wtorek, 14 lutego 2012

Rozdział 6


(Oczami Gabi)
Nadeszła 18, Paula czekała na mnie już na podjeździe. Odkąd dowiedziałam się, że idziemy dzisiaj na radnke, nie zrobiłam w sumie nic ambitnego, wyszykowałam się jedynie a poza tym nic, siedziałam i oglądałam telewizję. Rodziców oczywiście nie było w domu, znowu załatwiali jakieś sprawy związane z klubem. Miałam już tego dość, są wakacje, a ja nie spędziłam z nimi ani jednego dnia, bo cały czas ich nie ma, codziennie mnie tylko przepraszają, że nie mają czasu, obiecują poprawę, a później robią dokładnie to samo co wcześniej, no ale co ja mogę na to poradzić , nic, jeśli nie chcą spędzać ze swoją córką czasu to nie będę się narzucać.
Wsiadłam do nowego mercedesa Pauliny i pojechałyśmy w umówione miejsce. Przez całą drogę opowiadała mi, jaka to nie jest podekscytowana tym spotkaniem, cieszyłam się jej szczęściem, ale błagam ile można?! Jeśli już teraz zachowuje się jak jakaś psychopatka to co dopiero byłoby jakby z nim chodziła, chyba musiałabym zmienić numer telefonu, adres zamieszkania, a najlepiej się wyporwadzic, żeby nie musieć słuchać całymi dniami i nocami, jaki to Liam jest boski. Wyobraziłam to sobie i zaczęłam się śmiać.
- Co Cię tak śmieszy?- zapytała lekko urażona
-Ty, hahaha- odpowiedziałam śmiejąc się coraz głośniej
-No wiesz co, zapamiętam to, dzięki- powiedziała obrażona
-Nie ma za co- śmiałam się cały czas, aż w końcu moja przyjaciółka dołączyła do mnie
Kiedy podeszłyśmy do stolika przy którym siedział Liam, byłam delikatnie zaskoczona, że nikt mu nie towarzyszy, czyżbym została wystawiona? Posmutniałam, Paula chyba to zauważyła dlatego szybko spytała.
-A gdzie Twój kolega?
-Zaraz powinien wrócić, poszedł tylko do toalety, nie martw się. Mam nadzieje, że się polubicie- powiedział ż uśmiechem i przyjrzał mi się dokładnie i zrobił jakąś dziwną mine, której nie rozumiałam.
Usiadłam do stolika i zaczęłam się rozglądać po resaturacji, było tu tyle zakochanych par, ach, dlaczego im to tak łatwo wychodzi, a u mnie są same komplikacje. Moje życie uczuciowe chyba nigdy  nie będzie normalne, zawsze będę wszystkich odpychać, bojąc się zakochać i być zraniona, co za paradoks. Tak rozmyślając , usłyszałam znajomy głos, który wyrwał mnie z marzeń o idealnym chłopaku.
-Witam Panie- powiedział chłopak- O kogo me oczy widzą, czyżby królową sceny Gabi?- usłyszałam i podniosłam wzrok, nie to nie mógł być on,  a jednak, moim tajemniczym towarzyszem był Harry, ten sam Harry, który wczoraj próbował ze mną zatańczyć , ten którego odepchnęłam, pokonałam na oczach wszystkich, ten u którego zasiałam ziarenko nadziei, poczułam się strasznie głupio, nawet nie wiem czemu, jedyne co byłam w stanie wybełkotać, to puste cześć, poczułam że się rumienie. Boże, czemu mi się to przytrafia. Mojego skrępowania nie polepszało ciągłe gapienie się Stylesa na mnie, w końcu poczułam, że nie mogę tu być,  to może się źle skończyć, głupim zakochaniem, miłością, złamanym serce i kto wie czym jeszcze. Wstałam nagle, przeprosiłam i wyszłam. Poczułam, że lecą mi łzy,: czemu ja musze być taka powalona, dlaczego nie mogę być zwyczajną dziewczyną, która normalnie się zakochuje, a nie odpycha każdego kto powie jej chociażby cześć. kiedy czekałam na taksówkę usłyszałam za sobą krzyk:
-Gabi, zaczekaj-to był Harry biegł w moją strone- ja Cię przepraszam- mówił zdyszany
-Ale za co Ty mnie przepraszasz, bo nie rozumiem- serio, byłam zagubiona, jedyną osobą, która mogła przepraszać byłam ja, za to swoje dziecinne zachowanie
-No bo miałem dać ci spokój zgodnie z umową- powiedział smutny, w jego oczach było cierpienie, co było dziwne, bo znał mnie tylko jeden dzień i to z tej nienajlepszej strony, a jednak cierpiał z powodu, że go odrzucam.’ Brawo Gabrysiu, ranisz kolejną osobę, naprawdę, owacje na stojąco. Ty głupia pi…no wiesz, zaryzykuj, co Ci szkodzi, jeśli całe życie będziesz się bała zaryzykować, to ominie Cię tyle wspaniałych rzeczy, no dalej, daj mu szanse, a może to właśnie ten?! ‘ . Tak rozmowa sama ze sobą, zawsze pomagała.
- A co jeśli lubie łamać zasady? – powiedziałam uwodzicielsko, musiałam zachować choć troche sukowatości, to nadawało klimat wszystkiemu
Podniósł głowe i uśmiechnął się jak małe dziecko.
-Naprawdę? – był taki szczęśliwy
-Tak, nie mam w naturze kłamać.- skłamałam, kłamałam tak często o swoich uczuciach, że czasem sama się gubiłam.
-To może masz ochotę na spacer? – zapytał z nadzieją w głosie
-Czemu by nie- uśmiechnęlam się serdecznie.
Ten spacer był chyba najpiękniejszym spacerem w moim życiu, Harry okazał się takim wspaniałym człowiekiem, był mądry, zabawny. Chodziliśmy po parku bodajże przez dwie godziny, aż w końcu usiedliśmy na ławce, gdyż szpilki nie są najlepszym obuwiem na spacery. Oczywiście nie dałam po sobie poznać jak bardzo jestem zafascynowana osobą Harrego, nie mógł zobaczyć, że ma mnie już na smyczy, musi się chłopak postarać bardziej.
-Wiesz, robi się już późno i zimno, powinnam iść już do domu- powiedziałam patrząc w oczy Harrego.
-Odwiozę Cie- zaproponował
-O tak, jestem za, nogi chyba zaraz mi odpadną- powiedziałam z aktorskim dramatyzmem
Wtedy Harry spojrzał na mnie, cwaniacko się uśmiechnął i szybko wziął mnie na ręce.
-haha, co Ty wyprawiasz?-zapytałam go roześmiania
-Taka dama jak Ty, nie powinna się męczyc, zaniose cie prosto do samochodu- jak powiedział tak zrobił
Kiedy wjechaliśmy na mój podjazd, Harry wyszedł pierwszy z auta i otworzył przede mną drzwi ‘awww, to takie słodki’ pomyślałam, ale jedyne co zrobiłam w stosunku dla niego to podziękowanie.
Odprowadził mnie aż pod drzwi
-Dziękuje Harry, dalej dam rade sama iść, naprawdę- powiedziałam uśmiechając się
-Nie wątpie, ale licze na jakieś ukoronowanie tego wieczoru- uśmiechnął się głupio i wystawił usta w Dziubku jak mają to w zwyczaju robić dzieci
-zabawne- powiedziałam i otworzyła drzwi, już chciałam wejść kiedy odwróciłam się i zobaczyłam smutnego chłopaka, no nie, nie może tak być, podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w usta, ale jednocześnie tak namiętnie, żeby nigdy nie mógł zapomnieć tego pocałunku.
-Dobranoc Harry- szepnęłam mu do ucha
-Dododo
nie wiem czy skończył to słowo, bo weszłam do domu i zamknęłam drzwi. Położyłam się na łóżku
-och co za wieczór- powiedziała  i zasnęłam.

3 komentarze: