środa, 15 lutego 2012

Rozdział 10


(oczami Gabi)
Leżałam na łóżku i wciąż płakałam, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Daj mi spokój- krzyknęłam, nie chciałam widzieć żadnego z moich rodziców, na pewno nie dziś, nie jutro, nie w tym tygodniu
-To ja, Mary- odezwała się za drzwi spokojnie i dość cicho
-Och, wejdź , przepraszam- zrobiło mi się głupio
-Kochana, proszę Cię nie płacz- podeszła do mnie szybko i przytuliła, kiedy zobaczyła w jakim jestem stanie.
-Jak mam nie płakać, kiedy moi rodzice uważają mnie za maszynkę do robienia pieniędzy- mówiłam niewyraźnie połykając łzy
-Oczywiście, że tak nie jest! Twoi rodzice bardzo Cię kochają, przecież o tym wiesz, tylko po prostu nie potrafią tego dobrze pokazać. Na pewno kiedyś zrozumieją swój błąd i to naprawią- pocieszła mnie mocno przytulając
-Ta ciekawe kiedy, jak już się od nich wyprowadzę i będę niezależna, miło- chlipałam pod nosem
-Dobrze Gabrysiu, już uspokój się musisz jechać zaraz do studia, chłopcy będą tam na Ciebie czekać- poinformowała mnie Mary
-Ech, dlaczego akurat oni, nie mógł jakiegoś innej gwiazdy, innego zespołu, dlaczego akurat One Direction, do którego należy Harry- powiedziałam ocierając łzy
-co za Harry, czemu ja nic nie wiem?- zaskoczyłam ją
-och to długa historia
-No słucham- nie odpuszczała
Opowiedziałam jej całą historię włączenie ze swoimi uczuciami, spojrzała na mnie jedynie gniewnym wzrokiem.
-Wiem, że jestem okropna, ale nie umiem z tym walczyć, automatycznie opycham każdego chłopaka, taka już teraz jestem, nie umiem kochać. – mówiłam czując że zaraz znowu wybuchnę płaczem.
-Przepraszam panienko, ale musze Ci to powiedzieć, ogłupiałaś już do końca? Nie potrafisz kochać?! Płaczesz, że nie rodzice Cię nie kochają a sama jesteś taka zimna! Zastanów się czego chcesz!- powiedziała gniewnie i wyszła
Miała racje, wiedziałam to, ale nadal nie mogłam zmienić mojej decyzji co do Harrego, przecież on jest sławny, to nie miałoby sensu, za często by wyjeżdżał, nie byłoby go przy mnie i tylko byśmy się męczyli. Po co próbować skoro nie warto, nie chce cierpieć. Nie miałam już czasu na leżenie i rozpaczanie, musiałam się zebrać i pojechać do studio, moją motywacją było wyprowadzenie się z tego okropnego domu, jedyne za czym będę tęsknić to Mary.
Jadąc do wytwórni próbowałam się dodzwonić do Pauli, ale nie odpierała, może jeszcze spała, w końcu była dopiero 9.30. Zostawiłam jej wiadomość na skrzynce, żeby zadzwoniła do mnie jak będzie mogła bo musi opowiedzieć mi wszystko z wczoraj. Miałam wielką nadzieje, że jej się uda i nie będzie tak głupia jak ja! Dojechałam do studia i weszłam do środka, gdzie czekali na mnie chłopaki.
-Cześć wam- uśmiechnęłam się serdecznie, musiałam udawać że mam dobry humor, żeby nie zniechęcić ich do pracy ze mną, spojrzałam na Harrego jego mina nie pokazywała żadnych emocji, taki totalny poker face, patrzył się gdzieś w przestrzeń, nawet nie spojrzał na mnie, w sumie mu się nie dziwie.
 - Strasznie się cieszę, że będziemy razem pracować, może od razu przejdziemy do sedna- naprawdę chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść-  bardzo bym chciała, abyśmy napisali razem jakąś piosenkę, nie wiem czy będzie to ballada, czy raczej coś szybszego, ten wybór pozostawiam wam, dzisiaj zostałam zaskoczona tą wiadomością, bo dowiedziałam się dopiero o 8 rano, więc wybaczcie mi moje niezorganizowanie.- uśmiechnęłam się promiennie
-Spoko my dowiedzieliśmy się o 9- powiedział roześmiany Niall, jakoś dziwnie się na mnie patrzył, znaczy cały czas się mnie patrzył i to takim dziwnym spojrzeniem, mam nadzieje, że nie spodobałam mu się.  kolejny członek One Direction zraniony przeze mnie? To nie wyglądałoby dobrze.
-No dobra, ale sądzicie, że możecie pisać coś już dzisiaj czy dziś tylko jakieś ustalenia a jutro praca właściwa? – zapytałam mając nadzieje, ze nikt nie będzie miał ochoty pisać piosenki
-Ja to bym mógł pisać już dziś- odezwał się Hazzy, który przez cały czas był w transie
-Mi się nie chce- powiedział Zayn, Liam, Louis i Niall
-No to chyba zostałeś przegłosowany Harry- popatrzyłam na niego, ale szybko spuściłam wzrok- Ja w sumie mogę zostać, ale przecież sami pracować nie będziemy
-Dlaczego nie, wy popracujcie razem, ustalcie wszystko, a my jutro wam pomożemy- powiedział Louis i puścił oczko do Hazzy, ohh a więc to wszystko spisek, chcą żebyśmy zostali sami.
-Nie wiem co powie na to nasza dama-spojrzał na mnie i blado się uśmiechnął
-EE, no dobrze, niech będzie- to była okazja, żeby z nim porozmawiać poza tym im szybciej napiszemy piosenkę i nagramy ją tym szybciej nie będę musiała patrzeć na niego.- Zabierajmy się do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz