(oczami
Gabi)
zostaliśmy u Pauli obejrzeć jakiś film, nie chciałam jej zostawiać, mimo że pogodziła się z Liamem i wszystko wróciło do normy, wiedziałam, że potrzebuje mojej obecności, siedzieliśmy sobie na sofach wtuleni i prowadziliśmy zwyczajne przyjacielskie rozmowy, zaczęliśmy nawet żartować na temat ojcostwa, wszystko zapowiadało się potoczyć dobrze, oczywiście, że teraz miało być ciężej, ale byłam pewna, że wszyscy razem sobie poradzimy. Kiedy zrobiło się już naprawdę późno zarządziliśmy z Harrym, że czas wracać.
Byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w stronę mojego domu, kiedy Hazz zaproponował mi, abym u niego zanocowała, nie zastanawiałam się długo, dzisiejszy dzień, a raczej wczorajszy bo dochodziła już pierwsza, był tak idealny, że nie chciałam go kończyć. Pojechaliśmy do pałacyku mojego ukochanego i leżeliśmy już razem w łóżku, kiedy do głowy przyszła mi pewna myśl, ciekawe jak zareagowałby mój mężczyzna na wieść o tym, że zostanie ojcem.
- A Ty co byś zrobił gdybym była w ciąży? – zapytała z ciekawością siadając na nim
-Ucieszyłbym się- odpowiedział, ale jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, teraz mógł tak mówić, ale przy fakcie dokonanym zapewne zachowałby się zupełnie inaczej.
-Ta jasne- odpowiedziałam, byłam pewna że zacząłby wariować podobnie jak nasz przyjaciel
-Serio. Chce mieć z Tobą gromadkę małych Stylesów !- na te słowa zrobiło mi się tak miło i jakby ciepło w środku, chce mieć ze mną dzieci, rodzine, to znaczy, że chce już być ze mną do końca!
-Mi pasuje- odpowiedziałam, pasowało mi to, nie chciałam nikogo innego, co prawda, nigdy nie zastanawiałam się nam zakładaniem rodziny, dzieci nigdy mnie nie fascynowały, ale dzieci z nim ? o tak, nic lepszego nie mogłoby mnie spotkać, ale mamy jeszcze na to czas. Pocałowałam go, miał to być zwyczajny buziak, ale mój chłopak zdecydował inaczej, przedłużył pocałunek i wcale nie chciał go przerywać, od razu zrozumiałam o co mu chodzi, a że też miałam ochotę na takie ukoronowanie tego dnia rozpięłam mu koszule zachęcając do dalszych działań, nie musiałam długo czekać na jego reakcje.
wstałam dość wcześnie, miałam ochotę już wrócić do domu, pomimo tego jak cudownie mi było u boku Harrego, miałam ochotę pobyć z moimi rodzicami, chciałam w pełni wykorzystać ich nagłą przemianę i pokazać, że mi też zależy na dobrych relacjach z nimi. Zrobiłam mi i całej piątce śniadanie po czym zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu, nie chciałam już wykorzystywać Harrego, mimo że zarzekał się, że podwiezienie mnie to dla niego przyjemność, nie skorzystałam.
Gdy wróciłam do domu rodzice siedzieli wtuleni i oglądali telewizję, dołączyłam do nich i oparłam się o ramie taty.
-I jak tam córa? Obiad się udał? – zapytał ciekawsko tata
-Taak! Było świetnie, rodzice Harrego są niesamowitymi ludźmi, bardzo dobrze się nam rozmawiało i…zaakceptowali mnie bez większych problemów! – powiedziałam szczęśliwa, wciąż tak bardzo mnie cieszył ten fakt, że mama i ojczym Hazzy mnie lubią.
-No widzisz, mówiliśmy że tak będzie- odezwała się ucieszona mama.
zdałam sobie sprawę, że coś tu nie gra, rodzice normalnie o tej godzinie są już w pracy, nie mają czasu na takie zwyczajne rzeczy jak siedzenie i oglądanie telewizji.
-a tak właściwie, to czemu nie jesteście w pracy? – byłam ciekawa co się dzieje, taka nagła zmiana ich nastawienia, że aż do pracy nie chodzą, dziwne..
-można powiedzieć, że zawiesiliśmy na chwilę naszą działalność- powiedział tata, aja nadal nie rozumiełam o co chodzi
-Jak to? – żądałam wyjaśnień.
-Gabi posłuchaj- wyprostowała się mama- postanowiliśmy pewną rzecz- zaczęła
-O, znowu jakieś informacje z rana, no słucham- liczyłam na coś pozytywnego, tak jak wczorajszego ranka, ale się przeliczyłam
-Chcemy wrócić do Polski- powiedział tata. Kiedy to usłyszałam zesztywniałam, co? Polska? Wrócić? Wyjechać? W Polsce nie ma Harrego? Przecież nie ma go tam? Nie ma Pauli? Nie ma One Direction? Co? Nie!
-COO? NIEE! – krzyknęłam i gwałtownie wstałam- ja nigdzie nie jade! Rozumiecie?! To po to była ta wasza nagła zmiana? Żeby mnie udobruchać? ! – oskarżałam ich, nareszcie dostrzegłam sens wczorajszego dnia, wszystko robili po to abym dobrze zniosła wiadomość o wyjeździe, czułam się jakbym ktoś mnie kilka razy spoliczkował, nie ktoś a sami moi rodzice!
-Uspokój się i daj nam dokończyć- zdenerwowała się mama, o tak to było w jej stylu, szybkie złości i przejmowanie kontroli, byłam tak wściekła że nie miałam ochoty ich słuchać, wzięłam kluczyki od swojego samochodu i wybiegłam z domu.
nie wiedziałam gdzie jade, nie zmierzałam ani do swojego chłopaka, ani do przyjaciółki, jechałam po prostu prosto przed siebie, telefon dzwonił non stop, raz jeden rodzic raz drugi, nie chciałam z nimi rozmawiać ani z nikim innym, więc go wyłączyłam. Na doradzę pojawił się kierunkowskaz na Londyn i uznałam że to mój cel. Pojechałam do stolicy i poszłam do swojego ulubionego miejsca, Milkshake City. Usiadłam przy stoliku i piłam swojego ulubionego bananowego shake’a, miałam spuszczoną głowę i wpatrywałam się w stół, myślałam o tym , jak będzie bez Harrego, dlaczego teraz kiedy już nic miało na nie przeszkodzić musi się coś dziać, czy los naprawdę aż tak bardzo nie chce żebyśmy byli razem ?! oprócz dwóch pracowników, nie było nikogo, więc nie przejmowałam się tym, że lecą mi łzy, może płakanie publicznie jest żałosne, ale wtedy naprawdę miałam to gdzieś. Nie przestawałam płakać, aż ktoś się do mnie przysiadł.
-skończyło się jedzenie, że tak płaczesz? – to był Niall, tylko on mógł zasadzić takiego suchara
-daj mi spokój, nie mam ochoty na głupie żarty- próbowałam się go pozbyć, nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo, a zwłaszcza na dziwne poczucie humoru
-przepraszam- zrobiło mu się głupio- czy stało się coś? – zapytał z troską
-Nie, siedze sobie tutaj sama i płacze bo takie mam hobby- powiedziałam zirytowana a on się speszył. Och, głupia ja, nie powinnam go tak traktować, zachowuje się jak moja mama, on nie chciał źle- Przepraszam Nialler, ale mam straszny humor, bo dowiedziałam się czegoś strasznego…- tłumaczyłam się
-Że Paula jest w ciąży, to jest aż taka zła wiadomość- powiedział spokojnie i popił swojego shake’a
-Co? Nie! Skąd Ty to wiesz? – zapytałam zdziwiona, ale sama sobie odpowiedziałam na to pytanie- No tak, mieszkasz z Liamem w jednym domu to było do przewidzenia, ale nie, nie o to chodzi- powiedziałam i posmutniałam na myśl, że nie będzie mnie przy Paulinie, kiedy tego będzie potrzebować.
-Więc o co chodzi? Powiedz mi, może jakoś pomogę- zaoferował się Niall
-nie wiem czy się jakoś da, ale dobrze powiem Ci. Moja mama jest w ciąży i nagle coś im, moim rodzicom, odwaliło, że chcą się przeprowadzić powrotem do Polski, a ja nie chce was zostawiać- poczułam, że łzy znowu wróciły, wyobrażałam sobie dni w ojczyźnie i wcale nie wyglądały zachęcająco , nie przepadałam za mieszkaniem w Polsce, zawsze chciałam się przeprowadzić, wiec wyprowadzka do Anglii była dla mnie spełnieniem marzeń.
- Ale jak to? Co Ty nie możesz! Znaczy to szkoda- powiedział i spuścił głowe. Okej..to było dziwne, znaczy ja też zapewne bym tak zareagowała na wieść o tym, że One Direction gdzieś wyjeżdża a ja nie mogę jechać z nimi, ale nie spodziewałam się że Nialli darzy mnie, aż taką sympatią – no bo wiesz- mówił dalej- Harry będzie cierpiał- dokończył, ale wiedziałam, że kłamie, lecz jakoś mi się nie chciało dochodzić do prawdy, jeśli nie chce mi jej powiedzieć to trudno.
-Wiem, ale co mam zrobić- schowałam twarz w dłonie, nie miałam pojęcia co teraz będzie.
-Posłuchaj- przybliżył się do mnie, a ja położyłam mu głowe na ramieniu- niedługo z tego co pamiętam i tak będziesz pełnoletnia, na razie może wyjedź z rodzicami, a po swoich urodzinach wróć tutaj i zamieszkasz z nami, albo porozmawiaj z rodzicami, aby pozwolili Ci tu zostać, musisz też rozumieć ich, może chcą wychować dziecko w ojczyźnie, zrozum, na pewno nie robią nic, żeby uprzykrzyć Ci życie, porozmawiaj z nimi, ustalcie coś, powiedz jak bardzo zależy Ci na zostaniu tutaj, powinni zrozumieć- dawał mi rady, a ja byłam zdziwiona, że jest taki inteligentny, to co mówił naprawdę miało sens, pomógł mi, mniej więcej rozjaśniło mi się w umyśle co mam zrobić
-dziękuje Niall- dałam mu buziaka w policzek, należał mu się, ale jego reakcja mnie zszokowała, odskoczył ode mnie jak poparzony. – Coś się stało? Kopie prądem? Śmierdzę ? – pytałam całkowicie poważnie, nie wiedziałam o co mu chodzi
-nie- zaśmiał się – tylko boje się, że…- urwał niespodziewanie i posmutniał
-że co? – dopytywałam, nie zamierzałam teraz dać mu spokoju, jeśli zaczął musiał dokończyć.
-nie ważne, nie ma teraz na to czasu- sztucznie się uśmiechnął, coś ukrywał! – musisz jechać teraz szybko do domu i porozmawiać z rodzicami- wyganiał mnie, a ja nie chciałam ustąpić, ale domyślałam, że i tak mi teraz nic nie powie, więc odpuściłam.
-Dobra, ale jeszcze z Tobą nie skończyłam- pożegnałam się i wyszłam, jechałam szybko, prosto do domu, nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale w Londynie spędziłam 4 godziny, chciałam się już znaleźć w domu, porozmawiać z rodzicami, uznałam że wypada też przeprosić za swoje zachowanie, wszystko mogło się inaczej potoczyć, chce ich prosić, aby zostawili mnie tu samą a zachowuje się jak 12 letnia dziewczynka, brawo.
po 30 minutach byłam w domu i wręcz do niego wbiegłam, rodzice siedzieli w kuchni, a raczej tata chodził zdenerwowany w kółko i krzyczał coś do telefonu, a mama siedziała na stołku i płakała.
stanęłam i patrzyłam się na nich, oni się o mnie naprawdę martwili, kiedyś nawet nie zauważali, że uciekłam, teraz odchodzili od zmysłów, nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu podbiegłam i przytuliłam się do załamanej mamy.
-przepraszam, przepraszam, przepraszam, pojade z Wami, przepraszam, nie powinnam tak się zachowywać- zrozumiałam jak bardzo mnie kochają, nie chciałam zostawiać swoich przyjaciół i miłości, ale jeśli rodzicom, tak bardzo zależało na powrocie do rodzinnego kraju, to nie mogłam ich zostawić!
- Ale my nie chcemy, żebyś z nami jechał- powiedział wciąż zdenerwowany tata
-Co? – sądziłam, ze się przesłyszałam
-Gdybyś dała nam do kończyć to byś wiedziała, chcemy żebyś tu została, wiemy że nie zostawić Harrego, Pauli i reszty przyjaciół, a poza tym niedługo będziesz dorosła i nie możemy podejmować za Ciebie takich decyzji oraz ktoś przecież musi prowadzić klub, a Ty jesteś do tego idealna! – wyjaśnił mi tata, a ja poczułam że kręci mi się w głowie, jedyne co nasuwało mi się na myśl to ‘CO?’ . kiedy już otrząsnęłam się z szoku a zajęło to jakiś czas zaczęłam skakać i piszczeć ze szczęścia.
-DZIĘKUJE DZIEKUJE DZIĘKUJE! – podskoczyłam do taty, objęłam go i podskakiwałam razem z nim
-ciesze się, że tak się cieszysz, ale teraz masz szlaban za tą uciczkę- powiedział srogo
-dobrze tato- zareagowałam tak, bo i tak byłam pewna, że jutro rano już mu przejdzie złość i mi wybaczy- idę do siebie- wziełam torebkę i poszłam do siebie na góre.
czyli wszystko wciąż miało być pięknie…poczułam wene, chciałam coś stworzyć, kolejną piosenkę, a może kolejny rozdział mojej książki, ostatnio tak wiele się działo, że nie miałam czasu, żeby usiąść w spokoju i przelać swoje uczucia na papier. Wzięłam swój notes i poszłam w swoje tajemne miejsce, weszłam do szafy odsłoniłam ciężką kotarę, która zasłaniała schody na poddasze, tam miałam swoje małe królestwo, o którym nikt nie wiedział. Rodzice pozwolili mi zrobić ze strychem co będę chciała, ale podziękowałam im, oczywiście było to kłamstwo, nie chciałam żeby wiedzieli o moim schowku, postarałam się aby go nie było widać i osiągnęłam swój efekt, żadna osoba, nawet Mary, nie wiedziała, że w szafie kryje się wejście do mojej małej Narnii.
usiadłam na wielkiej pufie, kochałam wystrój tego pomieszczenia, było takie przytulne, wszędzie było pełno zdjęć, moich i przyjaciół, wszystkich osób, które coś dla mnie znaczyły, miałam tu nawet zdjęcia jeszcze z czasów mieszkania w Polsce. Przypomniałam sobie jak tam się żyło, moje dwie najlepsze przyjaciółki Anie i Maje, teraz nawet nie mam z nimi kontaktu, jakbym przestała dla nich istnieć. Pociekła mi łza, więc odgoniłam wszystkie wspomnienia, dzisiaj nic nie może mi popsuć humoru, rano wystarczająco się już wydarzyło. Otworzyłam notes i zaczęłam pisać piosenkę. Opowiadała historię dziewczyny, która miała wszystko a mimo to tak naprawdę nie miała nic, do czasu kiedy poznała pewnego chłopaka, jej życie się zmieniło, ona się zmieniła, nic już nie było takie samo. Tak, opowiadała po prostu moją historię, oczywiście pare faktów pominęłam. Pisałam bez opamiętania, kiedy kończyłam jedną piosenkę, zaczynałam kolejną, nigdy tak dobrze mi się nie pisało, z zatracenia wyrwał mnie męski głos, który dobiegał z dołu, z mojego pokoju.
-Gabi?! Jesteś tu?- to był Harry.
Kurde
kurde, co teraz?! Przecież nie mogłam nadal wyjść z szafy, kto normalny siedzi
w szafie, zostaliśmy u Pauli obejrzeć jakiś film, nie chciałam jej zostawiać, mimo że pogodziła się z Liamem i wszystko wróciło do normy, wiedziałam, że potrzebuje mojej obecności, siedzieliśmy sobie na sofach wtuleni i prowadziliśmy zwyczajne przyjacielskie rozmowy, zaczęliśmy nawet żartować na temat ojcostwa, wszystko zapowiadało się potoczyć dobrze, oczywiście, że teraz miało być ciężej, ale byłam pewna, że wszyscy razem sobie poradzimy. Kiedy zrobiło się już naprawdę późno zarządziliśmy z Harrym, że czas wracać.
Byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w stronę mojego domu, kiedy Hazz zaproponował mi, abym u niego zanocowała, nie zastanawiałam się długo, dzisiejszy dzień, a raczej wczorajszy bo dochodziła już pierwsza, był tak idealny, że nie chciałam go kończyć. Pojechaliśmy do pałacyku mojego ukochanego i leżeliśmy już razem w łóżku, kiedy do głowy przyszła mi pewna myśl, ciekawe jak zareagowałby mój mężczyzna na wieść o tym, że zostanie ojcem.
- A Ty co byś zrobił gdybym była w ciąży? – zapytała z ciekawością siadając na nim
-Ucieszyłbym się- odpowiedział, ale jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, teraz mógł tak mówić, ale przy fakcie dokonanym zapewne zachowałby się zupełnie inaczej.
-Ta jasne- odpowiedziałam, byłam pewna że zacząłby wariować podobnie jak nasz przyjaciel
-Serio. Chce mieć z Tobą gromadkę małych Stylesów !- na te słowa zrobiło mi się tak miło i jakby ciepło w środku, chce mieć ze mną dzieci, rodzine, to znaczy, że chce już być ze mną do końca!
-Mi pasuje- odpowiedziałam, pasowało mi to, nie chciałam nikogo innego, co prawda, nigdy nie zastanawiałam się nam zakładaniem rodziny, dzieci nigdy mnie nie fascynowały, ale dzieci z nim ? o tak, nic lepszego nie mogłoby mnie spotkać, ale mamy jeszcze na to czas. Pocałowałam go, miał to być zwyczajny buziak, ale mój chłopak zdecydował inaczej, przedłużył pocałunek i wcale nie chciał go przerywać, od razu zrozumiałam o co mu chodzi, a że też miałam ochotę na takie ukoronowanie tego dnia rozpięłam mu koszule zachęcając do dalszych działań, nie musiałam długo czekać na jego reakcje.
wstałam dość wcześnie, miałam ochotę już wrócić do domu, pomimo tego jak cudownie mi było u boku Harrego, miałam ochotę pobyć z moimi rodzicami, chciałam w pełni wykorzystać ich nagłą przemianę i pokazać, że mi też zależy na dobrych relacjach z nimi. Zrobiłam mi i całej piątce śniadanie po czym zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu, nie chciałam już wykorzystywać Harrego, mimo że zarzekał się, że podwiezienie mnie to dla niego przyjemność, nie skorzystałam.
Gdy wróciłam do domu rodzice siedzieli wtuleni i oglądali telewizję, dołączyłam do nich i oparłam się o ramie taty.
-I jak tam córa? Obiad się udał? – zapytał ciekawsko tata
-Taak! Było świetnie, rodzice Harrego są niesamowitymi ludźmi, bardzo dobrze się nam rozmawiało i…zaakceptowali mnie bez większych problemów! – powiedziałam szczęśliwa, wciąż tak bardzo mnie cieszył ten fakt, że mama i ojczym Hazzy mnie lubią.
-No widzisz, mówiliśmy że tak będzie- odezwała się ucieszona mama.
zdałam sobie sprawę, że coś tu nie gra, rodzice normalnie o tej godzinie są już w pracy, nie mają czasu na takie zwyczajne rzeczy jak siedzenie i oglądanie telewizji.
-a tak właściwie, to czemu nie jesteście w pracy? – byłam ciekawa co się dzieje, taka nagła zmiana ich nastawienia, że aż do pracy nie chodzą, dziwne..
-można powiedzieć, że zawiesiliśmy na chwilę naszą działalność- powiedział tata, aja nadal nie rozumiełam o co chodzi
-Jak to? – żądałam wyjaśnień.
-Gabi posłuchaj- wyprostowała się mama- postanowiliśmy pewną rzecz- zaczęła
-O, znowu jakieś informacje z rana, no słucham- liczyłam na coś pozytywnego, tak jak wczorajszego ranka, ale się przeliczyłam
-Chcemy wrócić do Polski- powiedział tata. Kiedy to usłyszałam zesztywniałam, co? Polska? Wrócić? Wyjechać? W Polsce nie ma Harrego? Przecież nie ma go tam? Nie ma Pauli? Nie ma One Direction? Co? Nie!
-COO? NIEE! – krzyknęłam i gwałtownie wstałam- ja nigdzie nie jade! Rozumiecie?! To po to była ta wasza nagła zmiana? Żeby mnie udobruchać? ! – oskarżałam ich, nareszcie dostrzegłam sens wczorajszego dnia, wszystko robili po to abym dobrze zniosła wiadomość o wyjeździe, czułam się jakbym ktoś mnie kilka razy spoliczkował, nie ktoś a sami moi rodzice!
-Uspokój się i daj nam dokończyć- zdenerwowała się mama, o tak to było w jej stylu, szybkie złości i przejmowanie kontroli, byłam tak wściekła że nie miałam ochoty ich słuchać, wzięłam kluczyki od swojego samochodu i wybiegłam z domu.
nie wiedziałam gdzie jade, nie zmierzałam ani do swojego chłopaka, ani do przyjaciółki, jechałam po prostu prosto przed siebie, telefon dzwonił non stop, raz jeden rodzic raz drugi, nie chciałam z nimi rozmawiać ani z nikim innym, więc go wyłączyłam. Na doradzę pojawił się kierunkowskaz na Londyn i uznałam że to mój cel. Pojechałam do stolicy i poszłam do swojego ulubionego miejsca, Milkshake City. Usiadłam przy stoliku i piłam swojego ulubionego bananowego shake’a, miałam spuszczoną głowę i wpatrywałam się w stół, myślałam o tym , jak będzie bez Harrego, dlaczego teraz kiedy już nic miało na nie przeszkodzić musi się coś dziać, czy los naprawdę aż tak bardzo nie chce żebyśmy byli razem ?! oprócz dwóch pracowników, nie było nikogo, więc nie przejmowałam się tym, że lecą mi łzy, może płakanie publicznie jest żałosne, ale wtedy naprawdę miałam to gdzieś. Nie przestawałam płakać, aż ktoś się do mnie przysiadł.
-skończyło się jedzenie, że tak płaczesz? – to był Niall, tylko on mógł zasadzić takiego suchara
-daj mi spokój, nie mam ochoty na głupie żarty- próbowałam się go pozbyć, nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo, a zwłaszcza na dziwne poczucie humoru
-przepraszam- zrobiło mu się głupio- czy stało się coś? – zapytał z troską
-Nie, siedze sobie tutaj sama i płacze bo takie mam hobby- powiedziałam zirytowana a on się speszył. Och, głupia ja, nie powinnam go tak traktować, zachowuje się jak moja mama, on nie chciał źle- Przepraszam Nialler, ale mam straszny humor, bo dowiedziałam się czegoś strasznego…- tłumaczyłam się
-Że Paula jest w ciąży, to jest aż taka zła wiadomość- powiedział spokojnie i popił swojego shake’a
-Co? Nie! Skąd Ty to wiesz? – zapytałam zdziwiona, ale sama sobie odpowiedziałam na to pytanie- No tak, mieszkasz z Liamem w jednym domu to było do przewidzenia, ale nie, nie o to chodzi- powiedziałam i posmutniałam na myśl, że nie będzie mnie przy Paulinie, kiedy tego będzie potrzebować.
-Więc o co chodzi? Powiedz mi, może jakoś pomogę- zaoferował się Niall
-nie wiem czy się jakoś da, ale dobrze powiem Ci. Moja mama jest w ciąży i nagle coś im, moim rodzicom, odwaliło, że chcą się przeprowadzić powrotem do Polski, a ja nie chce was zostawiać- poczułam, że łzy znowu wróciły, wyobrażałam sobie dni w ojczyźnie i wcale nie wyglądały zachęcająco , nie przepadałam za mieszkaniem w Polsce, zawsze chciałam się przeprowadzić, wiec wyprowadzka do Anglii była dla mnie spełnieniem marzeń.
- Ale jak to? Co Ty nie możesz! Znaczy to szkoda- powiedział i spuścił głowe. Okej..to było dziwne, znaczy ja też zapewne bym tak zareagowała na wieść o tym, że One Direction gdzieś wyjeżdża a ja nie mogę jechać z nimi, ale nie spodziewałam się że Nialli darzy mnie, aż taką sympatią – no bo wiesz- mówił dalej- Harry będzie cierpiał- dokończył, ale wiedziałam, że kłamie, lecz jakoś mi się nie chciało dochodzić do prawdy, jeśli nie chce mi jej powiedzieć to trudno.
-Wiem, ale co mam zrobić- schowałam twarz w dłonie, nie miałam pojęcia co teraz będzie.
-Posłuchaj- przybliżył się do mnie, a ja położyłam mu głowe na ramieniu- niedługo z tego co pamiętam i tak będziesz pełnoletnia, na razie może wyjedź z rodzicami, a po swoich urodzinach wróć tutaj i zamieszkasz z nami, albo porozmawiaj z rodzicami, aby pozwolili Ci tu zostać, musisz też rozumieć ich, może chcą wychować dziecko w ojczyźnie, zrozum, na pewno nie robią nic, żeby uprzykrzyć Ci życie, porozmawiaj z nimi, ustalcie coś, powiedz jak bardzo zależy Ci na zostaniu tutaj, powinni zrozumieć- dawał mi rady, a ja byłam zdziwiona, że jest taki inteligentny, to co mówił naprawdę miało sens, pomógł mi, mniej więcej rozjaśniło mi się w umyśle co mam zrobić
-dziękuje Niall- dałam mu buziaka w policzek, należał mu się, ale jego reakcja mnie zszokowała, odskoczył ode mnie jak poparzony. – Coś się stało? Kopie prądem? Śmierdzę ? – pytałam całkowicie poważnie, nie wiedziałam o co mu chodzi
-nie- zaśmiał się – tylko boje się, że…- urwał niespodziewanie i posmutniał
-że co? – dopytywałam, nie zamierzałam teraz dać mu spokoju, jeśli zaczął musiał dokończyć.
-nie ważne, nie ma teraz na to czasu- sztucznie się uśmiechnął, coś ukrywał! – musisz jechać teraz szybko do domu i porozmawiać z rodzicami- wyganiał mnie, a ja nie chciałam ustąpić, ale domyślałam, że i tak mi teraz nic nie powie, więc odpuściłam.
-Dobra, ale jeszcze z Tobą nie skończyłam- pożegnałam się i wyszłam, jechałam szybko, prosto do domu, nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale w Londynie spędziłam 4 godziny, chciałam się już znaleźć w domu, porozmawiać z rodzicami, uznałam że wypada też przeprosić za swoje zachowanie, wszystko mogło się inaczej potoczyć, chce ich prosić, aby zostawili mnie tu samą a zachowuje się jak 12 letnia dziewczynka, brawo.
po 30 minutach byłam w domu i wręcz do niego wbiegłam, rodzice siedzieli w kuchni, a raczej tata chodził zdenerwowany w kółko i krzyczał coś do telefonu, a mama siedziała na stołku i płakała.
stanęłam i patrzyłam się na nich, oni się o mnie naprawdę martwili, kiedyś nawet nie zauważali, że uciekłam, teraz odchodzili od zmysłów, nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu podbiegłam i przytuliłam się do załamanej mamy.
-przepraszam, przepraszam, przepraszam, pojade z Wami, przepraszam, nie powinnam tak się zachowywać- zrozumiałam jak bardzo mnie kochają, nie chciałam zostawiać swoich przyjaciół i miłości, ale jeśli rodzicom, tak bardzo zależało na powrocie do rodzinnego kraju, to nie mogłam ich zostawić!
- Ale my nie chcemy, żebyś z nami jechał- powiedział wciąż zdenerwowany tata
-Co? – sądziłam, ze się przesłyszałam
-Gdybyś dała nam do kończyć to byś wiedziała, chcemy żebyś tu została, wiemy że nie zostawić Harrego, Pauli i reszty przyjaciół, a poza tym niedługo będziesz dorosła i nie możemy podejmować za Ciebie takich decyzji oraz ktoś przecież musi prowadzić klub, a Ty jesteś do tego idealna! – wyjaśnił mi tata, a ja poczułam że kręci mi się w głowie, jedyne co nasuwało mi się na myśl to ‘CO?’ . kiedy już otrząsnęłam się z szoku a zajęło to jakiś czas zaczęłam skakać i piszczeć ze szczęścia.
-DZIĘKUJE DZIEKUJE DZIĘKUJE! – podskoczyłam do taty, objęłam go i podskakiwałam razem z nim
-ciesze się, że tak się cieszysz, ale teraz masz szlaban za tą uciczkę- powiedział srogo
-dobrze tato- zareagowałam tak, bo i tak byłam pewna, że jutro rano już mu przejdzie złość i mi wybaczy- idę do siebie- wziełam torebkę i poszłam do siebie na góre.
czyli wszystko wciąż miało być pięknie…poczułam wene, chciałam coś stworzyć, kolejną piosenkę, a może kolejny rozdział mojej książki, ostatnio tak wiele się działo, że nie miałam czasu, żeby usiąść w spokoju i przelać swoje uczucia na papier. Wzięłam swój notes i poszłam w swoje tajemne miejsce, weszłam do szafy odsłoniłam ciężką kotarę, która zasłaniała schody na poddasze, tam miałam swoje małe królestwo, o którym nikt nie wiedział. Rodzice pozwolili mi zrobić ze strychem co będę chciała, ale podziękowałam im, oczywiście było to kłamstwo, nie chciałam żeby wiedzieli o moim schowku, postarałam się aby go nie było widać i osiągnęłam swój efekt, żadna osoba, nawet Mary, nie wiedziała, że w szafie kryje się wejście do mojej małej Narnii.
usiadłam na wielkiej pufie, kochałam wystrój tego pomieszczenia, było takie przytulne, wszędzie było pełno zdjęć, moich i przyjaciół, wszystkich osób, które coś dla mnie znaczyły, miałam tu nawet zdjęcia jeszcze z czasów mieszkania w Polsce. Przypomniałam sobie jak tam się żyło, moje dwie najlepsze przyjaciółki Anie i Maje, teraz nawet nie mam z nimi kontaktu, jakbym przestała dla nich istnieć. Pociekła mi łza, więc odgoniłam wszystkie wspomnienia, dzisiaj nic nie może mi popsuć humoru, rano wystarczająco się już wydarzyło. Otworzyłam notes i zaczęłam pisać piosenkę. Opowiadała historię dziewczyny, która miała wszystko a mimo to tak naprawdę nie miała nic, do czasu kiedy poznała pewnego chłopaka, jej życie się zmieniło, ona się zmieniła, nic już nie było takie samo. Tak, opowiadała po prostu moją historię, oczywiście pare faktów pominęłam. Pisałam bez opamiętania, kiedy kończyłam jedną piosenkę, zaczynałam kolejną, nigdy tak dobrze mi się nie pisało, z zatracenia wyrwał mnie męski głos, który dobiegał z dołu, z mojego pokoju.
-Gabi?! Jesteś tu?- to był Harry.
-Tu jestem! – głupia co ty robisz?! Nie może się dowiedzieć o tym miejscu, nikt nie może
-Gdzie?! – zapytał zdziwiony
kurcze, za późno, jedna osoba może wiedzieć, przecież to Harry, twoja miłość.
-wejdź do szafy- krzyknęłam i walnęłam się w głowę, jak to musiało zabrzmieć
-Eee okej- usłyszałam jak cicho skrzypnęła podłoga co oznaczało że jest w szafie- dobra jestem w szafie, teraz uruchomi się jakaś zapadnia- spytał całkowicie poważnie
-haha, nie głuptasie, odsłoń tą czarną kotarę- wydałam polecenie roześmiana, jakoś to przeboleje, że ktoś, co ja mówie ktoś…Harry mój chłopak, będzie wiedział gdzie się ukrywam jak mnie nigdzie nie ma.
-O- zareagował na widok mojego pokoiku
świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńfajny blog . Klaudia mi mówiła , że chciałaś już kończyć..
OdpowiedzUsuńnie kończ ! jest zajebisty ! :)