(oczami Harrego)
Pojechaliśmy po Gabi moim samochodem, siedziałem z nią z tyłu i byliśmy do
siebie przytuluni, uwielbiałem jej bliskość,
czując jej ciepło czułem się spełniony, wiedziałem, że nad czymś
rozmyślała.
Przybliżyła się do mnie i wyszeptała na ucho:
-Skarbie, nie to, że jestem zazdrosna- zaczęła- ale co Cię łączyło bądź łączy z
Caroline ?- jej pytanie nie spodobało mi się, ale jej szept sprawił, że
poczułem sie jakby coś mną potrząsnęło.
-Po pierwsze łączyło! Po drugie zrób tak jeszcze raz, szepnij mi coś, to takie
fajne- chciałem jak najszybciej zmienić temat, bałem się tego pytania z jej
strony, nie wiedziałem co jej powiedzieć, prawda nie była za kolorowa, a kłamać
też nie chciałem.
-Dobrzeee- powiedziała znowu swoim nieziemskim szeptem, już sądziłem, że udało
mi się wyrwać ją z tematu Caroline, ale niestety- ale nie zmieniaj tematu-
dodała już normalnym zciszonym, srogim głosem
musiałem być wobec niej szczery, jeśli mnie akceptuje to miejmy nadzieje, że
takiego jaki jestem i ze wszystkimi błędami, jakie popełniłem wcześniej, poza
tym nie chciałem jej okłamywać i tak by się prędzej czy później dowiedziała.
-Ech, naczytałaś się tych wszystkich głupot, ale dobrze powiem Ci wszystko-
szeptałem do niej, starając się zachowywać totalny spokój- z Caroline łączył
mnie tylko seks, zrobiliśmy to może z dwa razy, ona się we mnie zakochała, a ja
uznałem, że jest za mnie za stara, a potem zobaczyłem Cię w klubie i
zapomniałem już o istnieniu tej desperatki- błagam, błagam, niech nie będzie
zła, niech się z tym pogodzi, proszę proszę.
-ŁAŁ, tylko seks? Nie podejrzewałam, że taki jesteś- musiało ją to ruszyć,
zwłaszcza po tym co przeżyła. Super wyszedłem na dupka i ruchacza.
-Przestań, ona sama na to nalegała, ja niczego nie proponowałem, ale kiedy
dojrzała kobieta zaczyna Cię rozbierać to ciężko jest odmówić…- mówiłem samą
prawdę. Wtedy byłem sam, jestem przecież facetem, potrzebuje tego i owego i
mimo że nie jestem z tego dumny, to cóż nie pozbędę się swojej natury, a w
Caroline pociągało mnie coś, była dojrzałą kobietą a ja zwykłym dzieciakiem a mimo
to, mnie chciała, mając z nią epizodzik czułem się mężniej.
-OK. ! nie chce tego słuchać, koniec tematu! Czyli teraz już nic a nic nie ma?-
spojrzała mi w oczy, oczekując wyznania najprawdziwszej prawdy
-TAK! Tylko Ty! I pamiętaj, Ciebie nigdy nie będę do niczego nakłaniał, sama
zdecydujesz kiedy co nastąpi, ok?- powiedziałem tego co oczekiwała, zgadzało
się to całkowicie z tym co czułem. Nie chciałem jej do niczego zmuszać, chociaż
musze przyznać seks z nią, byłby spełnieniem moich najskrytszych marzeń, ale
musiałem czekać i nie przeszkadzało mi to bo ją kochałem. Tak, kochałem ją ,
byłem tego w zupełności pewny.
-Ok.- z uśmiechem na ustach pocałowała mnie, jak zwykle ze swoją namiętnością,
którą tak uwielbiałem.
Chłopcy przysłuchiwali się nam cały czas, kiedy tylko zobaczyli pocałunek jak
zwykle zrobili swoje ‘uuu’, mieli niezłe przedstawienie.
Dojechaliśmy do klubu i usadowiliśmy się w naszym stałym miejscu, czyli loży
dla VIPów. Od razu skoczyłem z Liamem po drinki, w końcu było co opijać.
- Liam, powiedz Ty mi, jak to jest, że umiesz się powstrzymać od picia patrząc
na nas i jeszcze kupując nam alkohol? – zapytałem mojego kumpla, który nie mógł
pić z powodów zdrowotnych
-Po prostu wiem, że jak się napije to mogę umrzeć. Sądzę, że alkohol nie jest,
aż taki zajebisty, żeby móc tracić przez niego życie- odpowiedział roześmiany
-Racja. A jak tam między Tobą i Paulą? Widzę, że jesteście nierozłączni
-Tak, jest świetną dziewczyną. Własnie chciałem Ci podziękować, ale nie było
jakoś okazji, gdyby nie Twój opieprz nie zdecydowałbym się i teraz zapewne
kłóciłbym się znowu z Daniell, dzięki stary, serio.- poklepał mnie po plecach z
wdzięcznością
-Nie ma sprawy, ciesze się Twoim szczęściem – serio tak było, Liam jest tak
dobrym człowiekiem, że zasługuje na wszystko co najlepsze, a przyjaciółka mojej
dziewczyny tym jest, no oprócz tego sekretu, który skrywa, nie ważne, nie
zamierzałem się tym dziś już więcej zadręczać.
Gabi bawiła się w najlepsze na parkiecie, nie zchodziła z niego przez ponad
godzine, tańczyłem z nią kilka razy, ale nie wyrabiałem, była świetną tancerką,
o wiele za dobrą jak dla mnie.
Wznosiłem z chłopakami toasty i opowiadaliśmy śmieszne historie, ogółem
świetnie się bawiliśmy, kiedy Niall zapatrzył się w jeden punkt i zrobił
przerażoną minę.
-Niall co jest? – zapytała go Paulina
- Harry, czy to nie Caroline trzyma za ramię Gabi? – mówił niepewnie, cały
zdenerwowany
-Co?! – odwróciłem się momentalnie i wtedy zobaczyłem swoją ukochaną zwijającą
się z bólu i upadającą na ziemie. Podbiegłem do niej najszybciej jak umiałem,
drząc się jak psychicznie chory, wziąłem ją w ramiona, była nie przytomna i
cała we krwi- Szybko! Dzwońcie na pogotowie, SZYBKOOOO! – darłem się
histerycznie i płakałem. Podniosłem głowe, żeby zobaczyć co się dzieje, bo
słyszałem krzyki, to Caroline tak krzyczała, z bólu, leżała na ziemi a na niej
siedziała Paulina, która okładała ją pięściami, była furii, zachowywała się jak
opętana, Liam zaczął ją odciągać od legającej, a Zayn trzymał Caroline, która i
tak nie miała siły się ruszać, pewnie więził ją aby mieć pewność, że nie
ucieknie.
Pogotowie i policja przyjechali po 15 minutach i zabrali moją umierającą
dziewczyne do szpitala, a zbrodniarza na komendę. Wszyscy pojechaliśmy do
szpitala. Gabi od razu zabrali na sale operacyjną, więc siedzieliśmy na
korytarzu czekając na jaką kol wiek informacje. Paulina, która już ochłonęła
wypłakiwała się w ramię swojego chłopaka, Lou siedział obok mnie, przytulał i
starał pocieszyć.
Niall i Zayn poszli po kawe i zadzwonić do rodziców Gabrieli, ja nie byłem w
stanie.
To wszystko moja wina! Gdybym nie zabrał jej do klubu, nie siedzielibyśmy tu
teraz, gdybym nigdy nie umawiał się z tą psychopatką Caroline, też by tu nas
nie było. Boże, jak ja mogłem do tego wszystkiego dopuścić, nie powinien zostawiać
jej chociaż na chwile samej. Zacząłem płakać.
-Harry, proszę nie płacz, wszystko będzie dobrze, zobaczysz, ona będzie żyła,
będzie taka jak wcześniej- szeptał mi Lou, który sam zaczynał płakać, nie wiem
czy to przez to że ja byłem smutny, czy aż tak polubił moją wybrankę, ale jakoś
nie obchodziło mnie to w tej chwili. Na korytarz wbiegli rodzice, jej zapłakana
mama podbiegła do Pauli, a ta uścisnęła ją jak najmocniej.
-Operują ją już godzine- ledwo mówiła przyjaciółka, była taka zrozpaczona
-Jak to się stało? Kto ją zaatakował- zadawał pytania jej ojciec
Uznałem, że to czas na mnie, aby się przedstawić i wszystko zobrazować,
wiedziałem, że jej rodzice mnie znienawidzą, bo uznają że to wszystko przeze
mnie i mieli racje, ale musiałem być facetem.
-Moja była – wstałem i podszedłem do przerażonych rodziców
-A ty jesteś…?- zapytała Pani Lustyk
-Harry Styles, jej chłopak- wystawiłem rękę w strone Pana Lustyka
-A tak, Harry, z tego zespołu, który miał nagrywać piosenkę z naszą
ksieżniczką, powiedz mi Harry jak to się stało- zapytał zmartwiony
Opowiedziałem mu całą historię, a on tylko patrzył przerażony, w sumie niewiele
miałem mu do powiedzenia, nie wiedziałem co tam się stało, nie wiedziałem
dlaczego Gabi została zaatakowana, mogłem się jedynie domyślać, z zazdrości, z wielkiej zazdrości psychicznie
zakochanej desperatki.
-Naprawdę państwa przepraszam, to moja wina, wiem o tym, powinien jej pilnować,
ale nie wiedziałem, że z zazdrości można być zdolnym do takich czynów, że można
chcieć kogoś zabić- do moich oczu naleciały znowu łzy, nie mogłem ich
powstrzymać, nagle poczułem, że mama Gabi mnie przytula.
-Nie martw się chłopcze- mówiła mi do ucha- nie Twoja wina, nie chciałeś tego,
nie da się wszystkiego przewidzieć. – klepała mnie po plecach
-Dopilnuje, żeby ta wariatka zgniła w więzieniu- powiedział gniewnie Pan Lustyk
i wyszedł na zewnątrz dzwoniąc do kogoś.
Zayn i Niall wrócili z jedzeniem i ciepłymi napojami, siedzieliśmy na korytarzu
i czekaliśmy, aż operacja się skończy.
Byłem tak załamany, że nie miałem nawet siły ponieść głowy, ale wtedy
usłyszałem śpiew, to był Louis zaczął śpiewać ‘i always have a hope…’ dołączyli
do niego Zayn, Niall a potem Paula z Liamem, wszyscy śpiewali balladę, a
szpitalny korytarz przepełniała
nadzieja, mimo tej tragicznej sytuacji ta chwila miała w sobie tyle
magii, nagle poczułem jakąś siłe wewnątrz mnie i dołączyłem do reszty,
śpiewaliśmy płacząc, wtedy wyszedł lekarz, podbiegłem do niego.
-Co z nią?! – naskoczyłem na niego, nie panowałem nad sobą
-Straciła wiele krwi, jej stan jest poważny, ale będzie żyć- powiedział
poważnie
Gdy usłyszałem ostatnie słowa, uśmiechnąłem się mimo woli. MOJA KRÓLOWA BĘDZIE
ŻYĆ! Będzie ze mną, będę mógł dalej ją przytulać, całować, rozśmieszać.
-Ale jest jeszcze coś- lekarz zaczął mówić smutnym tonem, a ja zbladłem-
pacjentka jest w śpiączce i nie wiemy kiedy się obudzi, przykro nam- powiedział
ze spuszczoną głową i odszedł
Słysząc to upadłem na kolana. nie, nie, nie. Nie wiadomo kiedy się obudzi,
śpiączka, nie! Zacząłem wyć, wszyscy do mnie podbiegli i zaczęli uspokajać, ale
nie wychodziło im to dobrze.
-Lou, wyprowadź go stąd szybko- krzyknęła Paulina, która sama było zrozpaczona,
ledwo trzymała się na nogach
Louis wyprowadził mnie przed szpital i posadził na ławce.
-Harry, ona się obudzi! – krzyczał do mnie, sam płacząc
-ALE JA JĄ KOCHAM, ROZUMIESZ, KOCHAM!!!!!- krzyczałem uderzając pięściami we
własne uda, nie czułem bólu.
-Wiem to, ja to wiem, ona się obudzi. ! – powiedział mój przyjaciel i przytulił
mnie.
Minęły 3 miesiące, zawiesiliśmy działalność naszego zespołu, co zdenerwowało
wszystkich fanów, ale rozumieli nas, a zwłaszcza mnie. Gabi wciąż była w
śpiączce i nie zapowiadało się na to, aby się wybudziła. Sąd skazał Caroline na
25 lat więzienia, za usiłowanie popełnienia morderstwa i posiadanie przy sobie
narkotyków ciężkich, w noc w klubie była pod wpływem.
W szpitalu bywałem codziennie, siedziałem po kilkanaście godzin, często
zostawałem na noc, wciąż tkwiąc w nadziei, że Gabi chociaż ruszy palcem. Byłem
w szoku, ale moja miłość do niej nie wygasła ani troche, nie wiem czy poczucie
winny dawało taki efekt, ale liczyłem że to nie to, że to prawdziwa miłość.
Pewnego dnia siedzieliśmy z chłopakami i Paulą wokół łóżka mojej dziewczyny i
rozmawialiśmy z nią normalnie, lekarz zalecał, żeby do niej mówić, na początku
wydawało mi się to dziwne, ale później zdałem sobie sprawę, że mam taką
potrzebę, aby z nią rozmawiać. Wspominaliśmy właśnie pierwszy dzień jak się
poznaliśmy w klubie, śmiałem się do Pauliny, że nigdy nie zapomnę tego jak powiedziała
‘współczuje przegranej…ona zawsze dostaje to co chce’ i jej niespodziewane
znikniecie.
-Paula, powiedz mi , jak wy dziewczyny to robicie, że udaje się wam tak
zniknąć? – śmiałem się, nie wiem jak mi się to udawało w tej sytuacji, ale
będąc wśród moich najlepszych przyjaciół, którzy wspierali mnie przez ten cały
czas, czułem się dobrze.
-Nie wiem o co Ci chodzi, ja po prostu podeszłam, powiedziałam to co chciałam i
odeszłam, a to znikanie musiałeś sobie ubzdurać- śmiała się, ona też ciężko
znosiła stan swojej przyjaciółki, przesiadywała tu prawie tyle samo czasu co
ja.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Niall wyją gitarę z pokrowca.
-no to może odrobina muzyki? – uśmiechnął się i zagrał pierwszy akord piosenki
Gabi, ballady, którą miała nagrać z nami następnego dnia, gdyby nie ta napaść,
byłaby już zapewne sławna. Znaleźliśmy piosenkę, na pianinie w Sali prób,
zapewne zostawiła ją tam, kiedy ostatni raz tam byliśmy. Piosenka była
niesamowita, wszystkim nam bardzo się spodobała, czekaliśmy tylko na to, aż
moja bogini się obudzi, aby móc nagrać ten utwór i wrócić do show-biznesu w
wielkim stylu.
Zaczęliśmy śpiewać i uśmiechać się, jak zawsze trzymałem rękę na dłoni śpiącej
królewny, w pewnym momencie, kiedy w piosence powinno być solo moje i Gab,
poczułem uścisk, myślałem, że uroiłem to sobie, ale po chwili poczułem
następny, patrzyłem zszokowany na swoją rękę, a reszta zamilkła.
-Harry, co jest? – zapytał wystraszony Zayn
-Ona mnie uścisnęła!- wykrzyczałem szczęśliwy
-Jesteś pewien? Może Ci się wydawało- powiedział spokojnie Loui
-Nie wydawało mi się, chyba wiem co czuje- powiedziałem gniewnie i w tym
momencie cała aparatura, do której była podłączona Gabi zaczęła wariować i
piszczeć.
-SZYBKO BIEGNIJCIE PO LEKARZA- krzyczał Liam.
Do Sali wbiegł doktor z dwoma pielęgniarkami.
-Co się stało ?- krzyknął podchodząc do pacjentki
-Uścisnęła mnie za rękę, a potem zaczęło wszystko piszczeć- powiedziałem
wystraszony, nie wiedziałem co się dzieje, tak bardzo bałem się, że coś jej się
stanie, że nie przeżyje, a tego bym nie zniósł, nie dałbym rady
-Wyjdzie stąd- powiedziała pielęgniarka i wyrzuciła nas za drzwi.
Czekaliśmy na korytarzu chodząc w kółko, do Sali wbiegało coraz to więcej
lekarzy i pielęgniarek, aż w końcu po godzinie wszyscy wyszli.
-Jak ona się czuje?- uprzedziła mnie pytaniem Paulina
-Może sama wam powie- powiedział z uśmiechem lekarz- ale spokojnie bo jest
bardzo słaba.
Nie wierzyłem w to co słysze, ona żyje a nie dość że żyje to jest przytomna,
byłem taki szczęśliwy, nic piękniejszego teraz nie mogło mi się przytrafić.
Na szczęście przeżyła. Rozdział jak zwykle świetny.
OdpowiedzUsuńUf... Przeżyła... Całe szczęście... Super rozdział... Czekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuń@KatarzynaNikiel
www.wakacyjne-love-story.com