciężko znosiła stan swojej przyjaciółki, przesiadywała tu prawie tyle samo czasu co ja.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Niall wyją gitarę z pokrowca.
-no to może odrobina muzyki? – uśmiechnął się i zagrał pierwszy akord piosenki Gabi, ballady, którą miała nagrać z nami następnego dnia, gdyby nie ta napaść, byłaby już zapewne sławna. Znaleźliśmy piosenkę, na pianinie w Sali prób, zapewne zostawiła ją tam, kiedy ostatni raz tam byliśmy. Piosenka była niesamowita, wszystkim nam bardzo się spodobała, czekaliśmy tylko na to, aż moja bogini się obudzi, aby móc nagrać ten utwór i wrócić do show-biznesu w wielkim stylu.
Zaczęliśmy śpiewać i uśmiechać się, jak zawsze trzymałem rękę na dłoni śpiącej królewny, w pewnym momencie, kiedy w piosence powinno być solo moje i Gab, poczułem uścisk, myślałem, że uroiłem to sobie, ale po chwili poczułem następny, patrzyłem zszokowany na swoją rękę, a reszta zamilkła.
-Harry, co jest? – zapytał wystraszony Zayn
-Ona mnie uścisnęła!- wykrzyczałem szczęśliwy
-Jesteś pewien? Może Ci się wydawało- powiedział spokojnie Loui
-Nie wydawało mi się, chyba wiem co czuje- powiedziałem gniewnie i w tym momencie cała aparatura, do której była podłączona Gabi zaczęła wariować i piszczeć.
-SZYBKO BIEGNIJCIE PO LEKARZA- krzyczał Liam.
Do Sali wbiegł doktor z dwoma pielęgniarkami.
-Co się stało ?- krzyknął podchodząc do pacjentki
-Uścisnęła mnie za rękę, a potem zaczęło wszystko piszczeć- powiedziałem wystraszony, nie wiedziałem co się dzieje, tak bardzo bałem się, że coś jej się stanie, że nie przeżyje, a tego bym nie zniósł, nie dałbym rady
-Wyjdzie stąd- powiedziała pielęgniarka i wyrzuciła nas za drzwi.
Czekaliśmy na korytarzu chodząc w kółko, do Sali wbiegało coraz to więcej lekarzy i pielęgniarek, aż w końcu po godzinie wszyscy wyszli.
-Jak ona się czuje?- uprzedziła mnie pytaniem Paulina
-Może sama wam powie- powiedział z uśmiechem lekarz- ale spokojnie bo jest bardzo słaba.


Nie wierzyłem w to co słysze, ona żyje a nie dość że żyje to jest przytomna, byłem taki szczęśliwy, nic piękniejszego teraz nie mogło mi się przytrafić.


2 komentarze:

  1. Na szczęście przeżyła. Rozdział jak zwykle świetny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uf... Przeżyła... Całe szczęście... Super rozdział... Czekam na dalszy ciąg :)
    @KatarzynaNikiel
    www.wakacyjne-love-story.com

    OdpowiedzUsuń