środa, 22 lutego 2012

Rozdział 28



(oczami Gabi)
-COOOO?! – wydarła się z dołu Paulina i rzuciła się w bieg, po kilku sekundach była u mnie, ciekawe jak to zrobiła…
-No tak! Lekarz właśnie dzwonił i powiedział, że chemioterapia poskutkowała- piszczałam szczęśliwa, poczułam taki przypływ energii, że mogłabym przebiec w maratonie i jeszcze nie miałabym dość- Szybko, pakujemy się nie ma czasu, mamy 13 godzin do koncertu z Chicago – obliczyłam to podświadomie, była 6 rano, nie spałam ani minuty a mimo to miałam nieopisywany zapał, czułam że wraca mój dawny optymizm, los dał mi szanse i musze ją wykorzystać. Wyjęłam walizkę i wrzucałam do niej wszystko co napotkałam w szafie, przyjaciółka patrzyła na mnie jak na idiotkę, a jej chłopak do niej dołączył.
-Co się dzieje? – zapytał zdezorientowany
-Jedziemy do Stanów, musze powiedzieć Harremu, że go kocham- wykrzyczałam nie przerywając swojego zajęcia.
-Nie pytaj o więcej, tylko rób co karze- powiedziała żartobliwie Paulina i pomogła mi się pakować.
po 40 minutach byliśmy już na lotnisku, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mamy nawet zarezerwowanych biletów, a przecież loty międzykontynentalne nie tak łatwo można kupić, z przejęcia aż się zatrzymałam.
-Co się stało? Tylko nie mów, że zmieniłaś zdanie i nie chcesz już tam lecieć. – powiedziała zaskoczona moim zachowaniem Paulina
-chce, ale przecież nie mamy biletów, a nie kupimy ich tak po prostu- powiedziałam i wtedy wtrącił się Liam
-Bitch please, i’m Liam Payne im famous- powiedział z triumfalnym uśmiechem, a ja słysząc te słowa wybuchnę łam takim śmiechem, że omal się nie przewróciłam, byłam szczęśliwa, mogłam śmiać się z byle czego.
Mój przyjaciel miał racje, kiedy tylko podeszliśmy do kasy i chcieliśmy kupić bilety, zostaliśmy obsłużeni jak gwiazdy, co ja mówie, przecież chłopak mojej przyjaciółki jest gwiazdą !
miejsca w pierwszej klasie były naprawdę wygodne, już nie raz leciałam pierwszą klasą, ale te siedzenia wdawały się nad wygodne,  wszystko było idealne, aż dopadły mnie złe myśli:  a co jeśli Harry mi nie wybaczy? Jeśli już mnie nie kocha, zapomniał o mnie? Co wtedy będę tak bardzo cierpieć. Od razu posmutniałam na twarzy, a siedząca obok mnie zauważyła to.
-Skarbie, co się stało? Lecimy do niego, powinnaś być szczęśliwa- mówiła z promiennym uśmiechem Paula
-No tak, a co jeśli on już mnie nie kocha? – zapytałam ponuro, strasznie się tego bałam
-Kocha- uśmiechnęła się
-Skąd Ty to wiesz? – popatrzyłam na nią unosząc jedną brew do góry
-6 zmysł, zaufaj mi, po prostu t wiem- objęła mnie pociesznie ramieniem
uśmiechnęłam się tylko, kilka złych myśli zniknęło, ale nie wszystkie, lecz nie mogłam patrzeć tak pesymistycznie. Wszystko nam sprzyjało, więc nie mogłam ponieść porażki, o nie.
Lot trwał 12 godzin, więc miałam czas się przespać, żeby nie wyglądać aż tak tragicznie, w samolotowej łazience poprawiłam swoją perukę i makijaż, aby jak najbardziej zasłonić skutki uboczne mojego leczenia. Zdążyliśmy nawet ustalić plan, to nie mogły być zwyczajne przeprosiny, musiały być fenomenalne.
-A co powiesz na przeprosiny i wyznanie miłości na scenie?- zaproponował Li
-brzmi nieźle, więcej szczegółów- zaciekawił mnie jego pomysł, przed oczami już miałam wizję mnie i Harrego całujących się na oczach tysiąca osób, troche odpłynęłam.
-Zapowiedziałbym niespodziankę, że jest z nami specjalna osoba i wtedy wyszłabyś Ty śpiewając naszą piosenkę- przedstawił w całości swój świetny plan.
-To mi się podoba! Liam kocham Cię! – powiedziałam i rzuciłam się mu na szyje, a on zareagował śmiechem.
-Ej ej ej, łapy precz od mojego chłopaka- powiedziała groźno Paula, ale wiedziałam że żartuje.
Pod lotniskiem czekał na nas kierowca, mieliśmy niewiele czasu, za niecałą godzine zaczynał się koncert, a my musieliśmy przejechać przez całe zakorkowane miasto. Kierowca jechał jak mógł najszybciej, ale niekoniecznie mu to wychodziło.
-Ludzie nie zdążymy ! koncert za 20 minut, a ten korek ciągnie się w nieskończoność- powiedziałam zirytowana, nie chciałam się spóźnić na ten koncert, na moje wielkie przeprosiny, ma mój wielki występ
-Spokojnie Gabi, beze mnie nie zaczną- uspokajał mnie przyjaciel i udało mu się, miał racje, przecież nie mogą zacząć bez jednego członka zespołu, usiadłam wygodnie i zaczęłam obmyślać co powiem, kiedy już zobaczę Harrego, nic innego do roboty mi nie zostało. Napisałam w głowie tysiąc przemówień, ale każde wydawało mi się puste i bezsensowne, miałam tyle do powiedzenia, że nie składało się to w ogóle w żadną logiczną całość. – a może tak: Przepraszam, kocham Cię- krótko i na temat,  tymi słowami wyrażę wszystko. Uśmiechnęłam się dumnie, że stworzyłam swoją jakże długą przemowe, a mój uśmiech pogłębił się kiedy samochód się zatrzymał po areną, gdzie chłopcy grali dziś koncert. Wbiegliśmy do środka, Liam i Paula polecieli się zameldować a ja pobiegłam do dźwiękowca, aby poinformować go o naszym planie, nie było łatwo go przekonać, bo mógł wylecieć ze swojej pracy, ale moje uwodzicielskie oczy chyba podziałały, bo nie odrywając od nich wzroku zgodził się.
Czekałam na swoją kolej i potwornie się denerwowałam, z jednej storny byłam pełna szczęścia, że zaraz zobacze swojego Harolda i powiem mu co czuje, a z drugiej wciąż dopadały mnie czarne wizje, w których mój ukochany mnie wyśmiewa, próbowałam je odsuwać na bok, ale były bardzo nie posłuszne, wciąż wkradały się na główny plan mojego umysłu.
to już teraz, z głośników wydobył się wstęp do naszej piosenki, powoli, cała w nerwach weszłam na scene śpiewając, musiałam bardzo się skupiać na tym, aby mój głos nie zadrżał wydając w ten sposób mój stres, chociaż miałam prawo być zestresowana, występy w klubie były niczym w porównaniu do tego tutaj, nigdy nie śpiewałam przed taką publicznością.
Chłopcy stali zdezorientowani, ale po chwili zaczeli się cieszyć i dołączyli do mnie, wszyscy oprócz Harrego. Wciąż patrzyłam na niego mając nadzieje, że podniesie ten głupi mikrofon i zacznie śpiewać, no dalej Harry! Brawo ! zaczął śpiewać! Ale nie potrwało to długo.
--STOP! Wyłączcie muzykę- uniósł się rozgniewany Hazza- Ktoś powie mi co się tutaj dzieje? – oczekiwał wyjaśnień, nie wiedziała czy mam coś powiedzieć, czy po prostu stać i się na niego gapić, czułam się taka zagubiona.
-To jest ta niespodzianka, Gabi przyjechała do nas prosto z Anglii, żeby móc zaśpiewać na naszym koncercie i przy okazji porozmawiać z Tobą- Liam chyba zauważył, że nie wiem co mam zrobić , dlatego troche mi pomógł, ach kochany
-Super, a o czym?! Jeśli ktoś ma mi coś do powiedzenia to traz tutaj, przed wszystkimi- Harry był tak strasznie zdenerwowany, smuciło mnie to, ale rozumiałam skąd pochodzą te negatywne emocje, zraniłam go, nie odzywałam się, a teraz nagle niewiadomo skąd pojawiam się i jak gdyby nigdy nic śpiewam sobie miłosną piosenkę, musiałam mu to wytłumaczyć.
-Harry, ja Cię przepraszam- starałam mówić jak najspokojniejszym głosem jakim dysponowałam w swojej gamie - chciałam Ci tylko powiedzieć i mam nadzieje, że Twoje fanki mnie nie ukamienują- uśmiałam się, bo wyobraziłam sobie mnie stojącą na scenie i fanki krzyczące ‘buuuu’ i rzucające we mnie różnymi przedmiotami, ała! Patrzyłam mu w oczy, a przynajmniej chciałam patrzeć mu w oczy, bo bardzo umiejętnie unikał mego spojrzenia- że Cię kocham- od nadmiaru emocji pociekła mi łza, stałam i wyczekiwałam jakiejkolwiek reakcji, ale nic nie dostrzegłam, stał zamyślony i nie dawał żadnych znaków życia, minęła chwila zanim zrobił ruch
-Super, coś jeszcze bo przerwałaś nam koncert?- odpowiedział bezczelnie a ja poczułam się jakby ktoś właśnie mnie spoliczkował, stałam jeszcze chwile, a potem uciekłam płacząc, biegłam na ślepo, aż w końcu stanęłam, rozejrzałam się dookoła i zauważyłam schronienie dla siebie, zwinęłam się w kłębek i tak cierpiałam.
czyli jednak moje czarne wizje były realne, czyli jednak dzisiaj przegrałam, oczywiście, przecież nic do końca nie może być piękne.
-Ja Ciebie też- usłyszałam głos Harrego i poczułam że chwyta moją twarz, spojrzałam na niego przenikając jego dusze, mówił prawdę kocha mnie, widziałam to sposobie jego patrzenia, kochał kochał kochał! A jednak wygrałam, jednak może być pięknie aż do samego końca.
-Ale przecież mówiłeś..- musiałam się upewnić, że moje przypuszczenia nie są błędne. Co ja gadam na pewno nie są!
-Nie ważne co mówiłem, jestem głupi- pociągnął mnie i pocałował, tak mi tego brakowało, tak za tym tęskniłam, za tym dotykiem, zapachem, namiętnością, magią, moja decyzja już nigdy nie mogła się zmienić, kochałam Harrego bezwarunkowo- - kocham Cię, naprawdę Cię kocham, a teraz wróćmy na scenę i pokażmy, że nie jestem aż taki straszny- powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie, zaśmialiśmy się razem.
Moja miłość ciągnęła mnie za rękę i wtedy zdałam sobie sprawę, jaki jest kierunek naszej wędrówki, o nie.
-Ale Harry, ja jestem cała rozmazana, nie mogę tak wyjść!- nie chciałam pokazać się światu w takim stanie, hełol, wciąż jestem dziewczyną!
-Wyglądasz pięknie- po tych słowach, zrobiło mi się tak dobrze, że nie obchodziło mnie czy jestem potargana czy nawet naga, dobra, może aż tak to nie. Harry wziął mnie na ręcę i zaniósł prosto na scene, kiedy tylko się pojawiliśmy rozległy się krzyki, piszczenia, owacje, nie mogłam przestać się uśmiechać, byłam taka szczęśliwa !
Chłopcy dokończyli koncert, ja i Paula, stałyśmy na scenie i bawiłyśmy się w najlepsze, po show była jeszcze chwila na autografy i różnego rodzaju rozmowy, potem pojechaliśmy do hotelu, bo wyjazd był dopiero rano. Joe chciał wynająć mi oddzielny pokój, ale Harry zaproponował z tajemniczym uśmiech cem, że mogę spać u niego, bo ma wieeelkie łóżko, podobała mi się ta propozycja, więc nie zwlekałam długo z odpowiedzią. Kiedy byliśmy już całkiem sami, było magicznie.
-Wiesz, że myślałam o Tobie każdego dnia, byłam na siebie wściekła za to co zrobiłam, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem szczęśliwa, że teraz leżę tutaj w Twoich objęciach- powiedziałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej
-Ja też się ciesze, przez ten czas kiedy Cię nie było robiłem okropne rzeczy i strasznie się zachowywałem, wszystko po to, żeby odreagować to co się stało, ale teraz przeszłość się nie liczy- powiedział i pogłaskał mnie po głowie, ale szybko oderwał rękę- Gabi, czy to jest…peruka?
O nie, zapomniałam o tym zupełnie, nie powiedziałam Mu o chorobie! Może nie powinnam? Ale nie! Zero kłamstw, trudno jakoś musi to znieść.
-Tak- zdjęłam perukę z głowy i spuściłam wzrok, ku mojemy zdziwniu nie usłyszałam żadnej reakcji, ani ‘ooo’,  ani ‘och, ach’ po prostu leżał spokojnie- mam raka, to znaczy miałam, dzisiaj zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że już wszystko jest dobrze, że ten miesiąc leczenia mi pomógł, dlatego mogłam tu przylecieć, bo jestem zdrowa, to był znak, ten telefon, że wszystko będzie dobrze, że Ty też mnie kochasz- spojrzałam na niego oczami pełnymi nadziei, że zrozumie, że nie wybuchnie złością, że nic mu nie mówiłam, że to zaakceptuje. –Harry, proszę powiedz coś- powiedziałam błagalnie. Jednak on nie wypowiedział żadnego słowa, tylko przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować, taka namiętność powinna być zakazana. Zaczął zdejmować ze mnie bluzkę, a ja się zatrzymałam.
-Ja..nie wiem..- jąkałam się, nie wiem czy tego chciałam, ostatnie moje współżycie było gwałtem, nie wiedziałam, czy jestem gotowa na kolejne spotkanie.
-Dobrze, rozumiem- powiedział i pocałował mnie delikatnie, czym uświadomił mi, jak jest dla mnie ważny i jaka ja jestem ważna dla niego, to było oczywiste, że jestem gotowa, jak mogłam się w ogóle nad tym zastanawiać.
położyłam się na nim i zaczęłam całować, a był to początek czegoś nieziemskiego…

2 komentarze: