poniedziałek, 20 lutego 2012

Rozdział 23

(oczami Harrego)
Stałem i paczyłem na nią, czekałem na jakąkolwiek reakcje, jakiś zachwyt, zdziwienie, nie zastałem nic, jedynie co mogłem zauważyć, do delikatnie zesztywniała i jakby się przestraszyła. Kiedy powiedziała tylko moje imię, wiedziałem, że to nie będzie dobry moment, radosna przemowa zakochanej nastolatki, o nie.
-Harry, ja, ja, przepraszam, ale nie możemy być razem. Nie pytaj czemu po prostu mnie zrozum, chciałabym powiedzieć Ci, że Cię kocham, ale tak nie jest…- mówiła, nawet nie patrząc na mnie, była tak odważna, żeby przyznać się, że mnie nie kocha, ale żeby spojrzeć w oczy to już nie, nie zamierzałem jej odpuścić, musiałem walczyć
-Ja mogę zaczekać, przepraszam nie chciałem Cię pospieszać z wyznaniami, Twoje uczucia mogą się jeszcze rozwinąć, proszę..- powiedziałem, bo zdałem sobie sprawe, że nasz właściwy związek trwa naprawdę krótko, większość czasu nasz romans rozwijał się w szpitalu z Gabi leżącą w śpiączce. Może rzeczywiście było za wcześnie na słowo ‘kocham’, ale co miałem poradzić na to, że takie były moje odczucia, nie wiem nawet jak mam opisać moją miłość do niej, z czym porównać. Kiedy wstanę rano, jest pierwszą myślą, kiedy zasypiam jest ostatnią, zresztą nie do końca bo non stop mi się śni. Cholera kocham ją i tego nie zmienię .
- To nie o to chodzi, naprawdę przepraszam. Hazzi, jeszcze kilka godzin temu byłam pewna, że Cię kocham, ale później zobaczyłam Cię jak bijesz Scotta i martwiłam się bardziej o niego niż o Ciebie, ja nie jestem normalna, nie mogę z Tobą być, nie mogę Cię ranić, jesteś najwspanialszym chłopakiem jakiego poznałam, dlatego zrozum,  musimy się rozstać. Nie pytaj już o nic więcej, pozwól mi odejść i najlepiej o mnie zapomnij. Przepraszam, że zamieszałam w Twoim życiu. – słysząc te słowa zamarłem, zwyczajnie przestałem kontaktować ze światem żywych, odpłynąłem do jakieś bliżej nie określonej krainy, gdzie byłem tylko ja i ciemność. Stałem sobie na środku nicości i czułem jak wzrasta we mnie gniew, czułem że cały aż bulgocze ze złości, byłem zły na nią, na nikogo innego, nie na siebie, nie na Scotta, nie na chłopaków, bądź Pauline, jedynie na nią! To wszystko przez nią, gdyby nie weszła do tego głupiego klubu, gdyby nie dała tak świetnego występu, gdyby nie poszła na tą randke, gdyby nie powiedziała, że chce się we mnie zakochać, to zapewne teraz siedziałbym w klubie i podrywał jakieś laski i byłbym mniej więcej zadowolony, a teraz co? Stoje przed jej drzwiami i czuje się jakbym był na haju. Może powiniem być raczej zły na los, że splątał nasze ścieżki, ale w tym momencie o to nie dbałem, to była jej wina i nie chciałem żyć w innym założeniu.
Wsiadłem to taksówki, która wciąż czekała, pojechałem do domu, wchodząc trzasnąłem drzwiami, już miałem iść na góre, kiedy z kuchni zawołał mnie Joe, nasz menager.
-Harry, to Ty? – zawołał zmartwionym głosem
-Ta, co się stało? – poszedłem do niego, serio chciałem iść do siebie i pobyć sam, może porozwalać kilka przedmiotów, skoczyć z okna, zrobić dziury w ścianie, ogólnie tylko troche porozmyślać
-Lou napisał mi smsa, że nie wie gdzie jesteś i że się martwi- powiedział spokojnie pokazując telefon
-Super, to napisz mu, że żyje- odpowiedziałem obojętnie, nie obchodziło mnie czy się o mnie martwią czy nie, naprawdę teraz nie obchodziło mnie już nic, chciałem tylko zapomnieć o ostatnich 3 miesiącach i tygodniu
-Hazza, co jest? – zapytał zaciekawiony, miałem ochotę odpowiedzieć ‘nie Twój interes, spierdalaj’, ale opanowałem się, aż tak ponosić mnie emocje nie mogą.
-Nie ważne, masz jeszcze jakąś sprawe czy mogę już iść na góre, bo zmęczony jestem- powiedziałem wpatrując się w niego złym wzrokiem
-Tak, jest jeszcze jedna sprawa, reszta już właściwie wie, ale Tobie chciałem powiedzieć to na samym końcu bo bałem się Twojej reakcji- zaczął swój wykład, którego naprawdę nie chciało mi się słuchać, stałem tylko znudzony i wpatrywałem się w niego jak w idiote
-No dobra, więc…?- chciałem już to usłyszeć, tą przerażającą rzecz dla mnie i mieć święty spokój
-Wyjeżdzacie w trase po USA z Big Time Rush na 3 miesiące, wiem, że to strasznie długa rozłąka z Gabi i możesz się nie zgodzić, bądź mieć nie chęć, ale to serio dla was wielka szansa! – mówił podekscytowany, a ja  nagle się rozchmurzyłem, doszło do mnie to co mówi, wyjeżdżamy, będę daleko stąd, tak! Nie będę jej widywał, nie będę mógł do niej pojechać, zapomne o niej! Tam będzie wiele dziewczyn, które będą na mnie całkowicie napalone, pozbędę się z głowy tej zimnej suki. Kiedy tu wrócę będę już tym starym Harrym flirciarzem, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Joe, to świetnie, to chyba najlepsza wiadomość tego wieczoru! Dzięki stary, strasznie się ciesze, kiedy wyjeżdżamy? – mogło to brzmieć troche sztucznie, ale serio się cieszyłem, nowy kraj, nowe życie
-Za tydzień- mówił zszokowany- a co z Gabi? – zapytał głośniej, bo kierowałem się w stronę schodów.
-HAHA, kto? Zapomniej o niej. Stary Harry Styles powraca- krzyknąłem zadowolony, serio taki byłem.
kiedy wracałem do domu  miałem wizje rozwalonych mebli, porwanych ubrań, pierzy na podłodze w moim pokoju, ale teraz dzięki tej wiadomości , położyłem się zwyczajnie na łóżku i jedyne co to miałem problem z zaśnięciem z podniecenia, myślałem o klubach, dziewczynach, koncertach, dziewczynach, alkoholu, dziewczynach, a dziewczyna którą kochałem totalnie zniknęła z mojej głowy, no prawie totalnie.
Tydzień minął jak jeden dzień, od chłopaków non stop słyszałem pytania typu ‘ale czemu?’ lub ‘co się stało?’ , nie chcieli mi dać spokoju, a ja tylko odpowiadałem ‘zapomnijcie’ .
byliśmy już na lotnisku i zaraz mieliśmy zbierać się do samolotu, kiedy podbiegła do nas Paulina, rzuciała się na Liama i zaczęła całować, ‘och jakie to słodkie-pomyślałem- tylko się nie posikajcie z tej miłości, serio, lepsze sceny mogę w szansie na sukces obejrzeć’ irytowali mnie niesamowicie tym macaniem się.
-JADE Z WAMI!!! – krzyknęła szczęśliwa. Suuper, wiwatuje normalnie, więcej obściskiwania, codziennie, każdego dnia, w każdej wolnej chwili, zajebiści wręcz, no normalnie czekam z zapartym tchem.
-To świetnie!!- zaczął się cieszyć Liam, miałem ochotę dać mu w twarz, żeby w końcu się zamknął.
-Super, możemy już lecieć?- zapytałem zirytowany, chciałem już odciąć się od świata, założyć słuchawki i mieć wszystko gdzieć, wylecieć jak najszybciej z tego miasta i zacząć nową drogę.
-Harry, ja może nie powinnam, ale Czy rozmawiałeś z Gabi? Pożeganałeś się , czy coś? – zapytała lekko wystraszona
-masz racje, nie powinnaś- odrzuciłem i poszedłem dalej, nie chciałem słuchać kolejnych jej wywodów, że ona tego żałuje, że nie możemy tego zakończyć bla bla bla, czy oni nie mogą pojąć, że to koniec, na zawsze, zostawiła mnie, złamała serce, teraz nie istnieje!
Wsiadłem do samolotu i tak jak zamierzałem odizolowałem się od Realu, to miał być długi lot, więc miałem czas na pozbycie się wszystkich wspomnień, aby móc mieć czystą kartę, czuje, że to nie będzie zwyczajna trasa koncertowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz