czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 30

(oczami Gabi)
-Mamo, wróciłam- zawołałam wchodząc do domu, byłam trochę przestraszona bo mama zapowiedziała mi, że kiedy wróce musimy poważnie porozmawiać, byłam pewna, że wyjazd na 1,5 do USA bez zbytnio  powiadomienia na pewno nie ujdzie mi na sucho.
-Jesteśmy w salonie, chodź- zawołała spokojnym głosem. ‘jesteśmy’ ? o świetnie, są razem, czyli każde z nich chce na mnie na krzyczeć i może podwójny szlaban? Nigdy nie miałam szlabanu, nie miałam za co, nauka nigdy nie przychodziła mi z trudem, oczywiście nie byłam orłem, ale miałam wystarczająco dobre oceny, aby rodzice nie musieli się denerwować. Za ucieczki na imprezy też nie mogli mnie ukarać, bo przecież sami kazali mi chodzić do klubu, więc od razu odpadały kary za wracaniem pijanym do domu. Zresztą, nie było ich w domu, nie znali mnie i nie wiedzieli za wiele o moim życiu, więc jakby mieli mnie za cokolwiek ukarać skoro nawet mnie nie znali.
-No heeej, tęskniłam za wami, słuchajcie ja was bardzo przepraszam, ale to naprawdę było dla mnie ważne, musiałam wyjechać, a kiedy dowiedziałam się, że moja choroba ustała to wiedziałam, że to znak aby działać, proszę nie zabijajcie mnie! – wolałam na wstępie wszystko powiedzieć, może to by ich zmiękczyło i nie byłoby rzeźni
-Nie jesteśmy na Ciebie źli, zawsze chcieliśmy, żebyś goniła za rzeczami dla Ciebie ważnymi, jeśli jesteś szczęśliwa i zrobiłaś na tym wyjeździe to co miałaś zrobić, to my również jesteśmy szczęśliwi- powiedziała, a ja zesztywniałam ze zdziwienia, chyba od jakiś 12 lat nie słyszałam takich słów z jego ust, znaczy to on zawsze był tym bardziej rodzicielskim rodzicem, ale i tak nie afiszował się swoimi rodzicielskimi mądrościami aż tak bardzo.
-Ja, ja nie wiem co powiedzieć….to miło z waszej strony- nieśmiało się uśmiechnęłam
-Gabrielo, zrozumieliśmy, że byliśmy straszni i chcemy się poprawić i tak wiem, że mówiliśmy tak już tysiące razy, ale tym razem mówimy z ręką na sercu, jesteś naszym największym skarbem, nigdy nie powinniśmy o tym zapomnieć, przepraszamy, naprawdę przepraszamy czy kiedykolwiek nam wybaczysz?!- mówiła mama a łzy spływały jej po policzkach
nie wierzyłam w to co słysze, chciałam usłyszeć takie przemówienie już od dawna, czekałam na nie każdego dnia, aż w końcu nadszedł ten dzień, moja radość była tak wielką, że wybuchnę łam płaczem i rzuciłam się na rodziców.
-TAKTAKTAK! Wybacze, kocham was!- nie powstrzymać łez i śmiechu, to wszystko co się teraz działo było takie piękne, bałam się tylko, że zaraz coś się zepsuje, w końcu zawsze kiedy wszystko się układa, coś musi się stać.
-Jest jeszcze jedna rzecz, którą chcemy Ci powiedzieć- zaczął tata
-Tak?- zapytałam z ciekawością, co to mogło być?!
-jestem w ciąży! – dokończyła mama, a ja otworzyłam buzie ze zdziwienia, w sumie nie wiedziałam jak mam zareagować, czy cieszyć się czy wręcz odwrotnie. Nigdy nie myślałam o potrzebie młodszego rodzeństwa, było mi dobrze, ale mieć brata lub siostre czemu nie?
-Coooo?! TO świetnie, gratulacje! Widzę, że dobrze wykorzystaliście moją nieobecność- cwaniacko się zaśmiałam
-ha ha ha, bardzo śmieszne, nie za młoda na to jesteś?- powiedziała żartobliwie mama
-hmm, w sumie to w tym roku kończe 18 lat- powiedziałam dumnie
-a no rzeczywiście, stara jesteś już- poczochrał mnie po włosach tata, a ja pokazałam mu język- ide zrobić naleśniki, chce ktoś- zapytał kierując się do kuchni, a ja i mama równocześnie podniosłyśmy rękę.
niestety, zdolności kulinarne taty, nie były tak dobre jak Mary, która własnie miała urlop. Niefortunnie kiedy chciał przed nami zabłysnąć podrzucając naleśnika, ten nie wrócił na patelnie tylko na..mame. jej mina była tak niewyobrażalnie śmieszna, że na sam jej widok, zaczęłam płakać ze śmiechu.
-TOMEEEK! ZABIJEEE!!!- krzyknęła mama i zaczęła gonić już uciekającego tatę
-NIE  ZŁAPIESZ MNIE, UHUHUHUHU! – drażnił się.
cała scena wyglądała tak komicznie, że tarzałam się po podłodze z nieposkromionym śmiechem. Wtedy zdzwonił Harry i zaprosił mnie na obiad do swojego rodzinnego domu, byłam naprawdę szczęśliwa z tej propozycji, ale dopiero kiedy się rozłączył uświadomiłam sobie jak ważny może być ten obiad dla naszego związku, a co jeśli rodzina Hazzy mnie nie polubi i będą mieli jakieś przeciwwskazania co do naszego bycia ze sobą?
-MAMO! TATO! STOP- krzyknęłam na całe mieszkanie, a oni automatycznie się zatrzymali- Musicie mi pomóc!
-co się dzieje?- zapytał zaniepokojony tata- coś z Harrym?
-no tak jakby, zaprosił mnie na obiad do jego rodziców, chcą żeby mnie poznali- powiedziałam wystraszona
-uuu, to widze, że już bardzo poważnie traktujecie wasz związek, kiedy my go poznamy?- zapytała roześmiana mama
-Wy już go znacie, poznaliście się w szpitalu jak sobie leżałam w śpiączce, wspominałaś mi kiedyś, że go lubisz, poznawanie mamy za sobą- powiedziałam cwaniacko- a teraz serio, co jeśli mnie nie polubią?- naprawdę się tego bałam, nie chciałam abyśmy mieli jakiekolwiek nieprzyjemności. Paparatzzi dostarczało nam już dość, serio byli wielką udręką, nie chciałam aby rodzina Harrego też stała się czymś w tym rodzaju.
-Przestań, dobrze wiesz, że cię polubią. Nie potrzebnie się stresujesz, jesteś piękna, mądra, kulturalna, jak można Cię nie lubić? Ubierz jaką ładną sukienkę i uśmiechaj się, a od razu Cię pokochają tak jak każdy- powiedział tata z pociesznym uśmiechem.
-Awww, dzięki tato- przytuliłam się do niego, to naprawdę było słodkie, nie ważne, że to mój ojciec i zapewne każdy tatuś mówi tak swojej córce, to był mój tata, który nie był zbytnio wygadany w sprawach chwalenia itd.
Harry, przyjechał po mnie punktualnie, jedynie ja jak zwykle miałam problem z wyjściem o czasie, ale w końcu przygotowanie się na taką okazje wymagało czasu, określiłam mój wygląd jako dobry, co nie zdarzało mi się często, ubrałam skromną sukienkę w kwiaty, spięłam grzywkę i wyglądałam jak grzeczna dziewczynka, podsumowując- cel osiągnięty. Kiedy wytoczyłam się z domu i jechaliśmy do rodziny Hazzy, byłam delikatnie przygnębiona, pocieszenia taty poszło w niepamięć i znowu martwiłam się reakcji moich teściów, żarcik spokojnie, nie myślę o ślubie! Moja zaduma nie trawał jednak długo, mój mężczyzna miał niezwykły dar pocieszania i odpychania złych myśli.
Dotarliśmy na miejsce, dom Harrego był skromny, ale piękny, uwielbiałam taki wystrój nowoczesny i z klasą, a jednocześnie przytulny. Mama Harolda przywitała nas z uśmiechem i uściskała syna, mnie ‘zjechała’ od góry do dołu, zrobiła dziwny grymas, ale uśmiechnęła się i mnie również przytuliła, delikatnie z gracją.
-Miło Cię poznać. W końcu! – spojrzała znacząco na Harrego, a ten się zaczerwienił, rozśmieszyło mnie to.
-Mi również miło Panią poznać- uśmiechnęłam się jak najserdeczniej umiałam, zależało mi na tym, aby miała o mnie dobre zdanie, nie wiem dlaczego, ale naprawdę tego chciałam, w końcu to matka mojego ukochanego!
-Och, proszę mów mi  Anne- uśmiechnęła się miło, a ja strasznie się ucieszyłam, powiedziała żebym mówiła do niej po imieniu, to musiało coś znaczyć, może że wstępnie mnie zaakceptowała, oby! Sukienka chyba zrobiła swoje.
-Oczywiście, Gabi- podałam jej rękę, cały czas się uśmiechając , może nie potrzebnie się przejmowałam, wszystko będzie dobrze
-a nie przypadkiem Gabriela?- spojrzała na mnie krzywo
-tak, Gabi to skrót- zaśmiałam się cicho, ale zdałam sobie sprawę, że mogło to zabrzmieć wyśmiewczo, ups
-Pf wiem, ale kiedy się komuś przedstawiasz to używasz całego imienia- oburzyła się, a ja czułam, że robie się cała czerwona, no tak, to nie będzie dobry wieczór, moje obawy były słuszne.
-Mamo- powiedział rozłoszczony Harry
-Nie synku, trzeba pamiętać o kulturze, ja rozumiem, że jest młoda i sobie pseudo wybrała, ale ja jestem osobą dorosłą i należy pamiętać o szacunku do mnie- spojrzała na mnie srogo, a ja miałam ochotę się rozryczeć, ale nie mogłam pozwolić, żeby ktoś tak mnie trakował, rozumiem wszystko, że jest dorosła, szacunek i te sprawy, ale bez przesady, jestem jaka jestem i nie zamierzam zmieniać się tylko dlatego że jakaś kobieta uznała to za brak kultury, o nie, to nie ja.
-Przepraszam, jeśli to Panią uraziło, ale moje imię to Gabi, nie posługuje się oficjalną formą, przykro mi, że to Pani przeszkadza, ale nie zamierzam zmieć swoich upodobać- powiedziałam co leżało mi na sercu i zamilkłam bo zrozumiałam, że teraz wyszłam na totalnie beszczelną. Anne spojrzała na mnie gniewnie, potem na Harrego i nagle obydwoje zaczeli się śmiać, a ja stałam jak wryta bo nie wiedziałam co się dzieje.
-HAHA, brawo kochanie zdałaś test- powiedział Harry i pociesznie objął mnie ramieniem.
-Co? Jaki test?- byłam zdziwiona a do tego zła, nie lubiłam kiedy ktoś żatował ze mnie w sposób którzy doprowadzał mnie do stresu.
-Zawsze kiedy Harry, przyprowadza jakąś nową osobę, sprawdzam jej charakter, czy jest silna i broni swoich racji, czy też może jest kameleonem, a takich nie trawię. Zdałaś! Witaj w rodzinie- wytłymaczyła. objęła mnie ramieniem z drugiej strony i tak objęci w trójkę weszliśmy do środka. Nie do końca wiedziałam co się wydarzyło, ale słowa ‘witaj w rodzinie’ wciąż biegały po mojej głowie i wywoływały coraz większy uśmiech na moich ustach.
Obiad przebiegał świetnie, atmosfera była świetna, rodzina Harrego była świetna, ich reakcja na mnie była świetna, no kurcze było idealnie, scena wyjęta niczym z amerykańskich filmów fabularnych.
-Harry, chodź pomożesz mi zrobić herbatę i pokroić ciasto- powiedział ojczym do mojego ukochanego
-Dobra- odpowiedział- zaraz wracam- ucałował mnie w czubek głowy, to było tak przepełnione miłością, aż zakręciło się w głowie.
Gdy wyszli, Anne złapała mnie za rękę i spojrzała w oczy. Do końca nie wiedziałam co się dzieje, ale w głowie miałam dziwne wizje, mamy Harrego wyznającej mi miłość, albo że jest kosmitką czy coś tam. ZA DUŻO FILMÓW, GABI ZA DUŻO FILMÓW!
-Posłuchaj mnie, mój syn kocha Cię, widze to, to jak na Ciebie patrzy, jak Cię dotyka, nigdy nie widziałam go w takim stanie. – zaczęła mówić, a ja nie wiedziałam czego mam się spodziewać- proszę, nie zrań go, on jest naprawdę wrażliwy! – dokończyła. W sumie mogłam się spodziewać, że to powie.
-Nigdy, przenigdy go nie zranię, kocham go, zajęło mi sporo czasu, aby to sobie uświadomić, ale teraz jestem pewna swoich uczuć. Przeszliśmy wiele, żeby móc być w końcu szczęśliwym, większość  stało się z mojej winy, czego strasznie żałuje, ale nigdy więcej nie zwątpię w miłość, on jest tym jedynym- nawet nie wiem czemu jej to powiedziałam, ale chyba potrzebowałam się komuś zwierzyć, Paula była od niedawna jakaś nieobecna, a z moją mamą dopiero od kilku godzin jesteśmy tak blisko.
-od dzisiaj jesteś moją synową, niezależnie co się stanie- powiedziała wręcz ze łzami w oczach i mocno mnie objęła. Byłam zdziwiona jej zachowaniem, nie wiedziałam, że aż tak mocno przeżywa życie uczuciowe swojego syna, ale podobało mi się to, coś niesamowitego, darzyć aż taką miłością swoje dziecko. A poza tym, byłam niezmiernie szczęśliwa dzięki temu co usłyszałam, zaakceptowała mnie, tak! Teraz już nic nie może stanąć na drodze do szczęścia mojego i Hazzy.
-MAMO! Nie duś mi dziewczyny! Ona naprawdę nie jest taka zła- krzyknął przerażony Harold, a po chwili głośno się zaśmiał
-Ha ha ha, bardzo śmieszne synku- skomentowała Anne- nigdy jej nie udusze, jest świetna, zawsze wiedziałam, że masz świetny gust.


2 komentarze: