(oczami Gabi)
Minęło bodajże półtora miesiąca od mojej ostatniej rozmowy z Harrym, a
mianowicie naszego rozstania, z mojego powodu. Każdego dnia zastanawiałam się
co by było gdyby, gdybym powiedziała, że go kocham, czy moje życie wyglądałoby
teraz inaczej? Czy byłabym właśnie w busie, gdzieś na amerykańskiej drodze
siedząc na kolanach u moje ukochanego i słuchając żartów chłopaków, ciekawe,
życie Pauliny zapewne tak teraz wygląda. Zazdroszczę jej, zrobiła coś tak
odważnego, nie bała się zakochać, oddała swoje serce Liamowi nie bojąc się, że
je upuści. To piękne, jedyne co mi pozostało to cieszyć się jej szczęściem i
tak rzeczywiście było. Pytanie czy kocham Harrego? Niestety, nie znam na nie
odpowiedzi, możliwe nawet że zapomniałam jak się kocha, więc może darze go
takim uczuciem, ale nie umiem dobrze zinterpretować oznak. Myślałam o nim
codzinnie, potrzebowałam jego bliskości, dotyku, głosu zapachu, uśmiechu
zwłaszcza teraz. Co się stało z tamtą chwilą zwątpienia, przez którą zerwałam z
Hazzim? Rozpłynęła się od razu po tym jak Scott wyszedł ze szpitala. Sądziłam,
że może po takim czasie się zmienił, stał się dobrym człowiekiem, ale
niesamowicie się myliłam, od razu po opuszczeniu szpitalnego łóżka zawitał w
moje progi i powiedział, że jeśli nie zapłacę mu 500 tys pounds pośle ‘mojego
chłoptasia’ do więzienia, zastanawiało mnie jakim niby to sposobem miał zrobić,
ale nie chciałam się o tym przekonać. Powiedziałam o tej sytuacji tacie, z
którym miałam teraz całkiem dobre relacje, a on zadzwonił tu i tam, tak, że
teraz Scott siedzi na niewygodnym łóżku i rysuje kreski na ścianie ( jeśli
wiecie o co mi chodzi ). Od tamtej pory nie przestałam myśleć o Haroldzie,
wybierałam jego numer tyle razy, że telefon blokował mi się kiedy tylko brałam
go do ręki, naszego duetu słuchałam po kilka tysięcy razy dziennie (co do mojej
kariery, dostałam wiele propozycji współpracy, ale uznałam, że nie nadaje się
do tego, może kiedyś ale na pewno nie teraz, moi rodzice jakoś znieśli tą
decyzje) , a jego zdjęcia były wszędzie, do dziś nie mogę sobie wybaczyć tego
co zrobiłam, ale musze zostawić go w spokoju, już za dużo namieszałam w jego
życiu. Moje przemyślenia przerwała mi pielęgniarka.
-Gabi, to już wszystko na dziś- uśmiechnęła się promiennie Jane i odłączyła ode
mnie te wszystkie rurki.
Nie wiem czy wspomniałam o pewnej, możliwe że istotnej rzeczy. Moje zawroty
głowy, omdlenia, utraty sił, duszności były spowodowane rozwijającym się rakiem. Kiedy zdecydowałam się pójść kontrolnie do lekarza, a on obwieścił
mi takie wieści, byłam w delikatnym szoku, mama płakała, a ja zwyczajnie
siedziałam, zesztywniała, nie mogłam zrozumieć tego co mówi do mnie lekarz, ani
jednego słowa, a przecież angielski opanowałam do perfekcji. Nawet gdy wróciłam
do domu nie potrafiłam pojąć, co się stało, czego się właśnie dowiedziałam, że
jestem chora i to poważnie, a może po prostu nie chciałam tego przyswoić.
Zaczęłam leczenie i nie myślałam o chorobie jako chorobie, wciąż oszukiwałam
się, że jestem zdorwa, że nic ze mną nie jest, a do szpitala przychodzę
codziennie aby oddać krew dla potrzebujących, musiałam sobie jakoś namieszać w
głowie, żeby nie popaść w depresje, Harry był dobrą metodą na takie odpłynięcie
i nie zwracanie uwagi na otaczające mnie nieszczęścia.
Oczywiście, nie powiedziałam nikomu o swojej chorobie, gdym poinformowała o tym
Paule, wiedziałoby całe 1D, a tego bardzo nie chciałam. Już raz zawiesili swoją
karierę z powodu moich problemów zdrowotnych, nie chce aby robili to ponownie,
nie chciałam psuć im trasy, mieli być tam szczęśliwi. Codziennie jeden z nich
dzwonił do mnie i opowiadał co się u nich dzieje oraz pytał jak ja się miewam,
zawsze musiałam coś skłamać, żeby wychodziło na to, że cieszę się życiem,
strasznie za nimi tęsknie, ale daje radę i ogółem wszystko jest ślicznie,
pięknie. Wiem, że nie powinnam ich okłamywać bo są moimi przyjaciółmi, ale
miałam powiedzieć im o chorobie w odpowiednim czasie, naprawdę.
Pielęgniarka odłączyła mnie od całego sprzętu, który dostarczał do mojego
organizmu chemię i wyszła. Ubrałam się i
czekałam pod szpitalem na Mary, która miała
mnie odebrać, ponieważ sama bałam się prowadzić po chemioterapii. Moje
dni, zbytnio się nie różniły każdy taki sam, myślenie o Harrym, szpital,
chemia, myślenie o Harrym, dom. Nic więcej.
biedna Gabi :(
OdpowiedzUsuń