(oczami Harrego)
zabawa była przednia, po jakiś dwóch godzinach pobytu byłem pijany, lewdo
trzymałem się na nogach, a moja ukochana non stop wyciągała mnie na parkiet.
Jak ona to robiła? Piła tyle co my wszyscy, a może więcej i nadal nie była
pijana! Lou już dawno zasnął na kanapie, a ona zachowywała się jakby wypiła
jednego drinka, wtedy coś mi się przypomniało, przecież moja piękność jest z
Polski, oprócz cudownych kobiet, słyną jeszcze z nadmiernego picia, wszystko
się wyjaśniło. Strasznie mnie to rozśmieszyło, moje przemyślenia w tym momencie
były tak ambitne i inteligentne, że zabiły. Jedyne co wiedziałem po pijaku lub
nie, że kocham kobiete, która w tym momencie tańczy, kręcą swoimi biodrami.
Patrzyłem na nią i uśmiechałem się jak głupi do sera, kiedy zauważyłem że coś
się dzieje, ukochana nagle zbladła i się zatrzymała.
-Musze iść do toalety- powiedziała i szybko odeszła
Śledziłem za nią wzrokiem i wcale nie poszła do łazienki, zaniepokoiłem się,
ona wyszła na zewnątrz, musiałem iść za nią. Jednak kiedy udało mi się
przedrzeć przez tłum, minęło sporo czasu- kurde, jak te dziewczyny to robią, z
łatwością się przemieszczają w tej dziczy- rozkminiałem . Stałem przy drzwiach,
które prowadziły na tyły klubu, otworzyłem je i ujrzałem to, to co wstrząsnęło
mną całym, coś w co nie mogłem uwierzyć, coś co powoli i boleśnie wbijało mi
nóż w serce, to co widziałem istniało tylko w moich koszmarach, a jednak teraz
widze to tu i teraz i nie byłem aż w tak złym stanie, żeby mieć omamy, więc to
musiało być prawdziwe.
-Gabi- wydobyło się piskliwie z moich ust, nawet nie byłem świadom, że to
powiedziałem
-Harry!- krzyknęła moja ukochana, którą własnie przyłapałem na pocałunku z
innym mężczyzną, ktoś inny dotykał jej ust, dotykał jej, a ja to widziałem,
sama myśl, że ktoś mógłby teraz ją przytulić była straszna, a co dopiero
zobaczyć to na żywo, miałem ochotę go zabić, podejść do niego i rozszarpać go
na kawałki- Proszę daj mi to wytłumaczyć! To nie tak jak myślisz, ja nie
chciałam, ja chciałam wracać do Ciebie, bałam się, ale Scott mnie zatrzymał i
nie chciał puścić ja….- tłumaczyła się Gabriela
-SCOTT?!- jeszcze przed chwilą nie wierzyłem co ja widze teraz nie wierzyłem w
to co słyszę! Morderca, ćpun, gwałciciel, damski bokser całował moją
dziewczyne?! Co za pocieszenie, naprawdę no normalnie skacze z radości. Wtedy
byłem pewny tego co się zaraz stanie, nie obchodziło mnie jakie będą tego
konsekwencje, po prostu się na niego rzuciłem i zaczął okładać pięściami. Nie
mogłem przestać, biłem go coraz mocniej, a potężny chłopak leżący pode mną
opadał z sił i nawet już nie stawiał oporów, nie wiedziałem skąd tyle u mnie
siły, nie należałem nigdy do pakerów, ale też mięczakiem nie byłem. Czy
kochałem Gabi, aż tak bardzo że zazdrość i miłość dodawały mi sił? Może, ale
raczej takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach dla dzieci.
-Harry, zabijesz go przestań!!!- za moimi plecami krzyczała przerażona
dziewczyna.
Ale ja nie mogłem, po prostu nie włączała się w moim mózgu czerwona lampka,
która oznaczała stop, przemawiała przeze mnie taka nienawiść do tego chłopaka,
że chciałem aby bólem zapłacił za wszystkie swoje grzechy. Zadałem mocniejszy
cios, a jego głowa padła na ziemię i już nigdy się nie podniosła.
-AAAAAAAA, zabiłeś go! – krzyczała rozpaczliwie , uklęknęła przy zatłuczonym
chłopaku i zaczęła płakać- Harry, co my, co my teraz zrobimy? – sprawdziła jego
oddech i puls i tylko ze zrezygnowaniem kręciła głową, wszystko wyglądało na
to, ża naprawdę go zabiłem. Zszedłem z nieżywego i schowałem twarz w dłoniach,
które były we krwi. CO JA ZROBIŁEM?! BOŻE!!!! Kiedy już chciałem wstać i
uciekać jak najdalej stąd jak podpowiadał mi instynkt, usłyszałem głośne
wciąganie powietrza, uniosłem głowe i zobaczyłem, że potencjalny trup się
rusza.
-ON żyje! Haha- zaczęła się cieszyć moja dziewczyna, wyjęła telefon i
zadzwoniła na pogotowie
W szpitalu spędziliśmy dwie godziny, Gabi czuwała przy łóżku Scotta niczym
matka, co strasznie mnie irytowało, przecież to jeden wielki sukinsyn, a ona
się nim tak martwi, nie potrafiłem tego rozumieć, a dodatkowo byłem w wielkim
szoku i nadal troche pijany. Podszedłem go Gabi i przytuliłem od tyłu.
-Może pojedziemy już do domu? – zapytałem mrucząc jej do ucha
-Nie wiem, chyba chce jeszcze przy nim zostać- odpowiedziała jakby chciała się
mnie pozbyć, jej ton głosu był niezidentyfikowany.
-No nie daj się prosić, to był ciężki wieczór, powinnaś odpocząć- przekonywałem
ją, martwiłem się o nią, po tym jak zbladła w klubie, w końcu wciąż nie wiem
jaki był powód jej wyjścia na dwór, a
poza tym nie chciałem aby siedziała ani
sekundy dłużej przy nim. Może powinienem mieć jakieś inne odczucia, przecież
prawie go zabiłem, ale naprawdę nie przejmowałem się jego losem, zasłużył na to
łóżko szpitalne i połamane kości.
-No dobrze, masz racje- wstała i zebrała swoje rzeczy.
Jadąc taksówką nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle, czułem się dziwnie, ona
musiała być na mnie wściekła, ale przecież nie zrobiłem niż aż tak złego, ona
sama zapewne chciała aby ten frajer troche pocierpiał, więc o co mogło jej
chodzić?!
Odprowadziłem ją pod same drzwi, już chciała wejść do środka kiedy ją
zatrzymałem.
-Nie odezwiesz się do mnie w ogóle- mówiłem z delikatną irytacją, naprawdę nie
rozumiałem tej sytuacji i chciałem żeby jak najszybciej się skończyła
-Dobranoc Haroldzie- spuściła głowe i weszła do środka, złapałem ją za rękę i
spojrzałem w oczy, które wlepiała we mnie przerażona, o Boże, ona się mnie
bała! Po tym co zobaczyła, obawiała się mnie, widziała we mnie potwora, Brawo
Harry!
-Gabrielo Natalia Lustyk, proszę nie bój się mnie, wiesz, że nie zrobie Ci nic
złego, nie wiem czemu tak postąpiłem, nie wiem co we mnie wstąpiło, znaczy
wiem, Ty! Zazdrość, wściekłość, nie mogłem patrzeć na twarz tego człowieka,
który tak Cię skrzywdził, proszę wybacz mi, ja…JA CIE KOCHAM!!!- ostatnie słowa
wręcz wykrzyczałem na całą okolice, w sumie to było zamierzone, chciałem żeby
wszyscy to usłyszeli !
Ciekawe jak zareaguję na jego ostatnie słowa. Rozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo :D sama jestem ciekawa, haha ;p
OdpowiedzUsuń