środa, 22 lutego 2012

Rozdział 27

(oczami Harrego)
Dziś wieczorem dawaliśmy koncert w Chicago, a potem planowaliśmy pójść na jakąś impreze, mimo że Louis nie popierał mojego nowego stylu bycia, to Zayn zawsze chętnie chodził ze mną do klubów, więc nigdy nie melanżowałem sam. Niall też często się do nas dołączał, ale nie był aż tak dobrym zawodnikiem w piciu jak my, więc często po prostu wymiękał.
Staliśmy na backstagu i zostało nam 15 minut do wejścia, dzisiaj wszyscy chodzili zestresowani bo nigdzie nie było Liama, wyparował, ja się tym zupełnie nie przejmowałem, jeśli ma się zjawić to fajnie, jeśli nie trudno, nie mój interes.
-Gdzie on jest?!- chodził w kółko Joe i wymachiwał rękoma
-Wyluzuj, pewnie zaraz się tu zjawi- mówiłem totalnie zrelaksowany, wiedziałem że Liam, nie przegapi naszego koncertu i lada moment się pojawi, jak powiedziałem tak się stało, podbiegł do nas zdyszany zaginiony, a za nim dziewczyna, którą trzymał za rękę. To była Paulina, czyli wszystko się wyjaśniło, wiedzieliśmy już gdzie przez ten cały czas był nasz przyjaciel, przepraszał na kolanach swoją ukochaną i teraz znowu tworzą słodką parkę, musiałem powstrzymywać odruch wymiotny.
-Jestem, przepraszam was, ale miałem coś do załatwienia- powiedział podniecony jak jakiś dzieciak i wskazał na splecione dłonie, jak słodko.
-Nie ma czasu, szybko do garderoby- pospieszył go Joe, a ja zacząłem się śmiać jak opentany, to wszystko było takie żałosne, gdyby nie przywileje jakie posiadałem dzięki byciu w zespole i moim zamiłowaniu do muzyki, sądzę że odszedłbym stąd, miałem ich dość.
nadszedł czas na wejście na scene, wszystkie przemyślenia zostawiałem tutaj, za kulisami, przed publiką zawsze musze mieć czysty umysł i być zupełnie inną osobom. Koncert trwał w najlepsze, już mieliśmy zaczynać kolejną piosenkę, kiedy Liama wzieło na rozmowy, Boże…
-Słuchajcie kochani, dziękujemy za tak liczne przybycie- zaczął słodzić, o co mu chodziło, rozmowy z fanami miały być na samym końcu- w nagrodę za to, mam dla was wszystkich niespodziankę, dosłownie wszystkich bo dla chłopaków też, jest z nami dziś ktoś wyjątkowy- mówił podjarany, a kiedy skończył rozległa się muzyka, znałem tą melodie to było…cholera, to była piosenka 1D i Gabi, ale dlaczego to teraz, chwila ‘jest z nami wyjątkowa osoba, niespodzianka dla chłopaków’. Czy on tu ściągnął Ją?! Usłyszałem damski wokal i byłem pewny do kogo on należy, odwróciłem się i zobaczyłem dziewczynę, tą przepiękną dziewczyne, boginie, czułem się tak jak za pierwszym razem gdy ją zobaczyłem, ale to wszystko nie zmieniało faktu, tego co zrobiła, że mnie zraniła, nie zamierzałem jej tego wybaczyć tak po prostu, tylko dlatego że zjawiła się na scenie i śpiewa piosenkę, która opowiada o nas, nie ma opcji!
Chłopcy, którzy też byli w wielkim szoku, ale raczej takim pozytywnym dołączyli się do śpiewu, tylko ja stałem jak słup soli i nie wiedziałem co mam zrobić, czy śpiewać czy zbiec ze sceny i wyjechać na Alaskę. Postanowiłem zachować się profesjonalnie i zacząłem śpiewać, ale kiedy nastał moment mojej solówki z Nią nie wytrzymałem.
-STOP! Wyłączcie muzykę- powiedziałem oburzony do mikrofonu, może to nie była dobra opcja, rozwiązywać ten właśnie problem na scenie, przed tysiącami ludzi, ale miałam to w dupie, tak jak większość rzeczy- Ktoś mi powie co tu się dzieje?!
-To jest ta niespodzianka, Gabi przyjechała do nas prosto z Anglii, żeby móc zaśpiewać na naszym koncercie i przy okazji porozmawiać z Tobą- tłumaczył Liam.
-Super, a o czym?! Jeśli ktoś ma mi coś do powiedzenia to traz tutaj, przed wszystkimi- mówiłem podenerwowany, irytowała mnie ta sytuacja, ta cała szopka z jej przybyciem
-Harry, ja Cię przepraszam- powiedziała spokojnym głosem, głosem za którym tak tęskniłem- chciałam Ci tylko powiedzieć i mam nadzieje, że Twoje fanki mnie nie ukamienują- zaśmiała się i stała naprzeciwko mnie, starała się patrzeć mi w oczy, ale cały czas uciekałem spojrzeniem, nie chciałem patrzeć w jej niezwykłe oczy, bałem się, że znowu je pokocham.- że Cię kocham – powiedziała, a łza pociekła jej po policzku, wtedy się jej przyjrzałem, wyglądała inaczej, była blada i to nie od świateł scenicznych, wyglądała na strasznie zmęczoną i coś było nie tak z jej włosami, były jakieś nienaturalne. To, że wyznała mi miłość, dotarło do mnie troche później, nie chciało mi się wierzyć w to co słysze, cała publika zrobiła ‘uuu’ bądź piszczała z zachwytu, a ja stałem i nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować, jak drań czy pokazać swoje prawdziwe uczucia, to że ją kocham, że nigdy nie przestałem.
-Super, coś jeszcze bo przerwałaś nam koncert? – zdecydowałem podświadomie, instynkt samozachowawczy, widząc jej reakcje tak bardzo chciałem cofnąć czas, spojrzała na mnie spojrzeniem pełnym żalu, cierpienia coś niewyobrażalnego i uciekła ze sceny.
wszyscy zebrani na Sali zrobili buuuuu, nie takie słodkie buuuu, taki buuuu łaknące mojej śmierci.
-Jesteś idiotą Harry- powiedział Nialla a nasi fani go poparli
-Leć za nią! – rozkazał mi Zayn i Lou jednocześnie, a razem z nimi wszyscy, stałem na środku i nie mogłem się ruszyć, kiedy podeszłam do mnie Paula, w ogóle jak ona się tu znalazła?! I kopnęła mnie w tyłek
-Masz kopa na rozpęd i leć głupku- uśmiechnęła się promiennie, ona wiedziała co się teraz dzieje w mojej głowie, wiedziała, że kocham jej przyjaciółke, ona wiedziała to przez cały czas, nawet gdy wyrywałem dziewczyny, zawsze to wiedziała. Uśmiechnąłem się do niej i poleciałem za Gabi.
Nigdzie nie mogłem jej znaleźć, aż w końcu usłyszałem szlochanie za jakimś wieszakiem pełnym ubrań, schowała się tam i płakała, ten widok mnie zabolał, jak mogłem coś takiego zrobić.
-Ja Ciebie też- powiedziałem tylko tyle i złapałem jej twarz, spojrzała na mnie szklistymi oczami, były takie piękne, ona była piękna nawet teraz cała czarna od tuszu i czerwona.
-Ale przecież mówiłeś..- mówiła łykając łzy, tak bardzo zabolało ją to co zrobiłem, nie dziwie się, jestem skurwielem.
-Nie ważne co mówiłem, jestem głupi- uśmiechnąłem się do niej i przyciągnąłem do siebie, pocałowałem, w tym okresie dotykałem wielu ust, ale żadne nie były w dotyku takie jak jej, były wyjątkowe, zresztą jak ona cała, oderwaliśmy się od siebie po jakiś dobrych 2 minutach- kocham Cię, naprawdę Cię kocham, a teraz wróćmy na scenę i pokażmy, że nie jestem aż taki straszny- zaśmiałem się a ona razem ze mną
-Ale Harry, ja jestem cała rozmazana, nie mogę tak wyjść!
-Wyglądasz pięknie- powiedziałem i wziąłem ją na ręcę, żeby nie miała szansy uciec.
kiedy tylko weszliśmy na scene usłyszeliśmy wiwaty! ta chwila mogła trwać wiecznie, zakochany Harry powrócił.

1 komentarz:

  1. ,Masz kopa na rozpęd i leć głupku' hahaha to zdanie rozwala system ;D

    OdpowiedzUsuń