wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział 25

(oczami Harrego)
Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa, to takie moje podsumowanie tego półtora miesiąca. Trasa była nieziemska, koncerty, szaleństwo na scenie, muzyka, imprezy, dziewczyny, czyli wszystko co kochałem najbardziej. Od wyjazdu zaliczyłem tyle panien, że pogubiłem się w liczeniu, kleiły się do mnie jak muchy do lepu, podobało mi się to. Zupełnie zapomniałem o tej, która mnie rzuciła, nieinteresowana mnie już totalnie. Żyłem chwilą, czerpałem jak najwięcej z życia i do niczego się nie przywiązywałem.
siedziałem sobie właśnie w naszym busie i słuchałem muzyki, kiedy dosiadł się do mnie Louis. –o nie zaraz znowu zaczną się kazania, jaki to jestem głupi bla bla bla- pomyślałem, zacząłem udawać, że śpie, ale nie przeszło.
-Wiem, ze nie śpisz Harry, nie udawaj, musimy pogadać- powiedział mój prawny opiekun
-Znowu? Ostatnio coraz częściej bierze cie na ckliwe rozmowy- powiedziałem sarkastycznie, ale miałem racje, cały czas chciało mu się o czymś gadać, zazwyczaj temat opierał się na mnie.
-Bo i tak żadna z nich do Ciebie nie dociera- mówił podenerwowany przyjaciel, śmieszyło mnie jego przejęcie
-No to jaki sens tych wywodów, po co to robisz? – zapytałem rozbawiony, nie zamierzałem się go słuchać, mówił mi że się zmieniłem na gorsze, dobrze wiedziałem, że się zmieniłem, ale moim zdaniem na lepsze i to się dla mnie liczyło .
-Bo mi na Tobie zależy i wciąż mam nadzieje, że się zmienisz i oprzytomniejesz- powiedział wręcz błagając. Nie rozumiałem go, co z tego jaki teraz byłem, nie robiłem nic złego, po prostu się bawiłem.
-Wiesz jak mówią, nadzieja matką głupich- wyśmiałem go, może nie powinienem tego robić, Loui nic mi nie zrobił i chciał dla mnie jak najlepiej, ale mi teraz naprawdę było dobrze, w końcu niczym się nie przejmowałem, nie rozmyślałem czy ktos odwzajemni moje uczucia, nie zastanawiałem się co będzie jutro.
Lou już chciał na mnie krzyknąć za to co powiedziałem, ale powstrzymało go wtargnięcie Pauliny i Liama, którzy się kłócili.
-NIE CHCE CIĘ WIDZIEĆ, PAKUJE SIĘ I WRACAM DO DOMU! – krzyczała w furii moja przyjaciółka
-Ale Paulina, to nie tak, naprawdę, uwierz mi, ja Cię kocham!- odpowiadał krzykiem zrozpaczony członek One Direction.
nie wiem czemu, ale ta scena wywołała u mnie śmiech, ciekawe co takie zrobił Pan Idealny, że jego dziewczyna nie chce go znać, napił się łyka piwa? Naprawdę mnie to bawiło i nie mogłem zapanować nad śmiechem, zacząłem się głośno śmiać.
-ZAMKNIJ MORDE! MY PRZYNAJMNIEJ JESTEŚMY RAZEM, MOŻE JUŻ NIEDŁUGO, ALE NIE BOIMY SIĘ UCZUĆ I NIE ZACHOWUJEMY SIĘ JAK MAŁE DZIECI, KTÓRE NIE MYŚLĄ POWAŻNIE, MYŚLISZ, ŻE CO, JAK ZOSTAŁEŚ ZRANIONY TO OD RAZU MOŻESZ RANIĆ WSZYSTKICH NA OKOŁO I O NIC NIE DBAĆ, JESTEŚ W WIELKIM BŁĘDZIE, JESTEŚ TYLKO MAŁYM ROZWYDRZONYM CHŁOPCEM, CIEBIE W SUMIE TEŻ NIE CHCE MI SIĘ ZNAĆ- wydarła się na mnie Paulina, a mnie to zabolało, byłem w szoku, ale jej słowa mnie ruszyły, coś w nich było, jakaś prawda, co ja gadam, miała całkowitą racje, zachowywałem się jak dzieciak, mały gówniarz. Oczywiście nie mogłem pokazać, że się tym przejąłem, to nie pasowało do nowego mnie a nie zamierzałem się znowu diametralnie zmieniać, nie miałem po co.
-Super, już wyprodukowałaś się? – zapytałem obraźliwie, a Paulina zrobiła się cała czerwona ze złości i pobiegła po swoje rzeczy, po 20 minutach już jej nie było. Liam usiadł załamany obok mnie i schował twarz w ręce, jakoś zrobiło mi się go szkoda, przypomniał mi mnie jakiś czas temu.
-Nie martw się stary, wiesz ile dziewczyn Cię chce? Ona nie jest Ci potrzebna- starałem się go jakoś pocieszyć, ale mając wszystko gdzieś nienajlepiej mi to wychodziło, trudno.
-Zamknij się już, ostro przeholowałeś, Paulina ma racje, zrobiło się z Ciebie niewiadomo co, tęsknie za zakochanym Harrym, albo przynajmniej Harrym flirciarzem, bo teraz jesteś, nawet nie umiem tego określić, zimnym draniem, skurwielem? – powiedział mój przyjaciel  z żalem w oczach, wstał i wyszedł z busa.
-o co wam wszystkim do jasnej cholery chodzi- wydarłem się na cały autobus, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, zostałem sam, nawet nie wiem kiedy ulotnił się Louis.
Leżałem i przeglądałem zdjęcia na iPodzie, natrafiłem na zdjęcie moje i Gabi, nie wiem jakim cudem go jeszcze nie usunąłem, już chciałem to zrobić, ale coś wewnątrz mnie nie pozwalało nacisnąć mi ‘usuń’ .  a może oni wszyscy mają racje? Może jednak nie jest tak świetnie jak mi się wydaje. Patrzyłem na jej uśmiech i przypominało mi się jak byłem szczęśliwy u jej boku, ale potem wróciły obrazy mnie stojącego pod jej drzwiami tuż po usłyszeniu, że to koniec. Od razu porzuciłem jakiekolwiek szanse na to aby wrócić do poprzedniego stanu, teraz jest dobrze, nikt mnie nie rani!


5 komentarzy:

  1. wow, zaskoczyłaś tym rakiem Gabi i jesteś niesamowita! ale dodawaj szybciutko następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem czemu , ale trochę mi się łza zakręciła w oku .. !
    zajbistee ! czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Niespodziewana choroba + nie dobry Harry + kłótnia Pauliny i Liama = super nowe dwa rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuje wam strasznie, za te wszystkie przemiłe komentarze, to naprawdę wiele dla mnie znaczy! jutro kolejne dwa rozdziały <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  5. kłótnia Liama i Pauliny bardzo mnie mnie zaskoczyła, a to może dlatego, że sama mam na imię Paulina :D

    OdpowiedzUsuń